Jałmużna też służba

Służba to jeden z pięciu celów skautingu, w sposób szczególny uwydatniony w czerwonej gałęzi. Przede wszystkim służba realizowana jest poprzez podjęcie się pracy wychowawczej w jednostce.

Ale nie jest to jedyny jej wymiar. Patrząc od strony nurtu męskiego, już na jednej z pierwszych wędrówek po przejściu do kręgu, pielgrzymce na Święty Krzyż, wędrownicy mogą doświadczyć bezpośredniej służby drugiemu człowiekowi. Nieraz w czasie drogi można pomóc napotkanym ludziom przy zbieraniu ziemniaków, jak to na koniec września przystało. Przez następną część roku, podczas Młodej Drogi, pojawiają się kolejne okazje, by rozwijać w sobie zmysł służby. Jednak nie jest on jeszcze ukierunkowany na pomoc wychowawczą w jednostce.

Służba na Świętym Krzyżu 2012 r., fot. Marcin Jędrzejewski

Po zakończeniu Młodej Drogi, objęcie funkcji szefa/szefowej jednostki może znacznie ograniczyć czas na dodatkowe aktywności czy wolontariat. Szczególnie, gdy do szkoły lub studiów dochodzi praca dorywcza lub na pełen etat. Co więc zrobić, gdy nasze pragnienie pomocy drugiemu człowiekowi wykracza poza pracę wychowawczą w Stowarzyszeniu, a barierą jest może nawet nie tyle brak czasu, co brak możliwości lub odwagi? Rozwiązaniem może być jałmużna.

Wiadome jest, że organizacje i dzieła charytatywne, pomocowe czy misyjne opierają się na ludziach i funduszach. Nasza jałmużna może więc współtworzyć jeden z filarów funkcjonowania tych dzieł. Trzeba bowiem wiedzieć, że jałmużna nie ogranicza się do datków dawanych żebrzącym na ulicach, a dotyczy wszystkich form wspierania potrzebujących. I nie chodzi tylko o wymiar materialny!

Jest on istotny, ale ważne jest, aby za darem szła postawa serca i gotowość do ofiarności. Już w Starym Testamencie czytamy: „Lepiej jest dawać jałmużnę, aniżeli gromadzić złoto. Jałmużna uwalnia od śmierci i oczyszcza z każdego grzechu. Ci, którzy dają jałmużnę, nasyceni będą życiem” (Tb 12, 8-9) oraz „Tak zaskarbisz sobie wielkie dobra na dzień potrzebny, ponieważ jałmużna wybawia od śmierci i nie pozwala wejść do ciemności” (Tb 4, 9-10). Widzimy, że oprócz materialnego aspektu wsparcia potrzebujących, jałmużna powoduje również otrzymanie daru – i to najwyższej klasy – przez ofiarodawcę. Ofiarność prowadzi więc do uświęcenia. Dlatego warto gromadzić sobie skarby w niebie poprzez rozdawanie skarbów tu na ziemi: „A Ojciec twój, który widzi w ukryciu, odda tobie” (Mt 6, 4). Ale nie pomyślmy sobie, że zaniedbując różne aspekty naszego życia, „kupimy” sobie miejsce w niebie rozdając pieniądze ubogim. Inny z autorów Pisma Świętego, św. Paweł, pisząc bowiem o jałmużnie, przypomina podstawę każdego chrześcijańskiego działania: „I gdybym rozdał na jałmużnę całą majętność moją, a ciało wystawił na spalenie, lecz miłości
bym nie miał, nic mi nie pomoże” (1 Kor 13, 3). Jałmużna przynosi więc korzyść duchową jedynie, gdy idzie w parze z miłością. Miłość zaś otwiera człowieka na łaskę. O istocie dawania jałmużny mówił nie tylko Apostoł Narodów. Papież Franciszek w Roku Miłosierdzia powiedział tak:

„Dawanie jałmużny może się wydawać rzeczą prostą, ale musimy uważać, aby nie ogołocić tego gestu z wielkiej zawartej w nim treści. Termin «jałmużna» pochodzi z języka greckiego i oznacza właśnie «miłosierdzie». Zatem jałmużna powinna nieść z sobą całe bogactwo miłosierdzia. A ponieważ miłosierdzie wyraża się na tysiące dróg i tysiące sposobów, to także jałmużna wyraża się na wiele sposobów, aby ulżyć trudnościom osób potrzebujących”.

Rozważanie Papieża Franciszka wygłoszone podczas nadzwyczajnej audiencji ogólnej związanej z Jubileuszem Miłosierdzia

Gorąco zachęcam do praktyki jałmużny. Nie tylko jako pewnego rodzaju „zastępstwo” wolontariatu, czy innej aktywności pomocowej. Przez kilka lat, gdy byłem szefem kręgu, na początku Wielkiego Postu, przedstawiałem wędrownikom jałmużnę. Zachęcałem ich wtedy, aby w tym okresie wyrzeczeń, przekazać wsparcie materialne potrzebującym i potraktować to właśnie jako formę służby. Wiem, że część z chłopaków praktykowała to z dobrym skutkiem, ale nie znam szczegółów, bo skrytość też jest jednym z elementów jałmużny. Skoro, gdy dajesz jałmużnę, a lewa ręka ma nie wiedzieć, co czyni prawa, to tym bardziej szef kręgu 😉 (por. Mt 6, 3).

W związku z jałmużną nasuwa się kilka praktycznych pytań, na które spróbuję odpowiedzieć.

Komu dawać?

Jeżeli decydujemy się na przekazywanie pieniędzy, to wspieranie pośrednie, czyli poprzez różne organizacje, wydaje się być rozsądniejszą opcją. Mamy wtedy większą pewność, że ludzie potrzebujący rzeczywiście dobrze wykorzystają nasz datek i nie zostanie on wydany np. na alkohol w przypadku osób zmagających się z chorobą alkoholową. Nad wszystkim bowiem czuwają – a przynajmniej tak powinno być – ludzie wiedzący w jaki sposób pomagać. Przykłady różnych organizacji przedstawiłem na końcu artykułu. Oczywiście można też samemu poszukać celu, który chcemy wspomóc. Szukając warto pamiętać o prostej weryfikacji, czy dany cel nie jest zwyczajnym oszustwem.

Jak dawać?

Jałmużna wkroczyła do Internetu i ma się dobrze, więc przelew pieniędzy na konto organizacji jest chyba najprostszą opcją. Nadal jednak pozostają skryte gdzieś w głębi kościołów skarbony podpisane „jałmużna dla potrzebujących”. W tym wypadku na pewno
nikt się nie dowie, czyja ręka wrzuciła pieniądze. Przekazywanie ubrań, czy nawet zużytego sprzętu elektronicznego, też jest dobrą i potrzebną formą, jednak wymaga już nieco większego zaangażowania niż internetowy przelew. Nie zapomnijmy też o modlitwie za tych, którym przekazujemy dary, szczególnie przy braku bezpośredniego kontaktu.

Ile dawać?

Odpowiem tak: tyle, ile się chce wiedząc, ile się może (lepiej, żeby dawanie jałmużny nie wpędziło nas w tarapaty finansowe). Ważna jest stała gotowość serca do dzielenia się z innymi. Nie tylko pieniędzmi! Może więc zacznie się od przelewu 50 zł raz na pół roku, a skończy na comiesięcznej dziesięcinie? Ale to już temat na inny artykuł. 

Podsumowaniem tej krótkiej zachęty do praktykowania jałmużny niech będą słowa św. Franciszka z pierwszej Reguły zakonu:

 „Jałmużna jest dziedzictwem i prawem ubogich, które nabył Pan nasz Jezus Chrystus. I bracia, którzy trudzą się zbieraniem ofiar, otrzymają wielką nagrodę i dają okazję do nagrody ofiarodawcom; zginie bowiem wszystko, co ludzie zostawiają na tym świecie, lecz za miłość i za złożone jałmużny otrzymają życie wieczne”.

św. Franciszek, I Reguła Zakonu

 Przykłady organizacji:

  • Wspierające ubogich i bezdomnych:
    • Fundacja Kapucyńska im. bł. Aniceta Koplińskiego fundacja prowadzona przez oo. Kapucynów w centrum Warszawy. Wspiera ubogich i bezdomnych poprzez m.in. prowadzenie jadłodajni, pomoc medyczną oraz opiekę duszpasterską. Strona internetowa: https://fundacja-kapucynska.org
    • Kamiliańska Misja Pomocy Społecznej – fundacja założona przez Zakon Ojców Kamilianów. Pomaga przede wszystkim bezdomnym prowadząc
      m.in. schronisko czy program mieszkań treningowych.
      Strona internetowa: https://misja.com.pl
    • Caritas – katolicka, międzynarodowa organizacja charytatywna działająca również w Polsce. Wspiera tyle obszarów, że trudno wszystkie wymienić:
      od Wigilijnego Dzieła Pomocy, Okna Życia po jadłodajnie i domy
      dla bezdomnych. Strona internetowa: https://caritas.pl

  • Misyjne:
    • Pomoc Kościołowi w Potrzebie – międzynarodowa organizacja charytatywna
      na prawie papieskim, która wspiera chrześcijan tam, gdzie są prześladowani, uciskani lub w potrzebie duszpasterskiej. Nasze wsparcie może polegać
      m.in. na zakupie rękodzieła wykonywanego przez chrześcijan zamieszkujących Ziemię Świętą. Strona internetowa: http://pkwp.org
    • Zespół Pomocy Kościołowi na Wschodzie – zespół powołany przy Sekretariacie Konferencji Episkopatu Polski, który świadczy przede wszystkim wsparcie personalne, wysyłając osoby duchowne do krajów byłego ZSRR zamieszkiwanych przez Polaków. Przy okazji Zespół zbiera i przekazuje fundusze
      na funkcjonowanie tych dzieł. Strona internetowa: http://wschod.misje.pl
    • Misja katolicka w Mpunde w Zambii – polska misja, którą obecnie prowadzi
      ks. Adam Pergół. Oprócz pracy duszpasterskiej wspiera młodzież i dzieci
      w edukacji m.in. fundując naukę i wyjazd na studia.
      Strona internetowa: http://mpunde.net
    • Referat Misyjny Księży Werbistów – instytucja działająca w ramach Polskiej Prowincji Zgromadzenia Słowa Bożego. Zajmuje się szeroko pojętą animacją misyjną Kościoła w Polsce oraz bezpośrednią pomocą misjonarzom
      i misjonarkom. Strona internetowa: https://www.pomocmisjom.werbisci.pl
    • Fundacja Kasisi – założona przez Szymona Hołownię fundacja wspiera dzieci, którymi opiekują się misjonarki w Zambii. Prowadzi wiele projektów
      i umożliwia przekazywanie pieniędzy na bardzo konkretne cele, np. mleko
      czy zabawkę dla dziecka. Strona internetowa: https://www.fundacjakasisi.pl

  • Wspierające chorych i niepełnosprawnych:
    • Fundacja im. Brata Alberta – fundacja prowadzona przez ks. Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego, której działania obejmują prowadzenie domów stałego pobytu, domów dziennego pobytu, warsztatów terapii zajęciowej, świetlic terapeutycznych, ośrodków adaptacyjnych, szkół oraz przedszkoli integracyjnych. Strona internetowa: https://albert.krakow.pl
    • Dom Pomocy Społecznej dla Dzieci i Młodzieży w Broniszewicach – dom prowadzony przez siostry dominikanki, które opiekują się chłopakami
      z różnym stopniem niepełnosprawności. Strona internetowa: https://domchlopakow.pl
    • Stowarzyszenie Klika – stowarzyszenie młodych wolontariuszy, głównie studentów, niosących pomoc i radość osobom niepełnosprawnym. Wolontariusze pomagają zarówno w DPSie w Krakowie, jak i w prywatnych mieszkaniach podopiecznych. Strona internetowa: https://www.klikakrakow.pl
    • Fundacja Gajusz – fundacja prowadząca m.in. hospicja domowe, stacjonarne
      i perinatalne. Hospicjum perinatalne opiekuje się rodzinami, u których w trakcie ciąży wykryje się tzw. wady letalne płodu.
      Strona internetowa: https://gajusz.org.pl
    • Bonifraterska Fundacja Dobroczynna – fundacja powołana przez Zakon Bonifratrów. Prowadzi m.in. Środowiskowy Dom Samopomocy – placówkę dziennego pobytu przeznaczoną dla chorych psychicznie, niepełnosprawnych intelektualnie czy Zakład Aktywności Zawodowej dla osób niepełnosprawnych.  Strona internetowa: http://bonifundo.pl

  • Inne:
    • Fundacja Makatka – fundacja ma na celu wspieranie kobiet na początku
      ich macierzyństwa oraz promowanie wartości chrześcijańskich w życiu rodzinnym. Strona internetowa: http://www.fundacjamakatka.pl
    • Opactwo Benedyktynek w Staniątkach – najstarsze opactwo benedyktynek
      w Polsce. Mniszki spędzają wiele czasu na modlitwie, uprawie roślin
      oraz hodowli zwierząt. 800-letnie opactwo w Staniątkach potrzebuje remontu, a siostry same nie są w stanie go sfinansować. Strona internetowa: https://www.benedyktynki.eu
    • Orla Straż – fundacja założona w trakcie wojny z ISIS, która niesie pomoc ofiarom terroryzmu na Bliskim Wschodzie. Wspiera przede wszystkim chrześcijan
      i jezydów. Strona internetowa: https://www.orlastraz.org

Piotr Wąsik


Wilczek, harcerz, wędrownik. Następnie akela i szef kręgu. A to wszystko w Radomiu. Działa w Namiestnictwie Wędrowników. Niepoprawny fan polskiej Ekstraklasy.

Więcej kochać (1929) – o. Jakub Sevin SI

W trwającym wciąż okresie Bożego Narodzenia, a także jako przesłanie na rok 2021, przypominamy słowa o. Jakuba Sevin, które skierował on do szefów skautowych w roku 1929.

Jednocześnie życzymy wszystkim naszym czytelnikom wszelkiego błogosławieństwa i wielu łask Bożych w nowym roku!

List o. Jakuba Sevin do szefów skautowych
Więcej kochać
1929
 
 
Wszystko zapowiada, że rozpoczynający się rok będzie wspaniałym rokiem. Z mgieł jego poranka wyłaniają się trzy szczyty: Rzym, Orlean i Birkenhead[1]. W ich kierunku zwracają się wszystkie oczy i serca. 
Miłość do Papieża, tego Papieża, który tak bardzo kocha wszystkich skautów, który tak kocha Francję i którego powinniśmy wspierać, szczególnie miłować i pocieszać, my, którzy przyrzekliśmy służyć Kościołowi najlepiej jak potrafimy. Zwłaszcza w tych dniach, gdy wielu młodych Francuzów chce być dla Kościoła tylko synami zbłąkanymi i zbuntowanymi.
Miłość do Francji, „wielkiej ziemi” i kraju św. Joanny, który zawdzięcza jej zachowanie istnienia, wiary i jedności narodowej, i który chce wokół niej i jej sztandaru gromadzić swoje dzieci w jednym wiecznym i świętym uścisku. 
Wreszcie miłość do wszystkich naszych braci skautów, która rozkwitnie podczas nadchodzącego Jamboree, a która wypływa z pokładów braterstwa młodych. Tam „nie będzie już Greka ani poganina”, gdzie wszystkie warstwy społeczne i wszystkie rasy wymieszają się pod okiem jedynego Ojca w niebie.
Czyż to wszystko, moi drodzy szefowie, nie przemawia do nas wystarczająco dobitnie? Aby ten 1929 rok był rokiem wyjątkowym, rokiem wspaniałym, trzeba by rozświetlił się on całkowicie tą wspaniałością Boga, która zwie się miłością.
 
Chcę mówić wam o miłości takiej jaka ma królować w nas i między nami. W 1927 roku pisałem do was: „Najpierw myśleć”. Dziś dodaję: „Więcej kochać”.
 

Miłość można rozumieć w dwojaki sposób: z perspektywy Boga i bliźniego. W ten właśnie sposób program na ten rok łączy się z programem roku poprzedniego. To, co ostatecznie stanowi o naszej  wartości, to poziom miłości do Boga, moc i bogactwo stanu łaski oraz nasz faktyczny wiek – korzystny ciężar doświadczenia życiowego – czyli całość wspaniałych dni przeżytych w przyjaźni Bożej. Chrześcijanin, który jest skautem, nie może być dobrym skautem, jeśli nie jest dobrym chrześcijaninem. A cóż to za chrześcijanin, który spędza większość swojej egzystencji w otwartym konflikcie, lub też w ciągłych buntach i powrotach do swego Mistrza, któremu służbę chyba tylko udaje?
 
 
Tutaj ujawnia się prymat duchowości, którego nie mamy prawa ignorować. Podczas licznych egzaminów zadaje się Wam pytanie: W jaki sposób masz zamiar zabiegać o utrzymanie swoich skautów w stanie łaski uświęcającej?(Oczywiście zasadnicza rola w tej kwestii przypada duszpasterzowi.) Częste stawianie sobie tego pytania jest konieczne nie tylko dla tych, którzy jeżdżą na wyższe stopnie kursów dla drużynowych i przygotowują swoją odznakę leśną[2]. Czyż nie jest to nasza pierwsza powinność: pomóc powierzonym Wam duszom żyć życiem blisko Boga? To jest właśnie źródło ponadnaturalnego piękna widniejącego na twarzach tylu skautów. W Was również, w Was szczególnie powinno cudownie kwitnąć to piękno. I najlepszą odpowiedzią na wyżej zadane pytanie wcale nie jest następująca: „Móc zawsze spojrzeć w oczy moim skautom”. To nie jest wystarczająca motywacja.
 
Chciałbym zachwycić Was i waszych skautów tym właśnie stanem łaski. Znam takich, którzy przysięgają, że pozostaną w stanie łaski i w ten sposób pomagają Bogu. Dlaczegóżby nie? Nie przeszkadza to przecież powiedzieć pokornie za Joanną D’Arc: „Jeśli nie jestem w stanie łaski, Bóg mnie do niej doprowadzi. Jeśli zaś trwam w łasce, to Bóg mnie w niej utrzyma”. Nasza droga święta dobrze wiedziała kogo się trzymać!
 
Czyż to nie jest łaska nad łaskami i czyż codzienna modlitwa szefa skautowego nie pobrzmiewa słowami wypowiedzianymi przez Boskiego Mistrza po Ostatniej Wieczerzy: „Nie proszę, abyś ich zabrał ze świata, lecz żebyś ich zachował od zła”.
 
 
Prawo skautowe, które nie jest „słabą podróbką ducha ewangelicznego”, stoi na szczycie najlepszych możliwych środków, które są nam dane, byśmy pomogli w tym zachowaniu naszych młodych od zła. Nie obawiajcie się, że zbyt silnie je zaakcentujecie, albo że zbyt głęboko wejdzie ono w dusze waszych chłopców. W ostatnim czasie prawo skautowe było przedmiotem niedorzecznych ataków. Niektórzy  mają skłonność do traktowania go jako zbiór przepisów dotyczących tego co zewnętrzne i powierzchowny regulamin. Ci sami są skłonni nawet dodać, że warto oprawić je przyzwoicie, powiesić nad łóżkiem, w dobrym tonie jest zacytować je od czasu do czasu, gdyż jest ono częścią naszego ruchu…
 
Ale tu chodzi o coś zupełnie innego! Prawo skautowe, tak jak cały nasz skauting, jest środkiem do służby Bogu.Jest po to, aby lepiej Mu służyć. Tak jak reguły wszelakich grup religijnych i wspólnot, których wspólnym celem jest budowanie elit. Bez prawa nie bylibyśmy skautami – nigdy za wiele przypominania tego faktu tym, którzy przyrzekli go przestrzegać. Jednak przypominając im o tym najważniejszym obowiązku, nie można pozwolić sobie na zeświecczenie tego prawa, jak bardzo nam drogiego. Dokładamy starań, by go przestrzegać, ponieważ tak przyrzekliśmy, jasne, ale przede wszystkich dlatego, że przyrzekliśmy to Bogu. To Jemu daliśmy słowo i Jemu danego słowa dotrzymujemy, wiedząc, że nic nie możemy bez Jego łaski. Wypełniamy zatem dzieło miłości i poprzez miłość. Zawsze uważałem, że skaut, który składa swoje przyrzeczenie po uprzednim należytym przygotowaniu, dokonuje doskonałego aktu miłości.
 
A nasz bliźni? Ten bliźni tak liczny w ogromnej rodzinie skautowej? To dla nas honor, że możemy używać pięknego pojęcia brat w odniesieniu do nas jako chrześcijan, oczywiście nie czyniąc z tego słowa oficjalnego ani administracyjnego zwrotu. Powinniśmy być z tego tyleż dumni, co szczęśliwi. Czy jednak wystarczająco wgłębiamy się we wszystko, czego ten tytuł od nas wymaga? Czy jest on wystarczająco rzeczywisty, wystarczająco głęboki, wystarczająco ponadnaturalny?
 
 
Zaciekawiła mnie jedna rzecz. Przypomnijcie sobie, jak, w ostatnich latach, wielkiej radości doświadczaliśmy dostrzegając na chodniku, w tramwaju, czy w pociągu spiżowy krzyż skautowy wpięty w ubranie nieznajomego? Przechodził przez nas wtedy dziwny dreszcz: podchodziliśmy i rozpromienieni wymienialiśmy pozdrowienie skautowe, ciesząc się możliwością zasalutowania trzema palcami. Elegancki licealista przechodził przez ulicę, by uścisnąć szorstką dłoń robotnika, i zostawali przyjaciółmi na zawsze.
A teraz? Przyzwyczajenie, ciągły wzrost liczebny. Zdarza się, że nie pozdrawiamy się, a jeśli nawet, to z obojętnością. Nieznany skaut pozostaje nieznanym, a szefowe, i to zarówno wilczków, jak i harcerek, czują się czasem traktowane jak obce osoby. Gdybyśmy jednak znali radość, którą można wlać w serce poprzez serdeczny uścisk dłoni młodszego brata skauta spotkanego w metrze w stroju roboczym; poprzez serdeczne pozdrowienie, dobrze wykonane, oraz w odniesieniu do szefowej poprzez szczególną uprzejmość wynikającą z więzi braterstwa…Czyż kurtuazja nie jest kwiatem braterskiej miłości?
 
To wszystko jednak są jedynie zewnętrzne oznaki. Miłość, szczególnie w gronie szefów, powinna mieć większą głębię. Miłość to stać się jednym, lecz pozostając nadal dwoma osobami. Czy jako szefowie z jednego miasta potrafimy współpracować i tworzyć wspólne akcje naszych drużyn? Czy znasz drużynę z sąsiedniej dzielnicy? Ile razy w roku Twoja drużyna spotyka się z jakąś inną? Wreszcie, skautmistrzu, czy znasz dobrze swoich podopiecznych? Czy zauważyliście kiedyś tę zabawną niekonsekwencję: wymagamy od drużyn i skautów, aby stawali się silnie zindywidualizowani, wspieramy wszystkie zdrowe kierunki rozwoju ich osobowości, ale jak tylko ktoś różni się od nas, krytykujemy!
 
Dbajmy zatem, jak to mówi św. Paweł, o zachowanie jedności ducha, zachowując pokój, który nas jednoczy[3].Nie ma różnych kategorii szefów: ważniejszych i mniej ważnych. Sam fakt istnienia hierarchii nie zmienia tego. Posiadanie kolejnych stopni kursów skautmistrzowskich nie powinno negatywnie wpływać na jedność między nami. Istnieją szkolenia dla szefów, jednak nie powinno być nigdy odrębnych „szkół” pośród szefów. Takie „szkoły” jednak powstaną, nawet wbrew waszej woli, jeśli tylko pozwolicie, aby przesadne sympatie i zachwyty zaczęły tworzyć ekskluzywne kluby stawiające w opozycji wobec siebie niektórych z Waszych szefów: „Ja jestem Pawła, a ja Apollosa, ja jestem Kefasa” mówili chrześcijanie w Koryncie, a Paweł musiał im przypominać: „Jesteście wszyscy Chrystusa!”. Tak samo i my, Skauci Francji. Umiejmy zatem kochać bez konfrontowania się wzajemnie: „kochać, to znaczy przestać więcej się porównywać”[4].
 
Skauci Francji, na przednówku Jamboree spójność narodowa pomiędzy naszymi drużynami powinna być jeszcze bardziej widoczna. Tutaj z przyjemnością zacytuję słowa jednego z szefów z Paryża:
 
 
„Będąc skautami nie jesteśmy ani trochę mniej Francuzami. Ciekawie jest dostrzec, że nawet w naszym skautingu potwierdza się ta ironiczna, trudna do określenia różnica pomiędzy Paryżem i prowincją. Czy nie byłoby dobrze, aby nasza wspólnota zachowała pełnię pierwotnie nadanego jej kierunku i aby stworzyła ciaśniejsze i bardziej serdeczne relacje pomiędzy naszymi drużynami z Paryża i prowincji? Trzeba pokazać paryżanom skauting z prowincji, którego często nie znają i traktują go jakby był pośledniej wartości. Z kolei skautom z prowincji trzeba pokazać skauting paryski, z którego nieco się podśmiewają i traktują jak skauting w pantofelkach… lub raczej w lakierkach. Oczywiście skauting tu i tam jest w trochę inny sposób praktykowany. I to właśnie dlatego w interesie wszystkich i z korzyścią dla wszystkich byłoby lepsze wzajemne poznanie się. Niech wiele drużyn z Paryża i obozuje z drużynami z prowincji: efektem będą owocne doświadczenia, jedni od drugich wiele się nauczą, stworzą się relacje pomiędzy szefami i zastępowymi oraz z pewnością idea skautingu będzie się rozwijać w nas wszystkich. Zbratane drużyny pomimo dystansu je dzielącego będą sobie pomagały duchowo i materialnie, a po upływie roku pracy będą się spotykały na kolejnym wspólnym obozie letnim, w jeszcze bardziej zażyłym braterstwie. Czyż to nie byłby wspaniały skauting?”
 
Znowu miłość… Tak, z pewnością! Pójdźmy dalej. Nie przypisujmy skautingowi charakteru wyspiarskiego tylko dlatego, że zrodził się na pewnej małej wyspie, Wielkiej Brytanii. Niech skauting w parafii, w mieście i w kraju nie pozostaje odseparowany od innych dzieł, jakby je ignorował, lub akceptował bycie ignorowanym przez nie. Dowiadujcie się, co się dzieje wokół was, poza wami. Poznawajcie wszystkich ludzi. Rozmawiajcie ze wszystkimi. Służcie wszystkim. Więź i miłość. Więź przez miłość.
 
 
Z tego punktu widzenia jest rzeczą znakomitą, że pójdziemy do Rzymu, pomieszani z tłumem pozostałych młodych pielgrzymów, być może pozbawieni naszych mundurów. Papież tego nie potrzebuje by nas rozpoznać! Z tej wyprawy do stolicy apostolskiej, na którą liczę, iż udacie się bardzo licznie, wrócicie wzmocnieni na duchu, z sercem jeszcze bardziej wypełnionym entuzjazmem i miłością: bardziej katoliccy, bardziej też zdolni zrozumieć wspaniałe spotkanie, jakim będzie Jamboree. Tam również nasze miłosierdzie powinno promieniować na miasteczko namiotów zamieszkane przez 50 tysięcy obozujących. O tym jednak będziemy mieli jeszcze okazję mówić. Tymczasem zauważam, że moje słowa wydłużają się w nieskończoność.
 
Rok 1928 przyniósł nam duży postęp w jakości organizacji ruchu. Haec oportuit facere[5]. Cieszmy się osiągniętymi rezultatami oraz poprzez naszą dokładność, naszą dyscyplinę, naszego ducha służby narodowi, pomagajmy w osiąganiu jeszcze większej doskonałości. Oby rok 1929 przyniósł nam dwa razy większy progres organizacyjny poprzez wzrost w Miłości Chrystusa. Zarówno koleżeństwo, jak i nawet pewien rodzaj braterstwa są w stanie wytworzyć się między nami bez Chrystusa, bez Jego miłości i bez dostrzegania Jego oblicza w naszych braciach. Jeśli jednak zrozumiemy tę miłość, moi bracia, jakaż zmiana dokona się w naszych życiach, naszym apostolacie i naszym skautingu.
 
Wspólnota trosk, jedność metody, pokrewieństwo intelektualne – wszystko to jest marnością w porównaniu z więzami duchowymi, którą tworzy żywa i promieniująca Komunia Świętych. Modlicie się za swoje drużyny, ale dlaczego słowa modlitwy skautowej napisane są w liczbie pojedynczej? Nie mówimy przecież: „Naucz nas dawać, a nie liczyć”, lecz „Naucz mnie dawać (…)”. W tym roku, w którym udamy się do Rzymu, Rzymu, w którym brakuje naszych braci, postarajcie się modlić codziennie o odrodzenie skautów katolickich we Włoszech i by Jamboree, które będzie opłakiwać ich nieobecność, doświadczyło kiedyś ich obecności żywej i tryumfującej. Na każdym ognisku obozowym módlmy się za cały ruch skautowy na całym świecie, a zwłaszcza za tych, którym brakuje prawdziwej wiary, aby za naszym wstawiennictwem otworzyli oczy na Światło, którego nic nie zdoła przysłonić. Do modlitwy wiernych dodawajmy każdego miesiąca modlitwę za miliony naszych braci i około milion naszych sióstr – harcerek: razem tworzymy całkiem sporą rodzinę! Poprzez miłość, jakkolwiek daleko by nie byli, zawsze jesteśmy w stanie do nich dotrzeć. Miejcie zatem, moi bracia, serca otwarte tak szeroko, jak szeroki jest świat.
 
Jeśli zatem ta pełna miłość się w Was rozwinie, zostaniecie prawdziwie szefami: godnymi braćmi i siostrami tej, w której Francja już od 500 lat czci pierwszą „drużynową”[6]. Ona mówiła, że przysłał ją Pan Nieba, by „przyniosła pocieszenie biednym i nieszczęśliwym”. Pociągała ludzi swoja radością, dobrocią, tą atmosferą ponadnaturalności, którą roztaczała wokół siebie i która otaczała ją niczym niewidzialna aureola. Przy niej grzech wydawał się niemożliwym… Czym były te wszystkie znaki, jeśli nie właśnie promieniowaniem miłości, które uczyniła ją świętą? I takie jest nasze życzenie składane wszystkim Wam: szefom i szefowym w ten jeden z pierwszych poranków nowego roku. Niech miłość do Boga i do ludzi, w duchu św. Joanny d’Arc i w duchu naszego Pana Jezusa wzrastała w nas ku wspaniałości doskonałej czystości, sit splendor Domini super nos[7], a cała armia Skautów i Przewodniczek Francji niech idzie z tym samym rozmachem i jaśniejącymi duszami na krucjatę honoru, oddania i czystości ku Chrystusowi, naszemu Mistrzowi.
 
 
Tłumaczenie: Grzegorz Waligórski
Redakcja i korekta: Błażej Marzoch, Paweł Czuba
 

[1] Mowa o trzech ważnych wydarzeniach roku 1929: pielgrzymce Skautów Francji do Rzymu, obchodach 500-lecia wystąpienia Joanny D’Arc w Orleanie, oraz nadchodzącym Jamboree w Birkenhead.
[2] Chodzi o odznakę dwóch drewienek, którą skautmistrzowie otrzymują wraz ze specjalną chustą (obecnie żółta, zielona lub szkocka chusta).
[3] List św. Pawła do Efezjan, 4, 1-3.
[4] Bernard Grasset, Remarques sur l’action.
[5] Haec oportuit facere et illa non omittere = To zaś należało czynić, a tamtego nie opuszczać (Mt 23, 23).
[6] Ona jest pierwszym Jeźdźcem
Ale wszystko to uczynił Bóg, który dał jej
Taką siłę, większą niż Hektora i Achillesa
(Christine de Pisan o Joannie D’Arc)
[7] Niech światło Pana spoczywa na nas.
 
 
Prawo Szefa
 
1. Szef jest skautem.
2. Szef jest szefem.
3. Szef ma zawód.
4. Szef najpierw myśli, potem mówi, a zawsze się modli.
5. Szef ma Przybocznego i Zastępowych.
6. Szef potrafi zachęcać i umie dziękować.
7. Szef ma zdrowy rozsądek i jest poetą.
8. Szef wierzy, że rzeczy się wydarzą, a one się wydarzają.
9. Szef ma 21 lat – i się nie starzeje.
10. Amen.
 
 




Ojciec Jakub Sevin SI
„Le Chef”, marzec 1929

Archiwum


Konto wpisów nieprzypisanych do nikogo bądź wpisów stworzonych przed migracją na nową stronę. (głównie wpisy przed 2020)

Kilka historii o patriotyzmie

O byciu semper parati

Michał bezmyślnie przewijał kolejne posty na Facebooku. Miał jeszcze chwilę przed wyjściem z domu na spotkanie z Anką.  Ale marnowanie czasu – pomyślał. W ostatniej chwili zobaczył jednak nowy wpis na stronie swojego osiedla. Przeczytał. Zaginęła kilkuletnia dziewczynka, sąsiedzi skrzykiwali się, żeby pomóc w poszukiwaniach. Zapadł już zmierzch, było zimno. Michał w jednej chwili sięgnął po telefon. Ciekawe czy system alarmowy ich starego zastępu jeszcze zadziała. Kto jak kto, ale oni znają tę okolicę jak nikt inny, nie mówiąc już o lesie za wiaduktem kolejowym. Spędzali tam właściwie każdą sobotę przez te kilka lat. Później drogi im się trochę rozeszły, ale czuł, że nadal mogą na siebie liczyć. I nie zawiódł się. 10 minut później grupa młodych mężczyzn z potrzebnym sprzętem, w ciepłych ubraniach spotkała się pod wiaduktem. Dobrze Was wszystkich widzieć. Odpowiedziało mu kilka głosów: Semper parati, czuwaj.

O starym i nowym rowerze

Zbierała na niego dobry rok. Jej stary 10-letni rower wiele już przeszedł i powoli jego czas się kończył. Prawdę mówiąc, za każdym razem, gdy na niego wsiadała, bała się, że jej staruszek się rozleci. Przed urodzinami tata oznajmił, że pozostałą kwotę do wymarzonego roweru dostanie od rodziców w ramach prezentu. Miała już oczywiście wybrany model. Firma znana, zagraniczna. Podekscytowana ruszyła na umówione spotkanie z szefową ogniska. Usiadły w parku – Asiu dobrze widzieć Cię taką szczęśliwą. Tylko tak myślę sobie jeszcze… Wiesz, ja też niedawno szukałam roweru dla chrześnicy na komunię i trochę czytałam o cenach, o jakości w różnych firmach i polskich, i zagranicznych. Wydaje mi się, że zdarza nam się iść na łatwiznę, na skróty i kupujemy to co jest modne, co popularne, znane. A nasze polskie firmy często nie ustępują tym zagranicznym. Ja staram się, kiedy mogę i uważam, że nie będzie to z jakąś stratą dla mnie, wybierać polskie produkty – to taki mój wkład w narodową gospodarkę – i puściła do niej oko. Rozmowa potoczyła się dalej – od rowerów, przez ubrania i kosmetyki po żywność. Joasia postanowiła jeszcze poszukać, poczytać. Może znajdzie dla siebie coś odpowiedniego, a przy okazji pozwoli zarobić jakiejś polskiej firmie. To byłby jej wkład w gospodarkę narodową.

O samochodach i kawie, której nie będzie

A niech to! Miały już ruszać na wędrówkowy szlak, a tu zepsuł się samochód i zamiast być już w górach szukały mechanika. Żadna z nich nie znała się na naprawach, a z księdzem duszpasterzem miały spotkać się dopiero jutro. Dobrze, że warsztat był niedaleko. Umówiły się, więc z panem mechanikiem, że odbiorą samochód za tydzień, gdy będą wracać ze swojej letniej wyprawy. Poszły na dworzec, złapały pociąg. Musiały zmodyfikować plany – miały 4 godziny opóźnienia i trasa zaplanowana na dzisiaj nie wchodziła w grę. Po tygodniu dobrego wędrówkowego czasu wróciły po odbiór samochodu, który nota bene pożyczyły na wędrówkę od znajomej HR-ki. Ustaliły wcześniej, że złożą się po równo na naprawę. Trochę drżały czy koszt nie przekroczy ich możliwości. Wyszło 500. To kwota brutto, ale jeśli paniom zależy to możemy zrobić bez faktury.  Większość z nich było studentkami, nie miały dużo pieniędzy, a na nieprzewidziane wydatki w zasadzie w ogóle. Było ich 5 – różnica na jedną między kwotą brutto i netto, wynosiła więc ok. 20 zł – kino albo dwie kawy na mieście. Popatrzyły po sobie. Mundur zobowiązywał, przyrzeczenie zobowiązywało. Poprosimy z VAT-em. Jakoś dadzą sobie radę.

O jedzeniu i przyjaźni

Janek kończył szykować bigos, na półmisku czekały też pierogi babci zabrane z domu w większej ilości. Za chwilę mieli pojawić się goście. Zorganizował kolacje, na którą on oraz pochodzący z Turcji Ahmed, Francuska Sophi i Japończyk Noriaki mieli przygotować swoje narodowe potrawy. Cała czwórka poznała się na studiach i bardzo polubiła, korzystali więc z tego semestru, który mieli razem spędzić w Krakowie jak tylko mogli. Prawdę mówiąc Janek dwoił się i troił, aby pokazać im jak najwięcej i jak najpiękniejszą Polskę. Organizował spotkania, wycieczki, proponował wyjścia do teatru, muzeów. Był dumny ze swojego kraju, opowiadał o jego historii, kulturze, zwyczajach. Jego przyjaciele także opowiadali o swoich ojczyznach. Okazało się, że w każdym kraju mieszkańcy narzekają na politykę i polityków (choć robią to mniej lub bardziej otwarcie), że każdy naród ma jakieś swoje przywary i że każdy kraj jest naprawdę ciekawy i piękny. Kolacja się skończyła, wkrótce skończył się też semestr i Janek pożegnał swoich przyjaciół na lotnisku. Miał nadzieję, że wkrótce uda im się spotkać ponownie, a przynajmniej tak się umówili – w najbliższe wakacje mają odwiedzić Sophi w Paryżu.

fot Monika Wójcik

Rozważania o patriotyzmie i świecie

Zastanawiam się nad definicją patriotyzmu – miłość do ojczyzny, miłość do swojego narodu, miłość do ziemi, kultury, historii. Świadomość błędów i wad, przywar jest konieczna, żeby ta miłość była dojrzała – to tak jak w miłości między ludźmi – kochamy pomimo wad i kochamy może też właśnie wady. Patriotyzm zakłada też w sobie szacunek dla innych, ciekawość świata za granicami kraju. W patriotyzmie nie ma wrogości do innych narodów, nie ma w nim miejsca na wywyższanie się i megalomanię (to są cechy szowinizmu). Polska jest dla nas wyjątkowa, bo jest nasza, bo tu wyrośliśmy i w nią wrośliśmy. Patriotyzm to gotowość do poświęceń.

Czy w dzisiejszym świecie patriotyzm jest trudny? Myślę, że i tak, i nie. Nie oddajemy już swojego życia na barykadach za swój honor i wolność przyszłych pokoleń, ale jakże ciężko nam czasami zdobyć się na te codzienne poświęcenia, małe ofiarności. Jak powiedział Kardynał Stefan Wyszyński:

Jednakże trudniej jest niekiedy żyć dla ojczyzny. Można w odruchu bohaterskim oddać swoje życie na polu walki, ale to trwa krótko. Większym niekiedy bohaterstwem jest żyć, trwać, wytrzymać całe lata.

No właśnie – ofiarność. Problem z dzisiejszym patriotyzmem może polegać właśnie na tym, że ta cnota stała się niemodna. Świat stał się miejscem, gdzie ja, moja wygoda, przyjemność są najważniejsze, a co za tym idzie z zasady nie poświęcamy się dla idei czy innych ludzi. To niewygodne – zabiera nam czas i jest zazwyczaj nieprzyjemne (co nie znaczy, że nie daje radości). W skautingu próbujemy zmienić ten sposób myślenia. Próbujemy pokazać, że to właśnie bycie dla innych może sprawić, że będziemy szczęśliwi, że Nasze życie będzie pełne. Służba w jednostkach nie jest zazwyczaj usłana różami, wymaga od poświęcenia czasu, sił, energii. Służba zaczyna się tam, gdzie kończy się przyjemność. To zdanie usłyszałam dawno temu i pomaga mi do dziś (a dziś służę innymi głównie jako żona i mama) bardziej kochać moją rodzinę i moje obowiązki.

Wyrazem patriotyzmu teraz mogą być bardzo różne działania:

  • Twoja służba w skautingu, jeśli wkładasz w nią serce, jest patriotyzmem. To praca w kształtowanie kolejnych pokoleń Polaków na dobrych ludzi. 
  • Troska o środowisko, naturę, którą staramy się rozwijać w skautingu, jest patriotyzmem. Chcemy, żeby świat stworzony przez naszego Boga był miejscem pięknym i czystym.
  • Służenie swoimi skautowymi umiejętnościami i doświadczeniem czy znajomością terenu dla dobra innych – np. tak jak w pierwszej historii – jest patriotyzmem.
  • Dbanie o dobrostan finansowy państwa, m.in. poprzez płacenie należnych podatków, wiązanie swojej przyszłości zawodowej z Polską, jest patriotyzmem. To też wyraz uczciwości i odpowiedzialności za społeczeństwo.
  • Wspieranie polskich firm poprzez wybieranie produktów wytwarzanych w Polsce jest patriotyzmem, (to tzw. patriotyzm gospodarczy).
  • Działanie w fundacjach i organizacjach pomagających innym jest patriotyzmem. Patriotyzmem jest też zrobienie zakupów starszej sąsiadce czy przyniesienie książek z biblioteki choremu sąsiadowi, bez formy zorganizowanej, z dobroci serca.
  • Noszenie maseczek i dezynfekcja rąk w dzisiejszych czasach to także wyraz patriotyzmu. To odpowiedzialność za innych, starszych, słabszych i wyraz szacunku dla pracy służby zdrowia. Nie mówiąc już o zdrowym wyrazie miłości własnej i miłości do swojej rodziny.
  • Patriotyzm to też dbałość o kulturę, język o zasady dobrego wychowania, aby żyło nam się jak najlepiej i jak najprzyjemniej w naszym kraju. Jeśli wyjeżdżamy za granicę ten punkt jest ważny podwójnie – jesteśmy przedstawicielami narodu i musimy troszczyć się o jego dobre imię.
  • …  (Twoje własne przykłady i pomysły)

Ciężko mi oddzielić bycie patriotą od bycia po prostu dobrym człowiekiem. Mam nadzieję, że to właśnie jest podstawa, którą pomaga nam rozwinąć harcerstwo – zaszczepia miłość do ojczyzny, daje wiedzę i umiejętności, odwagę do niesienia pomocy w potrzebie i niezgadzania się na zło, uczciwość wobec innych obywateli i aparatu państwowego, odpowiedzialność nie tylko za siebie, ale także za nasze otoczenie i ludzi wokół.

Patriotyzm to umiłowanie własnej Ojczyzny, na którą składa się i rodzinna ziemia, i wytworzona na tej ziemi przez naród kultura, i cała jego tradycja, i pacierz przed obrazem Matki Boskiej Częstochowskiej, i melodia języka ojczystego, i ukochany nad wszystkie inne krajobraz, i rodzinny dom, i pamięć o ojczystych dziejach, i chwytająca ze serce matczyna kołysanka, i groby przodków, i cudowna poezja polskich romantyków, i prastara pieśń „Bogurodzica”, i polonez A – dur Szopena, i „Pożegnanie Ojczyzny” Ogińskiego, i niezliczona ilość innych zaszczepionych na zawsze w duszy Polaka wspomnień, przeżyć, uczuć, przekonań i głębokich umiłowań. Abp Stanisław Wielgus

Emilia Kawałek


Nie wyobraża sobie życia bez czytania i kawy. W Zawiszy spędziła pół życia. Od kilku lat służy jako asystentka hufcowej ds. wypoczynku.