Tylko wino? Czyli o alkoholu w skautingu

Kiedy myślę o harcerzach i alkoholu od razu na myśl przychodzi mi jedna z pierwszych wędrówek prowadzonego przeze mnie kręgu wędrowników. Było to w listopadzie kilka lat temu, chodziliśmy po północnym Mazowszu. Podczas wyjazdu wydarzyło się wiele, jednak najbardziej zapamiętałem dwie rzeczy: jedną był ogromny pośpiech pierwszego dnia, a drugą – słowa pewnej harcerki z ZHR-u. Noc bowiem spędziliśmy w ich harcówce, natomiast rano mieliśmy czas pograć wspólnie w gry i porozmawiać. Z jakichś powodów, podczas gdy miłe harcerki odprowadzały nas na pociąg powrotny, temat rozmowy zszedł na dziesiąty punkt Prawa Harcerskiego. Jedna z dziewczyn powiedziała wtedy coś w stylu: „Słyszałam, że u was piję się tylko wino”. Nie pamiętam dobrze czy coś odpowiedziałem, czy może tylko się uśmiechnąłem. Nie jest to ważne. Istotna jest inna sprawa. Czy Skaut Europy w Polsce może pić alkohol?

Alkohol – ograniczenia

Skoro poruszam temat alkoholu, to znaczy, że może tu być jakaś kontrowersja. Dlatego, żeby rozwiać pewne wątpliwości, to zanim padnie odpowiedź na pytanie postawione w poprzednim akapicie, zrobię dłuższy wstęp. Na początku dla rozjaśnienia sprawy, zastanowię się nad wątpliwością: Czy człowiek chcący żyć zgodnie z prawem Bożym i ludzkim może pić alkohol? Otóż może, ale musi poddać się pewnym ograniczeniom.

Pierwszym ograniczeniem jest ilość. Już od kiedy człowiek odkrył napoje alkoholowe, zauważył, że picie ich może przynosić korzyści zarówno dla ducha (rozweselenie), jak i dla ciała (właściwości zdrowotne). Jednak wraz z nadmiernym spożyciem alkoholu przyszły także doświadczenia odurzenia, zniekształcenia i utraty świadomości oraz uzależnienia. Dlatego ludzie doszli do wniosku, że aby nie pojawiły się negatywne skutki picia, niezbędne jest umiarkowanie.

Autor natchniony w Starym Testamencie tak o tym pisze: „Wino jest pożyteczne dla ludzi, jeżeli pije się je w sposób umiarkowany. Cóż to za życie, gdy brakuje wina, od początku zostało ono stworzone dla radości. Radość serca i wesołość daje picie wina w czasie odpowiednim. Po nadużyciu wina duch gorzknieje, człowiek staje się agresywny i kłótliwy. Pijaństwo pomnaża złość głupca aż do upadku, pomniejsza siły i ran mu przysparza” (Syr 31, 27-30).

Podobne podejście do alkoholu prezentuje Kościół, którego zdanie w tej kwestii znalazło swoje odzwierciedlenie na kartach Katechizmu Kościoła Katolickiego: „Cnota umiarkowania uzdalnia do unikania wszelkiego rodzaju nadużyć dotyczących pożywienia, alkoholu, tytoniu i leków. Ci, którzy w stanie nietrzeźwym lub na skutek nadmiernego upodobania do szybkości zagrażają bezpieczeństwu drugiego człowieka i swemu własnemu – na drogach, na morzu lub w powietrzu – ponoszą poważną winę” (KKK 2290).

Wiek jest drugim ograniczeniem. Zakłada ono, że spożycie alkoholu możliwe jest dopiero od pewnego etapu życia. Warunek ten przeniesiony do prawodawstwa wielu krajów, dotyczy również ludzi, którzy nie chcą żyć zgodnie z prawem. Dla nich jest tylko jakimś utrudnieniem, dla pozostałych zaś – drogowskazem.

Już wcześniej zostało wspomniane, że w piciu należy zachować umiar a alkohol może zniekształcać świadomość, stąd oczywiste wydaje się, że decyzję o wypiciu go powinna podejmować osoba dojrzała. Kolejną sprawą jest to, że spożycie napojów wyskokowych w okresie, gdy rozwija się i kształtuje organizm młodego człowieka może nieść ze sobą negatywne skutki zdrowotne. Dlatego w różnych kulturach i prawach zastrzeżono picie alkoholu dla osób dorosłych. W krajach, w których tradycyjnie spożywa się głównie nisko i średnio procentowe alkohole takie jak wino i piwo przyjęło się, że osoby niepełnoletnie mogą mieć nieco wcześniejszy dostęp do tego typu trunków. I tak w Niemczech szesnastolatek swobodnie zakupi w sklepie wino, piwo czy cydr, ale nie będzie mógł już nabyć wódki i spirytusu. Podobne przepisy jeszcze niedawno obowiązywały w krajach słynących z winnic tj. we Francji i we Włoszech. Jednak doszło tam do zaostrzenia przepisów i szesnastolatek nie kupi już wina, ale nadal może je legalnie pić pod opieką osoby starszej np. rodzica.

W Polsce sprawa ma się nieco inaczej. Podobnie jak wiele innych praw, legalny dostęp do zakupu i spożycia alkoholu otrzymuje się wraz z osiągnięciem pełnoletności tj. 18 lat. Tę kwestię reguluje m.in. Ustawa o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi. Artykuł 15 tejże ustawy mówi: „Zabrania się sprzedaży i podawania napojów alkoholowych: (…) osobom do lat 18”. Czy wyższy niż w wymienionych wcześniej państwach wiek jest uzasadniony? Wydaje się, że tak. W szczególności kulturowo i historycznie. Bowiem na ziemiach polskich wraz z udoskonalaniem procesu destylacji (XVIII w.) zaczęły królować alkohole wysokoprocentowe. Chętnie rozprowadzała je wśród chłopów szlachta zapewniając sobie pole zbytu i „przychylność” poddanych.

Na rodzaj spożywanych trunków nie wpłynęły przemiany ustrojowe i społeczne. Szacuje się, że w 1938 r. aż 92% całej sumy czystego alkoholu wypijanego w kraju stanowiła wódka i spirytus. Przewaga napojów wysokoprocentowych utrzymywała się aż do początku lat dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku (ok. 60 %), by z czasem ustąpić miejsca piwu. Jakie są z tego wnioski? Każdy, kto miał styczność z mocnymi alkoholami wie, że dla smaku się ich nie pije, a o wprowadzenie w stan upojenia nietrudno. Dlatego w Polsce przez wiele lat spożywanie alkoholu raczej nie wiązało się ze skromnym aperitifem i zbyt często przeradzało się w pijaństwo. Stąd więc w prawodawstwie i polskiej kulturze istnieje wysoka granica wiekowa związana z powszechnie akceptowalnym, legalnym piciem i kupowaniem alkoholu.

Ograniczenia w spożywaniu alkoholu związane są nie tylko z wiekiem i rozsądkiem, ale i ze stanem zdrowia. Naturalne jest, że każdy organizm ma nieco inną wytrzymałość na określone substancje. Są też sytuacje, w których nie powinno się korzystać z alkoholu, ponieważ jest to zwyczajnie szkodliwe. Osoby z problemami zdrowotnymi nie powinny zaglądać do kieliszka przez wzgląd na swoja kondycję. Picie jest też niewskazane dla kobiet w ciąży. A ponieważ te kwestie nie budzą żadnych kontrowersji, nie zostaną przeze mnie szerzej opisane.

Skaut i alkohol

Istnieją grupy, które do przedstawionych wcześniej ograniczeń dokładają swoje własne. Czy tak jest w szeroko pojętym skautingu? Cofnijmy się do początków ubiegłego stulecia. W wydanej wtedy pozycji Skauting dla chłopców gen. Robert Baden-Powell opisał podstawy metody skautowej. Książka podzielona jest na wskazówki dla instruktorów i gawędy skierowane do chłopców. Jedna z nich nosi tytuł Przyzwyczajenia zapewniające zdrowie, a podtytuł dopowiada „Bądź schludny – nie pal – nie pij – zachowaj czystość – wstawaj wcześnie – śmiej się i tyj”. W podrozdziale o alkoholu padają następujące słowa: „Człowiek, który pije, po prostu nie może być skautem. Unikajcie wszelkich alkoholi od samego początku i postanówcie sobie nie mieć z nimi nigdy nic wspólnego”.

To dość jednoznaczne stwierdzenie. Jednak lektura całego fragmentu i następnego dotyczącego trzeźwości i upijania się nie pozwala wysuwać wniosku, że abstynencja jest dozgonnym obowiązkiem skauta. Raz, że gawęda skierowana jest do młodych, niepełnoletnich chłopców, dla których nieużywanie procentowych trunków powinno być oczywistością (a najwidoczniej nie dla każdego było). Dwa, tekst ma na celu pokazać zgubne skutki alkoholu, które mógł obserwować Baden Powell w ówczesnej Anglii i przestrzec przed nimi.

Dodatkowo wcześniejszy podrozdział dotyczący palenia tytoniu choć rozpoczyna się od równie jednoznacznych słów: „Skaut nie pali”, to pod koniec pojawia się tam zdanie: „Nie wahajcie się więc i postanówcie sobie od razu, że nie będziecie palić, dopóki nie dorośniecie: i wytrwajcie w tym”. Jest to kolejna wskazówka, która pokazuje, że wspomniane kategoryczne ograniczenia kierowane są do młodych chłopców, a nie do dorosłych, którzy są w ruchu skautowym. To oczywiście nie zabrania starszym korzystać z opinii Baden-Powella o szkodliwości wspomnianych używek. Jednak jak by nie interpretować opisywanych słów, to abstynencja w żadnej postaci nie trafiła do prawa skautowego umieszczonego na pierwszych stronach Skautingu dla chłopców.

Polski harcerz nie pije

Inaczej było w Polsce. Wstęp do krajowego, przedwojennego wydania Skautingu dla chłopców zawiera m.in. polską wersję prawa skautowego – prawo harcerskie. Różni się ono nieco w kilku punktach w porównaniu z oryginałem. Dla nas najistotniejsze jest to, że do Baden-Powellowskiego dziesiątego punktu: „Skaut (harcerz) jest czysty w myśli, mowie i uczynkach” dodano fragment: „nie pali tytoniu, nie pije napojów alkoholowych”. Skąd takie zaostrzenie, raczej niespotykane w innych krajach?

Część pierwszych polskich instruktorów harcerskich (np. Andrzej Małkowski), należała do stowarzyszenia religijno-filozoficznego „Eleusis”. Organizacja pragnęła odnowy narodu polskiego, który wówczas nie posiadał własnej państwowości poprzez wymaganie od członków wstrzemięźliwości. I to poczwórnej wstrzemięźliwości od: alkoholu, tytoniu, hazardu i rozpusty. Tak przygotowani ludzie mieli stanowić przyszłą elitę kraju. Podczas tworzenia harcerstwa na ziemiach polskich, członkowie „Eleusis” wprowadzili więc, zgodnie ze swoją ideą, abstynencję do tekstu prawa harcerskiego. W tamtych czasach na całym świecie coraz liczniej pojawiały się osoby działające na rzecz trzeźwości i przeciwdziałania pijaństwu. Na tle Europy, Polacy byli jednym z narodów dość mocno dotkniętych „plagą alkoholizmu”, stąd postulaty abstynencji mogły nie dziwić. Kolejne lata działalności organizacji harcerskich nie przynosiły drastycznych zmian, jeżeli chodzi o abstynencję. Stąd w wielu pokoleniach Polaków utarło się przekonanie, że harcerz nie pije.

Dziesiąty punkt prawa harcerskiego z fragmentem „(…) nie pije napojów alkoholowych” przetrwał w największej polskiej organizacji harcerskiej, czyli w Związku Harcerstwa Polskiego, aż do 2017 r. Wówczas został zmieniony na „Harcerz pracuje nad sobą, jest czysty w myśli, mowie i uczynkach; jest wolny od nałogów” tym samym znosząc abstynencję. Programowo był to przełom. Jednak na ile była to rzeczywista rewolucja, a na ile zmiana sankcjonująca istniejący już w praktyce stan, można tylko przypuszczać. Poprawki w prawie harcerskim nie dotknęły Związku Harcerstwa Rzeczpospolitej i druga pod względem liczebności organizacja harcerska w Polsce nadal pozostaje wierna abstynencji.

Działanie Zawiszaków u swoich początków również opierało się na przedwojennym prawie harcerskim. Jednak po kilku zmianach i nie bez zaskoczenia w niektórych środowiskach, ostatecznie ustalono, że dziesiąty punkt prawa harcerskiego nie będzie zawierał abstynencji. Podobnie zresztą jak to jest choćby w organizacji włoskiej czy francuskiej należących do FSE. Lektura dokumentów Stowarzyszenia nie daje żadnych podstaw do nakładania jakiejkolwiek abstynencji od napojów alkoholowych. Brak jest podstaw do ustalenia dodatkowych ograniczeń. Wydaje się więc, że można śmiało odpowiedzieć na pytanie z pierwszego akapitu.

(Nie)prosta odpowiedź

Wyczekiwana odpowiedź brzmi: Skaut Europy w Polsce może pić alkohol. Oczywiście jeśli nie jest oderwany od otaczającej rzeczywistości. Dlatego krótkie przypomnienie: Skaut Europy jako chrześcijanin może pić, ale z umiarem. Jako Polak również, ale dopiero po skończeniu osiemnastego roku życia.

I co? Koniec artykułu? Nic z tych rzeczy. Nie pisałbym przecież tak długiego wstępu, żeby w kilku słowach zakończyć. Jest bowiem w odpowiedzi duże „ale”. I dotyczy ono także pełnoletnich, potrafiących zachować umiar harcerzy. Tym „ale” jest mundur. Kwestia picia w mundurze nie znajduje swojego odzwierciedlenia w naszym prawie harcerskim lub innych dokumentach. Jednak, mimo teoretycznej dowolności interpretacji, wyczuwamy niejako pod skórą, że nie każde podejście jest słuszne. Postaram się więc, zgodnie z moją najlepszą wolą, podać „poprawną” interpretację.

Zacznę od sytuacji, która wydaje się najprostsza w odczytaniu. Co ze spożywaniem alkoholu przez opiekunów podczas obozów i zajęć? Trzeba mieć świadomość, że w tym czasie szef jest odpowiedzialny za powierzonych mu chłopaków lub w przypadku szefowej – za dziewczyny. Dlatego koncentracja na podopiecznych powinna być stuprocentowa. Nic nie powinno jej zaburzać, a alkohol zdecydowanie to robi, jest więc wykluczony! Dla przykładu prosta sytuacja: kto pojedzie z chorym do szpitala, gdy wszyscy opiekunowie i kierowcy są nietrzeźwi? Strach nawet wspominać o konsekwencjach prawnych tego typu zdarzenia. Nawet jeżeli dla złudnego spokoju sumienia, szef zapewniłby będącego zawsze w gotowości, trzeźwego kierowcę, do tego byłaby noc, wszystkie zajęcia zostały należycie przygotowane i mundur wisiałby na drewnianym wieszaku, to nadal picie alkoholu jest ogromną nieuczciwością, która głęboko burzy jedność i wspólnotę. Ile to się mówi, że kadra nie powinna się opychać łakociami, których nie dostają wilczki i harcerze? A w tym wypadku mamy jeszcze coś gorszego i możliwie gorszącego w przypadku nakrycia przez podopiecznych.

No dobrze, ale co z sytuacjami w których dorosły wędrownik lub przewodniczka jest w mundurze, ale nie sprawuje opieki wychowawczej? Ot, prosty przykład z mojego życia, który miał miejsce na Światowych Dniach Młodzieży w Krakowie w 2016 r. Gdy szedłem przez Rynek Podgórski, zauważyłem kilku wędrowników z Francji, którzy wraz ze swoim duszpasterzem pili piwo w ogródku restauracyjnym. No i jak, można tak? Otóż oni mogli (choć prawdopodobnie grzeszyli ignorancją), a my nie. Dlaczego tak jest? Odpowiedź jest krótka: inna kultura i historia. Taką mamy spuściznę. Możemy się na nią obrażać, ale z dnia na dzień jej nie zmienimy. Jeśli więc picie publicznie w mundurze jest sprawą, która może kogoś zrazić, przez którą ktoś może poczuć się zgorszony lub stracić do nas zaufanie, to nie ma najmniejszego sensu, żebyśmy próbowali to robić. Myślę, że nawet sami wewnątrz Ruchu mamy różne zdania na ten temat. Są to zupełnie wystarczające argumenty, żeby nie pić publicznie w mundurze, mimo braku formalnego zakazu. A jeżeli nie pijemy publicznie w mundurze, to robienie tego, gdy nikt postronny nie widzi jest mocno wątpliwe. Skautem powinny kierować takie same zasady bez względu na to, czy ktoś go obserwuje. Alkohol jest zupełnie niepotrzebny w metodzie skautowej, więc strata jest żadna.

Światowe Dni Młodzieży 2016, fot. Archiwum FSE

Za granicą

Jak Francuzi przyjechali do nas (nie poznawszy wcześniej polskiej kultury w sprawie picia), tak i my czasem wyjeżdżamy za granicę na skautowe spotkania. Skoro panuje za granicą inna kultura, to może się zdarzyć, że zostaniemy przez naszych braci z Federacji poczęstowani alkoholem. Nie jest to sytuacja abstrakcyjna, gdyż sam dwa razy zetknąłem się z takimi propozycjami. Jak się wtedy zachować? Podejścia są zasadniczo dwa i nie chcę rozstrzygać, które jest słuszniejsze. Pierwsze podejście mówi, że skoro prawo nas nie ogranicza, a kultura kraju, w którym przebywamy jest temu przychylna, to nie ma nic złego w skorzystaniu z poczęstunku. Oczywiście trzeba mieć na uwadze, czy w tym czasie nie opiekujemy się drużyną harcerską bądź czy owa propozycja nie wyklucza kogoś z grupy, w której przyjechaliśmy np. gdy w kręgu lub ognisku nie wszyscy są pełnoletni. Druga postawa, którą można przyjąć, to taka, że skoro pewnych zasad trzymamy się w Polsce, to zmiana kraju, kultury i inne okoliczności nie wpływają na nasze podejście.

Domowa impreza

Sprawa picia w mundurze została już chyba dobrze wyjaśniona, a sprawy kulturowo-historyczne przedstawione. Jednak jest jeszcze jeden obszar, który chciałbym poruszyć. Bowiem, gdy zdejmiemy mundur nie przestajemy być drużynowymi, akelami, szefami kręgu, ogniska itd. Moim zdaniem, mimo innego ubioru i okoliczności, część kontekstu kulturowego, o którym wcześniej pisałem, pozostaje. Wyobraźmy sobie, że nasz wilczek czy harcerz widzi nas w sobotnie popołudnie w ogródku piwnym, bądź gdy nieco później wyprowadzamy pijanego kolegę z baru. Nie wiemy, co chłopak może sobie o tym pomyśleć, mimo że w tych sytuacjach sami mogliśmy zachowywać umiar. Może przejść obok tego obojętnie lub czuć się zgorszony. W takim wypadku dość często ważne jest podejście w jego rodzinie. Opcji jest wiele. Może w domu chłopaka jest przemoc alkoholowa, albo rodzice są zagorzałymi abstynentami lub też zwyczajnie jeszcze jako młody idealista uważa alkohol za zło. Dlatego lepiej się wystrzegać takich sytuacji, bo mogą one (choć nawet niesłusznie) spowodować u podopiecznego utratę zaufania do szefa, a może nawet do całego Ruchu. Być może kiedyś chłopak sam dojrzeje do tego jak podchodzić do alkoholu (albo wcześniej przeczyta ten artykuł). W tym momencie nie nam to oceniać, skoro jakieś działanie może zaszkodzić, to po prostu lepiej go nie uskuteczniać. Domowa impreza, urodziny przyjaciela, niedzielny obiad u cioci, czyli wszędzie tam, gdzie nasze zachowanie nie wywołuje żadnych kontrowersji, są moim zdaniem znacznie lepszymi miejscami, by (z umiarem!) pić alkohol.

Niewykluczone, że dla niektórych ostatni akapit jest nieco przesadzony. Też bym tak uważał, gdyby w naszym społeczeństwie podejście do alkoholu było bardziej uporządkowane. Dlatego polecam rozmawiać z podopiecznymi o alkoholu i kulturze picia.  Czy ZZ jest odpowiedni do takich tematów? Być może, ale na pewno warto mówić o tym na Młodej Drodze i później. Z doświadczenia takich rozmów wiem, że niektórym trzeba mocniej akcentować umiar, gdyż wchodzenie w pełnoletniość ma swoje pokusy, a innym zwyczajnie należy wytłumaczyć jakie podejście powinien mieć skaut-chrześcijanin.

Można inaczej

Przez cały artykuł próbowałem odpowiedzieć na pytanie „czy Skaut Europy w Polsce może pić alkohol?”. Starałem się też rozwiązać problemy pojawiające się od strony: czy jest w tym piciu coś złego. Chrześcijanin powinien jednak przede wszystkim szukać dobra i czynić je. Dlatego w tych sytuacjach lepiej sobie zadać inne pytanie: co w tym dobrego, jakie dobro wyniknie z mojego działania? Przy takim podejściu wiele moich argumentów staje się zwyczajnie niepotrzebnych.

***

Kiedy artykuł był praktycznie ukończony, od mojego dobrego znajomego z kręgu (Franka) otrzymałem polskie tłumaczenie książki Baden-Powella Rovering to success. W pozycji tej, skierowanej do osób w wieku wędrowniczym, autor pisze o alkoholu. Nie chciałem jednak wspominać o tym wcześniej, a tym samym trochę burzyć układ swojego artykułu, gdyż moje wnioski ze Skautingu dla chłopców pokrywają się ze zdaniem Baden-Powella zamieszczonym w Rovering to succes, gdzie m. in. przestrzega przed „tym trzecim kieliszkiem”. Dodatkowo, w otrzymanej od Franka książce, temat alkoholu poruszony jest od strony, z którą może się identyfikować każdy, niekoniecznie skaut. A o umiarkowaniu w życiu oczywiście można napisać, tylko już w innym, także długim, artykule.

***

Podczas pisaniu artykułu korzystałem m.in. z:

Marcin Wnuk, Barbara Purandare, Jerzy T. Marcinkowski, Struktura spożycia alkoholu w Polsce w ujęciu historycznym, Probl Hig Epidemiol 2013, 94(3), s. 446-450;

Leszek Rysak, Początki harcerstwa, Biuletyn IPN, nr 5-6/2010, s. 18-28;

Robert Baden-Powell, Skauting dla chłopców, 1990 (reprint z 1938r.);

Robert Baden-Powell, Rovering to success, zbiór własny (Jest to inne tłumaczenie, niż istniejące wydanie papierowe. Chętnym mogę udostępnić pdf.);

Czy katolik może… Pić, palić i brać narkotyki? https://opoka.org.pl/biblioteka/P/PR/droga_201418_pic_katolik_uzywki.html

Piotr Wąsik


Wilczek, harcerz, wędrownik. Następnie akela i szef kręgu. A to wszystko w Radomiu. Działa w Namiestnictwie Wędrowników. Niepoprawny fan polskiej Ekstraklasy.