Wiara i rozum – Franciszek Podlacha HR

Na co dzień spotykamy się z wieloma ludźmi uważającymi, że wiara i rozum to co najmniej rzeczywistości od siebie bardzo odległe, jeśli nie wręcz ze sobą sprzeczne. Nawet wśród niektórych katolików pokutuje pogląd, że w relacji do Boga trzebazupełnie odrzucić rozum. Warto mieć świadomość, że tego typu myślenie to pokłosie błędnych filozofii oświecenia, później rozwiniętych w takich kierunkach jak powszechnie znany marksizm, który był jednym z wielu innych nurtów filozoficznych prowadzących na manowce. To Karol Marks był autorem słynnego stwierdzenia, że „religia jest opium ludu”. Włodzimierz Lenin pisał: „Bezsilność klas wyzyskiwanych w walce z wyzyskiwaczami równie nieuchronnie rodzi wiarę w lepsze życie pozagrobowe, jak bezsilność dzikusa w walce z przyrodą rodzi wiarę w bogów, diabły, cuda itp.” Bezsilność człowieka przedstawiana była przez Lenina jako źródło wszelkich wierzeń. Zgodnie z tą filozofią religia jest sposobem ucieczki przed rzeczywistością, a więc nie może opierać się na poznaniu. Musi opierać się na czymś zupełnie przeciwnym poznaniu, nieracjonalnym. Musi być jak używka, która daje tylko pozorną namiastkę szczęścia w momencie użycia. Już po ustaniu działania używki, w zderzeniu z rzeczywistością człowiek czuje się jeszcze bardziej nieszczęśliwy i osamotniony.


Marks pisze: „Krytyka religii uwalnia człowieka od złudzeń po to, by myślał, działał, kształtował własną rzeczywistość jako człowiek, który wyzbył się złudzeń i doszedł do rozumu; aby obracał się dokoła samego siebie, a więc dokoła swego rzeczywistego słońca. Religia jest jedynie urojonym słońcem, które dopóty obraca się dokoła człowieka, dopóki człowiek nie obraca się dokoła samego siebie.” Religia wg. Marksa przeszkadza w myśleniu, „dojściu do rozumu”, wreszcie przeszkadza w dojściu do szczytu antropocentryzmu. Z tym ostatnim na pewno możemy się zgodzić. Religia katolicka jest teocentryczna i niewątpliwie przeszkadza człowiekowi w uczynieniu bożka z samego siebie. Tylko czy rzeczywiście to jest wada religii? Pojawia się tutaj kolejne pytanie. Czy konsekwentny antropocentryzm, w skrajnej formie, nie staje się również formą pewnej religii? Religii narcystycznej, która prowadzi do eskalacji egoizmu i hedonizmu? Religii, w której człowiek zamyka się na wiele innych wymiarów swego człowieczeństwa?

„Katolicy nie uważali woli Boga za absolutnie niezgłębioną, ani jego praw moralnych za czysto arbitralne. Czyny nie były dobre tylko dlatego, że Bóg tak powiedział; Bóg tak powiedział, ponieważ czyny były dobre. Tak więc od świata materialnego po świat zasad moralnych, Bóg był uosobieniem racjonalności i porządku.” – pisze Thomas Woods jr w książce „Kościół a wolny rynek. Katolicka obrona wolnej gospodarki. Z taką wybitnie katolicką postawą w pełni się utożsamiam. Potwierdza ona, że prawa moralne, których naucza Kościół Chrystusa, są głęboko zakorzenione we wnętrzu naszego człowieczeństwa. Jest to nasz duchowy „kod genetyczny”. Gdy postępujemy w zgodzie z nim radujemy się i czujemy się szczęśliwymi. Gdy sprzeniewierzamy się temu co jest w nas zakodowane – oddalamy się od pełni szczęścia. Bóg wie co nas konstytuuje, jaki jest „wzór” naszego „działania” – człowieczeństwa, gdyż to On jest naszym Stwórcą. Możemy się nie zgadzać z treścią naszego „kodu” ale to nie oznacza, że on się zmienia. Nie zgadzając się na zawartość „kodu”, oddalamy się od prawdy o nas samych, gubimy sens, nie wiemy co czyni nas prawdziwie szczęśliwymi.

Paradoksem jest to, że tzw. racjonaliści, którzy twierdzą, że rozum pozbawiony wiary jest bardziej zdolny przeniknąć prawa rządzące naszym światem, w wielu kwestiach okazują się bardziej dogmatyczni i życzeniowi a nawet fanatyczni, niż wierzący katolicy. Można mnożyć przykłady różnych kwestii, o których nie można dyskutować, badać, ani zadawać trudnych pytań. Obowiązuje jedna wersja interpretacji danych (albo ich braku), jeśli nie chce się być od razu „napadniętym” przez fanatycznego wyznawcę „znaczącego wpływu człowieka na zmiany klimatyczne”, „teorii ewolucji”, czy innej nieudowodnionej do końca teorii.

Prawdziwa wiara, tj. wiara w Boże Objawienie, które dokonało się w Jezusie Chrystusie jest kolejnym wymiarem, który pomaga nam pełniej widzieć rzeczywistość. Bez wiary widzisz, jak bez jednego oka: jednowymiarowo. Co bardziej ogranicza? Wiara w nieograniczonego Boga czy dogmatyczne odrzucanie Boskiej ingerencji w życie na ziemi? Wiara nie jest ucieczką dla ludzi mało odważnych, lecz poszerzaniem przestrzeni życia. Pozwala ona odkryć wielkie wezwanie, powołanie do miłości, i daje pewność, że ta miłość jest godna zaufania, że warto się jej powierzyć, ponieważ jej fundamentem jest wierność Boga, mocniejsza od wszystkich naszych słabości.” [Encyklika papieża Franciszka LUMEN FIDEI] To samo ma zastosowanie w drugą stronę. Bez używania rozumu obraz też jest niepełny. „Choć bowiem wiara jest ponad rozumem, to jednak pomiędzy tymi dwoma nie może zachodzić żadna prawdziwa sprzeczność ani żadna niezgodność, jako że i wiara i rozum biorą początek z jednego i tego samego, niezmiennego i wiecznego źródła prawdy, z najlepszego i największego Boga i okazują sobie nawzajem pomoc w ten sposób, że prawy rozum dowodzi prawd wiary, zabezpiecza je i ich broni; wiara zaś uwalnia rozum od wszelkich błędów i poznaniem rzeczy Bożych cudownie go oświeca, umacnia i wydoskonala.” [Encyklika Papieża Piusa IXQUI PLURIBUS]. Co trzeba podkreślić, istotne jest aby wierzyć prawdziwie. „Wiara bez prawdy nie zbawia, nie daje pewności naszym krokom. Pozostaje piękną baśnią, projekcją naszych pragnień szczęścia, czymś, co nas zadowala jedynie w takiej mierze, w jakiej chcemy ulegać iluzji. Albo sprowadza się do pięknego uczucia, które daje pociechę i zagrzewa, ale uzależnione jest od zmienności naszego ducha, zmienności czasów, niezdolne podtrzymywać na stałej drodze w życiu.” [Encyklika papieża Franciszka LUMEN FIDEI]. Dlatego tylko prawdziwa wiara może rzeczywiście oświecać rozum człowieka, tylko wiara, którą przekazał nam sam Jezus Chrystus.

To nie nasza wiara, a błędne filozofie takie jak marksizm wprowadzają człowieka w świat złudzeń, który teoretycznie można dowolnie kształtować pomijając prawdę, naturę człowieka, wreszcie pomijając Boga, który jest prawdziwym źródło prawa. Jak to humorystycznie powiadał Stefan Kisielewski, w systemie stworzonym przez owych filozofów przez małe „f”, „bohatersko pokonuje się przeszkody nieznane w żadnym innym systemie”. To są ludzie pozbawieni wszelkich „przesądów”, a więc pozbawieni zasad, osamotnieni w zatomizowanym społeczeństwie, w skonfliktowanej i rozbitej rodzinie. Okazują się oni być bardziej podatnymi na manipulację i wyzysk, przed którym tak ostrzegał Marks.

Wiara katolicka ożywia nasz rozum. Dzięki niej widzimy wyraźniej, nawet to co niedostrzegalne. Dzięki wierze poznajemy prawdę o sobie samych. Jeśli postępujemy wbrew naszej naturze, którą otrzymaliśmy od Boga, wyrządzamy krzywdę sobie lub bliźnim. Wszystko to pozostawia w nas ślad i oddala od pełni szczęścia. Dzięki Bożemu Objawieniu nie potrzebujemy setek lat eksperymentów. Nie musimy wszystkiego spróbować by wiedzieć co dobre, a co złe. Możemy widzieć rzeczywistość wielowymiarowo i odkrywać pełnię swojego człowieczeństwa.

„Jakże jednak liczne, jak cudowne, jak wspaniałe są wszędzie dostępne argumenty, które w sposób najoczywistszy powinny całkowicie przekonać rozum ludzki, że religia Chrystusowa jest religią Boską a „wszelka zasada naszych dogmatów otrzymała swój korzeń z góry, od Pana niebios” i że dlatego nie istnieje nic pewniejszego od naszej wiary, nic bardziej bezpiecznego, nic bardziej od niej świętego, nic, co by wspierało się na mocniejszych podstawach.
To ta bowiem wiara, nauczycielka życia, drogowskaz zbawienia, pogromczyni wszelkich występków oraz płodna matka i karmicielka cnót, umocniona narodzeniem, życiem, śmiercią zmartwychwstaniem, mądrością, cudami i zapowiedziami Tego, który jej przewodzi i ją wydoskonala, Chrystusa Jezusa, promienieje wszędzie światłem nieziemskiej nauki; ona, obsypana skarbami niebieskich bogactw, najbardziej jasna i zdobna przepowiedniami tylu Proroków, w blasku tylu cudów, w stałości tylu Męczenników, w chwale tylu Świętych, roznosi zbawcze prawa Chrystusa, każdego dnia rosnąc w siłę za sprawą najokrutniejszych nawet prześladowań, ziemię całą i morze od wschodu słońca aż po jego zachód ogarnęła pod jednym tylko sztandarem Krzyża; a zwalczywszy oszustwa bałwanów i odpędziwszy ciemność błędów oraz pokonawszy wszelkiego rodzaju wrogów, oświeciła poznaniem Bożego światła i poddała pod najsłodsze jarzmo Chrystusa wszystkie ludy, plemiona, narody – najbardziej nawet barbarzyńskie i dzikie, mające rozmaite sposoby życia, prawa i obyczaje; wiara ta zwiastowała wszystkim pokój i dobro. Wszystko to z każdej strony tak oczywiście bije blaskiem mądrości i potęgi Bożej, że każdy umysł i myśl każda z łatwością pojmuje, iż wiara chrześcijańska jest dziełem Boga.”  [Encyklika Papieża Piusa IXQUI PLURIBUS]


Franciszek Podlacha HR

Archiwum


Konto wpisów nieprzypisanych do nikogo bądź wpisów stworzonych przed migracją na nową stronę. (głównie wpisy przed 2020)

O radości wiary według papieża Franciszka – Ks. Marek Adamczyk

Nadziwić się nie mogę,że właściwie nikt o tym nie mówi i nie pisze. Dokument powinien wywołać lawinę komentarzy, stać się przedmiotem wnikliwych analiz i zaciekłych sporów, tymczasem poza wąskim gronem teologów-ekspertów, przeprowadzających subtelne analizy w niszowych publikatorach, adhortacja przeszła niemal bez echa. Media, które opisywały drobne gesty Franciszka, pieczołowicie relacjonując do kogo papież zadzwonił, jakim samochodem jeździ i w jaki sposób księży przywołuje do porządku, niemal zupełnie przemilczały pierwszy obszerny dokument, który według autora „posiada programowe znaczenie i ważne konsekwencje”(25). Adhortacja Evangelii Gaudium zadziwia zarówno formą, zakresem podejmowanych zagadnień, ale przede wszystkim  językiem, który wprawia w zdumienie czytelników „typowych” kościelnych dokumentów. Nawet nie chodzi o lekkość stylu, czy brak przesadnej troski, by każde zdanie było wyważone, precyzyjne i poprawne (za co oczywiście trzeba będzie zapłacić pewną cenę). To, co rzuca się w oczy, to szczególna odwaga kogoś, kto chce się podzielić czymś ważnym, kluczowym i pisze o tym z wielką mocą i w sposób, który pozwala sądzić, że dzieli się przemyśleniami, które rodziły się zdecydowanie wcześniej niż sam dokument. Pomimo bardzo dosadnej diagnozy kościelnych kryzysów i bezdroży, dominują w niej radość i optymizm. Nic dziwnego, to dokument pisany z wiarą. Jeśli pojawi się pokolenie Franciszka, które będzie czymś więcej niż wirtualnym produktem kościelnego PR-u, to  będzie to pokolenie Evangelii Gaudium. Dla HR-ów to lektura obowiązkowa.

Czytaj dalej O radości wiary według papieża Franciszka – Ks. Marek Adamczyk

Archiwum


Konto wpisów nieprzypisanych do nikogo bądź wpisów stworzonych przed migracją na nową stronę. (głównie wpisy przed 2020)

List do brata (2 – Forum Młodych) – Łukasz HR

Witaj Maćku!

 
Znowu nie widzieliśmy się kilka tygodni. Cieszę się, że jesteś zadowolony z wielu ostatnich wydarzeń w Twoim życiu, w tym z obecności na Forum Młodych i na zabawie andrzejkowej, rzecz jasna. Świetne zdjęcia, widziałem, widziałem. Dwa dni po Forum słuchałem rano w radiu jeszcze raz Gabriele Kuby. To osoba z klasą, pierwsza liga. Czy zwróciłeś uwagę, jak klarowne, logiczne i pozbawione zbędnych słów są zazwyczaj jej wystąpienia? Przypomniał mi się zaraz obecny z nami na ze Świętym Krzyżu bp  Edward Dajczak i jego wypowiedzi pełne treści i mocy. Możemy zapytać się nas samych, czy wypowiadane przez nas słowa mają treść, czy są poparte szacunkiem dla innych, czy niosą prawdę, serdeczność? Ale zostawmy to na chwilę, bo to temat na odrębną rozmowę.


Czytaj dalej List do brata (2 – Forum Młodych) – Łukasz HR

Archiwum


Konto wpisów nieprzypisanych do nikogo bądź wpisów stworzonych przed migracją na nową stronę. (głównie wpisy przed 2020)

Panie, przymnóż nam wiary (2) – fr. Filip Boháč OP


Poniedziałek. Czytanie: 1Kor 2, 1–9, Psalm 111 (110), Ewangelia: Mt 8, 5–13 (setnik z Kafarnaum)


Wiara setnika z Kafarnaum


Czym się wyróżnia wiara setnika z Kafarnaum, że Jezus tak się nią zachwyca? Dlaczego do tej pory powtarzamy jego wyznanie przed komunią świętą podczas każdej Mszy świętej?
Żydzi widzą cudowne uzdrowienia, egzorcyzmy i dochodzą do wniosku: Bóg działa przez Jezusa. Dlatego przychodzą tłumnie, przynoszą chorych itp. To całkiem nieźle. A jednak – traktować Jezusa jako narzędzie mocy boskiej to za mało. Żeby otrzymać cudowne uzdrowienie, nie trzeba spotykać Jezusa – w końcu też źródło w Lourdes może dać ten sam efekt.



Setnik natomiast zrozumiał, że moc boska nie tyle działa przez Chrystusa, co wychodzi z Chrystusa. Jezus nie jest narzędziem, tylko źródłem tej mocy. Dlatego Pan Jezus w pełni nią dysponuje. Nie musi pójść do chorego i dotknąć go lub machać nad nim rękami wzywając Boga Ojca – wystarczy, że zdecyduje, aby ten chory został uzdrowiony, i już. Jak Jezus powie – tak się stanie.

Wyznanie setnika jest dowodem, że posiadał on wiarę teologalną. Wszyscy świadkowie tych wydarzeń stwierdzili, że Jezus dokonuje dzieł nadprzyrodzonych: to po prostu konstatowanie czegoś ewidentnego, nawet jego przeciwnicy tego nie kwestionują. Lecz dojść z tego stwierdzenia do rozpoznania, kim Jezus rzeczywiście jest, to już inna sprawa i wymaga oświecenia naszej inteligencji przez Ducha Świętego,  inaczej mówiąc, łaski wiary.

Jeden aspekt tej historii jest dla nas bardzo ważny: setnik pyta się na pierwszym miejscu, kim jest Chrystus, a nie co może On dla niego zrobić. W naszym życiu ciągle pojawia się pokusa, by traktować Pana Jezusa jako narzędzie do załatwienia naszych potrzeb: mniej ważnych jak zdanie egzaminu, wygrany mecz, lub istotnych jak uzdrowienie kogoś bliskiego, dobry wybór powołania, pojednanie w rodzinie, itp.

Na pewnym spotkaniu młodzieży pytano wszystkich uczestników: „Dlaczego kochasz Jezusa?”Kilka dziewczyn odpowiedziało: „Bez Pana Jezusa moje życie nie miałoby sensu”. Fajna odpowiedź, a jednak dwuznaczna. Bo można się pytać: Czy Go potrzebuję do spełnienia moich potrzeb psychologicznych – szukania jakiegoś wsparcia, fundamentu życia, itp. – lub czy Go szukam i kocham dla Niego samego? Skłonność do traktowania drugiego jako instrumentu truje nie tylko naszą miłość wobec innych ludzi, ale także wobec Boga.

Żeby się nie przestraszyć: wiadomo, że nasze motywacje są prawie zawsze mieszanką altruizmu i egoizmu. Wiemy, że tylko Bóg potrafi kochać zupełnie bezinteresownie. Mimo wszystko trzeba o tym pamiętać i walczyć z pokusą instrumentalizacji Pana Boga dla naszych celów i potrzeb.

W zdrowych stosunkach ludzkich trzeba się interesować drugim człowiekiem: jaki on naprawdę jest, co przeżywa itp. Wymaga to między innymi spędzania czasu razem, rozmowy, nasłuchiwania drugiego. Podobnie i w naszym stosunku do Chrystusa nie powinniśmy zatrzymać się na tym, że jest dla nas ważny i dobrze się z Nim czujemy, tylko troszczyć się, by coraz lepiej Go poznawać: nasłuchiwać Jego słowa w Piśmie świętym, spędzać razem czas na modlitwie, uczyć się patrzeć na świat i na innych wzrokiem Chrystusa. Oto konkretny przykład, jak wiara staje się uczestniczeniem w życiu samego Boga.

Czy Szatan wiedział, kim jest Chrystus?


Na pewnym spotkaniu oazowym spytano mnie podczas dyskusji nad Ewangelią, czy Szatan wiedział, kim jest Chrystus. To pytanie jest ciekawe, bo może nam pomóc lepiej zrozumieć teologalny charakter wiary.

Klucz do odpowiedzi: Szatan nie jest w stanie łaski. Tzn. w pełni posługuje się swą inteligencją naturalną (która mocno przewyższa naszą), lecz nie ma udziału w poznaniu Boga przez Niego samego, który definiuje wiarą teologalną.

Szatan wie, że Jezus z Nazaretu jest Mesjaszem, bo wypełniają się w Nim wszystkie przepowiednie Starego Testamentu. Nie trzeba mu tłumaczyć jak uczniom z Emaus, wszystko od razu zrozumiał. Tak samo widzi, że przez Jezusa działa moc Boża w sposób wyjątkowy, do tej pory niespotykany.

Szatan natomiast nie wiedział, kim jest rzeczywiście Jezus – że nie jest jakimś super-prorokiem, tylko wcielonym Bogiem, drugą osobą Trójcy Najświętszej, która stała się człowiekiem. W swej pysze Szatan po prostu nie wyobraża sobie takiego upokorzenia.
Szatan nie jest głupi: gdyby wiedział, kim jest Jezus, nie fatygowałby się kusić Go na pustyni, bo wiedziałby, że Jezusowa wola ludzka jest na tyle zjednoczona z Boską, że nie może po prostu ulec jego kuszeniom. Nie wie, kim Jezus jest, i stara się na różne sposoby Go sprowokować, żeby ujawnił swą tożsamość – patrz różne okrzyki demonów podczas egzorcyzmów.

No i przede wszystkim, gdyby znał prawdę o Chrystusie, nigdy nie pozwoliłby na Jego śmierć na Krzyżu. Jak pisze św. Paweł do Koryntian: Głosimy tajemnice mądrości Bożej, mądrość ukrytą, … tę, której nie pojął żaden z władców tego świata; gdyby ją bowiem pojęli, nie ukrzyżowaliby Pana chwały (1Kor 2, 7). Bo właśnie ta śmierć, która miała być Jego triumfem, likwidacją pierwszego z wysłańców Bożych, stała się jego definitywną porażką i naszym zbawieniem.

A więc znów widzimy, że nawet najmocniejszy duch nie potrafi poznać Boga bez łaski nadprzyrodzonej. I z drugiej strony, dzięki darowi łaski nawet tak słaby człowiek jak Piotr, setnik, ja lub ktokolwiek z Was wie o Panu Bogu więcej niż Władca tego świata. Niesamowite, prawda?

Wracając do nas łudzi: są pewne prawdy o Bogu, które możemy poznać przez nasz rozum naturalny: obserwujemy świat wokół nas i dochodzimy do wniosku, że to wszystko musi mieć jakąś przyczynę poza tym światem. To jest Bóg filozofów: Arystotelesa, Spinozy, Woltera… Natomiast poznanie Boga, jakim rzeczywiście jest, Boga, który jest Ojcem, Synem i Duchem Świętym; Boga, który jest Opatrznością, bo opiekuje się tym światem i pragnie naszego zbawienia; Boga, który dla nas stał się człowiekiem w Jezusie Chrystusie – takie poznanie nie jest możliwe bez objawienia: Bóg się nam pokazuje i przez dar łaski pozwala nam uwierzyć w Niego. Dlatego wiara w Boga Abrahama, Izaaka i Jakuba jest zawsze teologalną, darem nadprzyrodzonym, uczestniczeniem w życiu samego Boga.

Zbawienie przez wiarę


Wiara jest odpowiedzią człowieka na Boga, który się objawia. Jak przypomina katechizm: Wiara jest możliwa tylko dzięki łasce Bożej i wewnętrznej pomocy Ducha Świętego. Niemniej jednak jest prawdą, że wiara jest aktem autentycznie ludzkim. W wierze rozum i wola człowieka współdziałają z łaską Bożą.

Wiara jest bramą życia teologalnego, bo przez wiarę Bóg wstępuje do naszego życia, daje nam poznać samego siebie, uczestniczyć w Jego życiu. Wiara jest warunkiem pozostałych cnót teologalnych, nadziei i miłości.

Trzeba najpierw uwierzyć, żeby mieć nadzieję. Nadzieja bowiem nie jest optymizmem, przekonaniem, że wszystko dobrze się skończy. Nadzieja jest aspiracją dóbr nadprzyrodzonych, które Bóg nam obiecał – że będziemy uczestniczyli w życiu Trójcy Najświętszej, patrząc na Jego twarz i kochając Go. Gdyby Bóg nam tego nie obiecał, taka aspiracja byłaby szaloną pretensją. Tylko gdy uwierzymy w obietnice Boga i w to, że daje nam środki nadprzyrodzone do ich osiągnięcia, nadzieja staje się możliwa.

Trzeba tak samo najpierw uwierzyć, żebyśmy mogli kochać Boga. Nie możemy kochać kogoś, kogo nie znamy. Inaczej nie kochalibyśmy Boga prawdziwego, tylko wytwór naszej wyobraźni – w Piśmie Świętym to się nazywa idolatrią.

Wiara jest jednocześnie początkiem życia wiecznego, bo jest przedsmakiem wizji uszczęśliwiającej. Jak mówi św. Bazyli: W chwili gdy kontemplujemy dobra zapowiadane przez wiarę, jakby odbite w zwierciadle, to jakbyśmy już posiadali te cudowne rzeczywistości, którymi kiedyś będziemy się radowali, jak zapewnia nas nasza wiara. Na tej ziemi poznajemy Boga przez łaskę wiary, w niebie będziemy na Niego patrzeć przez łaskę wizji – lumen gloriæ. Za każdym razem jednak poznajemy tego samego Boga, uczestnicząc w Jego poznaniu samego siebie. Za każdym razem dzieje się to przez dar łaski, która w sposób nadprzyrodzony wzmacnia naszą inteligencje. Dlatego św. Paweł mówi: jesteśmy zbawieni przez wiarę.




fr. Filip Boháč OP

Rekolekcje Radom
15.12 – 18.12.2013
Temat: Panie, przymnóż nam wiary

Archiwum


Konto wpisów nieprzypisanych do nikogo bądź wpisów stworzonych przed migracją na nową stronę. (głównie wpisy przed 2020)

Panie, przymnóż nam wiary (1) – fr. Filip Boháč OP

Niedziela. Ewangelia: Mt 11, 2–11 (Jan Chrzciciel: czy też innego mamy oczekiwać?)

Czy Ty jesteś Tym, który ma przyjść, czy też innego mamy oczekiwać? Bardzo dziwne, że właśnie Jan Chrzciciel zadaje owo pytanie. On, który jako pierwszy z ludzi rozpoznał Mesjasza, jeszcze zanim się narodził. On, który mówi o Jezusie: Oto Baranek Boży, który gładzi grzechy świata i wysyła swoich uczniów do Niego. A teraz wątpi i pyta, czy Jezus jest rzeczywiście Zbawicielem. A Jezus odpowiada wskazując tylko na to, co Jan sam widzi – że się spełnia, co mówił Izajasz: ślepi widzą, chromi chodzą… 


Co z tego wynika? Po pierwsze, wiara jest darem od Boga. Nie wystarczy widzieć cuda, które dokonuje Jezus, żeby w Niego uwierzyć. Tylko w Duchu Świętym, gdy On zamieszka w nas i przemieni naszą inteligencję możemy prawdziwie powiedzieć, że Jezus Chrystus jest Panem, że jest On Bogiem wcielonym.

Zresztą to pokazuje wyznanie wiary przez Piotra. Jak widać, świadkowie słów i działań Jezusa mają różne teorie, kim On jest. Jedni za Jana Chrzciciela, inni za Eliasza, jeszcze inni za Jeremiasza… I gdy Piotr wyznaje: Ty jesteś Mesjasz, Syn Boga żywego, Jezus mu odpowiada: Błogosławiony jesteś, Szymonie, synu Jony. Albowiem nie objawiły ci tego ciało i krew, lecz Ojciec mój, który jest w niebie.

Czemu tak jest? Aby nasza wiara miała sens, nie może być ona tylko jakimś osobistym przekonaniem o sprawach, które nas przekraczają. Powinna być poznaniem Boga takim, jaki rzeczywiście jest. Księżyc przecież możemy obserwować gołym okiem, do obserwacji planet niezbędna jest luneta, a odległe gwiazdy nie dadzą się zaobserwować bez potężnego teleskopu. Jeśli zaś chodzi o naszego Boga, nie pomoże nam nawet najlepszy teleskop – nie wystarczy, żeby Go obserwować. Poznanie Boga radykalnie przekracza możliwości naszej inteligencji – tylko sam Bóg poznaje w pełni samego siebie, tylko On posiada inteligencję dostosowaną do tak doniosłego obiektu poznania, jakim jest On sam. Żebyśmy zatem mogli wiarą docierać do samego Boga, musi być ona udziałem w Bożym poznaniu Jego samego.
Na przykład pies jest w stanie zrozumieć rozkazy swego pana, lecz nigdy nie da rady rozwiązać nawet najprostszego zadania algebraicznego. Myślenie abstrakcyjne po prostu radykalnie przekracza jego naturalne zdolności. Chyba, że Pan Bóg zrobiłby mały cud i w sposób nadprzyrodzony uczyniłby z niego matematyka. On jednak nadal zostałby psem, a nie człowiekiem w ciele zwierzęcym.

Dokładnie to Bóg robi z nami, gdy poprzez łaskę daje naszej duszy zdolności nadprzyrodzone. Mówimy o cnotach teologalnych: wierze, nadziei oraz miłości. Poprzez te cnoty mamy udział w życiu samego Boga – Chrystus mówi o Duchu Świętym, który zamieszkuje w nas. Dlatego wiara jest zawsze darem nadprzyrodzonym od Pana Boga, nie do osiągnięcia naszym własnym wysiłkiem.

Przykład Jana Chrzciciela i Piotra nam pokazuje z drugiej strony, że wiara nie jest zdobyta raz na zawsze. Mimo wyjątkowych łask jeden i drugi później wątpili, patrzyli na Chrystusa przez pryzmat swoich przekonań osobistych. Piotr nawet zaparł swego Mistrza.
Czemu tak jest? Wiara nie zastępuje naszej inteligencji, tylko otwiera ją na nowe obszary przekraczające jej granice naturalne. Żebyśmy jednak naprawdę poznali Pana Boga, trzeba skorzystać z tych niesamowitych dyspozycji.

Otrzymane dary możemy zostawić na półce pod warstwą kurzu albo z nich skorzystać. Najlepszy talent muzyczny nic nie przynosi, jeżeli nie poświęcamy czasu na ćwiczenie. Tak samo łaska Boża nic nie przynosi bez współpracy z naszej strony. Naszą wiarę trzeba rozwijać i pogłębiać poprzez rozważanie jej tajemnic i przede wszystkim przez akty wiary – wtedy z dyspozycji staje się naprawdę cnotą. Powtarzać Panu Bogu „Tak, wierzę” przez nasze słowa i uczynki jest równie ważne dla naszej wiary jak trochę sportu dla naszego ciała.

Ostatni punkt, na który chciałbym zwrócić uwagę: wyznanie wiary Jana Chrzciciela i Piotra skupia się na osobie Jezusa Chrystusa, na pytaniu kim On jest. To bardzo ważne – wiara autentyczna jest chrystocentryczna. To wynika z życia Trójcy Najświętszej: Słowo jest doskonałym obrazem Boga, wyrażeniem Boga przez samego siebie. Gdy Ojciec poznaje samego siebie, objawia Syna, podobnie jak miłość Ojca i Syna objawia Ducha Świętego. Tak samo nam Bóg objawia się poprzez wcielone Słowo, Jedynego Pośrednika między Bogiem a ludźmi.

Podsumowując, co możemy zapamiętać z dzisiejszych rozważań?

Po pierwsze, wiara jest zawsze darem od Pana Boga, a więc trzeba modlić się o nią tak, jak prosili apostołowie: Panie, przymnóż nam wiary.

Po drugie, wiary nie osiągamy raz na zawsze, tylko mamy ją rozwijać i pogłębiać przez akty wiary.
Po trzecie, wzrok naszej wiary powinien być skierowany na Chrystusa, który nam objawia Ojca i prowadzi nas do Ojca, bo jest Drogą, Prawdą i Życiem.




fr. Filip Boháč OP

Rekolekcje Radom
15.12 – 18.12.2013
Temat: Panie, przymnóż nam wiary

Archiwum


Konto wpisów nieprzypisanych do nikogo bądź wpisów stworzonych przed migracją na nową stronę. (głównie wpisy przed 2020)

Teraz nadeszła dla Was godzina powstania ze snu! (Rz 11,13)

źródło: http://www.sluzew.dominikanie.pl

Fakt, że zaczął się Adwent dotarł do mnie, kiedy usłyszałem podczas Eucharystii w pierwszą niedzielę Adwentu słowa drugiego czytania z listu św. Pawła do Rzymian: „Rozumiejcie chwilę obecną: teraz nadeszła dla was godzina powstania ze snu. Teraz bowiem zbawienie jest bliżej nas, niż wtedy, gdyśmy uwierzyli. Noc się posunęła, a przybliżył się dzień. Odrzućmy więc uczynki ciemności, a przyobleczmy się w zbroję światła. żyjmy przyzwoicie jak w jasny dzień: nie w hulankach i pijatykach, nie w rozpuście i wyuzdaniu, nie w kłótni i zazdrości. Ale przyobleczcie się w Pana Jezusa Chrystusa i nie troszczcie się zbytnio o ciało, dogadzając żądzom.” (Rz 13,11-14) Fragment, krótki, mocny i konkretny. Proste wezwanie: Dość bylejakości, czas wstawać!


Czytaj dalej Teraz nadeszła dla Was godzina powstania ze snu! (Rz 11,13)

Archiwum


Konto wpisów nieprzypisanych do nikogo bądź wpisów stworzonych przed migracją na nową stronę. (głównie wpisy przed 2020)

Świętokrzyskie kazanie 2013 (Memento Mori) – fr. Filip Boháč OP

 
 
Homilia wygłoszona przez O. Filipa w czasie tegorocznej pielgrzymki wędrowników na Święty Krzyż w niedzielę 29.09.2013 podczas Mszy świętej prymicyjnej w Bazylice Mniejszej Świętej Trójcy i Sanktuarium Relikwii Krzyża Świętego.
 
Homilia jest komentarzem do fragmentu Ewangelii czytanego w XXVI Niedzielę Zwykłą roku C, tj.: przypowieści o Łazarzu i bogaczu (Łk 16, 19-31).

Czytaj dalej Świętokrzyskie kazanie 2013 (Memento Mori) – fr. Filip Boháč OP

Archiwum


Konto wpisów nieprzypisanych do nikogo bądź wpisów stworzonych przed migracją na nową stronę. (głównie wpisy przed 2020)

Moja Europa – AB HR

Na początku lat dziewięćdziesiątych wojaże zagraniczne były jeszcze rarytasem. Pamiętam kiedy nasza drużynowa wybierała się na Eurojam do Vitterbo, w 1994 roku – ależ chciałyśmy pojechać razem z nią! Pierwsza okazja na dłuższy wypad poza granice kraju nadarzyła się już w 1997 roku, kiedy skromna reprezentacja przewodniczek z Lublina wyjechała, (po raz pierwszy w błękitnych mundurach!) na Światowe Dni Młodzieży do Paryża. Wyjazd stał się dla mnie – oprócz ogromu różnorodnych, pozytywnych doświadczeń, silnym impulsem do nauki francuskiego. Nie zdawałam sobie naonczas sprawy z tego, że język, o którym Sienkiewicz pisał: ”wszelako nie wyrozumiesz, bo to jest mowa taka, jakobyś cynowe misy potrząsał”, zadziała jak komunikacyjny wytrych, otworzy wiele wrót i stanie się niezbędnym narzędziem pracy u podstaw, jaką trzeba było wykonać w pierwszych latach po wejściu do FSE, od tłumaczenia publikacji, aż po organizację najważniejszych wydarzeń tamtych czasów – Eurojamu w Żelazku i rozlicznych spotkań oraz wyjazdów szkoleniowych. Paradoksalnie, chciałabym wywołać z raptularza historię wyprawy w przeciwnym zgoła, niż zachodni, kierunku. Po latach ustawienia wektora na Okcydent, studiach przeżytych częściowo nad Loarą i frankofońskich fascynacjach…z pewną ulgą dokopałam się do swoich korzeni. Ciągnęło mnie na Wschód.

Czytaj dalej Moja Europa – AB HR

Archiwum


Konto wpisów nieprzypisanych do nikogo bądź wpisów stworzonych przed migracją na nową stronę. (głównie wpisy przed 2020)