Skauci Francji – Katolicka Federacja Państwowa 

Zasady, statuty, regulamin wewnętrzny 

Wstęp tłumacza 

Poniższy tekst napisany został osobiście przez o. Jakuba Sevina SJ, jako jego wkład w formowanie się Skautów Francji. Zasady i wskazania w nim wyrażone mogą z jednej strony świadczyć o ponadczasowości idei skautingu katolickiego, z drugiej zaś być dla nas pewnym wyznacznikiem “wierności dziedzictwu pokoleń”. Mam nadzieję, że lektura zachęci do głębszej refleksji zarówno nad naszą metodą, jak i tożsamością! 

W ramach kontekstu historyczngo, w marcu 1920 roku w Paryżu przez 3 tygodnie trwały burzliwe dyskusje komitetu organizacyjnego, który miał powołać  federację skautów katolickich zrzeszającą paryskie drużyny i środowiska ; o. Sevin dowiedział się o niej przypadkiem poprzez znajomość z kanonikiem Cornette – i od drugiego spotkania aktywnie zabierał głos. Jako że tylko on osobiście obozował w gronie brytyjskich skautów oraz poznał Roberta Baden-Powella i znał brytyjską literaturę skautową, udało mu się zjednać przedstawicieli skautingu paryskiego do swojej wizji skautingu brytyjskiego w bardziej „uduchowionej” formie Skautingu . W konsekwencji rozmów powierzono mu funkcję Sekretarza Generalnego oraz misję spisania podstawowych założeń, regulaminu, zasad oraz wytycznych (w tym całego systemu stopni i sprawności) dla rodzącej się organizacji, czego dokonał on w czasie rekonwalescencji we włoskim Bollengo między marcem a czerwcem 1920 roku; dokument opublikowano w lipcu 1920 wraz z oficjalnym powołaniem Federacji Katolickich Skautów Francji.  

Poniższy tekst jest tłumaczeniem pierwszej części dokumentu, zasad religijnych i pedagogicznych – które w mojej ocenie stanowią zwięzłą syntezę myśli rodzącego się Skautingu i jego francuskiej interpretacji. Pozwalam sobie pominąć części pozostałe, będące formalnym statutem, wytycznymi organizacyjnymi oraz opisem funkcjonowania skautów wodnych, żółtej gałęzi oraz zadań na stopnie i sprawności – z powodu ich niewielkiej użyteczności dla polskiego czytelnika. 

Z wartych odnotowania treści w pozostałych częściach, można wymienić: kolorowe nawęzy zastępów na lewym ramieniu; barwy biało-zielona i biało-czerwona jako oznaczenia stopni; stopień Rycerza Francji (prekursor powojennego Raider-Scout), funkcja Naczelnego Zastępowego (jako szczególny przyboczny Skautmistrza), prowizoryczna nazwa na żółtą gałąź: janowce (od nazwy żółtej rośliny  Genêt – po polsku janowiec)1, czy też zakaz wchodzenia skautów do kawiarni w promieniu 4 km od harcówki. 

Przemysław Stocki HR 

Niniejszy Statut i Regulamin zostały po raz pierwszy opracowane w 1917 roku2. Praktyczne doświadczenie i stopniowe dopracowywanie pozwoliły nam w końcu opublikować je jako zasady planowanej od 1913 roku3 Federacji. Z roku na rok zamierzamy wprowadzać dalsze ulepszenia. Mamy nadzieję, że w obecnej formie zostaną one uznane za odpowiednią podstawę do ujednolicenia pracy i ducha katolickich drużyn skautowych. 

– o. Jakub Sevin SJ 

CZĘŚĆ PIERWSZA – ZASADY RELIGIJNE I PEDAGOGICZNE 

Skauci Francji są narodową federacją katolicką, która, jako nowo utworzona, nie zamierza prowadzić żadnej propagandy wśród innych grup harcerzy (Reguła 91.) i przyjmuje w swoje szeregi tylko dzieci, które są zdeterminowane, aby dawać przykład życia chrześcijańskiego i poświęconego służbie innym. 

Zaleca się zatem, aby liderzy przynależących drużyn, zamiast szukać liczebności, dążyli do stworzenia elity w środowisku, w którym się znajdują, i umieścili na pierwszym miejscu swojego programu troskę o rozwijanie w swoich harcerzach głębokiego życia religijnego oraz moralnego i nienagannego postępowania. 

Z drugiej strony, ponieważ praca ta jest dziełem wychowana ogólnego i praktycznego, szczególnie w przestrzeni publicznej należy unikać wszystkiego, co ograniczałoby ją do form i wyglądu bractwa religijnego. 

Kierownicy stowarzyszonych drużyn mają całkowitą swobodę w opracowywaniu według własnego uznania przepisów religijnych oraz np. w narzucaniu pewnych praktyk chrześcijańskich swoim podwładnym. Są oni jedynie proszeni o przekazywanie tych zasad do Kwatery Głównej i niestawianie ich przestrzegania jako warunku przyjęcia na różne harcerskie stopnie i sprawności, aby można było zapewnić, że stopnie te są równoważne w całej Federacji. 

Skauting nie ma na celu zastąpienia Oratoriów młodzieżowych. Bez wątpienia w interesie samych Oratoriów będzie przyjęcie skautowego ducha oraz wszystkich lub części skautowych ćwiczeń; a z drugiej strony drużyny skautowe zawsze będą miały, w klasach średniej i robotniczej, zapewnioną rekrutację poprzez dużą liczbę dzieci, które, choć katolickie, nigdy nie zgodzą się uczęszczać do zwykłego Oratorium. Dziecko z Oratorium będzie mogło należeć do drużyny skautowej tylko pod warunkiem powiadomienia o tym dyrektora Oratorium i nieopuszczania zwyczajnych spotkań Oratorium (Reguła 91.). 

NATURA SKAUTINGU 

Czym on nie jest. 

Federacja przyjmuje w swoje szeregi tylko te drużyny, które faktycznie praktykują określone metody kształcenia i wychowania, stanowiące o oryginalności Skautingu i sprawiające, że jest on tak skuteczny. Chcemy, aby były to prawdziwie „drużyny skautowe”, a nie stowarzyszenia młodych chłopców noszących skautowe mundury. Powinno być zatem jasne dla wszystkich, że Skauci Francji nie są: 

a) ani stowarzyszeniem gimnastycznym; 

b) ani grupą sportową;  

c) ani batalionem szkolnym (Skauting jest bez wątpienia najlepszą formą przygotowania wojskowego, ale mamy lepsze rzeczy do roboty niż trenowanie dzieci do zabawy w żołnierzy); 

d) ani grupą „eleganckich” młodych ludzi; rozróżnienie to musi być wolne od wszelkiego pozowania i dyskusji: harcerze w krawatach lub jedwabnych szalikach i rękawiczkach są zaprzeczeniem Skautingu; 

e) ani szkołą w ścisłym tego słowa znaczeniu – tak więc kształcenie, bardzo poważne i staranne, powinno unikać wszystkiego, co przywodzi na myśl klasę, i powinno być prowadzone w miarę możliwości na świeżym powietrzu oraz w formie gier, konkursów i ćwiczeń praktycznych. 

Brak ducha wojskowego.   

Jakkolwiek konieczne jest, aby harcerze wiedzieli, jak zrobić „zwrot czwórkami w prawo” i inne podobne ruchy, ponieważ mogą być poproszeni o wzięcie udziału w pochodzie, należy pamiętać, że musztra jest na ostatnim miejscu spośród naszych problemów: skauci nie są stworzeni do przemarszów i parad, ale do „harcowania”; zwykle drużyna porusza się w zastępach lub w ich częściach, jako „skauci”, tj. jako „harcerze”. „Musztra – mówi Sir R. Baden-Powell – jest ucieczką Skautmistrzów4 pozbawionych wyobraźni”5

W konsekwencji tego ducha wszystko, co wojskowe w stroju: złote lub srebrne galony, kolorowe pasy, widoczna broń, jest zakazane; zwyczajowo laski skautowe nie są noszone na ramieniu, ale trzymane w dłoni; stopnie wojskowe nie są dozwolone. 

Brak ducha atletycznego lub sportowego. 

Ponadto, gimnastyka i sport nigdy nie mogą dominować nad właściwymi aktywnościami skautowymi. Mistrzostwa sportowe nie są naszą domeną, i chociaż harcerze mogą być indywidualnie członkami stowarzyszenia sportowego lub gimnastycznego, nie wolno im wychodzić z drużyną, gdy mają na sobie strój tych stowarzyszeń, ani z tymi stowarzyszeniami, gdy są w mundurze harcerskim.  Ma to zapobiec niewłaściwemu zrozumieniu istoty naszej pracy przez opinię publiczną 

NASZE METODY.  

Po określeniu, kim nie jesteśmy, dla naszych przyszłych skautmistrzów przydatne będzie wskazanie, jakie właściwie są nasze metody nauczania. Ten krótki przegląd pomoże wszystkim czynnym lub emerytowanym oficerom, nauczycielom szkół podstawowych, nauczycielom lub opiekunom publicznych szkół, instruktorom wychowania fizycznego, nawet księżom, którzy są dyrektorami Oratoriów, i wszystkim tym, którzy przyjdą do nas po robieniu już „czegoś innego”, lepiej zrozumieć różnice między tym, co dotychczas znali i praktykowali a tym, czego chcą się podjąć. 

Przyrzeczenie i Prawo Harcerskie.  

Główne założenia, na których opiera się wychowanie moralne, które Skauting stara się zapewnić, są wyrażone w Przyrzeczeniu i Prawie. Wyrażają one zbiór cnót, których praktykowanie (za nadprzyrodzoną motywacją) stanowi ducha skautowego. Społeczeństwo, które realizowałoby tylko nasze ćwiczenia praktyczne – bez zastosowania Przyrzeczenia, Zasad i Prawa – nie odpowiadałoby właściwej koncepcji Skautingu, gdyż zapomniałoby o tym, co kluczowe – czyli o Duszy. 

Drużyna skautowa jest skautowa w takim stopniu, w jakim Prawo jest zrozumiane i przestrzegane. 

Wychowanie przez honor. 

Skauting opiera się przede wszystkim na poczuciu honoru. Szef ufa swoim harcerzom i wierzy ich słowom. Z naszych metod nauczania nie wykluczamy kontroli i nadzoru, ale nadzór ten jest ufny, a nie wyzywający: jego celem jest nauczenie jednostki radzenia sobie bez opiekuna i zachowywania się jak człowiek obowiązku – niezależnie od tego, czy jest widziany, czy też nie: „Efektywność człowieka jest odwrotnie proporcjonalna do ilości nadzoru, jakiego potrzebuje”. 

I w kierunku poświęcenia. 

Skauting chce być wspaniałą szkołą poświęcenia: samolubny skaut to sprzeczność sama w sobie. Ale samolubstwo nie jest jedynie naszą wadą narodową – jest ono wadą każdego dziecka, każdego człowieka. Zwalczanie tego samolubstwa poprzez ćwiczenie się w Codziennych Dobrych Uczynkach – praktyce, z której tylko psychologiczni ignoranci mogą się śmiać – oraz przywrócenie chrześcijańskiego ducha miłosierdzia i rycerskiego poświęcenia poprzez zobowiązanie harcerzy do bycia „zawsze na służbie” – to właśnie jest celem naszej formacji. Żaden skautmistrz nie będzie w stanie dać tego swoim dzieciom, jeśli nie poczuje w sobie pragnienia bycia apostołem i poświęcenia się „aż do przesady… co i tak może nie wystarczyć” 6

Dzieło obywatelskie i narodowe. 

Wreszcie, Skauting pragnie pełnić dzieło narodowe i stanowić najszlachetniejszą szkołę patriotyzmu i postawy obywatelskiej. Stara się on sprawić, by dzieci zrozumiały i pokochały „Boską Ziemię”7, Ziemię Francji i sprawić, by zapoznały się z narodową historią, jej bohaterami i świętymi, niezależnie od tego, z której jej części i okresu pochodzili. Skauting nie zgadza się, aby nastolatki dorastały, nie wiedząc nic o instytucjach swojego kraju i jego prawach, ani o ich przyszłych prawach i obowiązkach jako obywateli, a także pragnie im uświadomić, co społeczeństwo robi dla nich i co z kolei oni muszą zrobić dla społeczeństwa. 

WYTYCZNE PEDAGOGICZNE 

Kapłani i świeccy. Chociaż Federacja została utworzona głównie przez księży, księża ci pragną, aby rola świeckich w tym dziele była szczególnie istotna. 

To właśnie dzięki świeckim Federacja się rozwinie, i to wyłącznie pod warunkiem, że Skautmistrz będzie miał pełną swobodę w swojej roli wychowawcy: straciłby on zainteresowanie, gdyby był jedynie instruktorem. Jest to tak samo korzystne dla niego, jak i dla jego podopiecznych. Z tego właśnie powodu uważamy, że ksiądz zasadniczo nie powinien być skautmistrzem. Będzie to raczej wyjątek niż reguła, ponieważ zasadniczo brakować mu będzie czasu lub zdolności technicznych, a to przeciążenie może być dla niego pod wieloma względami nawet szkodliwe.  

Potrzebujemy armii świeckich Skautmistrzów wspomaganych przez księży mających do nich pełne zaufanie, ludzi na stanowiskach i z doświadczeniem jako komisarze, eksperci i amatorzy o określonej specjalizacji, jako etatowi lub ochotniczy instruktorzy i egzaminatorzy; potrzebujemy mężczyzn, którzy wejdą w skład naszych komitetów, oraz kobiet, które będą szkolić naszych najmłodszych, a także w razie potrzeby zostaną instruktorkami, egzaminatorkami i sekretarkami. 

Niewielka liczba. 

Skautmistrzom radzi się, by oparli się pokusie hucznego rozpoczynania nowej drużyny i kuszenia liczebnością. Jeśli chce się utworzyć drużynę prawdziwych skautów, należy zacząć od bardzo małej grupy – nie więcej niż dziesięciorga dzieci – które będą formowane przez kilka miesięcy, aż do poziomu skauta 2. klasy8, zanim zacznie się myśleć o zwiększaniu liczby członków, co również powinno następować stopniowo. 

Gdy drużyna przekroczy liczebność sześciu ośmioosobowych zastępów, wskazane jest, o ile to możliwe, utworzenie drugiej drużyny zamiast dalszego powiększania pierwszej. Duże drużyny rzadko są tymi najlepszymi.  

Elastyczność i różnorodność.  

Z technicznego punktu widzenia główną zasadą, o której należy pamiętać, jest to, że Skauting jest synonimem Elastyczności. Organizacja jest elastyczna, tak samo jak metody działania: żadne dwie drużyny nie są do siebie podobne i nie mogą funkcjonować w ten sam sposób. A jednak nie ma dwóch Skautingów, Skautingu miejskiego i Skautingu wiejskiego, Skautingu szkół średnich i tych podstawowych, Skautingu bogatego i dystyngowanego oraz Skautingu biednego i ludowego. Podczas gdy istnieją, ze względu na charakter niektórych z ich zajęć, dwie gałęzie Federacji, Skauci zwyczajni i Skauci morscy, te dwie gałęzie praktykują tylko jeden Skauting pod jednym kierownictwem. 

Rozwój osobowości. 

Wniosek będzie taki, że jedna drużyna może skoncentrować się na wybranym aspekcie Skautingu, na przykład specjalizować się w pierwszej pomocy, podczas gdy w innej drużynie większym uznaniem będą się cieszyły sprawności mechanika, elektryka itp. Minimum wspólnego szkolenia jest zapewnione poprzez ustanowienie stopni 1. i 2. klasy9, które wszyscy harcerze powinni osiągnąć; po tym jednak otwiera się najszersze pole na indywidualne inicjatywy i uzdolnienia. 

Rolą skautmistrza nie jest zatem odlewanie wszystkich harcerzy w tej samej formie, ale wręcz przeciwnie – odkrywanie, a dokładniej prowadzenie każdego dziecka do odkrywania przed nim samym jego własnych zdolności i pomaganie mu w ich rozwijaniu – raczej poprzez kierowaną pracę osobistą niż poprzez nauczanie przez mistrza. 

Zalecany jest pewien stopień wzajemnego nauczania. 

Skautmistrz kształci Zastępowych. Ci zaś z kolei kształcą pozostałych Skautów. (Nie oznacza to, że nigdy nie można przeprowadzić wspólnego „kursu” dla wszystkich). Gdyby się nad tym zastanowić, jest to metoda naszego Pana, Jezusa Chrystusa, który przygotował dwunastu apostołów i powierzył im opiekę nad kształceniem chrześcijan. 

System Zastępów (Patrol-System)  

jest jednym z najważniejszych punktów metody skautowej. Oznacza to nie tylko podział na grupy składające się z ośmiu Skautów, ale również fakt, że zastęp jest kierowany przez Skauta w wieku tym samym lub podobnym, co jego bracia, który to posiada rzeczywistą władzę, bardzo szerokie prawo do inicjatywy i nie jest jedynie przekaźnikiem rozkazów Skautmistrza. 

Im więcej wolności mają w swoich działaniach Zastępowi, tym lepiej będzie funkcjonować drużyna. Skautmistrz, który chciałby zrujnować swoją drużynę, musi jedynie robić wszystko samodzielnie. 

Doświadczenie pokazało, że często znakomitym sposobem poprawiania Skautmistrzów  opornych  tej regule jest powierzenie im do prowadzenia samego zastępu. 

System Odznak (Badge-System),  

czyli system przyznawania sprawności oznaczonych okrągłą odznaką przyszytą do rękawa, również ma fundamentalne znaczenie. „Polowanie na odznaki” dla samej chwały ozdabiania się nimi nie jest Skautingiem. Ale ponieważ odznaki są zachętą do kształcenia zawodowego, które, dając dzieciom przedsmak zawodu, powinno odciągnąć je od zajęć bez perspektyw – zbyt często będących ich chlebem powszednim w wieku od 13 do 17 lat, poważnym błędem byłoby pogardzanie odznakami. 

Harcerze muszą je zdobywać według swojego upodobania, zaś jeśli egzaminy będą poważne, te podstawowe sprawności szybko zostaną docenione przez opinię publiczną, a system odznak polepszy pozycję Skautów z takimi sprawnościami. 

Przebywanie w plenerze i pewna ilość obozowania są nieodzowne w kształceniu Skauta: jedno spotkanie na świeżym powietrzu jest warte więcej oraz uczy więcej niż pięć sesji w Kwaterze Drużyny10. Zbiórki na zewnątrz nie mogą być improwizowane, a jeśli nie mają zamienić się w spacer lub bezużyteczną grę, można również powiedzieć, że muszą być przez Skautmistrza przygotowane z pięciokrotnie większą uwagą, niż spotkania w Kwaterze Drużyny. 

Doświadczenie pokazuje, że zachowując odpowiednie środki ostrożności, obóz skautowy nie może stwarzać większych zagrożeń moralnych niż zwykłe kolonie letnie, zaś największe niebezpieczeństwa występują nie w nocy, lecz w ciągu dnia. 

Jednak nocne biwaki nie są absolutnie niezbędne do wykształcenia dobrego harcerza; nie jest to punkt wyjścia dla Skautmistrza, który chce być rozważny zarówno względem siebie, jak i swoich podopiecznych. 

Wreszcie, Skautmistrz nie może zapomnieć, że dzieci są dziećmi, że nie znoszą kaznodziejów i pedagogów, że aby je wychować, trzeba zacząć od tego, by ich nie zanudzać – oraz że Skauting, aby był takim systemem wychowania moralnego i fizycznego, jakim powinien być, został opracowany przez swojego założyciela jako wielka gra; gra ogromna i nieskończenie różnorodna, ale też doskonale zorganizowana; gra, w której „uczysz się czegoś” i to czegoś nieskończenie wielkiego i pięknego, ponieważ uczysz się, jak stać się mężczyzną i chrześcijańskim obywatelem. 

I do tej właśnie gry, najbardziej na tym świecie pasjonującej dla apostoła, zapraszamy wszystkich ludzi dobrej woli! 


[1] W lipcu opisano ich formę działania, pierwsza grupa Janowców powstała w grudniu 1920, zaś w styczniu 1922, po przetłumaczeniu jej prac na język francuski, natychmiast zdecydowano o przyjęciu metody wilczkowej. Prawo, obietnica itd. Janowców od początku bardzo przypominały te wilczkowe.

[2] Początek redakcji książki „Skauting. Studium dokumentów i metody zastosowania”, wydanej w 1922 roku

[3] Wizyta o. Sevina w Wielkiej Brytanii, poznanie skautów i samego BP

[4] Podążając za autorem zachowujemy tu słowo „Skautmistrz” – które dla o. Sevina oznaczało tyle co „Mistrz skautów” i „Mistrz Skautingu”, czyli szef jednostki, drużynowy.

[5] Robert Baden-Powell, Skauting dla chłopców

[6] Generał de Grandmaison, 1915,

[7] G. Zidler.

[8] Czyt. wywiadowcy

[9] Tj. ćwik i wywiadowca

[10] czyli na dzisiejsze – w harcówce

Przemysław Stocki


Hufcowy białostocki, wcześniej przez 3 lata jedyny drużynowy w województwie, następnie inicjator lokalnej PuSzczy. Kocha francuskie śpiewy, stara się szerzyć świadomość o korzeniach "naszego" skautingu - oraz o szkole włoskiej skautingu. Wróg plastikowego sznurka do snopowiązałek - a dlaczego, zapraszam do dyskusji!

Wspomnienia z wędrówki międzynarodowej szlakiem 16 elementów

Rok temu, razem z moim Ogniskiem, miałyśmy łączoną wędrówkę letnią z Ogniskiem z Francji, wędrowałyśmy ze Strasburga do Mont Saint-Odile we Francji. Wspomnienia z niej natchnęły mnie do napisania tego artykułu o tym, w jaki sposób realizujemy 16 elementów metody skautowej w czerwonej gałęzi. Pomysł  ten zrodził się już dobre kilka miesięcy po  powrocie, dopiero z czasem dostrzegłam, że podczas tej wędrówki wszystkie elementy pojawiały się podczas naszej drogi. Myślę, że dzięki temu ten wyjazd był tak udany i pozostanie na długo w naszej pamięci. W tym artykule będziemy podążać za wspomnieniami z tej wędrówki, szlakiem 16 elementów. Chciałabym zaznaczyć, że każdy z  nich opisałam z osobna i starałam się poprzeć konkretnymi przykładami, jednak w rzeczywistości jest to bardzo płynne, np. wiele motorów może prowadzić do jednego celu, a wymiary, w których działamy na wędrówce nakładają się na siebie. Celem tej lektury jest uświadomienie sobie, że teoria, którą słyszymy na obozach szkoleniowych, może się prawdziwie realizować podczas naszych wyjazdów. To, czy będziemy mieć poczucie wystąpienia wszystkich 16 elementów, zależy w dużej mierze od organizacji wyjazdu, jednak nie traktuj ich jako check listy do spełnienia. Planując wędrówkę, skup się na potrzebach i marzeniach Twojego Ogniska/Kręgu, a na pewno będzie ona udana.

Kilka słów o przygotowaniu wędrówki zagranicznej dwóch Ognisk.

Ku mojemu zaskoczeniu, Francuzki z dość dużym wyprzedzeniem zabrały się za przygotowywanie wędrówki letniej, ponieważ już w styczniu zaczęły działać. W lutym dołączyłam z moimi przewodniczkami do jej wspólnego przygotowania. Nas było sześć, a przewodniczek z Francji siedemnaście, więc dziewczyny były odpowiedzialne za służby w ekipach. Regularnie zdzwaniałam się z szefową z Francji i w ten sposób kształtował się bogaty oraz przemyślany program wędrówki. Francuskie Ognisko było zobligowane do sporządzenia planu pracy  letniej wędrówki, który był szczegółowo sprawdzany przez inną osobę. Dzięki temu my również byłyśmy bardziej zmobilizowane do działania. Myślę, że to właśnie może być kluczem do sukcesu – dobry plan.

5 celów, czyli sfery życia przewodniczki, których rozwój chcemy stymulować. 

Zdrowie 

Planując każdy dzień wędrówki, zacznij od zaplanowania ilości snu w nocy, wyznaczając godziny silentium. Warto wziąć pod uwagę to, że często są obsuwy w planie, więc przyda się odrobina zapasu. Zadbaj również o odpowiednią ilość zróżnicowanych posiłków oraz wystarczającą ilość wody! Osoby odpowiedzialne za noclegi na naszej wędrówce brały pod uwagę to, czy na miejscu będzie dostęp do wody pitnej, czy nie.  Mimo,że nie na każdym noclegu był dostęp do łazienki, to codziennie była przewidziana okazja, aby się umyć. Ruchu na wędrówce nam nie brakowało, ale w naszym planie jednego dnia pojawiła się olimpiada sportowa. Miałyśmy okazję poćwiczyć różne umiejętności, np. naszą zręczność oraz sprawdzić siłę. Ta aktywność wpisywała się w cel zdrowie, była też dobrą przestrzenią do integracji. 

Zmysł praktyczny 

Wiadomo, jak na wędrówkach bywa, często pojawiają się drobne problemy czy zagwozdki, na które trzeba znaleźć jakieś rozwiązanie. W tym przychodzi nam z pomocą nasz zmysł praktyczny! My, na przykład, w Ognisku zastanawiałyśmy się, jak nosić bagietkę w plecaku, aby zbytnio się ona nie zgniotła i przetrwała wiele godzin wędrowania. Francuski miały bardzo dobre na to rozwiązanie – wsuwały je w zwinięte karimaty i tam były bezpieczne. Było wiele podobnych sytuacji, kiedy, np. brakowało nam miejsca w plecakach, a trzeba było dopakować jeszcze torbę jedzenia. Można taką sytuację uznać za poważny problem, a można chwilę pogłówkować, użyć kawałka sznurka i przytroczyć torbę do plecaka lub znaleźć inny, praktyczny sposób. Ważne, aby nie pozostawiać przewodniczek w przekonaniu, że istnieje problem, na który nie ma rozwiązania. Szukajcie wspólnie nowych pomysłów, to będzie kształtowało waszą zaradność, przyniesie też poczucie satysfakcji.

Służba 

Tego aspektu nie da się pominąć, ponieważ istnieją w Ognisku służby przed wędrówką, takie jak ułożenie jadłospisu, kupienie biletów, załatwienie noclegu itd. Zaangażowanie całego Ogniska jest potrzebne, aby w ogóle wędrówka się odbyła, organizujecie wyjazd same dla siebie. Można pomyśleć, że to już wystarczająco dużo, a gdyby tak wyjść jeszcze poza Ognisko i służyć innym? Na naszej wędrówce letniej, razem z Francuzkami, zaangażowałyśmy się w prace ogrodowe przy sanktuarium, do którego doszłyśmy. Łatwo nie było po całym dniu wędrowania, jednak podjęłyśmy się tego wyzwania. Wdzięczność gospodarzy, podziw turystów oraz widzialny efekt naszej pracy przyniosły nam bardzo pozytywne emocje. 

Charakter 

Na pewno zgodzisz się ze mną, że wędrówka sama w sobie buduje nasz charakter. Decyzja o wyruszeniu w drogę oraz podjęcie się konkretnej służby, za którą weźmie się odpowiedzialność, to już jest nad nim praca. W trakcie wędrówki są elementy takie jak rada czy ekspresja, które budują nasz charakter. Gdyby trzymać się definicji, to cel charakter ma zapewnić rozwój zasobów wewnętrznych przewodniczki. Dlatego tak ważne są służby na wędrówce. Postaraj się, aby były one dopasowane do kompetencji i umiejętności przewodniczek. Warto im powierzać zadania lekko na wyrost, ale takie, żeby były one osiągalne. W ten sposób zapewnimy dziewczynom przestrzeń do rozwoju. Dla mnie organizacja tej wędrówki była prawdziwym kształtowaniem mojego charakteru, ponieważ nauczyłam się przekraczać w sobie różne granice, np. barierę językową. 

Bóg 

Ważne, aby nasze wędrówki miały charakter formacyjny. Naszym zadaniem jest dążenie do świętości, a wędrówki są narzędziem, które ma nam w tej drodze pomóc. Na zeszłorocznej wędrówce z Ogniskiem z Francji stworzyłyśmy program duchowy i fabularny wędrówki, który dopełniał się tematycznie. W związku z trwającą wtedy olimpiadą w Paryżu tematem przewodnim naszej wędrówki było hasło: „Być prawdziwym bożym sportowcem, podążając za Pierem Giorgio Frassatim”. Naszym programem duchowym, poza codzienną modlitwą, Eucharystią, Godziną Światła, były cytaty błogosławionego Piera Giorgio Frassatiego. Dzięki temu miałyśmy okazję poznać bliżej postać Frassatiego i zainspirować się jego przesłaniami. Jedna z wieczornych ekspresji również miała religijne przesłanie, ponieważ nawiązywała do obecności Ducha Świętego w naszym codziennym życiu. Dużą wartością dla naszego Ogniska była też obecność księdza, który towarzyszył nam całą drogę. 

Motory, czyli sposoby działania, które stymulują rozwój przewodniczki. 

Działanie 

Zdefiniowałabym ten motor jako podążanie za pragnieniami Ogniska i realizację marzeń. Początkiem do wprowadzenia działania jest rada, kiedy podejmujemy wspólnie decyzję, co zamierzamy zrobić. Wiedziałam od początku roku harcerskiego, że dziewczyny chciałyby zorganizować wędrówkę zagraniczną. Kiedy w styczniu pojawiło się zaproszenie od Francuzek do wspólnego wędrowania, to szybko przegadałyśmy temat w Ognisku i zdecydowałyśmy, że robimy to. Działanie poszczególnych osób objawiało się przede wszystkim w służbach. Od zimy do wakacji miałyśmy wiele rad, aby kontrolować postęp naszych prac i przygotowań wędrówki.

Odpowiedzialność 

To prawdziwie napędzający motor! Podejmowanie odpowiedzialności to branie własnego życia w swoje ręce, co jest bardzo ważne, zwłaszcza dla młodych przewodniczek. Niech Ognisko realnie będzie przestrzenią, w której wzrastamy do dorosłego życia. Branie za coś odpowiedzialności zwiększa poczucie własnej wartości, jest sprawdzeniem siebie.  Ten motor przejawiał się w naszym Ognisku wyraźnie przed wędrówką. Podejmując Ogniskiem decyzję o wędrówce zagranicznej, wzięłyśmy na siebie odpowiedzialność za zorganizowanie      jej. Tak jak wyżej omówiony motor, odpowiedzialność przejawia się w służbach wędrówkowych. Ważne, aby osoba odpowiedzialna za dane zadanie doprowadziła je do końca. Nie wyręczaj, jeśli widzisz, że coś idzie nie tak. Możesz być wsparciem, doradzić lub odciążyć lekko osobę, jednak pozwól przewodniczce wziąć sprawy w swoje ręce od początku do końca. Niech ona będzie szefową danego przedsięwzięcia. Poza służbami wspólnie sprzedawałyśmy ciasta, aby uzbierać pieniądze na tę wędrówkę. Był to przejaw naszej dojrzałości i odpowiedzialności, chęci poczucia niezależności finansowej, że jesteśmy w stanie same uzbierać daną kwotę na ten wyjazd. 

Interes 

Jest to odkrywanie naszych celów i dążenie do nich. Motor powiązany z działaniem i odpowiedzialnością. Naszym celem było zorganizowanie wędrówki zagranicznej, przez konkretne działania udało się to zrealizować, w ten sposób osiągnęłyśmy nasz interes. Przykładem z wędrówki, kiedy pobudził się w nas ten motor, była decyzja o wstaniu na wschód słońca. Interesem, pchającym nas do tej decyzji, była perspektywa odmówienia wspólnie jutrzni w pięknym miejscu o wschodzie słońca – i udało się!  

Rady 

Kluczem do zorganizowania wędrówki są rady. My rozmawiałyśmy w Ognisku między sobą naradzając się, dzieląc zadania, poznając nawzajem nasze potrzeby, a następnie miałam rady z szefową Ogniska z Francji. Było ich kilka przed wędrówką Każde spotkanie było rozliczeniem się z rozdzielonych zadań, dzięki temu organizacja wędrówki systematycznie posuwała się do przodu. Nieważne, czy sama organizujesz wędrówkę zagraniczną, czy będzie ona łączona z innym Ogniskiem. Rady przed wędrówką są istotne, ponieważ dzięki nim wzrasta zainteresowanie. Przypominają o zbliżającym się wydarzeniu i mogą być terminem wykonania pomniejszych zadań. Na samej wędrówce rady również są istotne, być może niekonieczne każdego dnia. Jako szefowa, podczas rady dowiesz się, jakie panują nastroje w Ognisku. Szczera rozmowa w atmosferze szacunku i wzajemnego słuchania wzmocni więź między wami. 

System zastępowy 

Ognisko przewodniczek jest jednostką systemu zastępowego. Na wędrówce letniej było nas sześć i ksiądz, co według samego Baden-Powella jest liczbą idealną. Nas było na tyle niedużo, że miałyśmy przestrzeń do zacieśniania relacji między sobą. To, że byłyśmy w innym kraju i Ognisko Francuzek było o wiele większe, sprawiło, że poczułyśmy naszą odrębność, którą z dumą podkreślałyśmy, chodząc z dużą flagą Polski. W Ognisku francuskim przewodniczek było na tyle dużo, że podzielone były na trzy ekipy, co idealnie u nich funkcjonowało. System zastępowy na tej wędrówce zapewniał nam sprawną organizację. 

Wymiary, to one tworzą przestrzenie, w których realizujemy skauting. 

Zastęp 

Chodzi o Ognisko i relacje między nami, które w nim panują. Przed wędrówką letnią warto zacieśnić więzi, aby zwiększyć zaufanie i skrócić dystans między wami. Wiadomo, że powinno się to wydarzyć w ciągu całego roku harcerskiego, na wędrówkach i spotkaniach, ale różnie bywa, dlatego dobrym pomysłem jest zrobienie spotkania organizacyjnego połączonego z integracją. Na samej wędrówce, w obliczu różnych przygód, relacje między Wami na pewno się zacieśnią.  

Przyrzeczenie 

Ten wymiar był u nas na wędrówce szczególnie wyraźny. Jedna z przewodniczek złożyła swoje przyrzeczenie oraz kilka dziewczyn miało swój obrzęd samarytanki. Wędrówka letnia jest dobrym momentem na obrzędy, ponieważ pozostają one lepiej zapamiętane. Dziewczyny miały możliwość same zdecydować, w którym miejscu chcą, by się one odbyły, przez co miały one jeszcze bardziej indywidualny charakter. 

Prawo 

Nasze prawo i zasady podstawowe są takie same dla wszystkich skautów Europy, to one między innymi łączyły nas z Francuzkami. Prawo przedstawia nam pewien system wartości, który ma nam pomóc w stawaniu się lepszym człowiekiem. Na tej letniej wędrówce odczułyśmy, że mimo różnych języków, zwyczajów, historii, wyznajemy takie same wartości, jesteśmy na wspólnej drodze do świętości. 

Przyroda 

Otacza nas na wędrówce, jest jej nieodłącznym elementem. Nasze wędrówki odbywają się w przyrodzie Gościmy po drodze w wielu lasach, przemierzamy pola, łąki, kąpiemy się w rzekach, jeziorach. Eksploatujemy przyrodę i krajobraz. Warto więc robić to z głową i szacunkiem. Niech na waszej liście rzeczy do wzięcia nie zabraknie biodegradowalnych środków higienicznych oraz worków na śmieci. Wędrówka zagraniczna pozwoliła nam jeszcze bardziej docenić przyrodę. Krajobrazy we Francji różniły się nieco od tych, które znamy, zwracałyśmy więc uwagę na otoczenie i zachwycałyśmy się nowymi roślinami, ale też bardziej doceniłyśmy polską przyrodę. 

Szkoła Wychowania Obywatelskiego 

Skauting jest przestrzenią do kształtowania się w nas dojrzałej postawy obywatelskiej. Chodzi o jak najlepsze wykonywanie powierzonych nam obowiązków, otwarcie na potrzeby innych, przestrzeganie panujących zasad. Określiłabym ten wymiar jako takie dobre obycie w świecie.  Przy wędrówce zagranicznej ten wymiar był dla nas szczególnie ważny, aby pokazać się z jak najlepszej strony, reprezentując nasz kraj za granicą. Przy każdej wędrówce musimy godnie reprezentować naszą Federację, Ojczyznę i wartości. Nosząc mundur ,,rzucamy się w oczy”, bądźmy więc wzorem dla innych. 

Europa

Szczególnie doświadczyłyśmy tego wymiaru podczas wędrówki, przede wszystkim dlatego, że mogłyśmy ją przeżyć z francuskim Ogniskiem w ich kraju. Pomimo różnic, w ciągu tygodnia stworzyła się między nami taka przyjaźń, że żegnałyśmy się z płaczem. To było doświadczenie niesamowitego braterstwa. Niektóre z dziewczyn całą wędrówkę nie mogły się przełamać, by dłużej pogadać po angielsku, czasem naprawdę się nie rozumiałyśmy i ratowałyśmy gestykulacją. Każdy uśmiech, drobne gesty i kilka prostych słów przyczyniało się do budowania więzi. Wspólny mundur, metoda i wartości niejednokrotnie doprowadzały mnie do wzruszenia podczas tej wędrówki.

Tak to było u nas na wędrówce. Jestem wdzięczna Ognisku Przewodniczek z Francji oraz moim przewodniczkom za tak duże zaangażowanie w przygotowanie tej wędrówki. Wierzę, że dzięki temu odkryłam bogactwo 16 elementów, które występowało podczas naszej drogi. Mam nadzieję, że ten artykuł będzie inspiracją do przygotowania i przeżywania wspaniałych wędrówek.

Powodzenia i dobrej drogi!

Fot. na okładce: ks. Kazimierz Siewko

Maria Sot


Zakochana w każdej gałęzi, obecnie spełnia się jako Szefowa Ogniska Młodych. Swoje zamiłowanie do przyrody i poczucia piękna rozwija studiując architekturę krajobrazu. Swój kierunek i życie uwielbia za różnorodność i interdyscyplinarność.

Organizacja wędrówki. Krótki poradnik

Mundur, buty, plecak, śpiwór, karimata, menażka, ubrania na zmianę, latarka, Pismo Święte i jakiś wspólny sprzęt z excelowej listy. Większość z nas kompletując te kilka rzeczy, jednocześnie rozpoczyna i kończy swoje przygotowania do wędrówki (najczęściej na dzień przed wyjazdem). Jednak w kręgu/ognisku jest co najmniej jedna osoba, dla której przygotowania do wyjazdu wykraczają poza te parę punktów. Tym kimś jest śmiałek, który zgłosił się do organizacji wędrówki.

Dobre przygotowanie wędrówki to jeden z kluczowych punktów udanego wyjazdu. W związku z tym jest to sztuka niełatwa, ale znowu też nie taka trudna. W swoim życiu zorganizowałem lub współorganizowałem wiele wędrówek. Dlatego w tym artykule postanowiłem podzielić się moim doświadczeniem, szczególnie z tymi, którzy robią to pierwszy czy drugi raz. Zapewne nie uda mi się zawrzeć w nim wszystkiego, ale mam nadzieję, że dzięki temu krótkiemu poradnikowi, przygotowanie wędrówki stanie się nieco łatwiejsze, a z chaosu rzeczy do zrobienia wyłoni się uporządkowana lista.

Miejsce

Punkt wyjściowy przygotowań. Wybór, od którego może wiele zależeć. Czasem miejsce wędrówki odpowiada na jakieś potrzeby kręgu/ogniska („chcemy się wspinać”, „marzymy o wschodzie słońca nad morzem”, „musimy się styrać”), a czasem ma być po prostu miłą odskocznią od miejskich krajobrazów i pozwolić cieszyć się pięknem przyrody. Z reguły, znacznie przyjemniej jest wędrować, gdy mamy jakiś konkretny cel i nie chodzi tu tylko o np. sanktuaria, które często wybieramy jako kres wędrówek. Oczywiście znam osoby, dla których miejsce wyprawy nie jest specjalnie ważne. Nawet oni jednak najpewniej nie wybraliby się na wędrówkę, która wiodłaby poprzez dzielnice macierzystego miasta. Dlatego warto przyłożyć się do tego zadania. Wybór miejsca może ewoluować w momencie, gdy zaczniemy analizować kolejne podpunkty takie jak: trasa, dojazd czy noclegi. Od czegoś jednak musimy zacząć.

Skąd czerpać inspirację? Opcji jest wiele. Może to być jakiś przypadkowo znaleziony  artykuł w gazecie lub rolka na Instagramie. Jeżeli mamy określony cel do zrealizowania np. wspinaczkę, to trzeba wtedy trochę „pogooglować” o trasach wspinaczkowych i ich lokalizacjach. Polecam też spędzić trochę czasu na mapach satelitarnych, które dają z grubsza obraz tego, gdzie są lasy, miejscowości, czy w przypadku map Google, pokazują nawet pinezki z atrakcjami.

Ja zapisywałem sobie takie potencjalne cele wędrówkowe nawet w czasie, kiedy nie miałem do zorganizowania żadnej wędrówki, a później, gdy pojawiła się potrzeba, wracałem do tych pomysłów.

Dojazd

Jest to punkt, który nieraz weryfikuje wymarzony cel wędrówki. Często analizuje się go w tym samym czasie co miejsce wyprawy. W większości przypadków dotarcie na miejsce wędrówki odbywa się dzięki komunikacji zbiorowej. Pociąg, autobus i samolot (ostatnio jak sądzę coraz popularniejszy), to środki komunikacji używane chyba przez każdego. Przy poszukiwaniu najbardziej pasującej stacji czy przystanku polecam posiłkować się mapami i sprawdzać dokładną lokalizację. Niektóre stacje kolejowe i lotniska mają niewiele wspólnego ze swoją nazwą i są w znacznej odległości od wspomnianych miejscowości. Czasem jest to plus, bo np. pociąg zatrzymuje się przy samym szlaku i omija nas wędrówka przez miasto, ale zdarzają się również niemiłe zaskoczenia (kto by pomyślał, że niektóre lotniska z tanimi lotami znajdują prawie 100 km od miasta docelowego…).

Alternatywą jest podróż autami/busami. Samochody dają nam wolność i pozwalają dojechać praktycznie w każde miejsce. Ale mają też minusy. Wymagają zaangażowania kierowców i troski o bezpieczne miejsca parkingowe. Dodatkowo, co wydaje mi się ważniejsze, zabierają trochę ducha skautowego m.in. poprzez zamieszanie z przestawianiem samochodów czy pokusę przewożenia sprzętu w bagażniku pomiędzy noclegami. Dlatego ostrożnie korzystałbym z tej opcji dojazdu.

Trasa

Chcielibyśmy, żeby była malownicza i głównie na łonie natury. Jednak mamy ograniczenia. Pierwsze ograniczenie to dojazd. Trasa musi rozciągać się między jakimiś dwoma punktami, do których da się dotrzeć „z zewnątrz” i są to np. przystanki kolejowe. Kolejne ograniczenie to nasze nogi. W zależności od terenu i kondycji optymalne wydaje się pokonywanie 15-20 km na dzień. Pozwala to na wypełnienie dnia pozostałymi elementami planu. Msza Święta, Godzina Drogi/Światła, przygotowanie posiłku –  wymagają należytej staranności i zajmują w sumie kilka godzin. Oczywiście uczestniczyłem w wędrówkach, w których dystans dzienny wynosił 30 km. Jednak okupione to było większym zmęczeniem, krótkim snem i pojedynczymi kontuzjami. Dlatego przy dłuższych trasach warto przedyskutować w kręgu/ognisku, czy sprostacie takim dystansom.

W planowaniu staramy unikać się dróg z dużym ruchem, preferujemy szlaki, drogi wiejskie i leśne. Dobrym narzędziem do wytyczenia trasy są mapy.com (dawniej znane jako mapy.cz) oraz mapa-turystyczna.pl. W tym wypadku mapy Google nie są najlepszym narzędziem, ale świetnie sprawdzają się jako wsparcie tych dwóch wymienionych, w kwestiach logistyczno-zaopatrzeniowych.

Przykładowa trasa przygotowana na portalu mapa-turystyczna.pl

Rozciąganie pinezek między punktami i dodawanie punktów pośrednich zajmuje trochę czasu. Tym bardziej że w takim momencie pojawiają się kolejne kwestie, które nasze planowanie niekiedy mogą wywrócić do góry nogami.

Noclegi

Po przejściu do tej kwestii okazuje się, że między pinezkami start i meta, na planowanej trasie pojawiają się kolejne punkty równe liczbie nocy, które spędzicie na wędrówce. Bez noclegu się nie obejdzie. W porze jesienno-zimowej, gdy większość z nas nie planuje nocować w namiocie, trzeba znaleźć miejsca, które przyjmą kilku czy kilkunastu skautów. Takimi noclegami mogą być schroniska turystyczne czy młodzieżowe, domy parafialne, szkoły, remizy czy świetlice wiejskie. Te pierwsze trochę kosztują, a pozostałe najczęściej są bezpłatne, ale warto w jakiś sposób okazać wdzięczność za gościnę. Mimo, teoretycznie, wielu opcji, wspominanych miejsc noclegowych nie spotykamy na każdym kroku. Dlatego jest to spore ograniczenie i ważny punkt wytyczania trasy.

Inaczej sprawa kiedy nocujemy pod namiotami czy tarpami. Wtedy mamy więcej możliwości i znacznie łatwiej zaplanować trasę taką jak byśmy chcieli. Możemy rozbić się na polu namiotowym, przy parafii, na czyjejś działce, na dziko w znalezionym wcześniej miejscu bądź w wybranym ad hoc. Lepiej zaplanowane noclegi zazwyczaj zapewniają lepszą możliwość zachowania higieny czy większe bezpieczeństwo. Te bardziej spontaniczne dają wolność i łatwość w planowaniu trasy (a czasem też dreszcz emocji). Często podczas wędrówki wybrana zostaje forma „mieszany, mieszany”, czyli kombinacja wyżej wymienionych noclegów.

Niezależnie jakie miejsce wybierzemy na nasz nocleg, warto aby umożliwiało ono zregenerowanie naszych sił, chroniło od złych warunków atmosferycznych i pozwalało na higienę po całym dniu marszu (jezioro czy strumień w pobliżu, to także dobre rozwiązanie).

Przydatną stroną może być też wiating.eu z informacjami m.in. o wiatach, w okolicy których można się  rozbić czy rozpalić ognisko.

Zakupy i woda

To są dwa punkty, o których czasem zapominamy przy planowaniu wędrówki. Ciężko jest zabrać całą potrzebną wodę pitną i prowiant z punktu startowego. Jesteśmy więc skazani na uzupełnianie zapasów na bieżąco. Wodę, która kończy się szybciej, możemy uzupełniać u ludzi. Zakupy spożywcze można robić rzadziej, ale niezbędny jest sklep. Z tego wynika, że na naszej trasie powinny pojawić się jakieś skupiska ludzi.

Dobrą praktyką jest kupowanie jedzenia na max. dzień, dwa do przodu. Dzięki temu jedzenie będzie świeże i istnieje mniejsza szansa, że popsuje się w upalne dni. Przy planowaniu posiłków należy wziąć pod uwagę możliwości lokalnych sklepów. Mimo coraz większej dominacji dyskontów w pozamiejskim krajobrazie nadal będziemy natrafiać na wiejskie sklepy, w których zazwyczaj nie dostaniemy wielu produktów.

W sytuacji, gdy wyruszamy na dłuższą wyprawę w miejsca oddalone od jakichkolwiek miejscowości, musimy skrupulatnie zaplanować zaopatrzenie. Do jadłospisu warto wybrać bardziej kaloryczne, niepsujące się i lekkie produkty, aby przetrwały one kilka dni i nie ciążyły nadto w plecaku. Co do wody, to w takich sytuacjach uzupełnia się ją w schroniskach czy w górskich strumieniach. Dla pewności wodę można przegotowywać bądź korzystać ze środków uzdatniających.

Inne uwagi

„Last but not least” jak mawiają rodacy Baden-Powella. Nic nie jest za darmo. Także wędrówka. Należy o tym pamiętać, planując wędrówkę. Jeżeli chcemy zrobić coś, co wykracza poza budżet, to trzeba zawczasu pomyśleć o dodatkowym finansowaniu. Koszt wędrówki nie powinien też być kwestią, która podzieli krąg czy ognisko.

Będąc bliżej spraw papierkowych, to warto wspomnieć też o zgłaszaniu do kuratorium wędrówek letnich w przypadku młodych ognisk przewodniczek i kręgów wędrowników. Starajmy się, aby wszystko było bezpiecznie przygotowane.

Co dalej?

Punkty odhaczone, mapy wydrukowane, a noclegi obdzwonione. Nic tylko ruszać w drogę. Czy w trakcie starannie przygotowanej wędrówki może pójść coś nie tak? Oczywiście, bo pomyłki i niespodziewane sytuacje to część naszego życia. Dla wielu przewodniczek i wędrowników źle wybrana droga na skrzyżowaniu stała się początkiem przygody, którą z uśmiechem zapamiętają do końca życia. A ja ze swojego doświadczenia mogę powiedzieć, że takich spontanicznych przygód wszystkim życzę. Dobrej drogi!

Fot. na okładce: Ernest Benicki

Piotr Wąsik


Wilczek, harcerz, wędrownik. Następnie akela i szef kręgu. A to wszystko w Radomiu. Działa w Namiestnictwie Wędrowników. Niepoprawny fan polskiej Ekstraklasy.

Proste środki

Choć tytuł brzmi lapidarnie, sam tekst mówi o twórczym byciu w świecie, jego kontemplacji i organicznym rozwoju, które oferuje skauting.  Warunkiem do tego jest świadomie ograniczenie własnych ambicji imponowania wychowankom i odrzucenie rozpowszechnionych wokół, wysoko przetworzonych narzędzi. Są one wygodne i atrakcyjne, ale wzmacniają egoizm, chciwość i zawłaszczenie świata. Artykuł nawiązuje do konferencji z Watahy wiosennej 2025. 

Trudne wybory – łatwe życie  

Szczęśliwe dzieci przeżywają spontaniczne przygody z przyjaciółmi na łonie przyrody. Nieszczęśliwe konsumują karykaturę tych doświadczeń w postaci zaprojektowanych przez specjalistów wirtualnych przyjemności. Dlaczego tak się dzieje? 

Każdy rozsądnie zaprojektowany pojazd ma równocześnie wbudowane mechanizmy przyspieszania i hamowania. Gdyby istniał samochód, który może tylko przyspieszać, bardzo szybko dochodziłoby do utraty kontroli i wypadków z jego udziałem. W podobny sposób Bóg w procesie ewolucji przystosował człowieka do życia na tym świecie – w zdrowym organizmie przyspieszające procesy są naturalnie hamowane, aby nie skończyły się katastrofą. Im gwałtowniejsze przyspieszenie, tym silniejsza reakcja hamująca. Ten mechanizm uczy człowieka, że jest stworzony do nieskończoności i nigdy nie przestanie pragnąć więcej, nasycając się doczesnymi przyjemnościami. 

Jednym z opisywanych powyżej procesów jest dążenie do przyjemności. Odpowiedzią organizmu na przyjemność jest po pewnym czasie dyskomfort, a na nieprzyjemność – zadowolenie. Przypomnij sobie poczucie przesytu po obfitym posiłku, zniesmaczenie po wielogodzinnym maratonie serialowym lub – przeciwnie – euforię po kąpieli w zimnym strumieniu. 

Kluczowe są też długość i powtarzalność bodźców – im silniejszy początkowy sygnał, tym intensywniejsza reakcja. Weźmy na przykład próbę rozpoczęcia pracy po długim czasie spędzonym na dryfowaniu w internecie. Czasem, mimo szczerych chęci, wydaje się to wręcz niemożliwe. Dlatego ciągłe zwiększanie natężenia bodźców i przyjemności to prosta droga do katastrofy. 
Gdy jednak przełamiesz opór i wytrwasz w pracy, po pewnym czasie nawet długie przerwy przestaną być potrzebne. Samo działanie zaczyna przynosić satysfakcję, która nabudowuje się i rośnie z czasem. Podobna radość rodzi się po kilku dniach obozu, pielgrzymki czy wędrówki, w spontanicznej grze zrodzonej z nudy i innych przygodach wywołanych trudnymi warunkami. 

Na poziomie neurologicznym zjawisko to wiąże się z układem nagrody i rządzącą nim dopaminą, jednak nie czuję się na tyle kompetentny, by je opisywać – zamiast tego polecam ten film: [Admit it… cheap dopamine is ruining your life]

Skauting wykorzystuje te naturalne procesy, aby wychowywać szczęśliwych, dojrzałych  
i wolnych ludzi, zgodnie z głównym przesłaniem tego artykułu i powyższego filmiku: 

Łatwe wybory to trudne życie. 
Trudne wybory to łatwe życie. 

Ślady prostych środków 

Stosowanie prostych środków na trwałe wpisał w nasze DNA piąty punkt Karty Skautingu Europejskiego:  

Skauting uważa życie i grę na łonie przyrody za istotną i oryginalną zasadę swej metody. Nie sprowadza człowieka do roli wielkiego inżyniera. Wierzy, że przyrodę najpierw trzeba kontemplować, następnie urządzić bardziej niż przekształcić: chce wychowywać młodych do pokory, ducha ubóstwa, bezinteresownej służby poprzez zastosowanie prostych, dostępnych dla każdego środków, które rozwijają zdolność trzeźwego osądu, zręczność i umiejętność oraz poczucie harmonii, co wyklucza zastosowanie kosztownych technik, rozwijających iluzje i zaślepienie.  

Jak widać, to przesłanie jest pełne głębokich znaczeń: kontemplacja, pokora, ubóstwo, służba i harmonia. Te wartości przenikają również Ewangelię. 

Zrozumienie tego punktu jest kluczowe do prowadzenia prawdziwie skautowych zajęć, obozów i zbiórek, prowadzących krok za krokiem do chrześcijańskiego ideału. 

Efekciarstwo 

Nawet szefowie z dobrze ukształtowaną skautową intuicją mogą ulec pokusie efekciarstwa. Objawia się ona chęcią zrobienia wrażenia na podopiecznych (a tym samym podnoszenia ich oczekiwań). Przecież nic złego się nie stanie, jeśli na jednej zbiórce zabiorę gromadę na konie, na kolejnej pójdziemy na ściankę wspinaczkową, a potem w centrum nauki zbudujemy robota. Prawda? 

Tak, nikt nie ucierpi, a dzieci zetkną się z nowymi doświadczeniami, może nawet odkryją pasję. Problem w tym, że takie zajęcia to nie skauting, lecz inna forma aktywności pozaszkolnej. Choć służą rozwojowi, nie realizują celów wychowawczych skautingu. W większych miastach nie brakuje zajęć dodatkowych, ale jest bodaj tylko jedna forma, która równocześnie kształtuje charakter, służbę, zmysł praktyczny, zdrowie i relację z Bogiem – i szkoda marnować ją na hobbystyczne eksperymenty. 

Nie chodzi tutaj o to, że skautowe zajęcia mają być byle jakie. Wprost przeciwnie, uruchomienie swojej kreatywności i zmysłu przygody u podopiecznych jest konieczne, żeby zbiórki były naprawdę atrakcyjne, a nie tylko przypudrowane – żeby były jakieś. 

Kosztowna technika czy prosty środek? 

Zatem jakie narzędzia, techniki i formy prowadzenia zbiórek, wyczynów i sprawności warto wybierać? Odpowiedź „to zależy” pasuje prawdopodobnie do każdego tego typu pytania. Trudniejsze jest niuansowanie okoliczności, od których to zależy. Dlatego proponuję serię pytań, które można sobie zadać przed dokonaniem wyboru: 

1. Czy to narzędzie jest potrzebne do harcu, który mam w głowie? Np. nerfy vs łuki. 

2. Jak zmieni ono świat wokół? Czy będzie to zmiana pozytywna czy negatywna, trwała czy chwilowa? Pomyśl o efektach w postaci dźwięku, zapachu, wyglądu. Np. spray vs kreda podczas podchodów. 

    3. Czy mogę osiągnąć to samo, stosując coś prostszego? Np. utrwalanie wspomnień przez zdjęcia z telefonu vs prowadzenie kroniki. 

    4. Czy sprzyja to byciu w świecie, wśród ludzi, czy mnie od nich odcina? Np. oczy utkwione w telefonie vs wspólna obserwacja, tropienie, szyfrowanie. 

      5. Czy służy to rozwojowi kompetencji, kreatywności, pamięci, samodzielności, odpowiedzialności…? Np. papierowa mapa vs Google Maps. 

        6. Czy brak tego nie jest zbytnim utrudnieniem? Np. pisanie długopisem vs. pisanie patykiem i łzami piszących. 

          7. Czy to narzędzie można przetworzyć, dostosować, zmienić, bawić się nim, czy tylko odtwarzać gotowy schemat? Np. pionierka i plandeki vs stanica obozowa. 

            8. Czy to narzędzie jest proste czy wysoko przetworzone? Np. rower vs skuter. 

              9. Czy jest to organiczny element przygody czy przekupstwo lub wypełniacz czasu? Np. pieczenie pizzy vs zamawianie pizzy, explo vs wycieczka krajoznawcza. 

                Na końcu tego tekstu proponuję małe ćwiczenie. Wierzę, że zaproponowane przeze mnie pytania oraz te, które sam dodasz do tej listy, pozwolą Ci samodzielnie ocenić, które  
                z poniższych technik są prostymi środkami, a które budują świat iluzji. Powodzenia! 

                Podpowiedzi: 

                1. Zdjęcia i filmy: na pewno nie telefonem. Lepiej prowadzić fizyczną kronikę zastępu/gromady i wilczka/harcerza. 

                  2. Jazda konna i wspinaczka: nie jako ciekawostka, tylko element większego przedsięwzięcia. 

                    3. Drony i broń palna: zupełnie nie. W szczególności „harcerz działa na rzecz pokoju  
                    i braterstwa w Europie”. 

                    Fot. na okładce: Monika Wójcik

                      Maciej Szulik


                      Namiestnik wilczków. Nauczyciel matematyki, fizyki i wychowawca w liceum. Był Akelą 1. Gromady Krakowskiej i drużynowym PuSZczy Śląskiej.

                      Znowu te młode w moim kraalu, czyli jak zmaksymalizować korzyść służby czasowej

                      Jest czwarta w nocy. Kadra właśnie skończyła sprzątać po nocnej grze na zimowisku, ale dziewczyny, zamiast iść spać, siedzą jeszcze i gadają. Mówią o metodzie.  

                      Na łóżku obok siedzi jakaś młoda przewodniczka. Senność poszła w zapomnienie po pierwszym zdaniu, które usłyszała. Tłumi chęć robienia notatek i tylko z wytrzeszczonymi oczami śledzi przebieg rozmowy; to, co dzieje się właśnie w jej głowie, przypomina przyspieszony wybuch filmowej wielkiej miłości. Wszystko, czego doświadczyła w drużynie, skleja się w całość. Pewne oczywiste elementy bycia harcerką okazują się być genialnie przemyślanym i zorganizowanym systemem. Pedagogika, która zawsze była obecna w drużynie w niewyczuwalny sposób, wreszcie jest namacalna!

                      Młoda droga, służby czasowe – jedyny taki okres w formacji skauta. Dla mnie, teraz młodej przewodniczki, najbardziej porywający czas; właśnie dlatego, że zaczynam rozumieć skauting, gdy przysłuchuję się rozmowom drużynowej i przybocznej na zimowisku. Mówią o czymś, co mnie mocno dotyczyło, ale nie byłam tego świadoma. Im dłużej ich słucham, tym bardziej chcę to wszystko poznać od deski do deski! Zakochuję się w Skautingu na nowo.

                      Dla młodej przewodniczki wszystko jest wspaniałe i inspirujące… Chce się wiele nauczyć i widzi, ile może czerpać od szefów. Potrzebuje, żeby jej pokazać, jak działa kraal. Ma jakieś oczekiwania od służb czasowych, nie chce tylko biegać po patyki, ale chyba powinna czasami, skoro nie ma tak wiele na głowie… Jak pomóc tej zielonej w temacie, zapalonej istocie ludzkiej i właściwie czego ona potrzebuje? 

                      Pokazać prawdę o kraalu – zaspokoić głód wiedzy w wydaniu harcerskim

                      Te szalone młode przewodniczki i stuknięci młodzi wędrownicy mają w sobie ogromny głód poznania metody. Chcą się dowiedzieć, jak działa ten skauting, w którym spędzili kawał życia. Wreszcie będą mogli przekazać dalej bogactwa, które otrzymali od niezapomnianych szefów, często najważniejszych wzorów w życiu – świadomość, że niedługo sami staniemy się kimś takim, czasami jest nie do pojęcia… Co takiego robiła moja drużynowa, że całym sercem pokochałam drużynę i przy okazji ją; co miał w sobie ten przyboczny, skoro dzięki niemu tak się zapaliłem do budowania jakichś przerażających konstrukcji z niezbyt godnego zaufania sznurka? Pytanie „Jak ta kadra to robiła?!” jest motorem napędowym do uczenia się pedagogiki. Będąc w kraalu na wyjeździe, możemy to obserwować. Najcenniejsze, co można otrzymać na służbie czasowej, to przestrzeń do obserwacji, jak działacie – przede wszystkim w trudnych sytuacjach. 

                      Na zimowisku drużyny, w której miałam służbę czasową, jednego wieczoru dwa razy przyjechała straż pożarna. W tym samym budynku, w którym miałyśmy zimowisko, odbywała się dyskoteka. Didżej wpadł na błyskotliwy pomysł puszczenia dymów, które włączyły alarm przeciwpożarowy. Tylko zrobili to w budynku, którego alarm był podpięty do OSP… 

                      Gdy strażacy przyjechali po raz drugi, większość z nich z trudem ukrywała śmiech, gdy widziała znów te same blade i przerażone harcerki w pełnej gotowości do ewakuacji oraz mocno zawianego didżeja, mamroczącego, że to już się nie powtórzy. Byłoby to, oczywiście, super zabawne, ale kadra miała naprawdę dość.

                      W ten sposób właśnie, będąc w środku tego wszystkiego, widziałam prawdziwy strach drużynowej o dziewczyny, kiedy cały budynek wibrował dzikim wyciem, a na piętrze trzasnęły za harcerkami pierwsze drzwi. Zobaczyłam bardzo z bliska, „jak ta kadra to robi” i po raz pierwszy doświadczyłam ich emocji; nie widziałam będąc harcerką, że kadra się boi, że kadra nie jest pewna co zrobić i to nie tylko w poważnych jak ta sprawach. Do głowy by mi nie przyszło, że kadrze czasami wyrwie się kwik paniki na widok pająka albo stęknięcie niechęci na widok mokrych butów, które trzeba założyć na suche i ciepłe stopy, a potem uśmiechnąć się dzielnie i pogalopować przez las na apel. Na tym zimowisku zrozumiałam, że to działa zupełnie inaczej niż myślałam. 

                      To był moment zwrotny, w którym zaczęłam wierzyć w to, że ja też dam radę być tym kraalem, jeżeli te wszystkie potężne osoby także przeżywają porażki, niepewność, strach – ale sobie z tym radzą. Widziałam opanowanie przybocznej, która rozluźniała atmosferę. Patrzyłam na gotowość drużynowej, zbierającej wszystkich na miejscu w całkiem logiczny i uporządkowany sposób, mimo że wyglądała, jakby miała zaraz zemdleć. To nie był jedyny trudny moment tego wyjazdu, a ja obserwując to wszystko, nauczyłam się od nich bardzo wiele. Ale najwięcej dało mi to, że dziewczyny nie ukrywały przede mną drobnych niedociągnięć. Młodym jest bardzo potrzebne uświadomienie sobie, że kadra robi błędy. Dodatkowo – szefie, jeżeli młoda droga może się nauczyć na twoim błędzie zamiast popełniać ten sam, to nie warto chować przed nimi niedoróbek. Zapewniam, że stać nas na własne błędy. Więc jeśli na przykład w pociągu zostanie twój beret, niech to będzie nauczką również dla tej dziewczyny w czerwonej chuście, która gapi się tak, jakby ją to śmieszyło. Niech się gapi, na zdrowie, ale niech pilnuje swojego beretu do końca życia. 

                      Pomóc w dostrzeżeniu prawdy o sobie – bez pokory ani rusz

                      Skoro mowa o niedociągnięciach, warto wspomnieć też o podziale zadań, który może nastręczać problemów. Czy należy tej ogarniętej inaczej osóbce, która tyle samo co baretek ma odpowiedzialności, mądrości życiowej i doświadczenia powierzać zadania? Spójrzmy na to z tej strony: jak inaczej młoda droga ma się przekonać, że niewiele jeszcze wie? Musi popełnić błąd. Położyć gorący garnek prosto na świeżo wypleciony stół, obrócić mapę zastępu proszącego o radę gdzie się udać do góry nogami, oblać się od stóp do głów wodą z baniaka przy latrynie i wejść w wybitnie złym momencie z „Sanctus, Sanctus”. Tylko wtedy nad podziw elastyczne wyobrażenie o sobie młodej drogi nie rąbnie ponad skalę, bo – uwierzcie – kiedy pierwszy raz zobaczyłam się w czerwonej chuście, czułam, że nikt już nie może mnie niczego nauczyć; byłam wielka, byłam doświadczonym kraalem, byłam o krok od HR. Było to tuż po przejściu do ogniska, gdy moje oblicze ukazało mi się w mijanym oknie. Na szczęście wszystko wróciło do normy w trybie dość przyspieszonym, ponieważ zagapiłam się na to odbicie i z rozmachem łupnęłam w moją nową szefową ogniska. Nie wszyscy jednak mają tyle szczęścia, więc, z całym szacunkiem do młodych – ego należy im obniżać! Również przez powierzanie poważnych zadań. Zapewniam – jeżeli wszystko im wyjdzie bezbłędnie, trzeba zrobić wywiad w kadrze, bo wówczas na pewno ktoś im pomagał. 

                      Pokazać przykład – pamiętać o swojej roli  

                      Waga powierzanych zadań i odpowiedzialności również jest kluczowa. Próby wyręczania się młodą przewodniczką w rzeczach nudnych i banalnych, które może zrobić każdy, prawdopodobnie ją zniechęcą. Dodatkowo, autorytet drużynowej może lekko sklęsnąć, kiedy młoda wywęszy cień lenistwa w jej częstych prośbach o przyniesienie wody. Jeżeli sklęśnie tylko w oczach młodej, pół biedy. Problem pojawia się w sytuacji, w której widzą to zastępowe a uwierzcie, one z uwagą was obserwują… Obserwacja takiego traktowania może prowadzić tylko w dwie strony. Pierwsza opcja dzieje się, gdy zastępowa posiada samodyscyplinę i jest dojrzała – wówczas… tak, długo będziecie odbudowywać autorytet w jej oczach. Druga gdy zastępowa jest świeżo upieczona lub po prostu niewychowana; w tym przypadku weźmie z was ona przykład, wysługując się zastępem tak, jak wy młodą. Ciężko sobie w ogóle wyobrazić, jaka spirala zostanie puszczona w ruch, bo przecież każdy członek zastępu to odczuje – nadwątlone zaufanie w tylu relacjach ciężko będzie odbudować. I to wszystko ma się zepsuć tylko dlatego, że drużynowej się nie chciało? Chyba nie jest to opłacalny biznes… Tu nawet większe znaczenie od tego, jak się poczuje ten harcerz na służbie czasowej, ma to, jak to odczuje wasza jednostka! 

                      Pokazać służbę – pokora w praktyce 

                      Chodzi więc głównie o pokazanie miejsca w hierarchii. Więc chociaż ono nie jest całkiem bez znaczenia, jako przyszli szefowie potrzebujemy odkrywać, że jeszcze dużo nam brakuje. Żebyśmy mogli się rozwijać i wyciągnąć z tego roku jak najwięcej – musimy wiedzieć, że jeszcze dużo przed nami. Co z tego wynika – nie obejdzie się bez pracy i rezygnacji ze swojego komfortu na wyjeździe. Spójrzmy na samą nazwę naszego etapu rozwoju. To, że jesteśmy na „służbie czasowej”, nie oznacza, że jedziemy na wyjazd odpoczywać. Jedziemy… służyć czasowo. Młoda droga odcedza w ten sposób tych, którzy nie przyjmują tego do wiadomości. Wy zorganizowaliście to wszystko logistycznie i zasobowo, my za to mamy ambicje i chęć nauki. Grę rozłożyć umiemy, dwie nogi mamy, jakieś szare komórki też się gdzieś tam pod beretem pałętają. Damy radę rozpalić ogień na herbatę, rozbicie namiotu również nie wykracza poza nasze możliwości – nawet jeżeli chętniej przygotowalibyśmy całodniową grę i całonocną ekspresję. 

                      Pokazać rolę w grupie – kontakt z drużyną 

                      Kiedy przez chwilę mocno mi się odechciało być harcerką, a ktoś pytał, co mnie trzyma w skautingu, odpowiadałam bez namysłu, że ludzie. I mimo tego, że teraz jestem tu dla wszystkich jego elementów, a ludzie już nie muszą mnie „trzymać”, dalej te relacje są dla mnie czymś bardzo ważnym. Z wyjazdów najbardziej zapadały mi w pamięć te wspomnienia, w których to ludzie grali główną rolę; nie świetne gry czy klimatyczne ekspresje, ale przełomowe rozmowy do nocy i budowanie przyjaźni silniejszych niż jakiekolwiek inne, bo takich, które przeżyły naprawdę sporo. Można nieźle poznać człowieka, z którym razem trzęsło się na warcie, spało pod masztem, żeby nikt go nie ukradł (misja zakończona niepowodzeniem) i spaliło kuchenkę na konkursie kulinarnym. Rozmowy o trzeciej nad ranem na wyjeździe są już wyprute z jakiegokolwiek udawania – wtedy już nikt nie ma do tego głowy. I tak budują się przyjaźnie na całe życie.

                      Są relacje ludzi na tym samym etapie rozwoju, ale są też między ludźmi będącymi na różnych etapach. Pierwszy typ w ognisku nadal jest obecny, ale drugiego zaczyna brakować. Młoda droga to pierwszy moment, kiedy nie należy się do grupy ludzi na różnych poziomach. Te różnice umożliwiały mi patrzenie niemal z uwielbieniem na starsze harcerki i kraala i motywowały do bycia przykładem dla młodszych. Bałam się trochę, że ten rok będzie w pewien sposób wybrakowany pod tym względem, ale miałam umożliwiony kontakt z drużyną. Byłam delegowana do pilnowania, żeby posprzątały do końca i w innych tego typu sprawach, więc – chętnie korzystając z każdej ku temu okazji – przeżyłam kolejne kilka naprawdę poruszających rozmów i poznałam jeszcze więcej cudownych ludzi. Szefowo! Jeżeli twoja młoda przewodniczka przypadkiem się nudzi, niech wydaje podwieczorki albo zbierze drużynę na śpiewogranie. Bo kiedy na koniec wyjazdu harcerki przyszły do mnie, żeby się pożegnać, na radach dobrze o mnie mówiły i chciały jeść obok mnie, to było najwspanialsze docenienie, jakiego doświadczyłam. I to wszystko nie wydarzyłoby się, gdyby nie czas, który mogłam z nimi spędzić.  

                      Drodzy szefowie, na zakończenie chciałabym wam przypomnieć, jak bardzo luźna jest sama młoda droga. Oprócz przemyśleń egzystencjalnych na tematy narzucone przez ślady i comiesięczne spotkania, na które nie trzeba przygotowywać praktycznie nic, mamy tylko wędrówki. Tęsknimy trochę za takim harcerskim zasuwaniem, które może i było czymś wyczerpującym, ale przecież jesteśmy tu dalej. A będąc tu i targając ten mundur do szkoły, kiedy nie opłaca się wracać do domu między szkołą a skautowaniem – pokazujemy, że dalej piszemy się na ten wysiłek. Jeszcze nie mamy dość latania po lesie, wymagania od siebie, wkładania sztywnego z wilgoci munduru w lodowaty poranek i jedzenia spalonych, bliżej niezidentyfikowanych potraw. Dalej kręcą nas górskie szlaki, rozwój duchowy, służba, świeże powietrze, przyjaźnie i msze święte na mchu i szyszkach. Możecie od nas wymagać – śmiem nawet zaryzykować stwierdzenie, że tego potrzebujemy. I że nawet najbardziej rozleniwiona młoda, chociaż nigdy tego nie przyzna, z ogromną radością rozpali po raz milionowy ten ogień –nawet pod kawę. Kiedy podetknie zapałkę pod mokrą korę, dmuchnie nie tam, gdzie trzeba było i wszystko jej zgaśnie, wbrew wściekłemu mamrotaniu pod nosem pomyśli niechcący: „tęskniłam za tym od początku roku”.

                      Fot. na okładce: Monika Wójcik

                      Ida Pankiewicz


                      Obecnie młoda przewodniczka z Wrocławia, w skautingu zakochana od 9. roku życia. Zafascynowana żeglarstwem, górami i literaturą. Syndrom Włóczykija – uwielbia wędrować przed siebie, poznając nowe miejsca, a cel wędrówki odkrywać po drodze