65 lat Federacji Skautingu Europejskiego!

Z okazji 65-lecia FSE (1 listopada 1956r. – 1 listopada 2021r.), publikujemy okolicznościowy tekst, powstały 5 lat temu w języku francuskim, przybliżający historię naszego ruchu.

1956 – 2016 – 60 lat Międzynarodowego Związku Przewodniczek i Skautów Europy, U.I.G.S.E.-F.S.E.

Początki

1956: Kolonia

Pierwszego listopada 1956 (Dzień Wszystkich Świętych) w młodzieżowym domu kultury znajdującym się przy ulicy Maccabees w Kolonii w Niemczech, spotkało się około trzydziestu młodych niemieckich skautów. Byli wśród nich zarówno katolicy, jak i protestantami. Na przestrzeni ostatnich lat byli oni w kontakcie z organizacją „Europa-Scouts” założoną w 1952 roku w Austrii, ale głęboko ich zawiódł bezwyznaniowy skauting tej organizacji pozbawiony szczytnych ideałów, odbiegającym od metodyki wypracowanej przez Baden-Powella i w pełni zcentralizowanym przez struktury w Wiedniu.

Młodzi ludzie cierpieli już w trakcie wojny i doświadczali okresu niepewnego pokoju w czasach Zimnej Wojny pomiędzy zachodnio-europejskimi demokracjami, a reżimem komunistycznym narzuconym przez Związek Radziecki krajom Europy środkowo-wschodniej, mieli potrzebę utworzenia ruchu pozwalającego im osiągnąć lepsze zrozumienie pomiędzy wszystkimi młodymi ludźmi.

Adalbertus Wiosenny 2021, fot. Zbyszek Stachowski

Byli oni w pełni świadomi faktu, że odrzucenie Boga przez nowoczesne narody oraz tendencja do podporządkowania wiary interesom ogólnonarodowym, powszechnemu uniwersalizmowi lub wyższości państwa, a także ideologizowanie rasy i narodowości spowodowało podział Europy, co doprowadziło do zignorowania wymiaru dobra wspólnego. Mieli świadomość tego, że powyżej wymienione doświadczenia doprowadziły do wielkiej katastrofy, jaką była Druga Wojna Światowa, której byli świadkami i ofiarami.

Założenie

Młodzi skauci, katolicy i protestanci, którzy spotkali się w Kolonii, chcieli, żeby ich skauting był wierniejszy naukom Baden-Powella, czyli miał jasną konotację chrześcijańską, ponieważ wiedzieli, że wiara chrześcijańska jest podstawą cywilizacji europejskiej.

Ci wszyscy młodzi ludzie, którzy tam byli, zgodzili się na propozycję skautingu mającego chrześcijańską podstawę, otwartego na wymiar europejski i konieczność utworzenia federacji w celu rozszerzenia skautingu o kolejne narodowe, autonomiczne stowarzyszenia oparte na tych samych zasadach.

Z powyższych powodów, zaadaptowali nowe zasady i reguły do ich niemieckiego stowarzyszenia „Bund Europäischer Pfadfinder” (B.E.P.), utworzonego parę lat wcześniej i stworzyli federację „Fédération du Scoutisme Européen” (F.S.E.), aby zebrać zagraniczne stowarzyszenia, które w przyszłości poprosiłyby o dołączenie do tej federacji.

Należy zauważyć, że raport ze spotkania w Kolonii był spisany w języku niemieckim, podczas gdy nazwa nowej federacji była zapisana po francusku – języku używanym w komunikacji międzynarodowej, niewypartym jeszcze wtedy przez angielski.

Symbol F.S.E.

Karl Schmitz Moormann i Pierre Joubert

Z nadzwyczajnym wyczuciem symbolizmu, młodzi szefowie zgromadzeni w Kolonii wybrali, do noszenia na sercu, emblemat, który odzwierciedlał ich szczytne ideały.

Dla wszystkich skautów na świecie, symbolem jest lilijka wybrana przez Baden-Powella, ponieważ kiedyś wskazywała północ na dawnych kompasach i mapach morskich.

Tym symbolem Baden-Powell chciał jasno pokazać swoją intencję – umiejętność kształtowania charakterów, to znaczy mężczyźni i kobiety potrafiący namierzać swoją drogę i zostać na kursie życia, nawet w sytuacji, gdyby wokół nich zmieniłoby się w pełni zarówno społeczne jak i psychologiczne otoczenie.

Tymczasem dla młodych ludzi zgromadzonych w Kolonii, gwiazda polarna wskazywana przez lilijkę kompasu, to Chrystus, zmarły na krzyżu i zmartwychwstały dla zbawienia wszystkich ludzi. Ten krzyż, czerwony od krwi Chrystusa, ma osiem końców symbolizujących osiem błogosławieństw z Kazania na górze, to fascynujący program życia dla tych, którzy chcą podążać za Chrystusem.

Niemiecki Naczelnik, Karl Schmitz Moorman, który studiował w Paryżu w 1957, poprosił Pierre’a Jouberta, sławnego skautowego ilustratora i specjalistę heraldyki, aby narysował graf odznaki. Z powodów estetycznych, Joubert szukał krzyża na tyle szerokiego, by zawrzeć w nim złotą lilijkę i zdecydował się na ośmioramienny krzyż cysterskiego klasztoru Morimond, który później został krzyżem Rycerzy Szpitalników Świętego Jana z Jerozolimy. Nie był to przypadek, że ta odznaka została wybrana w dniu uroczystości Wszystkich Świętych, kiedy to Kościół głosi uroczyście na całym świecie każdego roku osiem błogosławieństw, symbolizowanych przez osiem końców tego krzyża.

Krzyż Federacji Skautingu Europejskiego, materiały SHK „Zawisza” FSE

Ideały

Duch założycieli

Kilka zdań opublikowanych w magazynie z tego okresu, pomaga nam lepiej zrozumieć ducha tych młodych szefów.

„… Chłopcy i dziewczęta stwierdzili, że nie dadzą rady co dwadzieścia lat zaczynać od nowa, walczyć przeciwko sobie, a miliony sierot nie mogą czekać na swoją kolej, żeby pójść na kolejną wojnę… W obliczu stosów zwłok spychanych przez buldożery, miast zrównanych z ziemią, dzieci poparzonych napalmem, coś w nas się obudziło i zawołało: „Dosyć!” (…)

Jesteśmy zaangażowani ze wszystkich sił w walkę z tymi, którzy chcą abyśmy sobie nie ufali i znienawidzili się nawzajem. Z samymi uśmiechami i otwartymi dłońmi, sercami wolnych i lojalnych ludzi, poszliśmy do innych, niosąc ten sam, czerwony krzyż ze złotą lilijką. (…)

Jako protestanci, prawosławni, katolicy, chcieliśmy tylko pamiętać, że Chrystus umarł za nas wszystkich… Pragnęliśmy tylko zobaczyć w naszych bliźnich chrześcijanina, człowieka kochanego przez Boga. I ponad ludzkimi podziałami, chcieliśmy zostać Skautami Europy…”

Adalbertus Wiosenny 2021, fot. Zbyszek Stachowski

Dokumenty statuujące

Kiedy F.S.E. zostało założone, powstały również „Statuty Federalne”. W pierwszym punkcie można było przeczytać: „Pod nazwą „FEDERACJA SKAUTINGU EUROPEJSKIEGO”, międzynarodowe stowarzyszenie skautowe zostaje założone. Jest złożone z narodowych sekcji, których celem jest praktykowanie skautingu Baden-Powella, wśród kontekstu europejskiej idei i na podstawie chrześcijańskiej sugerowanej przez koncept zjednoczonej Europy.”

Młodzi szefowie zgromadzeni w Kolonii dodali coś nowego i ważnego w tekście Przyrzeczenia: wierność Europie.

Na długo przed tym, zanim Unia Europejska przyjęła flagę Rady Europy, symbol z dwunastoma złotymi gwiazdami powiewał ponad obozami F.S.E., ponieważ pierwsi Skauci Europy uznali ją za kolejny chrześcijański symbol: koronę Dziewicy Maryi.

W 1957 w dniu Wszystkich Świętych, odbyła się nowa Rada Federalna, podczas, której spisane zostało pierwsze „Dyrektorium Religijne”. Definiowało ono zasady życia religijnego jednostek.

Jednak, pierwsze „Dyrektorium Religijne” stworzyło kilka problemów. Dokument umożliwił zakładanie, tak zwanych „otwartych” jednostek zrzeszających młodych ludzi różnych wyznań chrześcijańskich. Niedługo później, okazało się, że niemożliwym było zaoferowanie wartościowej formacji religijnej w takim jednostkach. Ponadto, poziom skautingu w „otwartych” jednostkach był niski i wiele z nich szybko rozpadło się.

Rozwój

Zakładanie nowych stowarzyszeń

Od 1956 roku, Skauci Europy z „Bund Europäischer Pfadfinder” rozprzestrzenili się po całych Niemczech tworząc nowe szczepy.

Mały magazyn wydawany techniką powielaczową, utrzymywał ludzi w kontakcie. Był nazwany, po sławnej żaglówce niemieckiej marynarki, „Passat”, a razem z nim ukazywał się magazyn dla szefów „Sekstant”.

W 1958 roku zostało oficjalnie założone stowarzyszenie francuskie. W kwietniu opublikowano pierwsze miesięczniki wydawane tą samą techniką, co pisma niemieckie dla młodzieży i szefów zatytułowane tak samo, jak ich pierwowzory.

Pierwsza międzynarodowa aktywność zgromadziła drużyny Paris 1, Paris 2, Annecy 1 i Strasbourg 1: miały one wspólny obóz latem 1958 w Irlandii i Wielkiej Brytanii z niemieckimi skautami z Münster 1. W 1958 Brytyjczyk Peter Chambers został przybocznym w drużynie FSE w Dusseldorfie w Niemczech. W 1959 po powrocie do domu założył brytyjskie stowarzyszenie „European Scouts Federation – British Association”.

W trakcie lata 1959 belgijska drużyna z Louvain wzięła udział w federalnym obozie FSE w Wasserfall (Niemcy). Po tym kontakcie w 1960 zostało założone: „Association Belge des Guides et Scouts d’Europe”.

W Grecji dzięki Constantinosowi Avdikosowi i Georges’owi Pattasowi powstało stowarzyszenie nazywające się „Soma Ellinon Acriton”. Jednakże w Grecji panuje prawo pozwalające na istnienie tylko jednego stowarzyszenia skautowego na jej terytorium, dlatego nowe stowarzyszenie musiało zostać usunięte po krótkim czasie.

Międzynarodowe wymiany i obozy federalne

Chociaż F.S.E. nie było jeszcze liczne, zorganizowało wiele wymian międzynarodowych: jej europejski duch i kontakty istniejące w jej jednostkach odróżniały ich od innych organizacji skautowych tamtego czasu. Zwiększyła się ilość: wizyt, spotkań, bratań i wspólnych obozów. We francuskim magazynie Passat, dla skautów i skautek, możemy przeczytać: „Obóz letni jest przede wszystkim, okazją do lepszego poznania Europy i naszych braci skautów. Drużyna lub szczep nigdy nie obozują same: obozują zawsze z chłopcami lub dziewczynami z innego kraju.”

W tej perspektywie F.S.E. organizowało „obozy federalne” zwane „Jamborkami”. W 1959 roku w Wasserfall (Niemcy), pierwszy obóz federalny liczył około stu pięćdziesięciu niemieckich, francuskich i belgijskich uczestników. Następnego roku, drugi obóz federalny miał miejsce w Saint-Loup de Naud niedaleko Provins w okolicy Paryża. Brało w nim udział dwustu uczestników z Niemiec, Francji, Belgii oraz kilkoro angielskich skautów, którzy dopiero dołączyli do F.S.E. W 1962 roku trzeci obóz federalny zebrał dwustu pięćdziesięciu skautów i skautek w Botassart (Belgii). W 1964 roku kolejny obóz został zorganizowany w Marburgu (Niemcy) i liczył czterysta skautów i skautek. Następny miał miejsce w Kergonan w Bretanii (Francja) i odbył się w 1968 roku.

Ważny impuls

Przybycie Perig i Lizig Géraud-Keraod

F.S.E. miało szczytny ideał, wypróbowaną pedagogikę, piękny symbol, ale to wszystko nie było wystarczające do rozwinięcia ruchu, który potrzebował trochę dynamizmu i ducha.

Para Perig i Lizig Géraud-Keraod przyniosła zarówno dynamizm, jak i ducha oraz przyczyniła się do istotnego rozwoju stowarzyszenia. Powyższe pozwala stwierdzić, że to właśnie oni są faktycznymi założycielami F.S.E.

Perig (Pierre) Géraud podczas wojny uczestniczył w Ruchu Oporu przeciwko Niemcom i po wojnie dodał bretoński pseudonim do swojego nazwiska: Keraod.

W październiku 1962 Pierre Géraud-Keraod (po bretońsku: Perig) i Lucienne (po bretońsku: Lizig) z ich 7 szczepami „Communauté des Scouts Bleimor” dołączyli do F.S.E.

Na początku „Scouts Bleimor” było „Skautowym Centrum Wyrazu Bretońskiego” założonym w 1946 w Paryżu przez Perig i Lizig wśród Bretońskiej Misji Katolickiej regionu paryskiego. Cel „Centrum”, do którego uczęszczały setki młodych Bretończyków, miało do zaoferowania duchowe i społeczne wsparcie dla wielu rodzin zostawiających Bretanię w tym czasie, żeby osiedlić się w okolicy Paryża, łącząc ich bretońskimi tradycjami kulturalnymi (tańce, śpiew chóralny, muzyka ludowa, sztuka teatralna).

Męskie grupy „Bleimor” należały do „Scouts de France”, a żeńskie należały do „Guides de France”. Ale we wczesnych latach sześćdziesiątych, te dwa stowarzyszenia przygotowywały całkiem dużo głębokich zmian w metodzie skautowej i w całym podejściu obu stowarzyszeń.

Podczas spotkania w Tréguier w Bretanii 21-wszego sierpnia 1962, męscy i żeńscy szefowie szczepów „Bleimor” zdecydowali jednogłośnie o opuszczeniu ich własnego stowarzyszenia i 28-ego października 1962 „Bleimor”. Dwustu piętnastu członków dołączyło do francuskiego stowarzyszenia F.S.E.

Nowy styl

Perig Géraud-Keraod tchnął nowe życie we francuskie stowarzyszenie. Chciał odnowić katolicki skauting ojca Sevin (założyciela skautingu katolickiego we Francji) dodając do niego ducha europejskiego i wymiar europejski.

Wobec powyższego, praca koncepcyjna została podjęta i dzięki Marie-Claire Gousseau dokument „Karta naturalnych i chrześcijańskich zasad skautingu europejskiego” został zdefiniowany. Opisał on skauting jako aktywną i kompletną metodę edukacji i formacji osobistej, pozaziemskie przeznaczenie każdej osoby, wyróżnienie pomiędzy naturalnymi i pozaziemskimi poziomami, przygotowanie chłopców i dziewcząt, jako dzieci Kościoła do przemyśleń i do sensu świętości, szacunku i życia w naturze, żeby uciec od materializmu przez edukację do wolności według porządku naturalnego itd….

Dwanaście artykułów dogłębnie przemyślanych i wyważonych zdefiniowało niektóre zasadnicze punkty w generalnym kontekście tych lat, które były raczej latami degeneracji, dezorientacji i utraty wartości.

Rozwój we Francji

Sytuacja F.S.E.

W 1962 w momencie przybycia Periga Géraud-Keraod, sytuacja miała się następująco:

  • Niemcy: 15 jednostek, 300 członków, 50% katolików 50% protestantów
  • Francja: 18 jednostek, 350 członków, 100% katolików
  • Belgia: 6 szczepów, 250 członków, 100% katolików
  • Wielka Brytania: 4 szczepy, 120 członków z różnymi wyznaniami religijnymi

Całe F.S.E.: około 1000 członków

Działanie Periga Géraud-Keraod

Kiedy główne tezy federacji zostały zdefiniowane, Perig Géraud-Keraod zaczął pracować nad przejrzystą linią rozwoju dla francuskiego stowarzyszenia.

W 1965 magazyny „Passat” i „Sekstant” zmieniły nazwy na „Skauci Europy” i „Mistrzowie”. W ich poprawę został włożony znaczny nakład pracy.

W 1967 został zorganizowany pierwszy obóz szkoleniowy dla szefów oraz pierwsze obozy dla zastępowych. Wiele samodzielnych zastępów skautów i skautek rozpoczęło działalność ze wsparciem stowarzyszenia.

W tym samym roku Przewodniczki Europy zdecydowały się na błękitne koszule zamiast brązowych, aby jasno zademonstrować, widocznym znakiem, egzystencję dwóch nurtów, żeńskiego i męskiego w stowarzyszeniu, różne w swojej hierarchii i strukturach pedagogicznych, tworzące jednakowoż jeden ruch wspólny dla chłopców i dziewcząt w administracji i istocie.

Perig Géraud-Keraod był zafascynowany młodymi szefami-pasjonatami, dlatego postanowił ich zorganizować. Mała grupa pozwoliła na zgromadzenie i wzmocnienie stowarzyszenia. F.S.E. nawiązało współpracę z fotografem skautowym: Robertem Mansonem oraz rysownikiem: Pierrem Joubertem, który przez wiele lat ilustrował magazyny dla federacji bez proszenia o choćby najmniejsze wynagrodzenie.

Perig Géraud-Keraod i jego żona dbali o rozwój ekspresji i śpiewu. Pomimo bardzo ograniczonych zasobów finansowych, zatrudnili muzyka i reżysera teatralnego Henri’ego Gire’a na pół etatu celem poprawy i odnowy repertuaru śpiewu chóralnego i ekspresji we francuskich szczepach.

Sztandar

Mont-Saint-Michel

Sztandar jest symboliczną flagą Przewodniczek i Skautów Europy. To słowo (baussant) pochodzi ze starofrancuskiego zwrotu „beau signe” („piękny znak lub symbol”). Sztandar w kolorach białym i czarnym był emblematem średniowiecznych rycerzy-templariuszy.

Perig Géraud-Keraod dodał do sztandaru ośmioramienny krzyż z lilijką, adaptując go jako symbol F.S.E. w trakcie spotkania skautów i skautek, które miało miejsce w Mont-Saint-Michel w Normandii (Francja) na Wielkanoc 1966, wśród uroczystości tysiąclecia założenia klasztoru.

Z tej okazji francuskie stowarzyszenie F.S.E. zorganizowało wielką wyprawę z udziałem siedmiuset skautów i skautek. Fabułą gry było wyjście Hebrajczyków z Egiptu i ich ucieczka przez Morze Czerwone po oswobodzeniu z niewoli.

Po licznych perypetiach w trakcie gry, uczestnicy rozstawili swoje namioty na noc wzdłuż plaży przed klasztorem. Byli podzieleni na 9 podobozów. Zarówno noc, jak i morze budziły poczucie wielkiej trwogi, ale 9 olbrzymich ognisk rozświetlało mroki ciemności spowijających zatokę. Nagle, latarnia morska zapłonęła w kierunku Mont-Saint-Michel i w każdym obozie był wygłaszany Prolog z Ewangelii św. Jana.

Następnego dnia o wschodzie słońca, kiedy nastał odpływ, uczestnicy przeszli boso plażą w kierunku Mont-Saint-Michel.

Mont-Saint-Michel, Eurojam 2014, fot. Wojciech Żochowski

Symbolika sztandaru

Biały kolor sztandaru reprezentuje „flagę Chrystusa”, niebo i dzieła Ducha Świętego; czarny kolor przywołuje ziemię i codzienne zobowiązanie do właściwego zachowywania się, walkę przeciwko złu.

Czarny i biały – te dwa kolory zawsze reprezentowały światło i ciemność, stały się symbolem walki Dobra i Zła, która istnieje w świecie i w życiu każdego z nas.

Umieszczony, pośrodku czarnego i białego, ośmioramienny krzyż przypomina nam, że zwycięstwo światła przeciwko ciemności zaczęło się ofiarą Chrystusa na krzyżu. Lilijka umieszczona na krzyżu jest przepełniona symboliką i przypomina nam, że naszą północą jest Jezus Chrystus i do Niego musimy iść.

Dziś starcia nie dotyczą już dawnych bitew, ale działania misyjnego, dlatego sztandar reprezentuje symbol woli do pracy Przewodniczek i Skautów Europy, aby nastało panowanie Chrystusa, według nauczań Jezusa, w każdym momencie naszego życia i we wszystkich sytuacjach.

Sztandar FSE, fot. Krzysztof Żochowski

U.I.G.S.E.-F.S.E.

Jubileusz 1975

We wrześniu 1975 roku pięćset szefów, wędrowników i przewodniczek z „Przewodniczek i Skautów Europy” po postoju w Asyżu, wyruszyła do Rzymu w pielgrzymce z okazji Roku Jubileuszowego. Było to jedyne skautowe katolickie stowarzyszenie, na całym świecie, organizujące oficjalną pielgrzymkę na Jubileusz.

Papież Paweł VI, otoczony przez około dwudziestu francuskich biskupów, powiedział publicznie, podczas audiencji generalnej na placu św. Piotra: „Przewodniczki i Skauci Europy, musicie wiedzieć, że zawsze będziecie naszymi przyjaciółmi. Jesteśmy pewni Waszej obecności, Waszej pracy i Waszego ducha skautowego. Bądźcie błogosławieni! Przywróćcie wspomnieniem Jubileuszu, w którym uczestniczyliście, poczucie stanowczości i wierności Chrystusowi i Jego nauczaniu.”

Ta deklaracja była bardzo ważna w kolejnych latach podczas tworzenia w Europie nowych katolickich stowarzyszeń, które poprosiły o dołączenie do F.S.E.

Rozwój

W 1974 roku zostało założone stowarzyszenie „Eclaireurs Baden-Powell” w Kanadzie.

W Niemczech w 1976 roku zostało założone, nowe katolickie skautowe stowarzyszenie: „Katholische Pfadfindershaft Europas” (K.P.E.).

We Włoszech 14-stego kwietnia 1976 roku „Associazione Italiana Guide e Scouts d’Europa Cattolici” zostało założone przez męskich i żeńskich szefów i przez kilku duszpasterzy rzymskich szczepów. Wszystkie pochodziły z A.S.C.I. (Stowarzyszenie Włoskich Katolickich Skautów) i z A.G.I. (Stowarzyszenie Włoskich Przewodniczek).

W 1977 roku w Niemczech zostało założone protestanckie stowarzyszenie skautowe „Evangelische Pfadfinderschaft Europas” (E.P.E.). W tym samym roku w Genewie zostało oficjalnie założone, szwajcarskie stowarzyszenie „Guides et Scouts d’Europe”, pomimo iż jego aktywności zaczęły się już kilka lat wcześniej.

W 1978 roku zostały założone „Asociación Española de Guías y Scouts de Europa” i “Associação das Guias e Escuteiros da Europa”, odpowiednio w Hiszpanii i w Portugalii.

W 1981 roku w Villach w Austrii, przez ojca Thomasa Barnthalera, zostało założone „Katholische Pfadfinderschaft Europas – Österreich”.

W 1982 roku w Kanadzie, zostało założone protestanckie stowarzyszenie „Association Evangélique du Scoutisme au Québec”.

Najnowsza historia

Rozwój po rozpadzie komunistycznych reżimów

Dziewiątego listopada 1989 roku podczas spotkania Rady Federalnej w Rzymie, usłyszeliśmy, że mur berliński właśnie upadł. Od tamtego momentu rozwój UIGSE-FSE zaczął rozprzestrzeniać się poza byłą „żelazną kurtynę”. Głównym bohaterem rozwoju był nowy Komisarz Federalny Gildas Dyèvre silnie wspierany przez kilka stowarzyszeń, a w szczególności przez francuskie, włoskie, niemieckie i belgijskie.

Nieustająco, przez 50 lat komunizm aktywnie działał, żeby wyrugować wszelkimi metodami wiarę z życia ludzi Środkowej i Wschodniej Europy. Pomimo tego, wiara nie była całkowicie wyniszczona i UIGSE-FSE otrzymało z wielu krajów wnioski o informacje i wsparcie od ludzi, którzy chcieli poznać chrześcijański skauting, w celu wykorzystania go do ewangelizacji i apostolatu młodych. Spowodowało to narodziny nowych skautowych stowarzyszeń dołączających do UIGSE-FSE.

W 1990 roku pierwsze stowarzyszenie pojawiło się na Litwie i nosiło nazwę „Lietuvos Nacionaliné Europos Skautų Asociacija”.

Również w 1990 roku „Magyarorszagi Europai Csèrkeszek” został założony na Węgrzech.

W 1991 roku „Asociaţia Cercetaşii Creştini Români din Federaţia Scoutismului European” zaczęło działać w Rumunii.

W 1995 roku polskie skautowe stowarzyszenie, założone potajemnie we wczesnych latach osiemdziesiątych, dołączyło do UIGSE-FSE i przyjęło nazwę „Stowarzyszenie Harcerstwa Katolickiego „Zawisza” – Federacja Skautingu Europejskiego”.

W 1996 roku „Katolu Gaidu un Skautu Organizacija Latvija” narodziło się na Łotwie.

W 2004 roku „Asociace Skautek a Skautů Evropy” oficjalnie zadeklarowało się w Czechach.

W 2000 roku prawosławne rosyjskie skautowe stowarzyszenie „ORIUR” (Organizacja Młodych Odkrywców Rosji” zainicjowało kontakty i później dołączyło do UIGSE-FSE ze specyficznych statusem.

W kolejnych latach Białoruś, Słowacja, Ukraina, Holandia i Wielka Brytania również dołączyły do UIGSE-FSE. Stany Zjednoczone Ameryki Północnej i Kanada tworzą obecnie „Federation of North America Explorers” (F.N.E.).

Wydarzenia międzynarodowe

1975 – Jubileusz w Rzymie

We wrześniu pięćset wędrowników, przewodniczek i szefów poszło do Rzymu na Jubileusz. Po przystanku w Asyżu, pielgrzymowali do Wiecznego Miasta, gdzie papież Paweł VI przekazał im publiczną wiadomość powitalną, deklarując, że miał wielkie zaufanie do ich pracy, stowarzyszenia i ducha skautingu.

1978 – Pielgrzymka do Lourdes

Od 9-tego do 13-stego sierpnia tysiąc trzysta wędrowników, przewodniczek i szefów ze stowarzyszeń członkowskich UIGSE-FSE poszło na pielgrzymkę z Saint-Bertrand de Comminges do Lourdes, gdzie przed grotą objawień UIGSE-FSE poświęciło się Błogosławionej Pannie Maryi.

1984 – Pierwszy EUROJAM w Velles we Francji

Od 20-stego do 26-stego lipca pierwszy Eurojam zgromadził pięć tysięcy skautów i skautek w Velles niedaleko Châteauroux w departamencie Indre (Francja). 25-tego lipca wszyscy uczestnicy pojechali do Paryża pociągiem na Mszę Świętą w katedrze Notre-Dame, a następnie przez poświęcenie gałęzi harcerzy i harcerek Matce Bożej Zwiastowania.

1994 – Drugi EUROJAM w Viterbo we Włoszech

Od 30-stego lipca do 7-ego sierpnia siedem tysięcy pięćset skautów i skautek zgromadziło się w okolicach Viterbo. Po przybyciu skautów do Rzymu (specjalnymi pociągami), Ojciec Święty Jan Paweł II powitał wszystkich uczestników w bazylice św. Piotra.

2003 – Trzeci EUROJAM w Żelazku w Polsce

Od 2-go do 11-stego sierpnia przy wsi Żelazko, 60 km od Częstochowy w Polsce zebrało się dziewięć tysięcy skautów i skautek. Poszli w pielgrzymce do sanktuarium Matki Bożej Częstochowskiej, gdzie prymas Polski kardynał Józef Glemp odprawił Mszę Świętą i odczytał wiadomość wysłaną przez Jana Pawła II do uczestników.

2007 – Pierwszy EUROMOOT na Słowacji i w Polsce

Od 4-tego do 11-stego sierpnia dwa tysiące osiemset wędrowników i przewodniczek rozbiło tymczasowy obóz w Tatrach pomiędzy Słowacją, a Polską. Euromoot skończył się pielgrzymką do sanktuarium Matki Bożej Częstochowskiej.

2014 – Czwarty EUROJAM w Normandii we Francji

Od 3-ego do 11-stego sierpnia w Saint-Evroult-Notre-Dame-du-Bois w niższej Normandii (Francja) zgromadziło się dwanaście tysięcy skautów i skautek z 20 krajów europejskich i Kanady. Poszli oni na pielgrzymkę do Lisieux do sanktuarium św. Tereski od Dzieciątka Jezus, ogłoszonej doktorem Kościoła przez Jana Pawła II.

2019 – Drugi EUROMOOT we Włoszech*

Wielu z obecnych szefów i szefowych ma jeszcze w pamięci to wydarzenie. W dniach 27 lipca – 3 sierpnia 2019 wędrowali oni wieloma szlakami, przez Włochy, do Rzymu, na spotkanie z papieżem Franciszkiem. W wydarzeniu wzięło udział ponad 4625 przewodniczek i wędrowników z całej Europy i świata.

Naszywka Euromootu 2019 „Parate Viam Domini”, fot. Damian Jaworski

*dopisek redakcji Przestrzeni

Fot. na okładce: Archiwum Skauci Europy

Archiwum


Konto wpisów nieprzypisanych do nikogo bądź wpisów stworzonych przed migracją na nową stronę. (głównie wpisy przed 2020)

Inteligencje wielorakie cz. 1

Co to znaczy „być inteligentnym podmiotem”?

To pytanie z haczykiem zadał mi promotor na początku przygotowywania pracy magisterskiej. Ale od początku… Z panem profesorem miałam na studiach zajęcia z przywództwa i często w trakcie ćwiczeń, ale też i w pracach domowych, mówiłam o tym, jakich przywódców/liderów spotykam na swojej harcerskiej drodze. Opowiadałam o Was, drogie druhny i drodzy druhowie! Chciałam przedstawić skauting takim jakim jest, bo sama znam zarówno dobro, którym jesteśmy obdarzani dzięki służbie, jak i trudności, z którymi mierzymy się w pracy instruktorów harcerskich. Profesor zawsze słuchał tego z szacunkiem, uważnie punktował, gdy zbytnio idealizowałam, i mówił: „Pani Kasiu, przecież to na pewno nie jest tak cukierkowe!”. Nie jest. Co więc sprawia, że ludzie w naszym wieku podejmują służbę i stają się przywódcami? Gdy przechodzimy do czerwonej gałęzi dla wielu największym problemem jest przygotowanie do matury, później studia, pierwsza sesja, potem poszukiwania pracy i rozwój zawodowy. A do tego życie prywatne, duchowe, związki, pasje, rodzina, problemy zdrowotne, finansowe – stop! Jak się w tym wszystkim nie pogubić? Jak dobrze i skutecznie przewodzić jednostkom harcerskim jako wolontariusz, gdy wokół tyle się dzieje? Odpowiedzi na te pytania postanowiłam poszukać w nauce. Przede wszystkim w różnych opracowaniach filozoficznych, psychologicznych i pedagogicznych oraz w nauce o teorii zarządzania organizacjami.

Inigo 2021, fot. Krzysztof Żochowski

Szczyt akademickiego nudziarstwa

Wyjaśnię teraz genezę pytania, które postawiłam na początku tekstu. Kiedy zapadła decyzja, że temat mojej pracy to „Inteligencje wielorakie lidera harcerskiego w realizacji zadań statutowych organizacji”, musiałam rozłożyć ten jakże złożony tytuł na czynniki pierwsze. I utknęłam na pierwszym słowie. Przebrnęłam przez literaturę dotyczącą filozofii – klasycznego i oświeceniowego modelu rozumu, a także przez współczesne pojęcia wiedzy, ale to zapoznanie się z pojęciem inteligencji okazało się być punktem wyjścia do dalszych rozważań. Za słowo „inteligencja” zamiennie używałam od tej pory słów „zdolności ogólne”, „uzdolnienia umysłowe” i „uzdolnienia intelektualne”. Samo pojęcie „inteligencja” budzi wiele kontrowersji, co mocno świadczy o abstrakcyjności tego zagadnienia i chęci dotarcia do jego istoty. Z drugiej strony, nawet przy dzisiejszym stanie wiedzy i dysponowaniu licznymi badaniami, nie jest możliwe, by jasno sprecyzować, który człowiek jest inteligentny, a który nie. Powszechność różnic, które występują między ludźmi, jest jedną z przyczyn takiego stanu rzeczy. Czy nie jest podobnie w działalności skautowej? Możemy przyjmować wymierne cele świadczące o jakości danej jednostki. Porównamy liczbę osób w mundurach, po przyrzeczeniu czy liczbę zdobytych sprawności, ale efekty w sferze indywidualnego rozwoju powierzonych nam osób zawsze będą inne, bo inny jest każdy człowiek.

Obecne czasy i rozwój nauki sprawiają, że wielu badaczy jest nastawionych na łatwy dostęp do testowania i ceni sobie mierzalność inteligencji poszczególnych jednostek. Strukturalna teoria inteligencji nabrała kształtów dzięki badaniom z użyciem metody matematyczno-statystycznej, jaką jest analiza czynnikowa. Po raz pierwszy badania tego typu zostały przeprowadzone już na początku XX wieku. Od tego czasu świat oszalał na punkcie testów na IQ. Można było je znaleźć zarówno w gazecie , jak i na odwrocie płatków śniadaniowych.

Według definicji polskiego psychologa prof. Jana Strelaua inteligencja to konstrukt teoretyczny odnoszący się do względnie stałych warunków wewnętrznych człowieka. Warunki te odpowiadają za efektywność działań, które wymagają typowo ludzkich procesów poznawczych. Kształtują się one poprzez interakcję genotypu, środowiska zewnętrznego oraz własnej aktywności. Profesor podkreśla, iż założenie, że inteligencja jest konstruktem teoretycznym świadczy o tym, że zjawisko to nie istnieje samo z siebie – tzn. nie jest samoistne. W odniesieniu do człowieka, inteligencja jest cechą, która uzewnętrznia się w tzw. inteligentnym zachowaniu. Chętnie zapoznałabym Was z innymi definicjami, ale za prof. Edwardem Nęcką powtórzę, że analizowanie poszczególnych pojęć można uznać za „szczyt akademickiego nudziarstwa”.

Zapamiętajmy część o inteligentnym zachowaniu, które, dzięki samostanowieniu człowieka o sobie, będzie procentowało w podejmowaniu odpowiednich (dobrych, mądrych?) decyzji. Wielu badaczy podkreśla też, że zdolności intelektualne jednostki pozwalają na rozwiązywanie problemów. Bardzo istotnym aspektem rozważań o inteligencji, którego istnienie uświadomiłam sobie w trakcie przygotowań do moich badań jest to, że inteligencji nie należy przykładać zero-jedynkowo ani do osiągnięć w nauce, ani do sukcesów zawodowych. Wielu nauczycieli i wychowawców naszej epoki uwierzyło w teorię, że dzieci mają wrodzony zestaw umiejętności intelektualnych i, nawet mimo starań dokładanych w procesie edukacji, nie jest możliwe przekroczenie przez nie pewnej granicy. W ten sposób wykształcają się szkodliwe stereotypy, np. takie, że dziecko z ubogiej rodziny nie może być zbyt inteligentne. W tym miejscu chcę podkreślić złożoność powiązania ilorazu inteligencji z ogólnymi zdolnościami człowieka oraz to, że IQ to nie wszystko. Zbytnie przywiązanie do ciągłego testowania może przynieść odwrotne skutki, czyli zniechęcić do dalszego rozwoju, niezależnie od wieku osoby, która ten test wypełnia. Ja nigdy nie skończyłam wypełniać takiego testu.

Jak inaczej nazwać inteligencję? Potocznie można uznać, że jest to erudycja, bystrość, mądrość, wysoki poziom intelektu i wiedzy ogólnej. Wachlarz możliwości danego człowieka jest unikatowy (sic!). Oznacza to, że najprawdopodobniej w naszej pracy wychowawczej nie znajdziemy dwóch wilczków, dwóch harcerek, dwóch szefów, którzy przyswoją nowe informacje w ten sam sposób, czy którzy przeżyją tak samo explo, wędrówkę albo adorację. I to jest piękne! Właśnie ta unikatowość daje nam pole do popisu. Bo my także jesteśmy unikatowi. Wymyślamy inne gry, inne ogniska i rozważania na Godzinę Światła. Nie ma dwóch tak samo inteligentnych osób.

Jedna inteligencja czy siedem?

Howard Gardner, wykładowca z Harvardu, w latach 80. XX wieku coraz wnikliwiej przyglądał się zagadnieniom wynikającym z klasycznych testów na inteligencję. Doszedł on do wniosków, że niektórzy ludzie, mimo wysokiego ilorazu inteligencji zmierzonego testowo, ponoszą porażki w życiu osobistym. Składa się na nie przecież wiele czynników oraz wydarzeń bezprecedensowych. Teoria inteligencji wielorakich Gardnera jest pewnego rodzaju manifestem przeciwko przestarzałej koncepcji jako pojedynczej miary. Nie podaje on ostatecznej liczby rodzajów inteligencji. Podkreśla w ten sposób indywidualność każdego człowieka i fakt, że rodzi się on tylko z podstawowym zestawem inteligencji, który ma szanse rozwijać przez całe życie. Tylko jak to robić skutecznie? Z pomocą może przyjść edukacja nastawiona na podmiot i indywidualne potrzeby. Gardner na początku wyróżnił siedem typów inteligencji:

– inteligencja językowo-werbalna (dobrze rozwinięte umiejętności werbalne oraz wrażliwość na dźwięki, znaczenie i rymy danych słów);

– inteligencja logiczno-matematyczna (zdolność do myślenia konceptualnego i abstrakcyjnego oraz rozróżniania wzorców logicznych i numerycznych);

– inteligencja wizualno-przestrzenna (zdolność do myślenia obrazowego, pamięć fotograficzna oraz wizualizacja abstrakcyjna i dosłowna);

– inteligencja cielesno-kinestyczna (umiejętność kontrolowania ruchów ciała i obchodzenia się z przedmiotami);

– inteligencja muzyczna (wyczucie rytmu, rozumienie wysokości i płynności dźwięków);

– inteligencja intrapersonalna (zdolność do samoświadomości i dostosowania się do własnych uczuć, wartości, przekonań i procesów myślowych);

– inteligencja interpersonalna (zdolność wykrywania i odpowiedniego reagowania na nastroje, motywacje i pragnienia innych).

Kilka lat później do tego zestawu dodana została jeszcze inteligencja przyrodnicza, dzięki której możliwe jest rozpoznawanie i kategoryzowanie roślin, zwierząt i innych obiektów fauny i flory. Zaproponował także inteligencję egzystencjalną, dzięki której człowiek jest wrażliwy i zdolny do zgłębiania problemów ludzkiej egzystencji i stawiania pytań o sprawy ostateczne, dotyczące życia i śmierci.

Obóz letni harcerek 2020, fot. Monika Wójcik

Psycholodzy go nienawidzą, znalazł prosty sposób na rozwój inteligencji każdego człowieka [zobacz, jak to zrobił]

Tym „humorystycznym” akcentem chcę zakończyć tę część tekstu. Faktycznie, prof. Howard Gardner budzi w środowiskach akademickich sporo kontrowersji. Moim zadaniem było przygotowanie badań eksploracyjnych, które wskażą, czy inteligencje wielorakie są lub mogą być w przyszłości wykorzystywane przez liderów harcerskich w realizacji celów organizacji. Część z Was wypełniła kwestionariusz, w którym chciałam poznać Wasze zdanie na ten temat. Przeprowadziłam także dwa indywidualne wywiady pogłębione. Obie części badania pozwoliły mi wyciągnąć wnioski i postawić hipotezy badawcze. Już wkrótce się nimi z Wami podzielę!

Fot. na okładce: Krzysztof Żochowski

Katarzyna Chomoncik


Skautowo – obecnie asystentka hufcowej i wice-przewodnicząca Rady Naczelnej. Z wykształcenia i zamiłowania – pedagog i manager projektów. Pracuje w dziale HR w międzynarodowym banku.

Metoda – skrzynka z narzędziami

Na tegorocznej Dżungli zdarzyło mi się prowadzić drugiemu stopniowi konferencję, której tematem było planowanie czasu. Po szybkim omówieniu najważniejszego, rozmowa płynnie weszła na zupełnie inne tory, a ciąg opowieści o moich porażkach i drodze wychodzenia z nich przerwał mi głośny krzyk uczestniczki: “Stop! Stop! Nie nadążam notować!”.

Na ich prośbę piszę ten artykuł, którego tytuł same mi zaproponowały, a treść wspólnie rozważałyśmy przez pryzmaty naszych wielorakich doświadczeń. Będzie on pisany przez Akelę głównie dla Akel początkujących, ale niech pierwszy rzuci kamień ten kto nie przeżywał nigdy chwil trudnych i beznadziejnych, próbując zrozumieć jak się ta cholerna harcerska metoda ma do rzeczywistości.

Nie wiesz, nie wiesz, nie rozumiesz nic (Naprawdę)

Zacznijmy od samego początku. Wrzesień, rozpoczęcie roku, pierwsza zbiórka, pierwszy kontakt z gromadą. Pierwsze wrażenia? Chaos, wielość twarzy i imion, różnorodność charakterów, oczy wpatrzone w ciebie z nieśmiałą nadzieją na akceptację i przyjęcie do szalonego grona biegających dookoła błękitnych mundurów. Jeszcze przed bezpośrednim spotkaniem z wilczkami w głowie krążyła ci mądrość dżunglowa o konspektach zbiórek i planach pracy rocznej na podstawie tego, czego brakuje w twojej gromadzie i czego te żywe i tryskające energią duszyczki musisz w ciągu 10 miesięcy nauczyć. Stając twarzą w twarz z rzeczywistością pojawia się więc pytanie: Czego potrzebują moje wilczki?

Wykluczmy z góry wszystkie stereotypowe role, w które wchodzimy bezwiednie, niemalże wyuczenie. Dzieci nie potrzebują kolejnego nauczycielskiego autorytetu – wbijania do głowy biografii św. Franciszka czy ćwiczenia węzłów i szyfrów aż do skutku. Nikt z nas zresztą nie zaczyna z wiedzą i doświadczeniem pedagogicznym, którym moglibyśmy błyszczeć przed naszymi podopiecznymi czy ich rodzicami. Nie potrzeba im również trzeciego ‘opiekuna prawnego’, który mówi co robić, jak robić, jak siedzieć i wstawać, jak biegać, jak skakać, jak żyć.

Trzymasz w rękach niezwykłą metodę wychowawczą, wypracowaną przez wiele pokoleń podobnych tobie skautów, i nie, nie masz prawa narzucać ich swoim podopiecznym, jak regulamin szkolny, jak materiał do nauczenia się na egzamin, jak domowy system kar za kopnięcie młodszego brata i nagród za posprzątanie pokoju. Nie po to powstała metoda skautowa, by zamknąć dzieci w kolejnej szkole, ale tym razem w lesie.

I nie torturuj się myślą, że musisz realizować metodę dokładnie, idealnie i najlepiej od razu całą. Metoda jest jak tytułowa skrzynka z narzędziami, i póki nie wiesz co do czego służy, jak z czego korzystać i jak zareaguje na to twoja gromada, pozwól sobie na swobodę powolnego odkrywania i testowania każdego z poszczególnych narzędzi. Masz prawo do prób i błędów. Twoje wilczki to śrubki i nie martw się, jeśli nie od razu znajdziesz do ich odpowiedni śrubokręt. Ważne, by nie przestać szukać.

Wszystko już jest

Wróćmy do pytania o potrzeby. Wiem, że napisałam wyżej, że wilczki nie potrzebują kolejnych regulaminów, a tymczasem metoda mówi nam o uczeniu dzieci na pamięć Prawa Wilczka i Prawa Gromady. Mimo, że nikt nie chce nikogo przytłaczać limitami, niezbędne są przynajmniej podstawowe ramy, dzięki którym utrzymamy ogólną jedność i szacunek w grupie. Zwróć uwagę na to, jak krótki jest regulamin harcerski, czy to w zielonej czy w żółtej gałęzi. Wymienione są w nich podstawowe wartości, jakimi chcemy żyć. Kropka. Nie trzeba nam więcej. Wszelkie dodatkowe zasady, jak “nie wolno się bić” czy “nie wolno obgadywać”, są już w nim zawarte. Jest to dobry, zwięzły i niezwykle obszerny regulamin, i niech nie daj Boże nikogo nie kusi, by go poprawiać, coś dopisywać, lub obok niego na drzewie wieszać własny. Zasady harcerskie to kolejne narzędzie, którego trzeba nauczyć się używać i to ono oswaja nas z trudną do poskromienia pokusy poprawiania wszystkiego na własną modłę.

Czy zdarzyło ci się kiedyś być świadkiem pierwszego spotkania wilczków z piłą? Zawsze zaczyna się ono od wielkiego wybuchu entuzjazmu, lecz gdy tylko ząbkowate ostrze dotknie drewna pojawia pierwsze zwątpienie. Piłując z pełną energią, kręcąc dłonią w każdą stronę i niezgrabnie próbując utrzymać żerdkę w jednym miejscu, wilczek szybko traci zapał, a zaraz potem chęci i siły. Cała walka kończy się stanowczą diagnozą, iż piła jest tępa, a drewno zbyt twarde. Takie też były moje początki z Prawem Wilczka i Prawem Gromady. Długo zajęło mi odkrycie, że to nie zasady są źle napisane, ale to ja po prostu nie wiedziałam, jak z nich korzystać.

Metoda jest moja

Czasami sedno leży nie w samym narzędziu, a twoim sposobie jego wykorzystania. Gdy twoje wilczki męczą się i jęczą na Skale Narady – porzuć to jak to robisz i zastanów się, dlaczego tak jest. Czy chodzi o formę, czy może o treść, czy może o sposób prowadzenia? Czy wiesz po co prowadzisz Skałę Narady? Czy to o czym mówisz na niej faktycznie uważasz za warte przekazania i ciekawe? Gdy zaczęłam pracować z wilczkami jako Akela, zauważyłam, że wilczki są zainteresowane Skałą Narady tak samo jak ja. Czyli wcale. Dopiero gdy poznałam dziewczynki lepiej i nabrałam zapału do rozmawiania z nimi o wartościach, które są ważne również dla mnie, Skały Narady zrobiły się przyjemniejsze i obecnie już żaden z wilczków nie narzeka, że musi na niej być.

Oprócz zmiany tematów na takie, które były dla mnie ciekawsze, eksperymentowałam ze sposobem prowadzenia Skały. Szybko bowiem odkryłam, że moje wilczki potrzebują więcej dialogu i warsztatu, a scenka na początku bardzo je rozprasza i odbija od głównego tematu. To, co teraz napiszę może wydawać się kontrowersyjne, ale umówiona forma nie jest idealnie dopasowana do każdej gromady i mamy prawo dostosowywać ją do naszych podopiecznych. Jest wiele rdzennych elementów danych narzędzi, o których nigdy nie można zapomnieć, ale tak długo jak rozumiemy co robimy, dlaczego to robimy i co chcemy przez to dzieciom przekazać, metoda pozostanie metodą, a skauting pozostanie skautingiem. Najważniejsze jest dobro twoich podopiecznych. Sami dobrze wiecie, jak różne i specyficzne potrafią być gromady czy drużyny i ten sam warsztat może być wspaniały i budujący u jednych, a nudny i przytłaczający u drugich. Na moim pierwszym obozie przeżyłam załamanie nerwowe, nie mogą pojąć jak to jest możliwe, że kary i nagrody wzbudzają zamęt, plotki, obgadywanie i niezdrową rywalizację zamiast porządku i dyscypliny, a zakaz słodyczy skończył się powstaniem słodkiej mafii tajnego przemytu cukru ze stołówki w małych kieszonkach w beretach. Teraz to wszystko wydaje mi się takie oczywiste, ale potrzebowałam czasu, by zrozumieć, że moje wilczki nie są nienormalne dlatego, że nie lubią śpiewać wilczkowych piosenek i grać w “na Bagheerę”.

Kocham was, wilczki!


Prowadząc konferencję dla drugiego stopnia niczym zaklęcie powtarzałam w kółko i w kółko “kochajcie swoje wilczki”. Brzmi banalnie i za pierwszym razem to stwierdzenie spotkało się z ironicznym uśmiechem uczestniczek. Bo to nie takie proste. Nie takie proste jest wśród wszystkich tych zasad, metod, sposobów, planów, nie stracić nerwów nad wilczkiem, który po raz setny oświadcza, iż nie będzie grał w tą grę, nie będzie jadł tych warzyw, nie będzie spał, bo tak. Przez cały pierwszy rok stresującego opanowywania materiałów ze szkolenia w praktyce, największą zawadą są właśnie wilczki. To one nie chcą współpracować, to one nie chcą się bawić w to, co im narzucamy.

Jeśli tak faktycznie wygląda twoje nastawienie, rzuć metodę. Wrzuć z powrotem do skrzynki wszystkie narzędzia, którymi kazano ci działać. One nie uciekną. Masz czas na wprowadzanie tych rzeczy. Ale czas, w którym wilczki cię poznają, nabierają zaufania do ciebie, zaprzyjaźniają się z tobą i nabierają szacunku, bardzo łatwo przeoczyć, przegapić i zmarnować. Traktujmy je wilczki jak ludzi, którymi są. Każdy człowiek potrzebuje przede wszystkim miłości i wolności.

“Kochajmy swoje wilczki” to bardzo uniwersalna zasada, polegająca na odwróceniu perspektywy. Zadaniu sobie pytania: Jak ja bym chciał/a był traktowany/a na miejscu tego wilczka? Czego bym potrzebował/a w tej sytuacji? Metoda wychowania, którą stosujemy, jest formą odpowiedzi na to pytanie, jeśli używa się ją z miłością i wolnością względem wilczków. Niech wejdzie ci w nawyk, że każdą myśl o swoich podopiecznych zaczynasz od tego zdania. “Kocham swoje wilczki” myśl, planując zbiórkę. “Uwielbiam swoich harcerzy” myśl, piszą jadłospis na obóz. “Moje harcerki są dla mnie ważne” powtarzaj, kreśląc plan gry listopadowej. “Kocham swoje wilczki” myśl, gdy doprowadzają cię do szału, gdy jesteś zmęczony/a, gdy nie masz już sił, gdy ich krzyk cię przytłacza, gdy masz już wszystkiego dość. Po co? By w skrajnych emocjach nie skrzywdzić ich ani słowem ani czynem, nie zależnie od tego czy w danej chwili zasługują na to czy nie. By nie zrobić czegoś, czego później pożałujesz.

Zasada “Kochajmy swoje wilczki” odnosi się do bardzo konkretnego wydarzenia z mojego obozu. Przestrzeganie tej zasady stało się bowiem dla mnie naturalnym priorytetem, szczególnie ze względu na mój temperament. Powtarzałam sobie w myślach to zdanie, by nie krzyczeć na wilczki, gdy się wkurzę, oraz by nie powiedzieć im przypadkiem czegoś nieprzyjemnego, gdy zirytują mnie. Raz jednak dość ostro przekroczyły moje granice wytrzymałości, otoczywszy mnie ze wszystkich stron i nieprzyjemnie głośno zadając mnóstwo mało inteligentnych pytań. W pewnym momencie nie wytrzymałam nadmiaru chaosu i wrzasnęłam, że nie, nie pójdziemy nad rzekę, bo nikt nie jest w stroju kąpielowym i że mają 5 minut na przebranie się, inaczej nigdzie nie idziemy. Całą wypowiedź zwieńczyłam skrajnie głośnym i przepełnionym wściekłością “KOCHAM WAS, WILCZKI”. Z jakiegoś powodu właśnie to zdanie przyniosło najszybszy skutek, gdyż dziewczynki natychmiast rozbiegły się w popłochu do namiotów. Z oddali któraś z nich odkrzyknęła “MY TEŻ CIĘ KOCHAMY AKELO!” i to z kolei cudem jakimś wyładowało całe moje napięcie i złość.

Cała scena zakończyła się w dość zabawny sposób. Gdy chwilę później odwróciłam odruchowo z szerokim uśmiechem na twarzy, mój wzrok spotkał się z przerażeniem kierowniczki obozu – mojej wtedysiejszej hufcowej – stojącej tuż obok. Zaśmiała się, nazywając moje metody wychowawcze “ciekawe” i “dość radykalne”.

Nie ustawaj w walce

Na koniec chciałam jedynie dodać, że jeszcze na ziemi nie urodził się taki człowiek, co opanował metodę już na pierwszym ZZZ-cie lub pierwszej zbiórce. Niestety, naturą człowieka jest uczenie się w praktyce (najczęściej niestety na błędach), i nawet 5 lat doświadczenia nie zawsze oznacza, że wszystko jest już jasne, zrozumiałe i na swoim miejscu. Skauting nie jest przestrzenią dla profesjonalistów i kwalifikowanych pedagogów. Tutaj młodzi uczą młodych i niech przepadnie ten, kto uważa tą formułę za jednostronną. My, szefowie, dzielimy się naszym doświadczeniem z młodszymi, a nasi podopieczni dają nam potężną lekcje życia, której wartość ciężko zmierzyć, a ciężar często trudno udźwignąć. Ale nie poddawajmy się bracia i siostry! Przegranym jest tylko ten, kto uznał, że wszystko już zrozumiał i osiągnął, że więcej już nie może się nauczyć, bo wie już wszystko.

Nie bójmy się walczyć i nie bójmy się trudzić, ale przede wszystkim nie bójmy się wołać o pomoc. Nie jesteśmy doskonali, a siła nasza ma swoje granice. Po to jesteśmy wspólnotą – tworzymy kręgi, ogniska – by żadne z nas nie było samo. Najgorszą rzeczą, jaką może zrobić szef/szefowa, to doprowadzić się do skraju w przekonaniu, że tak powinno być, że powinienem/powinnam umieć zrobić to wszystko w pojedynkę, i że to ze mną jest coś nie tak, że nie daje sobie rady.

Nie. Po prostu nie.

Ale o wypaleniu się, stresie, radzeniu sobie w wycieńczeniu i szukaniu zaginionej motywacji, będzie innym razem 🙂

Fot. na okładce: Krzysztof Żochowski

Agata Kocyan


Akela w Łomiankach. Studiuje Psychologię. Nuda dla niej nie istnieje - w wolnym czasie gra na gitarze, pisze piosenki (również wilczkowe :)), rysuje, czyta, ogląda filmy, bawi się z pięciorgiem młodszego rodzeństwa. Marzy o pracy aktorki dubbingowej i napisaniu książki.

Skauting a dobra materialne

Skauting to ruch wychowawczy dla dzieci i młodzieży. Rozwija on młodych w wielu różnorakich dziedzinach, przygotowując ich do dorosłego i świadomego życia w społeczeństwie. Bardzo ważnym tematem, jest wychowanie do posiadania dóbr materialnych. Zgodnie z definicją dobra materialne to materialne środki zaspokajania potrzeb ludzkich.[1] W dzisiejszych czasach kapitalizmu i wolnego rynku jest szczególnie ważne, aby przygotować młodych do rozsądnego dysponowania dobrami materialnymi. Należy zwrócić również uwagę na przeszłość i wszelkiego rodzaju socjalistyczne doktryny.

W naszym Stowarzyszeniu już od pierwszego etapu formacji, a więc od Żółtej Gałęzi, staramy się kształtować w młodych ducha ubóstwa. Jest to kontynuowane poprzez rozwój w Gałęzi Zielonej. Pełny nacisk kładziony jest jednak dopiero podczas formacji w Gałęzi Czerwonej, gdzie wybrzmiewa to podczas Wymarszu Wędrownika: czy chcesz (…) zachować przez całe życie ducha ubóstwa?[2] Należy jednak pamiętać, że ubóstwo to przede wszystkim cnota chrześcijańska, która nie polega na nędzy czy abnegacji. Sam Jezus w swoim nauczaniu wskazywał na to, że dobra materialne mogą być przeszkodą w osiągnięciu Królestwa Niebieskiego.[3] Jednak nawoływał przede wszystkim do duchowego ubóstwa, które polegało na wysuwaniu na pierwszy plan sfery duchowej, a ukryciu sfery materialnej na drugim planie. Człowiek ubogi wszystko co najważniejsze ma „u Boga”. Nie oznacza to jednak, że na ziemi nie ma nic. Skauting również wpisuje się w to nauczanie, mówi o tym chociażby 9. Punkt Prawa Harcerskiego: harcerz jest gospodarny i troszczy się o dobro innych. Aby być gospodarnym trzeba wcześniej coś posiadać. Nie da się gospodarować nie mając nic. Również Wilczki mimo młodego wieku uczone są gospodarności, gdyż jedno z zadań na pierwszą gwiazdkę brzmi: jesteś oszczędny, zgromadzisz część kwoty na wyjazd gromady.[4] Mimo że skauting chce uniknąć we wszystkich dziedzinach różnych form materializmu[5], to posiadanie dóbr materialnych samo w sobie nie jest niczym złym. Istotny jest nasz stosunek do nich oraz to, co z nimi robimy. Należy też pamiętać, że ubóstwo to nie dziadostwo.[6]

Lata 30. i 40. XIX wieku to narodziny socjalizmu. Doktryna ta głosiła równość stanu posiadania oraz brak własności prywatnej. Wszystkie dobra materialne według socjalistów powinny być wspólne i rozdzielone równo między całe społeczeństwo. Taki pogląd własności wspólnej jest jednak szkodliwy dla pracownika, bowiem celem, ku któremu bezpośrednio zmierza pracownik, jest zdobycie dobra materialnego i posiadania go wyłącznie jako swoje i własne. (…) Zmiana zatem posiadania z prywatnego na wspólne, do której dążą socjaliści, pogorszyłaby warunki życia wszystkich pracowników pobierających płacę, ponieważ odebrałaby im swobodę używania płacy na cele dowolne, a tym samym także nadzieję i możność pomnożenia majątku rodzinnego i polepszenia losu.[7] Własność wspólna godzi więc w podstawowe prawo człowieka, prawo do wolności. Co więcej zagraża ona w bardzo dużym stopniu rodzinie. Ojciec i matka troszczą się bowiem o utrzymanie swoich dzieci. W sytuacji, w której dobra materialne są wspólne, to nie rodzina troszczy się o potrzeby materialne. Następuje więc rozpad rodziny, ponieważ państwo zajmuje rolę należną rodzicom, wchodzi w ich kompetencje.

Socjalizm jest również sprzeczny z zasadami Skautingu, ponieważ Skauting stawia bardzo mocno na rodzinę. Już w pierwszym punkcie Zasad Podstawowych czytamy, że obowiązki Harcerza rozpoczynają się w domu.[8] Mamy więc duży nacisk na rolę rodziny, bowiem skauting uważa się, obok szkoły, za komplementarny wobec rodziny, do której dziecko należy przede wszystkim.[9] Oczywiście, gdy rodzina znajdzie się większych trudnościach, państwo powinno wspomóc ją w wyjściu na prostą, jednak są to wyjątkowe przypadki, w których dopuszcza się ingerencje państwa w działanie rodziny.

Socjalizm ma również bardzo szkodliwy wpływ na społeczeństwo. Gdy wszystkie dobra materialne są wspólne pracownicy stopniowo tracą bodziec do pracy, przestają dostrzegać w pracy interes, ponieważ nie oni będą czerpać korzyści z wykonanej przez siebie pracy. W konsekwencji prowadzi to do wyczerpywania się bogactwa, a co za tym idzie, do sprowadzenia wszystkich do poziomu biedy. Innym niebezpieczeństwem jest rozwinięcie się w społeczeństwie przekonania, że wszystko im się należy i wszystko powinni dostać, a więc postaw roszczeniowych.

Skauting ma na celu wychowanie młodych ludzi jako świadomych członków społeczeństwa, biorących udział w jego życiu i dbających o dobro wspólne. Musi sprzeciwiać się więc tego typu formom upadku i degeneracji społeczeństwa. Możemy cofnąć się do samego momentu powstania świata, kiedy Bóg stwarza człowieka i daje mu ziemię na własność. Ziemia staje się źródłem utrzymania człowieka. Poprzez pracę człowiek czyni ją sobie poddaną, część ziemi staje się jego własnością. Widzimy więc początek własności indywidualnej i posiadania dóbr materialnych.[10] W obecnych czasach coraz większego znaczenia nabiera forma własności jaką jest własność wiedzy, techniki i umiejętności. Kraje uprzemysłowione polegają na tym bardziej niż na zasobach naturalnych.

W dzisiejszych czasach, kiedy większość krajów ma za sobą klęskę socjalizmu, na pierwszy plan wysuwa się model gospodarczy jakim jest kapitalizm. Warto jednak zastanowić się, czy jest to właściwa droga rozwoju gospodarczego. Jeśli mianem „kapitalizmu” określa się system ekonomiczny, który uznaje zasadniczą i pozytywną rolę przedsiębiorstwa, rynku, własności prywatnej i wynikającej z niej odpowiedzialności za środki produkcji oraz wolnej ludzkiej inicjatywy w dziedzinie gospodarczej, na postawione wyżej pytanie należy z pewnością odpowiedzieć twierdząco (…). Ale jeśli przez „kapitalizm” rozumie się system, w którym wolność gospodarcza nie jest ujęta w ramy systemu prawnego, wprzęgającego ją w służbę integralnej wolności ludzkiej i traktującego jako szczególny wymiar tejże wolności, która ma przede wszystkim charakter etyczny i religijny, to wówczas odpowiedź jest zdecydowanie przecząca.[11] Widać więc, że to rozwój ma służyć jednostce, a nie jednostka rozwojowi. Nie ma nic złego w zarabianiu i osiąganiu zysków, należy jednak pamiętać, że to człowiek i jego dobro muszą znaleźć się na pierwszym miejscu. Kościół uznaje pozytywną rolę zysku jako wskaźnika dobrego funkcjonowania przedsiębiorstwa: gdy przedsiębiorstwo wytwarza zysk, oznacza to, że czynniki produkcyjne zostały właściwie zastosowane a odpowiadające im potrzeby ludzkie — zaspokojone. Jednakże zysk nie jest jedynym wskaźnikiem dobrego funkcjonowania przedsiębiorstwa. Może się zdarzyć, że mimo poprawnego rachunku ekonomicznego, ludzie, którzy stanowią najcenniejszy majątek przedsiębiorstwa, są poniżani i obraża się ich godność. Jest to nie tylko moralnie niedopuszczalne, lecz na dłuższą metę musi też negatywnie odbić się na gospodarczej skuteczności przedsiębiorstwa. Celem zaś przedsiębiorstwa nie jest po prostu wytwarzanie zysku, ale samo jego istnienie jako wspólnoty ludzi, którzy na różny sposób zdążają do zaspokojenia swych podstawowych potrzeb i stanowią szczególną grupę służącą całemu społeczeństwu. Zysk nie jest jedynym regulatorem życia przedsiębiorstwa; obok niego należy brać pod uwagę czynniki ludzkie i moralne, które z perspektywy dłuższego czasu okazują się przynajmniej równie istotne dla życia przedsiębiorstwa.[12] Kapitalizm więc, mimo że jest zdecydowanie lepszy od socjalizmu, to jednak niesie w sobie niebezpieczeństwo wyzysku pracowników oraz utraty człowieczeństwa na rzecz hedonistycznego materializmu.

Podsumowując, widać bardzo duży związek między nauczaniem Kościoła, a rozwojem człowieka w naszym Stowarzyszeniu. Wśród wilczków staramy się przeciwdziałać złym cechom, które wszystkie dzieci w tym wieku posiadają. Przede wszystkim dziecięcemu egoizmowi, który w bezpośredni sposób łączy się z posiadaniem dóbr materialnych. Poprzez gry, zabawy oraz proste aktywności wychowujemy wilczka, który ma oczy i uszy otwarte i dzięki temu myśli najpierw o innych.[13] Wilczka, który jest wstanie pozbyć się swojego egoizmu i podzielić się z innym dobrami, które posiada. Nie ma znaczenia, czy jest to nowa zabawka, czy zwykła kanapka z serem podczas drugiego śniadania. Każde takie działanie ma ogromne znaczenie i jest pierwszym krokiem na drodze wychowania człowieka, który potrafi z rozsądkiem dysponować posiadanymi dobrami materialnymi. Kogoś, dla kogo drugi człowiek, a nie posiadanie dóbr, jest najwyższą wartością, mimo panującego w dzisiejszych czasach konsumpcjonizmu.

Postawę tę kształtuje się w gromadzie również poprzez czerpanie z życia świętego Franciszka z Asyżu, który nawoływał do dzielenia się i nie przywiązywania zbyt dużej wagi do posiadanych dóbr materialnych. Ta życiowa postawa świętego kontynuowana jest zresztą podczas dalszych etapów rozwoju. Proste mundury wędrownicze bez zbędnych zawieszek czy też brązowe chusty nie wzięły się znikąd.

Założycielowi skautingu również leżało na sercu kształtowanie umiejętności rozsądnego używania dóbr materialnych. Robert Baden-Powell mówił o tym w ten sposób:

Głupie skrzaty, podobnie jak małpki Bunderlog i jak wszystkie kpy na dwu nogach – gdy tylko mają trochę pieniędzy, natychmiast je wydają na pierwszą lepszą przyjemność – na przykład na kino. Ale roztropny chłopiec chowa je do skarbonki póki nie zbierze większej sumy, z której dopiero może sobie coś na przyjemności czasem przeznaczyć.[14]

Najistotniejszą rzeczą w tym wszystkim jest to, aby pamiętać, że człowiek używając tych dóbr powinien uważać rzeczy zewnętrzne, które posiada, nie tylko za własne, ale za wspólne w tym znaczeniu, by nie tylko jemu, ale i innym przynosiły pożytek.[15]


[1] Encyklopedia PWN, https://encyklopedia.pwn.pl/haslo/dobra-materialne;3893235.html.

[2] Ceremoniał Przewodniczek i Skautów Europy, wydanie 2, Warszawa, 2012.

[3] Ewangelia według św. Marka 10, 17-30.

[4] Mowgli, Warszawa, 2015.

[5] Karta Skautingu Europejskiego, http://skauci-europy.pl/o-nas/dokumenty-podstawowe-symbolika/kartaskautingu-europejskiego

[6]  Daniel Staszewski, Konferencja Skype, data nieznana.

[7]  Leon XII, Rerum Novarum, Rozdział I Rozwiązanie fałszywe: socjalizm.

[8]  Zasady Podstawowe Skautingu Europejskiego, http://skauci-europy.pl/o-nas/dokumenty-podstawowesymbolika/zasady-podstawowe-skautingu-europejskiego

[9]  Karta Skautingu Europejskiego, http://skauci-europy.pl/o-nas/dokumenty-podstawowe-symbolika/kartaskautingu-europejskiego.

[10] Księga Rodzaju, 1, 28-31.

[11] Jan Paweł II, Centesimus annus, 42.

[12] Tamże, 35.

[13] Prawo Wilczka, http://skauci-europy.pl/o-nas/dokumenty-podstawowe-symbolika/prawo-wilczka

[14] Sir Robert Baden-Powell, Wilczęta, T. I, Oficyna Wydawnicza „Impuls”, Kraków 2014.

[15]  Konstytucja duszpasterska o Kościele w świecie współczesnym Gaudium et spes, 69; 71. 6.

Fot. na okładce: Tadeusz Chabiera

Karol Chomoncik


Były Akela, następnie asystent namiestnika wilczków. Z wykształcenia informatyk, jednak jego wielką pasją pozostaje historia. Nie pogardzi również dobrą książką - szczególnie Tolkienem i Sienkiewiczem. W pozostałym czasie grywa w planszówki lub w tenisa ziemnego.

Biel i czerwień w życiu skauta

Wszyscy dobrze znamy historię bitwy pod Mafeking, kiedy to w głowie Roberta Baden-Powella zrodził się pomysł utworzenia zastępów młodych chłopców, którzy mieli pomagać w przenoszeniu meldunków. W ten sposób generał zyskał czas na odpoczynek dla zdolnych do obrony twierdzy dorosłych, którzy, wycieńczeni i ranni, byli coraz mniej efektywni. Robert Baden-Powell później pisał o tym tak:

Powiedziałem raz do jednego z tych chłopców, który właśnie przyjechał pod gęstym ogniem kul nieprzyjacielskich:
– Jeżeli będziesz tak jeździł wśród gradu kul i pękających szrapneli, dostaniesz kiedykolwiek postrzał?
A on odpowiedział mi na to:
– Jadę tak prędko, panie pułkowniku, że żadna kula mnie nie trafi…
I rzeczywiście, mężni chłopcy nie uważali na strzały; rozwozili bez wahania i chętnie rozkazy, choć wiedzieli, że narażają przy tym życie.

Bohaterska postawa chłopaków zainteresowała Baden-Powella. Nie dało się ukryć wielkiego męstwa i determinacji młodych ludzi. Dlaczego tak się zachowywali? Skąd ta odwaga? Sądzę, że płynęła z zupełnie szczerych oczekiwań Baden-Powella. Chłopcy byli świadomi wartości, którą wnoszą w szeregi obrońców twierdzy, co ich motywowało. Oni czuli się tam niezbędni!

U podstaw skautingu leży patriotyzm

Jak to zwykle w historii bywało, potrzeba stała się matką wynalazków. Baden-Powell, kiedy dostrzegł braki w szeregach żołnierzy, postawił na  chłopców, których podzielił na małe oddziały. W ten sposób prostsze zadania mogły być wykonywane szybciej i efektywniej niż wcześniej. Aby uświadomić sobie istotę walki tych młodych ludzi, należy wziąć pod uwagę szerszy kontekst historyczny tamtych wydarzeń.

Trwała krwawa, druga wojna burska. Brytyjskie wojska tłumiły zrywy niepodległościowe członków plemienia Burów – potomków Holendrów, Francuzów i Niemców osiedlających się na tych terenach w ubiegłych wiekach. Wielka Brytania zainteresowała się południowo-afrykańskim regionem Transwalu i Oranii po tym, jak odkryto tam liczne zasoby złota i diamentów. Przez dwa lata toczyły się walki partyzanckie, podsycane przez Cesarstwo Niemieckie, które zaopatrywało Burów w broń. Wojska brytyjskie, ze względu na słabe zarządzanie przez sztab oraz niedocenienie miejscowych oddziałów, odnosiło w tych walkach liczne porażki; wojska brytyjskie były wielokrotnie otaczane przez dobrze znających tamte tereny Burów. Odcięci w mieście-twierdzy żołnierze, z pułkownikiem Baden-Powellem na czele, znaleźli się właśnie w tego typu krytycznej sytuacji. Krwawe siedem miesięcy obrony miasta przyniosło śmierć dwóm tysiącom Burów i ponad dwustu Brytyjczykom. Oblegający spędzili więc dużo czasu na licznych próbach forsowania obrony.

Znając te fakty, nietrudno zauważyć, że życie w mieście musiało być w tamtym czasie niesamowicie trudne. Będąc pod ciągłą psychiczną presją ataku, żołnierze byli wyczerpani. Cywile zaangażowali się w pomoc Baden-Powellowi, jednak wciąż brakowało ludzi. Młodzi chłopcy mogli się przydać, a B.-P. to wykorzystał. W maju oddziały brytyjskie, które przybyły z odsieczą, uwolniły swoich rodaków oblężonych w Mafekingu. Po powrocie z kampanii afrykańskiej powstała książka Scouting for Boys, w której B.-P. opisał ideę i metody skautingu.

Kluczem do odkrycia roli patriotyzmu w metodzie skautowej jest właśnie analiza okoliczności tych historycznych wydarzeń. Spróbuj odnieść tamte realia do własnego życia, do własnej historii. Chłopcy chcieli żyć, rozwijać się, wrócić do normalnego życia w mieście, w którym będą czuli się dobrze. Wiedzieli, że wymaga to poświęcenia ich własnego życia; nie mogli liczyć na nikogo innego. Wszyscy byli już zaangażowani w obronę miasta. Postawiono im wysokie wymagania. Liczył na nich nie tylko B.-P. , ale także ich rodziny, sąsiedzi, wszyscy!

Być patriotą w XXI wieku

Znany wszystkim założyciel skautingu powiedział kiedyś: „Nie potrzeba nawet wojny na to, ażeby oddawać usługi jako wywiadowca, bo podczas pokoju chłopiec może dużo uczynić dla dobra ogólnego, wszędzie gdziekolwiek się znajdzie”. Te słowa realizujmy na co dzień. Najpierw jako wilczki, a potem harcerze, działamy przede wszystkim na zbiórkach i wyjazdach, ale przecież obowiązki harcerza zaczynają się w domu. Trzeba pamiętać o codziennym dobrym uczynku, który wraz z wiekiem zmienia dla nas znaczenie. Dobre uczynki kształtują ducha służby, uczą poświęcenia dla innych bez oczekiwania czegokolwiek w zamian. Z czasem przekształcają się w pełni świadomą służbę innym.

W dzisiejszych czasach patriotyzm jest moim zdaniem postawą wymierającą; w świecie pełnym egoistów traci na wadze dobro wspólne czy narodowe. Liczy się to, by jednostkom żyło się dobrze i wygodnie, bez „zbędnej” odpowiedzialności i zobowiązań. Taka postawa prowadzi do wykorzenienia wrażliwości, a w konsekwencji do znieczulicy. Jako skauci nie możemy izolować się we własnej społeczności, „zamykać się w bańce”. Naszym celem niech będzie służba czynem: pociągają bowiem przykłady, a nie piękne słowa. Papież Franciszek powiedział kiedyś mądre słowa: „Głoście Ewangelię, a jeśli trzeba, to także słowem!”.

Świećmy więc przykładem wartościowego życia nie tylko w mundurze. To trudne; z każdej strony bowiem świat proponuje nam konformizm i konsumpcjonizm, z którymi życie jest łatwe i przyjemne. Ale przecież chcemy żyć, a nie wegetować.

Biel i czerwień na mundurze skautowym

Niejednokrotnie odczuwałem dyskomfort, kiedy napotkany na explo człowiek patrzył na nasz zastęp z niezrozumieniem i dopytywał, dlaczego Skauci Europy. Tłumaczenia bywały lepsze i gorsze, jednak warto samemu poddać to chwili refleksji. Dlaczego Europy? Jesteśmy wspólnotą międzynarodową, jednak skauci w poszczególnych państwach noszą na mundurach flagę swojego kraju. Pomimo jednakowych oznaczeń, kolorów mundurów i wartości, które nas łączą, zachowujemy odrębność narodową. W rocie przyrzeczenia mówimy: „[…] całym swoim życiem służyć Bogu, Kościołowi, mojej Ojczyźnie, i Europie Chrześcijańskiej […]”. Zaczynamy służbę od naszej małej ojczyzny, a zatem rodziny, aby tam służyć własnemu krajowi. Przez tę służbę ofiarujemy się chrześcijańskiej Europie. Nie trzeba wielkich działań: wystarczy codzienny, drobny, dobry uczynek. Patriotyzm nie jest piastowaniem najwyższych stanowisk państwowych; to pamięć o przodkach, kultywowanie tradycji narodowych, a co moim zdaniem najważniejsze – ofiarowywanie siebie dla dobra wspólnoty.

Dla każdego z nas patriotyzm ma zapewne nieco inną definicję, choć pewne kwestie są uniwersalne. Ktoś powie, że patriotyzm to chodzenie na marsze niepodległości. Ktoś inny, że to noszenie patriotycznej odzieży. Ja uważam patriotyzm za styl życia. Jako młodzież i przyszłość Polski musimy dążyć do ideałów, przed jakimi stawia nas formacja skautowa. Ideał jest trudny do osiągnięcia. Celem samym w sobie nie jest jednak, moim zdaniem, jego osiągnięcie, a nieustanna pogoń za nim. To trud i praca włożone w dążenie do ideału kształtują nas jako ludzi. Być może bez munduru ciężko się przemóc, bo wymaga to odwagi, zorientowania, poświęcenia własnego czasu, ale przede wszystkim wymaga chęci.

Klucz do szczęścia

Odnajdowanie w sobie każdego dnia chęci do służby innym jest, jak sądzę, drogą nie tylko do życiowego sukcesu, ale także do prawdziwego szczęścia. Nie ograniczajmy naszych działań do sprzątanie lasu z gromadą, pomocy w schronisku z zastępem w ramach zbiórki czy nawet ambitnego dzielenia się ugotowanym przez drużynę posiłkiem z bezdomnymi. Te czyny są piękne i potrzebne, uczą ducha patriotyzmu i służby. Choć pozornie nie są związane z ruchem skautowym, kształtują i wychowują kolejne pokolenia Polaków. Odważę się jednak stwierdzić, że dużo więcej dobra możemy uczynić tam, gdzie wcale nie mamy na sobie munduru. Dom, miejsca pracy, nauki czy spotkań ze znajomymi to przestrzenie, gdzie warto działać przede wszystkim. W myśl zasady, że to przykłady pociągają, świadczmy o naszych ideałach w życiu codziennym. Dawania daje więcej radości niż branie, stąd w służbie innym można odnaleźć prawdziwą radość.

Fot. na okładce: Wiktor Szczepanowski

Wiktor Szczepanowski


Drużynowy z Radomia, rocznik 2003. Uczeń technikum elektronicznego, z pasji modelarz. Wilczek, harcerz i wędrownik. Entuzjasta kawy i dobrej książki.

Akcja integracja – oswajamy świeżaki

Początek nowego roku harcerskiego. Do gromad przychodzą nowe wilczki, do zastępów nowe harcerki i harcerze. Chyba każdy szef chciałby, żeby nowe osoby w jego jednostce jak najszybciej poczuły się jak u siebie. A może jeszcze nie wszyscy „starzy” członkowie uznali siebie za część zespołu? Mała ilość bezpośrednich spotkań „na żywo” w tamtym roku mogła to im to skutecznie utrudnić…  Poniżej kilka pomysłów na integrację.

  • Szukanie właściciela obrazka – dla gromady

Każdy wilczek dostaje kartkę i rysuje na niej „swój opis” – to, co lubi, co go interesuje, co robi. Każdy powinien rysować tak, żeby inni nie widzieli jego kartki. Następnie Akela zbiera wszystkie kartki i rozdaje losowo wilczkom. (Jeśli wilczek dostanie swój rysunek, to Akela wymienia mu na inny.) Teraz każdy musi odnaleźć właściciela otrzymanego rysunku i zapamiętać, jak ma na imię.

Uwaga: obrazka nie można pokazywać innym i pytać „czy to twój?”, chodzi o to, żeby rozmawiać i się poznawać.

Można drugi raz pozbierać i rozdać obrazki, jeśli pierwsza runda była krótka.

  • Piosenka z imionami – dla gromady i drużyny

Szóstka/zastęp dostaje zadanie, żeby ułożyć piosenkę na znaną melodię. Kolejne zwrotki mają zawierać imię kolejnych członków szóstki/zastępu oraz opowiadać o ich cechach charakteru i zainteresowaniach. Po ułożeniu piosenka jest prezentowana całej gromadzie/drużynie ze wskazaniem kto jest kto.

  • Opowieść z imionami – dla gromady i drużyny

Szóstka/zastęp wymyśla opowieść np. baśń z fantastycznymi elementami albo historię z życia Indian – każda grupa może dostać swój temat. Bohaterami opowieści są członkowie szóstki/zastępu. Każdy z nich ma wymyślony przymiotnik, który zaczyna się tą samą literą, co jego imię, np. bohaterski Bogdan. Przymiotnik i imię zawsze pojawiają się razem, ilekroć jest mowa o danej osobie. Oprócz wymyślonych wydarzeń opowieść powinna zawierać prawdziwe informacje o zainteresowaniach poszczególnych osób, np. „w tym momencie bohaterski Bogdan, nie zważając na strzały Komanczów, wjechał na pole walki na swoim górskim rowerze”.

Zastęp/szóstka prezentuje opowieść całej gromadzie/drużynie np. w formie słuchowiska, a na koniec przedstawia swoich członków.

  • Zadania na grę – wspólne działanie:

przenoszenie jednego przedmiotu w kilka osób, każdy może dotykać tego przedmiotu tylko jednym palcem, drużyna nie może go upuścić;

przenoszenie naczynia z wodą – w plastikowym naczyniu robimy u góry dziurki i przywiązujemy tam sznurki, każdy z uczestników trzyma za jeden sznurek, muszą razem przenieść naczynie i przelać wodę do innego, stojącego nieopodal;

odwracanie plandeki – cała grupa staje na małej plandece, jej zadaniem jest odwrócić plandekę (strona dotykająca ziemi ma po odwróceniu dotykać nóg stojących) tak, żeby nikt z niej nie spadł i bez używania rąk – można tylko nogami;

ustawienie w zwierza – zastęp/szóstka ustawia się tak, żeby stworzyć ze wszystkich członków jednego wymyślonego zwierza, który może mieć różne odnóża, paszcze, wydawać różne dźwięki itp., następnie prezentuje go wszystkim. Ciekawszą wersją, ale wymagającą ciemności, jest prezentowanie cienia zwierza na białej płachcie;

  • Zabawa „supeł”

Gromada/drużyna ustawia się w okręgu. Każdy zapamiętuje kogo ma po swojej prawej i lewej stronie. Następnie wszyscy opuszczają swoje miejsca i chodzą „w rozsypce”. Na znak prowadzącego, np. gwizdek/klaskanie, każdy się zatrzymuje, szuka osób, które miał po prawej i lewej stronie i podaje im odpowiednie ręce. Jeśli nie sięga, to może podejść parę kroków, ale generalnie nie idziemy do siebie, tylko sięgamy przez innych. W ten sposób powstaje „supeł”. Teraz trzeba go rozplątać, cały czas trzymając się za ręce.

  • Zabawa „kobry”

Każda szóstka/zastęp ustawia się rzędzie i łapie za ramiona tworząc w ten sposób kobrę. Ostatnia osoba ma włożoną za pasek chustę – ogon kobry. Zadaniem kobry jest zabranie ogona (chusty) innej kobrze – ogon zabiera osoba stojąca na przodzie rzędu – ochronienie własnego ogona przed zabraniem oraz nierozerwanie się – osoby tworzące kobrę nie mogą się puścić. Kobra, która straci ogon albo się rozerwie, odpada z gry.

Uwaga: lepiej grać na trawie, kobry będą się przewracać.

  • Zabawa „tunel”

Cała gromada/drużyna, oprócz jednej osoby, ustawia się „w pary”. Każda para trzyma się za ręce i podnosi je do góry, tworząc tunel. Osoba bez pary przebiega przez tunel od tyłu i po drodze „porywa” jedną osobę spośród tworzących tunel, z którą następnie tworzy parę na przodzie tunelu. Osoba, która po „porwaniu” została bez pary, biegnie w przeciwną stronę tunelu, również porywa kogoś i tworzy z nim parę na końcu tunelu itd.

Fot. na okładce: Antoni Biel

Hanna Dunajska


Studiuje filologię polską i próbuje uczyć w szkole. Chciałaby doczytać się do „istoty rzeczy”. Była drużynową i szefową młodych, a potem odkryła żółtą gałąź i zachwyca się nią do dziś. Po 3-letnim akelowaniu została żółtą asystentką.

Mniej znaczy więcej – o przygotowaniach do OPP opowiada ekipa Namiestnictwa Przewodniczek

Już niedługo, w trzecim tygodniu września, od 17 do 19 dnia miesiąca, wszystkie przewodniczki z Polski zjadą się do Sanktuarium Matki Bożej Gidelskiej.  To wyjątkowe wydarzenia ma bardzo siostrzany i skautowy charakter. Więcej o przygotowaniach, znaczeniu i tegorocznej edycji opowiadają nam organizatorki – Justyna i Ania.

Ogólnopolska Pielgrzymka Przewodniczek, fot.: Monika Wójcik

Szymon: Drogie Panie, na początek opowiedzcie coś o sobie, kim jesteście, co robicie i jak angażujecie się w organizację tegorocznej pielgrzymki?

Ania: Jestem Namiestniczką Przewodniczek i w tym roku z razem Justyną, która jest szefową OPP, organizuję pielgrzmkę. Wcześniej przez trzy lata ja byłam szefową tego wydarzenia. Tak się tu znalazłam.

Justyna: Jestem asystentką namiestniczki, w ostatnim roku byłam asystentką hufcowej od czerwonej gałęzi. W tym roku jestem szefową OPP, a w poprzednich latach pomagałam w przygotowaniach. Postanowiłam jednak zaangażować się bardziej, bo uważam, że to wspaniałe wydarzenie.

Szymon: Czy dobrze kojarzę, że miałaś coś wspólnego z Euromootem?

Justyna: Dokładnie tak, razem z Karolem Kucharem odpowiadałam za naszą polską ekipę przygotowującą Euromoot.

Szymon: OPP – co właściwie oznacza ten tajemniczy skrót?

Justyna: Ogólnopolska Pielgrzymka Przewodniczek.

Szymon: OPP, to pielgrzymka inna niż pozostałe ponieważ…

Justyna: Dla mnie inna ponieważ uczestniczą w niej tylko dziewczyny, kobiety, przewodniczki i jest skautowa. Skautowa i kobieca. 

Ania: Jest to pielgrzymka, na której wszystkie się znamy. Nie jesteśmy dla siebie obce. Idzie się w swoim ognisku, które jest wspólnotą. Nie są to ludzie anonimowi i przypadkowi. Nawet, jeśli się nie znamy z imienia, to jesteśmy przewodniczkami, tworzymy wspólnotę przewodniczek. To jest dla mnie najbardziej wyjątkowe. Choć, gdy patrzy się z boku, to pielgrzymka jak pielgrzymka – idziemy w kolumnie, czasami śpiewamy, celem wędrówki jest sanktuarium maryjne, Gidle są niedaleko Jasnej Góry.

OPP, fot.: Monika Wójcik

Szymon: Dlaczego ta pielgrzymka jest skautowa? Kiedy można to zauważyć?

Justyna: Myślę, że w charakterystycznych dla czerwonej gałęzi. Bycie w ognisku, gotowanie na ogniu, Godzina Światła, Jutrznia, spanie w namiotach, proste życie. Wyruszamy w drogę i żyjemy w prostocie drogi, co jest charakterystyczne dla czerwonej gałęzi i skautów. Ale też dla pielgrzymów.

Ania: Mamy też wieczorną ekspresję. To wszystko, to są  standardowe elementy wędrówki, które są obecne w czerwonej gałęzi, w ogniskach.

Szymon: Gidle to piękne, ukryte wśród pól sanktuarium Matki Bożej przyzywanej jako Uzdrowicielki Chorych. Nie należy do najbardziej znanych. Jak to się stało, że przewodniczki z całego kraju pielgrzymują właśnie tam?

Ania: Miejsce zostało wybrane w 2017 roku. Wtedy po raz pierwszy odbyła się tam pielgrzymka. Szukałyśmy miejsca, które mogłoby co roku nas przyjmować. Wcześniej sanktuaria się zmieniały. Gidle zostały wybrane też z praktycznego punktu widzenia. Są mniej więcej w centrum Polski.Dominikanie, kustosze sanktuarium, gościnnie nas przyjęli. Już piąty raz, uwzględniając przerwę na pandemię, czwarty, będziemy w tym miejscu.

Szymon: Potwierdzam, że Ojciec Przeor bardzo pozytywnie wyraża się na Wasz temat. Gdy spotkałem go z Zastępowymi i usłyszał hasło ,,Skauci Europy”, to wiedział, o co chodzi i zachwalał współpracę z Wami.

Ania: Oj tak! My również uwielbiamy Ojca przeora.

Szymon: Ile osób brało udział w pielgrzymce na przestrzeni lat?

Ania: Zawsze było około 250-300 osób. Możemy powiedzieć, że około 300. Ile dokładnie osób pojawi się w tym roku wie Justyna, jesteśmy świeżo po zamknięciu zapisów.

Justyna: Na chwilę obecną mamy zgłoszonych 280 osób, czyli bardzo możliwe, że pojawi się ostatecznie około 300.

Szymon: Wspomniałyście o różnych elementach skautowych na pielgrzymce, a jaki jest jej plan, przebieg? Czy z każdym dniem wiąże się jakaś charakterystyczna aktywność?

Ania: W tym roku troszkę zmieniłyśmy, ale zacznijmy od stałych elementów. Dzień pierwszy jest dniem dla ogniska. Nie wymyślamy, skąd dziewczyny idą. Mają podane dokąd mają dotrzeć, ale  same planują sobie trasę. Zawsze jest adoracja, droga, ekspresja sobotnia, nabożeństwo powitalne, po dotarciu do sanktuarium w Gidlach. Pobyt w bazylice rozpoczynamy od nawiedzenia figurki Maryi. W niedzielę jest uroczysta niedzielna Msza Święta, apel i spotkanie z gościem. Małym dodatkiem są spotkania w gałęziach, kiedy.  namiestniczki przedstawiają plany na rok. To taki bonus.

Szymon: Czy w tym roku są jakieś zmiany?

Ania:  Zawsze było tak, że adoracja była w sobotę. W tym roku przesunęłyśmy ją  na piątek. Dzięki temu sobota nie jest tak bardzo intensywna, jak było to do tej pory.

Szymon: Czyli adoracja odbywa się w tym roku bardziej lokalnie na trasach?

Ania: Nie do końca, ponieważ odbędzie się, gdy już wszyscy dojdą na miejsce noclegu. Trwa mniej więcej godzinę. Połączona jest z obrzędem nałożenia krzyży. Wy też chłopaki macie krzyż pielgrzymkowy. My mamy krzyż metalowy. Gdy ktoś dostaje go na pielgrzymce, to nosi już do końca życia. Z tym samym krzyżem przyjeżdża się na kolejne pielgrzymki. Jeśli ktoś pojawi się pierwszy raz, to właśnie wtedy otrzyma go po raz pierwszy.

Szymon: Kto bierze udział w przygotowaniu ekspresji? Czy ogniska mogą się zgłaszać? Jest jakiś konkurs? Czy może wyznaczacie?

Justyna: Podejście do tematu ekspresji zmieniało się wielokrotnie. Kiedyś ognisko, które przygotowywało ekspresję wybierało następne, które za rok ją przygotuje. Później przeszłyśmy do formy konkursowej i przez dwa lub trzy lata to działało. W tym roku ekspresję przygotuje ekipa namiestnictwa we współpracy z chętnymi przewodniczkami.

Ania: Dokładnie! Jak słyszysz, my na Pielgrzymce Przewodniczek szukamy, zmieniamy, eksperymentujemy. Co roku jest inaczej. Są stałe punkty programu, ale mogą być w inny dzień. Pielgrzymka pozostaje niespodzianką i nigdy nie wiadomo do końca, co Cię czeka.

Szymon: Zatem, czy warto, a raczej dlaczego warto wziąć udział w OPP?

Justyna: Pierwsza rzecz, która przychodzi mi do głowy, to po to, by dziewczyna, przewodniczka zobaczyła, że nie jest sama; że nie istnieje tylko jej ognisko. Są inne środowiska i przewodniczki. Jest nas naprawdę dużo. To daje poczucie wspólnoty, gdy widzi się trzysta dziewczyn, które wspólnie się modlą. Tym co nas łączy jest skauting i Pan Bóg. To daje poczucie siły i pozytywnie nakręca do działania w swojej jednostce. Ze mną, w nieznane, wyrusza trzysta przewodniczek, to piękne. Dla mnie to bardzo ważne.

Ania: Nie bez powodu pielgrzymka jest na początku roku. Chcemy ten rok zawierzyć Bogu. Podejmowanie służby nie przychodzi bez wysiłku. Dla tych, którzy przeżyli obozy, wędrówki, wędrówki i obozy szkoleniowe, to nabranie sił na nowy rok pracy. Są to swego rodzaju rekolekcje w drodze.

OPP, fot.: Monika Wójcik

Szymon: Rok 2021 wiąże się z pewnymi zmianami, co jeszcze będzie charakterystyczne? Czy możecie zdradzić temat, dane zaproszonych gości, powiedzieć coś więcej o ekspresji?

Justyna: Zawsze jest temat przewodni. W tym roku to ,,Mniej znaczy więcej” słowa zaczerpnięte z Encykliki papieża Franciszka. Będzie to temat przewodni. Można zobaczyć to na naszym fanpage’u na Facebooku, bo opiekun duchowy brat Szymon, kapucyn, nagrał film, w którym tłumaczy, o co chodzi w tym haśle. Będziemy nad nim zatrzymywać się w Godzinach Światła, homiliach, rozważaniach. Będzie przestrzeń, by się nad tym zastanawiać i rozważyć tę encyklikę i ten temat.

Ania: Jeśli chodzi o ekspresję, to tutaj idziemy tematycznie w stronę czerwonej metody. Będziemy mówić o formacji przewodniczki, o kolejnych szlakach, o FIAT . Będziemy się dzielić. Będą świadectwa ciekawych osób. Będzie ona mocno czerwona. Myślę, żę będzie dla niektórych porządkująca i systematyzująca. Będziemy mieć też dwa obrzędy FIAT, w piątek i sobotę.

Szymon: Myślę, że wiem już dostatecznie dużo, ale możecie jeszcze coś dodać. Może podzielcie się, czym OPP jest dla Was.

Ania: Myślę, że jeśli chodzi o przewodniczki, które to będą czytać, bo to je mogę zaprosić, to myślę, że to wyjątkowy czas. Czas rzeczywiście przygotowany dla nich. Wystarczy przyjechać i być. Warto być i jak najlepiej ten czas wykorzystać.

Szymon: A czy jest miejsce dla kogoś z zewnątrz?

Ania: Oczywiście! Można zapraszać swoje koleżanki. Każda przewodniczka może kogoś zabrać. Zaopiekujemy się i przygarniemy.

Justyna: Zdarza się, że jest ktoś z zewnątrz, w tym roku przyjeżdżają przewodniczki z Francji i zostaną przypisane do jakiegoś ogniska. Myślę, że dla kogoś z zewnątrz to idealna okazja, by rozpocząć swoją przygodę ze skautingiem. Ania: Ja też myślę, że to super wydarzenie na początek roku harcerskiego. Można wszystko oddawać Bogu i zaufać, bo będzie dobrze.

Fot. na okładce: Archiwum Skauci Europy

Szymon Helbin


Drużynowy z Krakowa, asystent hufcowego ds. harcerzy. Drużynowy od 2017 roku. Zafascynowany metodą Samodzielnych Zastępów oraz twórcą katolickiego skautingu o. Jakubem Sevinem. Pochodzi z Radziechów koło Żywca, a na codzień mieszka, pracuje i studiuje w Krakowie. Prywatnie nauczyciel szkół Sternika z Krakowa zainteresowany edukacją spersonalizowaną.

Moc opowieści, czyli o fabule roku

Parę dni temu rozpoczął się w naszych jednostkach nowy rok harcerski. Jest to szczególny moment, gdy zaczynamy wdrażać nasze, uprzednio przygotowane, plany pracy. Istotnym aspektem kształtującym formę takiego planu w zielonej gałęzi jest wybór fabuły roku. Dlaczego jednak w ogóle namawiamy naszych podopiecznych, by w swoje puszczańskie aktywności wpletli fabułę „Opowieści z Narnii” czy fakty związane z bitwą pod Grunwaldem? Jakie korzyści z tego wynikają? Wreszcie – jak dobrze wybrać fabułę roku? Na te pytania postaram się odpowiedzieć w poniższym tekście.  

Ludzie od zawsze odgrywali role w celach rozrywkowych. Czy to w postaci dziecięcych zabaw w dom albo w kowbojów i Indian, czy to sięgającego przecież starożytności teatru, czy to w zjawiskach zupełnie nowych, jak powstałe w latach 70. ubiegłego wieku gry RPG. Taka metoda spędzania wolnego czasu pozwala oderwać się od codziennej rzeczywistości w twórczy, poszerzający wyobraźnię sposób. Może odpowiedzieć na głębokie potrzeby i pragnienia trudno osiągalne we współczesnym świecie, jak odkrywanie nowych lądów czy rycerskie pojedynki. Słowem – odpowiednio zorganizowana może być formą przeżywania przygody.  W naszym ruchu funkcję systematyzującą to wcielenie się w rolę spełniają dwa duże bloki harcerskich aktywności – gry i ekspresja. Sprawiają one, że fabuła roku nie staje się obiektem pustych fantazji, ale osadzają ją w formach, które poprzez działanie budują zdrowie i zmysł praktyczny harcerzy. Samo wtłoczenie fabuły w życie drużyny również pomaga skonkretyzować abstrakcję. Jeżeli, na przykład, tematem roku jest rozbicie dzielnicowe, to pomysł na wyczyn pionierski w postaci zbudowania bramy obozowej przypominającej wrota zamku sam przychodzi do głowy. Podobnie jest z tematycznymi posiłkami na konkurs kulinarny, scenkami i piosenkami na ogniskach czy wreszcie rodzajami wyzwań jakie, przy odpowiednim zaadaptowaniu, mogą pojawić się podczas Wielkiej Gry. Fabuła roku może oferować naszym podopiecznym twórcze i rozwojowe doświadczenie. 

Jak starałem się wykazać powyżej, fabuła roku ma niebagatelne znaczenie. Tym bardziej powinniśmy się starać, by wybrać właściwą. By usystematyzować rozważania na ten temat, pozwoliłem sobie podzielić fabuły na trzy typy, każdy związany z nieco innymi wyzwaniami. Są to: fabuły oparte o dzieło kultury, fabuły oparte o wydarzenia historyczne i fabuły oparte na archetypach.

Typ pierwszy, czyli fabuły oparte o dzieła kultury zdają się być najpopularniejsze, a zarazem budzić najwięcej kontrowersji. Zanim wybierzemy konkretny film czy książkę, zastanówmy się, czy spełnia poniższe kryteria – ma w sobie pierwiastek przygody, jest jednoznaczna moralnie, jej wybór nie jest skutkiem mody czy trendu. Kwestia przygody rozumie się sama przez się. Jakkolwiek nas by nie pociągały rozterki Wokulskiego z „Lalki”, to jego życie kupieckie i romantyczne trudno będzie wpleść do gier w lesie. Powinniśmy się decydować na teksty, w których aspekt przygody będzie prosty do zaimplementowania w warunkach harcerskich, jak, na przykład, misja rycerzy Okrągłego Stołu z mitów arturiańskich. Kwestia jednoznaczności moralnej nie ma charakteru „chuchania i dmuchania”, by nasi podopieczni przypadkiem nie dowiedzieli się, że ludzie potrafią robić straszne rzeczy. Jest raczej kwestią właściwej optyki i kierowania się moralnością katolicką w poszukiwaniu wzorców. Nie będzie dobrym wzorem James Bond, który notorycznie dopuszcza się cudzołóstwa, nie będzie dobrym wzorem pełen cynizmu wiedźmin Geralt. Natomiast już Andrzej Kmicic, z uwagi na swoją metamorfozę i świadome walczenie z własnymi wadami, jak najbardziej powinien imponować. Wreszcie kwestia mody nie oznacza, że mamy sięgać tylko do literatury dawnej i czarno-białych filmów. Jest raczej zwróceniem uwagi na to, by zaoferować naszym podopiecznym światy fikcyjne inne od tych, którymi żyją na co dzień. Tematyka „Gwiezdnych Wojen”, gdy chłopaki na co dzień czytają komiksy i grają w gry komputerowe osadzone w tym uniwersum, a ich młodszy brat dostał ostatnio dmuchany miecz świetlny, w pewnej mierze zatrze niecodzienność harcerskich aktywności.

Typ drugi, czyli fabuły oparte na wydarzeniach historycznych, jest bardzo modularny. Może być ogólny, na przykład, starożytność, może się odnosić do panowania poszczególnych władców czy innych, ściślejszych okresów historycznych, jak pierwsi Piastowie, może wreszcie wskazywać na konkretne wydarzenie. Jeżeli planujemy przyszłoroczny obóz pod Grunwaldem, tematyka bitwy z Krzyżakami nasuwa się sama. W tym typie nadal jest istotny wspomniany wyżej aspekt przygodowy oraz moderowanie wyborów naszych podopiecznych tak, by nie poruszać trudnych zjawisk historycznych nietaktownie. Nie wyobrażam sobie, by jakikolwiek rozsądny człowiek na to pozwolił, ale mimo to należy zaznaczyć, że harcerze nie powinni się w ramach fabuły roku wcielać w zaborców, hitlerowców czy sowietów albo innych sprawców ludzkich krzywd. 

Typ trzeci, czyli wybór archetypu, to temat roku skupiony na zbiorowym wyobrażeniu o pewnych grupach ludzi – poszukiwaczach skarbów, odkrywcach, Indianach i tak dalej. Może czerpać zarówno z kultury, jak i historii. Myślę, że ma potencjał być najbardziej wygodny i elastyczny. Aspekt przygody jest weń wpisany. W kwestiach moralnych również na drużynowym spoczywa duża odpowiedzialność odpowiedniego naświetlenia właściwych postaw, szczególnie przy tak szerokich pojęciach. Na przykład wikingowie to zarówno pogańscy najeźdźcy, który przez wielki prześladowali Wyspy Brytyjskie, jak i katolicki kupiec Leif Eriksson, który jako pierwszy Europejczyk postawił stopę na amerykańskiej ziemi. 

Ten krótki tekst jest zaproszeniem do dyskusji i polemiki. Osobiście z zieloną gałęzią miałem styczność, przede wszystkim, jako członek drużyny harcerskiej. Tym niemniej skonsultowałem się ze znajomymi szefami w sprawie fabuły roku i podjąłem próbę uporządkowania naszych rozważań w formie artykułu. Jeżeli jednak pominąłem jakiś kluczowy aspekt albo popełniłem wyraźny błąd, to czekam na twoją, Drogi Czytelniku, odpowiedź. 

Fot. na okładce: 5. Drużyna Radomska

Ignacy Wiński


Urodzony w roku 1998, przyrzeczenie w ostatnich dniach 2010 roku. Przez ostatnie parę lat Akela 5 Gromady Lubleskiej, prywatnie student. Zanteresowania: filozofia i historia idei, kultura i popkultura, modelarstwo.

Jak być dobrym szefem?

Droga Szefowo, Drogi Szefie,

pewnie już wiesz, jaką funkcję będziesz pełnić w nadchodzącym roku. Niezależnie od tego, czy zaczynasz coś nowego, czy kontynuujesz pracę ze swoją jednostką, na pewno chcesz zrobić to dobrze. Jak najlepiej. Bo przecież od tego zależy dobro Twoich podopiecznych.

Bardzo lubię Prawo Wilczka, bo zaczyna się ono od słów „wilczek myśli najpierw”. Ciebie również zachęcam do pomyślenia najpierw, już teraz, zanim skończą się wakacje i zaczniesz działać.

Po co to wszystko: zbiórki, wyjazdy?

Ile sił i czasu możesz poświęcić, żeby nie dać z siebie mniej niż możesz, ale równocześnie nie „przegiąć” kosztem innych części życia?

Jak w praktyce być dobrym szefem, dzięki któremu ludzie naprawdę dostaną skrzydeł?

I gdzie szukać odpowiedzi na te pytania? Obozy szkoleniowe są super, ale trwają tylko tydzień, więc ich program jest ograniczony. Polecam kilka książek, które pomogą Ci w dobrym przygotowaniu się do tegorocznej służby. Podobno we wrześniu będziesz obiecywać pogłębianie swojej formacji pedagogicznej, a trudno pogłębiać coś, czego nie ma 😉

Poniższe pozycje dały mi dużo inspiracji, pomysłów i poczucia, że nasza służba ma sens. Życzę Ci tego samego.

  • Jak mówić, żeby dzieci nas słuchały. Jak słuchać, żeby dzieci do nas mówiły Adele Faber, Elaine Mazlish

Pozycja obowiązkowa 🙂 Nie tylko dla Akel i żółtych przybocznych; myślę, że “zieloni” też bardzo skorzystają. Bo przecież nie można mówić o wychowaniu, jeśli najpierw nie dojdzie się do porozumienia z podopiecznym. Już jakiś czas temu w Przestrzeni przygotowaliśmy dla Was ułatwienie: krótkie artykuliki przekazujące najważniejsze treści zawarte w powyższej książce. Najlepiej czytać je w tempie jeden na co najmniej tydzień, żeby mieć czas na praktykowanie. Można je przeczytać tutaj:

  • Wychowywać do wartości J. Alcazar, F. Corominas

Autorzy piszą o cnotach ludzkich: porządku, dobrego wykorzystania czasu, pracowitości, umiarkowania, posłuszeństwa, hojności, radości. Już zrobiło Ci się niedobrze? Mi trochę tak. Każdy wie, że zdobywanie i pomaganie innym w zdobywaniu takich cnót wymaga dużego wysiłku. Ale książka jasno pokazuje, że to nie jest bezsensowna musztra: “cnota, zdobyta dzięki osobistemu wysiłkowi, umacnia wolność osoby.” To już brzmi zachęcająco, prawda?

Dalej czytamy: “Dzieci nadopiekuńczych rodziców, którzy pozwalają na ich konsumpcyjne zachcianki, stają się egocentrykami, niewolnikami swoich chwilowych przeżyć, nie potrafią zainteresować się czymś przez dłuższy czas, nie są zdolne do zaangażowania, poświęcania, służby, miłości.” A bez miłości nie ma szczęścia.

W kolejnych rozdziałach zostały opisane konkretne okazje do zdobywania powyższych cnót, które możemy stworzyć naszym podopiecznym w zależności od ich wieku. I sobie, bo bardzo możliwe, że po tej lekturze stwierdzisz “muszę się za siebie wziąć” 😉

  • Bóg kocha najbardziej. Przygotowanie do I Komunii Świętej w rodzinie A. Porzezińska, ks. M. Dziewiecki  

To propozycja przede wszystkim dla starych wilków. Większość wilczków jest już co prawda po I Komunii, ale wiadomo, że przygotowanie może wyglądać różnie…  Na  przykład polegać głównie na wykuciu kilku modlitw i formułek. A rozmowy o najważniejszych sprawach naszej wiary nie zaszkodzą też tym wilczkom z lepszą formacją.

Autorzy piszą dla dorosłych (warto też polecać rodzicom!). Pokazują w jaki sposób rozmawiać z dziećmi o Bogu i prawdach wiary, żeby obraz Boga powstający w ich głowach i sercach był jak najbliższy rzeczywistości, a ich relacja z Bogiem opierała się na zaufaniu i wdzięczności, a nie na chorobliwym lęku. Dla niektórych dzieci gromada może być jedynym źródłem sensownej wiedzy na tematy wiary, więc naprawdę dużo zależy od tego, co im przekażemy. Jakiego Boga znają wilczki wychodzące z Twojej gromady – starego nudziarza, bezlitosnego sędziego, czy Kochającego Ojca?

Książka zawiera 15 katechez – konspektów do rozmów z dziećmi. Kolejna część tłumaczy znaczenie modlitw, których dzieci uczą się na pamięć. Świetny materiał na Spotkania ze Słowem Bożym. Świetny prezent dla duszpasterza. 

  • 7 nawyków skutecznego nastolatka Sean Covey

Dla drużynowych, zastępowych, szefowych/szefów młodych.

Zachęca do myślenia o ważnych sprawach i wzięcia życia w swoje ręce, zamiast dryfowania w przypadkowym kierunku. Pokazuje uniwersalne nawyki, które pomagają podejmować dobre decyzje, planować bliższą i dalszą przyszłość, stawiać sobie cele i je osiągać oraz budować relacje z innymi.

Wszystko w przyjemnej formie: książka zawiera pełno anegdot i jest napisana tak, jakby autor do nas mówił, a nie pisał.

We wstępie do kolejnego wydania autor, na podstawie mnóstwa wiadomości otrzymanych od nastolatków, wysnuwa trzy wnioski:  każdy ma jakieś problemy w relacjach, praktycznie każdy nastolatek pragnie się zmienić i stać lepszym, 7 nawyków naprawdę zadziałało w życiu wielu osób: od pokonania trudności w szkole, przez podniesienie samooceny, aż do poprawy relacji z rodzicami.

  • 7 nawyków szczęśliwego dziecka Sean Covey oraz Uczuciometr inspektora krokodyla Susanna Isern

I znów dla żółtych, serce nie sługa 😉 Dwie pozycje ze świetnymi pomysłami  na Skały Narady. Jeśli nie wiesz, o czym porozmawiać, bo Twoje wilczki w sumie są grzeczne, a Prawo Wilczka było już tysiąc razy, to koniecznie zajrzyj.

Pierwsza książka zawiera krótkie opowiadania, w których uosobione zwierzątka uczą się 7 nawyków skutecznego działania, czyli w skrócie: brania spraw w swoje ręce, dobrego planowania nauki i odpoczynku, określania celów i priorytetów oraz zasad komunikacji i współpracy z innymi. Brzmi abstrakcyjnie, ale opowiadania są bardzo konkretne. Wystarczy zmienić fabułę na Księgę Dżungli.

Druga książka opowiada o uczuciach – jak je rozpoznać i nazwać, żeby potem móc nimi kierować. Nie polecam jej czytać dzieciom, bo jest napisana dla młodszych niż wilczki, a poza tym raczej nudna, za mało się dzieje. Za to stanowi świetną bazę do stworzenia kilku dobrych Skał Narad o tym, czym są uczucia i jak sobie z nimi radzić. A radzenie sobie z uczuciami – zwłaszcza tymi nieprzyjemnymi – to niezwykle przydatna umiejętność, którą można ciągle rozwijać. Każdy chyba pamięta takiego nauczyciela, który nie panując nad swoją złością ośmieszał się przed całą klasą wrzeszcząc i wymachując rękami. Natomiast ucząc uwalniania się od smutku i przygnębienia  możemy w jakimś stopniu chronić wilczki przed depresją. Książka zawiera konkretne sposoby, a w czasie rozmowy wilczki wymyślą ich pewnie jeszcze więcej.

  • Wychowanie przez czytanie, Irena Koźmińska, Elżbieta Olszewska

Autorki zorganizowały znaną akcję “Cała Polska czyta dzieciom”. W książce pokazują, jak wiele można dać dziecku czytając mu książki. Pewnie wyobrażasz sobie teraz dziecko w wieku przedszkolnym. Okazuje się, że głośne czytanie ma sens jeszcze dużo później – aż do 15-16 roku życia! Jeśli masz młodsze rodzeństwo, to pewnie przypominasz sobie, że chętnie słuchałeś, kiedy rodzice czytali “maluchom” mimo, że byłeś już starszy.

“Badania potwierdzają, że jednym z najpotężniejszych czynników rozwoju dziecka i zarazem profilaktyką zachowań bezmyślnych i aspołecznych jest głośne czytanie”.

Na koniec sekret czytelniczy: jeśli masz mało czasu albo nie lubisz dużo czytać, nie musisz zawsze czytać książki od deski do deski. Czasem wystarczy zapoznać się w początkiem, żeby wiedzieć, o co chodzi, a potem przejrzeć spis treści i  “powyjadać” z książki najlepsze kąski, czyli to, co Cię zainteresuje 🙂

Fot. na okładce: Hanna Dunajska

Hanna Dunajska


Studiuje filologię polską i próbuje uczyć w szkole. Chciałaby doczytać się do „istoty rzeczy”. Była drużynową i szefową młodych, a potem odkryła żółtą gałąź i zachwyca się nią do dziś. Po 3-letnim akelowaniu została żółtą asystentką.

O personalizacji wychowania wśród Skautów słów kilka

Personalizm chrześcijański

Nim przyjrzymy się, jak wygląda personalizacja wychowania Skautów Europy, musimy najpierw odpowiedzieć sobie na pytanie: czym jest personalizm, a zwłaszcza personalizm chrześcijański, który nas dotyczy. Najprościej możemy zdefiniować go jako pogląd filozoficzny, który pojawił się w pierwszej połowie XX wieku. Zyskał on dużą popularność w świecie chrześcijańskim, a do czołowych filozofów personalizmu możemy zaliczyć kardynała Karola Wojtyłę i profesora Czesława Bartnika. Nurt ten stawia w centrum zainteresowań osobę, a nie społeczność. Postrzega Boga jako osobę, a nienaruszalna godność człowieka wypływa z dzieła Stworzenia. Podkreśla prymat moralności przed zyskiem, wartość pracy nad kapitałem, miłosierdzia nad sprawiedliwością. Według Jana Pawła II godność osoby jest wartością powszechną, którą uznają wszyscy ludzie poszukujący prawdy. Jeśli czynniki ekonomiczne zdominowałyby stosunki społeczne, to byłoby to sprzeczne z powołaniem, wyjątkowością osoby, jej naturą (i wartością w oczach Bożych).

Kim jest człowiek?

Dla Skautów Europy rozumienie człowieka, dziecka i rodziny wypływa z nauczania Kościoła, które bazuje na dziedzictwie kulturowym Europy Zachodniej – powstałego na dwóch filarach, antycznej Grecji i Rzymu. Człowiek to dziecko Boga, korona stworzenia. Jest on zdolny do kreowania siebie i twórczego wpływu na otaczający go świat. Powołanie go do relacji z Bogiem nadaje jego życiu, nawet temu doczesnemu, niezbywalną wartość[1].

Dziecko a rola rodziców w wychowaniu

Dziecko, które przychodzi na świat w rodzinie, jest darem Boga. Zostaje ono powierzone rodzicom przez Stwórcę, by otoczyli je miłością, wychowali. Dlatego to na rodzicach spoczywa odpowiedzialność za nowo powstałe życie. To właśnie rodzice, w zgodzie ze swoim sumieniem i poglądami, a nade wszystko z prawdą, winni troszczyć się o wychowanie swojego potomstwa. Władza państwowa i wspólnota religijna powinna umożliwić rodzicom wzrastanie ich dzieci w zgodzie z poglądami jakie wyznają. Rodzice mogą swój mandat wychowawczy powierzyć również organizacjom, wspólnotom, które swoją ofertą formacyjną wspomogą kształtowanie młodego człowieka prowadzone w domu rodzinnym[2].

Skauting ma wyręczać rodziców czy wspierać?

Jako Skauci Europy jesteśmy organizacją, która powstała, by pomóc rodzicom w dziele wychowania młodego pokolenia w duchu wartości chrześcijańskich[3]. Rozumienie człowieka w tym nurcie bazuje na wspomnianej powyżej kulturze zachodniej[4], charakteryzując osobę przez pojęcie personalizmu chrześcijańskiego[5] – dostrzegając jego niezaprzeczalną godność. Widać to w mianowaniu szefa pełniącego funkcje pedagogiczne w ruchu Skautów Europy, gdy nominatowi hufcowy zadaje pytanie czy jest świadomy odpowiedzialności za życie powierzonych sobie osób. We francuskim tekście wydźwięk tego pytania jest jeszcze silniejszy, bowiem pada tam sformułowanie czy nowowybrany szef gotów jest podjąć ,,odpowiedzialność za dusze”[6].

Mówimy o skautingu, czyli o…?

By mówić o wychowaniu spersonalizowanym Skautów Europy musimy nakreślić sobie, czym jest skauting oraz zdefiniować sam proces wychowania spersonalizowanego. Te dwa pojęcia staną się fundamentem dalszych rozważań.

Skauting to spotkanie ideałów wyrażonych w Prawie[7] i Przyrzeczeniu z naturalnymi mechanizmami pedagogicznymi występującymi w środowisku – banda podwórkowa, hierarchia, przywódca, odpowiedzialność każdego, przygoda, natura, pokonywanie siebie. Jest po prostu tą przestrzenią wolności młodych, która ma kształtować dojrzałych obywateli i dojrzałych chrześcijan. Skauting nie buduje okrętu, dostarcza jedynie pracowników[8]. Ta definicja wysnuta przez Zbigniewa Mindę – legendarnego naczelnika Skautów Europy w Polsce – najlepiej oddaje to, jak dzisiaj członkowie ruchu postrzegają organizację skautową z jej celami i zadaniami. Jest to instytucja wyrosła na fundamencie dzieła generała Roberta Baden-Powella – twórcy skautingu[9] – oraz Ojca Jakuba Sevina SJ – jezuity, który przy wsparciu wspomnianego angielskiego generała, rozpoczął tworzenie ruchu skautowego na kontynencie europejskim zaadaptowanego do mentalności katolickiej.

Czym jest ta personalizacja?

Wychowanie spersonalizowane to [10]proces opierający się na podejściu do każdego dziecka z poszanowaniem dla jego wolności i godność i w oparciu o pewien system wartości. Głosi on, że nie istnieje byt zbiorowy, jak klasa albo drużyna, ale poszczególne osoby z ich historiami – mocnymi i słabymi stronami; z wadami, nad którymi powinny pracować i zaletami, które warto rozwijać. Takie podejście wymaga jednak dobrego poznania wychowanka – jego zainteresowań i środowiska wzrostu: rodziny, otoczenia.

Wychowywać indywidualnie czy personalistycznie?

Nauki humanistyczne wyróżniają również podejście indywidualne[11]. O ile dla laika zarówno wychowanie spersonalizowane, jak i indywidualne będą zbliżone, o tyle warto poznać różnicę, która pomiędzy nimi zachodzi. W telegraficznym skrócie możemy przyjąć, że pierwsze pojęcie odnosi się do sytuacji, w której człowiek rozwija się w relacji nierzadko rezygnując (z wyższych pobudek) z własnego dobra dla innych. Człowiek spełnia się, gdy wybiera dobro. Wychowanie to proces wyboru dobra, a rezygnacji ze zła. Z kolei w drugim ujęciu człowiek upatruje szczęścia w realizacji wypływających z niego zamierzeń, celów i pragnień. Godność to konsekwencja wolności i pochodzi ona z człowieka. Rozróżnienia bardziej szczegółowego dokonują badacze zajmujący się pograniczem filozofii i pedagogiki. Odnosząc to do rzeczywistości szkolnej, w której występuje podstawa programowa, wychowanie indywidualne będzie zakładało, że uczeń opanuje zakres materiału wybierając swoją własną drogę i jest to priorytet całego procesu kształcenia. W szkole, dla której ważna jest personalizacja, nie jest istotny zakres materiału, bo jest on jedynie tłem do procesu wychowawczego – uczeń ma wzrastać jako osoba na wielu płaszczyznach. Oczywiście takie podejście nie może oznaczać lekceważenia wytycznych, ale przekierowuje spojrzenie na to, co naprawdę istotne.

W dalszej części tekstu postaramy się przyjrzeć elementom metody, które sprawiają, że formacja nie jest masowa – nie rozgrywa się na przestrzeni drużyny, czy nawet zastępu, lecz jest spersonalizowana – dotyczy każdego członka grupy osobno, bazując na jego pasjach, możliwościach, zaletach i zaangażowaniu, stwarzając pole do pracy nad własnymi wadami. Cały proces wychowawczy, ma sprawić, że osoba wzrasta w pięciu obszarach (charakter, zdrowie, wiara, zmysł praktyczny, duch służby) i dąży do najważniejszego celu w życiu, czyli świętości.

Obóz letni 2020, fot. Monika Wójcik

Spojrzenie na chłopca

Podstawową jednostką organizacyjną Skautów Europy jest zastęp, a więc grupa chłopców lub dziewcząt, będących bandą przyjaciół. Spotykają się oni, by przygotować się do rywalizacji z innymi zastępami, która ma miejsce podczas wyjazdów drużyny. W zastępie istotna jest każda osoba, bowiem przez swój wkład w pracę zastępu, a nade wszystko we własny rozwój, ma ona wpływ na wynik jaki osiąga grupa. W dobrze funkcjonującym zastępie harcerz posiada funkcję, którą pełni przez dłuższy czas i w obrębie której zdobywa doświadczenie, by się rozwijać i szkolić swoich kolegów, współtworząc zbiórki. Wśród funkcji podstawowych możemy wymienić: kucharza, liturgistę, topografa, sanitariusza, wodzireja czy sportowca. Podział może zostać dokonany w kluczu upodobań chłopców tworzących zastęp, ale i wbrew nim, aby pomóc im w bardziej wszechstronnym rozwoju. Na czele zastępu stoi nastolatek, który dysponuje cechami przywódczymi i cieszy się autorytetem. We współpracy z drużynowym organizuje on życie grupy. Powierza mu się to zadanie, by mógł on się lepiej rozwijać i by odpowiedzieć na jego najgłębsze naturalne potrzeby – bycie przywódcą bandy, posiadanie odpowiedzialności, możliwość działania i budowania autonomii.

O motorach słów kilka

Wyróżniamy pięć motorów[12], które mają warunkować pracę jednostki i oddziaływać na każdego chłopaka, motywując go do pracy. Są to:

1) odpowiedzialność, o której Baden-Powell pisał, że jest kluczem sukcesu[13]. W zastępie przejawia się w posiadaniu funkcji. Zaniedbanie tej odpowiedzialności będzie pociągało za sobą konsekwencje w postaci trudności całej grupy – słabszych wyników, a nade wszystko w jakości obozowania i życia na łonie natury, które jest wymagające;

2) działanie[14] – uczymy się poprzez działanie, błędy i wyciąganie wniosków. Harcerz sam poznaje świat, a widząc problem obiera konkretne drogi rozwiązania go – mniej lub bardziej dobre. Kadra nie interweniuje, o ile nie ma miejsce zagrożenie życia lub moralności, pozwalając uczyć się na sukcesach i porażkach. Dzięki temu działanie może być twórczym momentem w życiu chłopca;

3) system rad – głos każdego jest ważny i ma wpływ na działanie jednostki. Na każdej zbiórce, a pod koniec dnia na wyjazdach, odbywa się Rada Zastępu, podczas której każdy chłopiec, poczynając od najmłodszego ma podsumować dzień – przedstawić dobre i złe strony oraz to, co i jak chciałby, by zostało poprawione. Z tak zebranymi opiniami Zastępowi spotykają się z drużynowym przedstawiając zdanie chłopców oraz swoje problemy i sukcesy, wspólnie podejmując ustalenia na nadchodzące godziny;

4) interes – to, co robią harcerze musi być dla nich atrakcyjne i muszą oni znać sens swojej pracy. Chłopcy proponują tematykę gry rocznej, obierając motyw przewodni, który ich interesuje np. czasy rycerskie, wojny, powieści. Już na początku roku drużynowy z zastępowymi planuje, co istotnego i atrakcyjnego dla chłopców ma wydarzyć się na obozie. Na tej podstawie zastępy przez cały rok przygotowują się do niego na zbiórkach;

5) system zastępowy, który pokrótce omówiono wcześniej. 

Motory a personalizacja wychowania

W każdym z pięciu motorów dostrzegamy podejście spersonalizowane do wychowania młodego człowieka. To właśnie harcerz jest podmiotem wszelkich działań zastępu i przyjmując ideały, którymi żyje ta specyficzna grupa rówieśnicza, może mieć twórczy wkład życie swojej jednostki. Zastęp staje się miejscem realizacji młodzieńczych pasji, marzeń – drogą do wychowania i wejścia w dorosłość.

Chłopiec przychodzi do drużyny w wieku 12 lat i po kilku miesiącach wzajemnego poznawania rozpoczyna przygotowania do złożenia Przyrzeczenia, czyli obrania zasad, którymi żyje grupa za swoje[15]. Jest to czas, gdy zastępowy poznaje chłopca, a drużynowy także jego rodzinę i środowisko. Ma to pomóc wychowawcy w zaproponowaniu odpowiednich aktywności młodemu człowiekowi. Po Przyrzeczeniu rozpoczyna się czas wielkiej gry i przygody[16].  Chłopiec stara się o zdobycie stopnia wywiadowcy, dzięki któremu ma być użytecznym dla zastępu, czyli uzyskać minimum wiedzy pozwalające na twórcze uczestnictwo w grze i obozowaniu. Głównym warunkiem przyznawania stopni są starania danej osoby i jej zaangażowanie. Co prawda istnieją książeczki, które zawierają listę zadań. Jest to jednak tylko pewna propozycja, bowiem to w twórczym dialogu drużynowego i chłopca, powinny powstać zadania będące adekwatne do pasji, wrażliwości i możliwości danego harcerza. Tak, by mógł wzrastać w obrębie wszystkich obszarów, które skauting stara się rozwijać: zmysł praktyczny, zdrowie, wychowanie religijne, służba, charakter. Po zdobyciu wywiadowcy, dąży się do otrzymania ćwika. Stopień ten ma być okazją do porzucenia dziecięcego egoizmu[17]. Nie bez powodu podręcznik dla ćwika nosi tytuł ,,Zastęp liczy na Ciebie!” – jest to zachęta do dzielenia się umiejętnościami z młodszymi i troska o ich rozwój. W tym wieku chłopcy podejmują funkcję zastępowego, czyli lidera małej grupki, który w imieniu drużynowego prowadzi spotkania harcerzy. W próbie ćwika zadania mają być kompromisem pomiędzy minimum a maksimum możliwości danej osoby – mają być wyzwaniem spersonalizowanym do potrzeb i ambicji chłopca.

Od momentu uzyskania stopnia wywiadowcy harcerz ma prawo zdobywać sprawności. Sprawność, to konkretna umiejętność, to droga wielkiej przygody, poprzez którą młody człowiek może rozwijać swoje pasje, stając się bardziej użytecznym w zastępie, w domu, w parafii, szkole, ojczyźnie. Jest zawsze gotowy do służby i stawia sam sobie wyzwania, dzięki którym może nieść pomoc innym. Mistrzostwa poszukuje się u nauczycieli, mentorów – trzeba ich szukać. Wzorem ma być Jezus, który u boku Józefa zdobywał zawód cieśli. Wszystko po to, by powiedzieć, gdy zajdzie potrzeba : semper parati![18] – Jestem gotowy!, by sprostać wyzwaniom, które przede mną postawi życie.

SŁUŻBA WYCHOWANIU I RODZINIE

Fundamentalnym zadaniem dla każdego instruktora harcerskiego jest wsłuchanie się w oczekiwania rodzin, którym służy. To bowiem rodzice przekazują mu mandat wychowawczy, by kształtował ich dzieci w duchu wartości, które wyznają, zgodnie z metodą, której zaufali.

Szef jednostki powinien starać się dotrzeć do każdego rodzica i nawiązać z nim dialog, w którym pozna nie tylko swego wychowanka, lecz także bolączki dnia codziennego rodziny. Istotnym elementem jest nawiązanie kontaktu zarówno z matką, jak i ojcem dziecka, którzy w równym stopniu odpowiadają za wychowanie młodego człowieka. By lepiej realizować cel poznawania rodzin, oprócz wizyt w domach wychowanków, drużynowy powinien zadbać, by rodzice mogli zobaczyć się na zebraniach organizacyjnych, ale i przy okazji mniej oficjalnych spotkań na przykład przy okazji comiesięcznej Mszy Świętej Szczepu. Stwarza to naturalną przestrzeń do rozmowy i wymiany doświadczeń, zarówno rodziców z drużynowym, jak i rodziców między sobą. Niejednokrotnie rodzice chcieliby zaangażować się bardziej w życie drużyny, toteż przedstawianie im konkretnych problemów, z jakimi zmaga się jednostka i pozwalanie im na szukanie rozwiązań może stać się dobrą okazją do integracji i włączenia w działalność ruchu.

Okres nastoletni jest czasem buntu wobec rodziców. Dobrze prowadzony zastęp ma być przestrzenią, gdzie młody człowiek będzie mógł wyrazić swój sprzeciw wobec świata dorosłych. Doświadczenie pokazuje, że rodzice, którzy przymuszają dziecko do harcerstwa odnoszą odwrotny skutek niż ci rodzice, którzy wobec zaangażowania w skauting stawiają wymagania. Dziecko, które widzi, że aktywność w drużynie go kosztuje, stara się bardziej i jest to jego forma sprzeciwu – realizacji siebie, próbą wyrażenia młodzieńczego radykalizmu. W ten sposób zastęp staje się wymarzoną dla rodziców przestrzenią reakcji młodego człowieka na świat dorosłych. Dzięki właśnie formacji harcerskiej powinien on rozpocząć drogę samodoskonalenia w oparciu o cechy, zalety, którymi dysponuje, a także pracy nad wadami, których nie brak każdemu.

ZAKOŃCZENIE

W przedstawionej powyżej mnogości wątków pojawia się obraz wychowania spersonalizowanego, opartego na fundamencie chrześcijańskim, który ma pomóc młodemu człowiekowi stać się dojrzałym obywatelem i człowiekiem wiary. Bazując na pewnym kodeksie praw i wartości, młody człowiek – przy wsparciu środowiska harcerskiego i wychowawców – stara się kształtować siebie. Narzędziami ku temu stają się jego własne pasje, marzenia, dokonania, zalety, cechy charakteru. Dzięki interakcji z otoczeniem, dostrzega swoje wady, ale pracuje nad nimi. Wychowawca poprzez relację i poznanie chłopca, a także jego rodziny i środowiska, towarzyszy mu w odkrywaniu samego siebie i dojrzewaniu do odpowiedzialności i dorosłości.[19]


BIBLIOGRAFIA

[1] Jan Paweł II, Encyklika Evangelium Vitae o  wartości i nienaruszalności życia ludzkiego, Rzym 25 marca 1995.

[2] Deklaracja o wolności religijnej Dignitatis humanae, Sobór Watykański II, Watykan 1965

[3] Dyrektorium religijne Federacji Skautingu Europejskiego http://skauci-europy.pl/o-nas/dokumenty-podstawowe-symbolika/dyrektorium-religijne-fse

[4] Karta skautingu europejskiego http://skauci-europy.pl/o-nas/dokumenty-podstawowe-symbolika/karta-skautingu-europejskiego

[5]Janusz Mółka SJ, Personalizm chrześcijański podstawą życiowego sukcesu, https://ruj.uj.edu.pl/xmlui/bitstream/handle/item/30406/molka_personalizm_chrzescijanski_podstawa_zyciowego_sukcesu.pdf?sequence=1&isAllowed=y

[6] Ceremoniał przewodniczek i skautów Europy, Praca zbiorowa, Warszawa 2012

[7] Zasady Podstawowe Stowarzyszenia Harecerstwa Katolickiego, ,,Zawisza” Federacji Skautingu Europejskiego http://skauci-europy.pl/o-nas/dokumenty-podstawowe-symbolika/zasady-podstawowe-skautingu-europejskiego i Prawo Harcerskie http://skauci-europy.pl/o-nas/dokumenty-podstawowe-symbolika/prawo-harcerza

[8] Zbigniew Minda, Czym jest a czym nie jest skauting?, artykuł: http://www.zbigniewminda.pl/2013/02/czym-jest-czym-nie-jest-skauting-moje.html

[9]Robert Baden-Powell, Skauting dla chłopców (ang.: Scouting for boys), 1908

[10] Edukacja spersonalizowana, wywiad z Andrzejem Dunajskim prezesem wrocławskiego Stowarzyszenia na rzecz Edukacji i Rodziny „Nurt” rozmawia Krzysztof Kunert http://niedziela.pl/artykul/59183/nd/Edukacja-spersonalizowana

[11] Monika Jakubowska, Wychowanie personalistyczne a podejście indywidualne, [w:]Przygotowanie do wykonywania zawodu nauczyciela, praca zbiorowa, Kraków 2015.

[12] Kraal- podręcznik dla drużynowego, praca zbiorowa – konferencje z kursów szkoleniowych SHK ,,Zawisza” FSE, listopad 2001.

[13] Wskazówki dla skautmistrzów przełożył St. Sedlaczek na podstawie dzieła Lorda Baden-Powella, Dział wydawniczy naczelnictwa ZHP, 1930.

[14]Timothy D.Walker, Fińskie dzieci uczą się najlepiej, , 2017

[15] Na mój honor- książeczka na Przyrzeczenie, praca zbiorowa, Warszawa 2011

[16] Zastęp czeka na Twój ruch- książeczka na stopień wywiadowcy, praca zbiorowa, Warszawa 2011

[17] Zastęp liczy na Ciebie- książeczka na stopień ćwika, praca zbiorowa, Warszawa 2017

[18] Sprawności Harcerskie, Praca zbiorowa, Warszawa 2017

[19] Wskazówki dla skautmistrzów przełożył St. Sedlaczek na podstawie dzieła Lorda Baden-Powella, Dział wydawniczy naczelnictwa ZHP, 1930.

Fot. na okładce: Marcin Jędrzejewski

Szymon Helbin


Drużynowy z Krakowa, asystent hufcowego ds. harcerzy. Drużynowy od 2017 roku. Zafascynowany metodą Samodzielnych Zastępów oraz twórcą katolickiego skautingu o. Jakubem Sevinem. Pochodzi z Radziechów koło Żywca, a na codzień mieszka, pracuje i studiuje w Krakowie. Prywatnie nauczyciel szkół Sternika z Krakowa zainteresowany edukacją spersonalizowaną.