Nie będę tutaj zachęcał do czytania wierszy, chociaż na początku pisania tego tekstu taki miałem zamiar – jeśli nie zrobiły tego szkolne podręczniki i poloniści, to tym krótkim tekstem i mi nie uda się nikogo przekonać, że „poezja – to skok barbarzyńcy, który poczuł Boga!”
Jacques Sevin wyraźnie pisze punkcie siódmym swojego „Prawa Szefa”: „Szef ma zdrowy rozsądek i jest poetą”. O ile nie mamy problemów z początkiem tej reguły i potrzebą stosowania zdrowego rozsądku przez szefów, zwłaszcza na obozach i wyjazdach, to drugą część raczej chcielibyśmy traktować jako przenośnię oraz mało konkretne określenie. „No chyba nie chodzi o to, bym teraz miał na obozie pisać wiersze!” Moja odpowiedź brzmi: A czemu nie?!
Zwłaszcza że jest coś na rzeczy: Ojciec Sevin napisał chociażby „Poemat o prawie skautowym”, „Pieśń na przyrzeczenie”, „Modlitwę wieczorną”, wiersz „Msza na obozie” oraz wiele innych tekstów o duchu skautowym do popularnych w tamtym czasie melodii, tak jak „Legenda ogniskowa” do muzyki skomponowanej przez Henri Colasa. Ojciec Paul Doncoeur, jeden z pierwszych duszpasterzy Skautów Francji, pisze „Kyrie des gueux” oraz „Vierge des chemins de France” – obie pieśni są śpiewane podczas corocznej pielgrzymki wędrowników do Vézelay. Spod piór pierwszych skautów wychodzą także niezwykle poetyckie modlitwy, jak „Modlitwa Wędrownika”, którą napisał wspomniany już wyżej Doncoeur. Modlitwy piszą także wędrownik Henri d’Hellencour czy Michel Menu, który modlił się między innymi takimi słowami: „ (…) Dźwigać zmęczenie słabych, oświecać drogę, tym którzy są w ciemności, mieć nadzieję za sześciu, chcieć za dziesięciu. A wieczorem, kiedy wszystko umilknie, rozmawiać z Bogiem o nich i Jemu pozostawić… resztę. Amen.” Lista wierszy napisanych przez wspomnianych szefów jest dłuższa, a przecież przywołałem jedynie kilka.
Nie każdy ma jednak taki talent pisania wierszy. O co innego więc może chodzić? Ojciec Sevin w swoich ostatnich słowach do harcerzy mówi, abyśmy byli świętymi, bo tylko to się liczy. Cały skauting katolicki, taki, jakim go stworzył Jacques Sevin, ukierunkowuje nas na Boga. W tym szukaniu nieba pomaga nam pielęgnowanie w sobie poczucia piękna. Poszukujemy pięknych miejsc, piękna przyrody na ceremonie skautowe, na Godziny Drogi, na obozy, poszukujemy i uczymy piękna w ekspresji, w liturgii, w trudzie służby, w braterskiej wspólnocie. Myślę, że każdy z nas ma doświadczenie piękna przeżytego w skautingu. Ale zauważyć to piękno, przyjąć je – to nie wszystko!
Piękno trzeba nauczyć się dawać i to właśnie znaczy: być poetą. To poruszenie pięknem jest poruszeniem prawdziwie poetyckim dopiero wtedy, kiedy przekłada się na nasze czyny. I nie chodzi tutaj wcale o pisanie wierszy. Nauczył mnie tego jeden harcmistrz – urzeczony kobiercem polnych kwiatów rosnących między kłosami zbóż na polach wokół naszego obozowiska, upiększał nimi naszą kaplicę przed każdą Mszą Świętą. Z takiego zachwytu nad światem wyrastają najlepsze pomysły na ekspresje, które, mimo swojej wielkiej efemeryczności, do dziś towarzyszą mi jako niezatarte wspomnienia. Z tego drżenia przed potęgą piękna rodzi się postawa pobożności, którą dało się wyczuć w niejednym czuwaniu przed przyrzeczeniem, czy codziennym różaniec na koniec dnia, kiedy wokół żarzących się węgli gromadziliśmy się, aby odmawiać modlitwę wraz z całym borem a szczególnie z nietoperzami krążącymi nad nami i dołączającymi się do naszych szeptów. Obserwując niektórych szefów, mam wrażenie, że żyją oni ideałem skautowym: stąpają mocno po ziemi, ale w chmurach mają głowę pełną poezji.
Myślę, że bycie poetą nikomu nie kojarzy się dzisiaj tak, jak opisałem to powyżej. Problemem, z jakim zmagamy się w obecnych czasach, to twierdzenie, że sztuka to wyrażanie emocji. Poszukiwanie dobra, piękna, prawdy zostało zastąpione przez „poszukiwanie siebie”. Może dlatego nie wykorzystujemy swoich talentów w harcerstwie, może dlatego coraz mniej powstaje skautowych wierszy i piosenek, może dlatego nie ma wśród nas wielu następców Pierre’a Jouberta, bo może nie umiemy się odnaleźć w takim pojmowaniu sztuki? Być może takie patrzenie na sztukę zniechęca wielu szefów odpowiedzialnych za jednostki od oddawania sobie powierzonym harcerzom piękna, które nas otacza w skautingu? Może właśnie z braku poszukiwania piękna pochodzi pewna niechlujność na wyjazdach?
Nasza cywilizacja zatraciła takie rozumienie poezji, o którym pisał Guillaume Apollinaire: „Poetą jest ten, który odkrywa nowe radości chociażby były one trudne do zniesienia. Możemy być poetami w każdej dziedzinie – wystarczy gdy jesteśmy żądni przygód i gdy odkrywamy.(…) Ale poeci nie są jedynie ludźmi piękna. Są również i przede wszystkim ludźmi prawdy (…). Być może taki sposób patrzenia odróżnia nas od świata, gdzie na poszukiwania piękna i prawdy nie wyprawiają się rzesze odkrywców. Również na tym polu skauting zaczął stawać się coraz bardziej jaskrawą alternatywą na przekór stylowi życia szybkiego – bez trudu odkrywania piękna, łatwego – bez wymagań jakie stawia prawda, a koniec końców – beznadziejnego.
Postacią, której wiele zawdzięczamy w skautingu, a w której widzę pierwowzór szefa, jest święty Franciszek. Najpierw pragnął on być ze wszystkich sił rycerzem – jak prawdziwy skaut, był wędrownym pielgrzymem pielęgnującym cnoty prostoty, służby i pokory, oraz stał się odpowiedzialny (jak szef) za braci, którzy do niego dołączyli. Wielki dzieciak, pełen denerwującej prostoty, najbardziej skuteczny i konsekwentny człowiek czynu – takimi epitetami opisuje go Chesterton. Stwierdza również coś, co nie powinno nas już dziwić: „Zasadniczo święty Franciszek był poetą. Miał perfekcyjne wyczucie literackie, co widać po tym, jak nazywał ogień bratem, a wodę siostrą, albo po przedziwnej demagogicznej przewrotności w jego kazaniu do ryb, kiedy zauważył, że tylko im dane było ocaleć z Potopu.” Poetyczność jego pism – widać to bardzo wyraźnie – była jedynie sposobem wyrażenia zachwytu stworzonym przez Boga światem.
Wróćmy na koniec do zdrowego rozsądku. Czym on jest? Chesterton kontynuuje swoją myśl, że „ogólne nastawienie świętego Franciszka, tak jak nastawienie jego Mistrza, wykazuje coś w rodzaju straszliwego zdrowego rozsądku. Sławna uwaga Gąsienicy w „Alicji w Krainie Czarów” – „Czemu nie?” stanowiła chyba jego życiowe motto. Nie widział powodu, czemu nie miałby być w najlepszych stosunkach z całym światem. Pompatyczność wojen, dworskie ambicje, wielkie imperia wieków średnich i tym podobne, zaczynają wyglądać tandetnie i tępo pod tym niewinnym racjonalnym spojrzeniem. Jego pytania rozsadzały cały porządek świata, jak pytania dziecka.”
Szefie, czy zauważasz piękno i umiesz nim obdarować drugą osobę? Szefie, czy jesteś człowiekiem piękna i prawdy? Szefie, czy jesteś konsekwentnym człowiekiem czynu, pełnym prostoty? Szefie, jak tandetność reaguje na twój zdrowy rozsądek? Szefie, czy Ty jesteś poetą?
Artykuł w formie audio: https://www.youtube.com/watch?v=R5N8HcsxSKM
Fot. na okładce: Piotr Krekora