Różaniec – 25 minut z 1440 – które otrzymujemy od Boga każdego dnia!

 

źródło: zacznijodnowa.republika.pl
  Z wielkim zatroskaniem patrzymy na to wszystko, co w ostatnich latach dzieje się w naszej Ojczyźnie. Pomimo całego dobra, które widać, nie sposób zaprzeczyć, że żyjemy w okresie bardzo trudnym nie tylko pod względem gospodarczym, ale również światopoglądowym.Ateiści chcą być dostrzeżeni, ruszają z kampanią billboardową, której hasło stanowią słowa: „ Nie wierzysz w Boga, nie jesteś sam”. Niestety, w tym czasie tak wielu ochrzczonych Polaków opowiada się za złem.

Czytaj dalej Różaniec – 25 minut z 1440 – które otrzymujemy od Boga każdego dnia!

Archiwum


Konto wpisów nieprzypisanych do nikogo bądź wpisów stworzonych przed migracją na nową stronę. (głównie wpisy przed 2020)

Czy istnieją jeszcze prawdziwe Orły?

O tym, że w zdrowej duszy, zdrowe ciało, o sakramencie łez, ciągłym nawracaniu się, stawaniu w prawdzie o sobie, budowaniu wspólnoty, stałym spowiednictwie, a także o tym jak stać się prawdziwym Orłem z ks. Mariuszem Zaniewiczem, duszpasterzem kręgu szefów hufca garwolińsko-pilawskiego bł. Męczenników Podlaskich rozmawia Jerzy Żochowski.



Zacznijmy może, od definicji, czyli wyjaśnienia czym tak właściwie jest spowiedź święta?

Sama spowiedź jest to wyznanie grzechów i udzieleniem rozgrzeszenia, ale za tym stwierdzeniem kryje się dużo głębsza treść. Dotykamy tutaj jednego z określeń sakramentu uzdrowienia i pojednania. Św. Ambroży mówił, że Kościół ma wodę i łzy: wodę chrztu i łzy pokuty.A więc, mówiąc o spowiedzi ważne, żeby myśleć też o pokucie, pojednaniu i uzdrowieniu.

Co należy rozumieć poprzez uzdrowienie?

Jest takie powiedzenie: „W zdrowym ciele, zdrowy duch”. Opiera się na tym nasza pedagogika, która od pierwszego z celów jakim jest zdrowie i sprawność fizyczna ma prowadzić do ostatecznego celu życia czyli do Boga. Ja bym odwrócił trochę to powiedzenie i powiedział, że to zdrowy duch choremu ciału daje zdrowie. Zdrowy Duch to zdrowy człowiek, a co z tego wynika również i zdrowe ciało.

Czyli takie ewangeliczne podejście do sprawy…

Tak. Jezus zawsze najpierw uzdrawiał duszę, a dopiero potem ciało. Podczas Eucharystii, przed przyjęciem Komunii Św. mówimy: Panie nie jestem godzien abyś przyszedł do mnie, ale powiedz tylko słowo, a będzie uzdrowiona dusza moja. Pan Bóg uzdrawia najpierw naszą duszę z grzechu, a to oczyszczenie jest niezbędne do uzyskania życia wiecznego. Jezus mówi bowiem: Kto spożywa moje ciało i pije krew ma życie wieczne<J 6,54>, a my nie możemy przyjmować Boskiego Ciała i Krwi jeżeli jesteśmy w grzechu.

Czyli wynika z tego bardzo wyraźna konieczność dla naszego własnego dobra porzucenia życia w grzechu!

Trzeba sobie powiedzieć to bardzo jasno i konkretnie. Powinniśmy dążyć do tego, aby w naszym życiu nie było takiego dnia, w którym jest się bez Bożej Łaski. Taka stała wierność, przy której nie będzie godziny, przeżywanej w grzechu ciężkim. Zawsze więc kiedy grzeszymy powinniśmy jak najszybciej pojednać się z Panem Bogiem, aby naszym naturalnym stanem był stan Łaski uświęcającej, a nie stan grzechu.

Dochodzimy, więc do momentu gdzie trzeba się zapytać jaka rola w tym stałego spowiednictwa i stałego spowiednika, którego każdy wędrownik wybiera podczas obrzędu Eligo Viam(wybieram drogę)?


Stała spowiedź jest decyzją człowieka podjęcia wezwania Jezusa do nawrócenia. Decyduje się on tym samym na wybór drogi, którą będzie postępował. Właśnie ta droga ciągłego nawracania daje możliwość stawania w prawdzie o sobie, odkrywania siebie. Powinna również prowadzić do integralnego rozwoju na płaszczyźnie rozumowej, uczuciowej i fizycznej.


A jakie stała spowiedź ma przełożenie na nasze relacje?

Powinno się na to patrzeć z dwóch stron. Po pierwsze jako pogłębienie pojednania z samym Bogiem – oddając Panu Bogu nasze grzechy żyjemy w wolności, a tylko człowiek wolny potrafi prawdziwie kochać. Jeżeli kochamy realizujemy najgłębsze przykazanie miłości. Tak naprawdę więc to dzięki Łasce, możemy kochać Boga i naszych bliźnich.

A ta druga strona?

Ta druga strona to wspólnotowy wymiar naszego nawrócenia. Może nie patrzymy z tej strony często na to, ale trwanie w Łasce to trwanie we wspólnocie z Bogiem. Poza tym człowiek zrywając z grzechem wraca do wspólnoty Kościoła, a także do pełnego uczestnictwa w tych wspólnotach, które tworzy: rodziny, kręgu, ogniska, zastępu itd. Wspólnotę budują ludzie wolni. Budowanie wspólnoty jest możliwe tylko w miłości, wolności i prawdzie, a tych nie ma jeżeli trwamy w grzechu. który jest zaprzeczeniem prawdy, wolności i miłości.

Wróćmy na chwilę do stałego spowiednika. Dlaczego podczas obrzędu Eligo Viam wybieramy stałego spowiednika i decydujemy się spowiadać u jednego księdza, zamiast np. za każdym razem u innego?
 
Z jednej strony odpowiedź jest prosta – daje to pewną systematyczność w rozwoju życia duchowego. Jest to również odpowiedź na wezwanie św. Pawła: największy skarb nosimy w naczyniach glinianych. Przyglądamy się więc czy gdzieś w życiu nie gubimy Łaski Bożej. To, że spowiadamy się u jednego spowiednika nam samym pokazuje gdzie jesteśmy słabi, ale kryje się za tym coś więcej. Jest to lanie fundamentu do relacji. Dajemy się poznać w relacji zarówno Bogu jak też drugiemu człowiekowi, otwieramy się na niego. Żeby ktoś mi mógł pomóc to musi najpierw mnie poznać, a systematyczność daje ku temu okazje.

Często zachodzi pokusa, żeby właśnie nie dać się poznać i ukryć przed sobą, Bogiem i księdzem to czego najbardziej się wstydzimy…

Nie możemy uciekać od prawdy o sobie. Musimy się zmierzyć z konsekwencją grzechu pierworodnego jaką jest wstyd, który z kolei jest powodowany lękiem. Po grzechu pierworodnym, zanim doszło do rozmowy z Bogiem najpierw Adam i Ewa ukryli się właśnie ze wstydu tego co zrobili i z lęku. Jak się temu przyjrzymy to lęk leży gdzieś u podstaw naszych wszystkich grzechów. Jesteśmy egoistami bo boimy się o siebie, jesteśmy chciwi bo boimy się, że czegoś nie będziemy mieli itd…

A Chrystus mówi do nas, grzeszników i ludzi słabych: „Nie lękajcie się!”…


Właśnie. Veritas vincit – prawda zwycięża – krzyż, który ma symbolizować tą dewizę dostaje każdy Harcerz Orli, a nosi później również Harcerz Rzeczpospolitej. To stawanie w prawdzie o sobie jest więc wpisane głęboko w tożsamość każdego szefa. Harcerz Orli to ktoś kto wchodzi w systematyczną pracę nad sobą. Orzeł patrzy z góry na pewną rzeczywistość – z pewnego odnośnika. W naszym przypadku tym odnośnikiem ma być prawda: Prawda Odwieczna, a także prawda o nas. Czy można jeszcze spotkać prawdziwych Orłów, którzy właśnie w ten sposób patrzą na życie? Oby nigdy nie było tak, że będą to tylko wypchane ptaszyska, które nie mają w sobie nic z orła i nie potrafią wysoko latać.

Poprzeczka jest na pewno postawiona wysoko, ale miejmy nadzieję, że nie zabraknie nam odwagi do bycia orłami i latania wysoko. Dziękuję bardzo za rozmowę.

Dziękuję i zachęcam do zgłębiania tematu poprzez lekturę par. 1420-1485 KKK.
W Roku Wiary Katechizm to obowiązkowa lektura!


Z ks. Mariuszem Zaniewiczem rozmawiał Jerzy Żochowski



Archiwum


Konto wpisów nieprzypisanych do nikogo bądź wpisów stworzonych przed migracją na nową stronę. (głównie wpisy przed 2020)

Ja wiem, w Kogo ja wierzę… – w Roku Wiary czytamy Katechizm Kościoła Katolickiego!!


Już 11 października rozpocznie się ogłoszony przez Benedykta XVI, w liście apostolskim Porta fideiRok Wiary, który jest związany z 50. rocznicą rozpoczęcia Soboru Watykańskiego II i 20. rocznicą wydania Katechizmu Kościoła Katolickiego. Papież ogłaszając Rok Wiary napisał, że od początku swojego pontyfikatu przypominał o: potrzebie odnalezienia drogi wiary, aby coraz wyraźniej ukazywać radość i odnowiony entuzjazm, które rodzi spotkanie z Chrystusem. Rok Wiary ma stać się dla nas okazją, aby w otaczającym nas, często wrogim wobec wiary katolickiej, świecie zastanowić się w Kogo i dlaczego wierzymy, a przez to naszą wiarę pogłębić i umocnić.


Również my chcielibyśmy bardzo konkretnie włączyć się w przeżywanie Roku Wiary i zachęcić do tego wszystkie przewodniczki i wędrowników. W jaki sposób? Poprzez lekturę Katechizmu Kościoła Katolickiego –tej dużej niebieskiej książki, która może stoi zakurzona gdzieś na półce. Czas najwyższy zabrać się do czytania, co pomoże nam w lepszym rozumieniu podstaw naszej wiary.

Zasady naszej akcji (podobnie jak skauting) są bardzo proste. Przez najbliższe dziewięć miesięcy, krok po kroku, będziemy czytać kolejne części Katechizmu…W międzyczasie za pośrednictwem facebooka lub maila każdy z uczestników akcji może zadawać pytania dotyczące kwestii, które nas nurtują w czytanym obecnie rozdziale. Pod koniec każdego miesiąca będziemy spotykać się i wspólnie dzielić przemyśleniami na temat tego, co przeczytaliśmy, pod okiem jednego z naszych duszpasterzy. Zapis naszego podsumowania, podczas którego nasz duszpasterz postara się również udzielić odpowiedzi na zadane wcześniej pytania, nieobecni będą mogli obejrzeć w internecie.
Żeby nie być gołosłownym przejdźmy do konkretów. W październiku czytamy wstęp oraz dział pierwszy, części pierwszej, KKK: „Wierzę – wierzymy” (nr 1-184).Będziemy więc czytali o tym skąd możemy czerpać wiedzę o Bogu, w jaki sposób Bóg objawiał nam się na przestrzeni dziejów, czym jest Pismo Święte i w jaki sposób Kościół uczy nas Jego interpretacji oraz jak człowiek może odpowiedzieć na wezwanie Boga.
Dobrej lektury!

JDK

PS Zachęcamy również do lektury papieskiego listu apostolskiego Porta fidei ogłaszającego Rok Wiary: http://www.vatican.va/holy_father/benedict_xvi/motu_proprio/documents/hf_ben-xvi_motu-proprio_20111011_porta-fidei_pl.html
jak również do odwiedzania związanej z rokiem wiary strony: http://kdm.org.pl

Archiwum


Konto wpisów nieprzypisanych do nikogo bądź wpisów stworzonych przed migracją na nową stronę. (głównie wpisy przed 2020)

UWAGA – KONKURS!!!

źródło: foto.brat.pl
Być może to właśnie TY jesteś jedną z tych osób, które żyją w błogiej nieświadomości faktu posiadania prawdziwego talentu literackiego?! A wiesz co grozi tym, którzy nie wykorzystują swoich talentów danych im przez Boga?! Jeżeli zapomniałaś/eś to sama/sam przeczytaj: <Mt 25, 14-30>. Jeżeli chcesz się dowiedzieć, czy to nie przypadkiem właśnie w Tobie drzemie ten ukryty talent musisz sam się o tym przekonać i ZACZĄĆ PISAĆ. My chcemy Ci w tym pomóc dając temat i motywację.
Redakcja Przestrzeni ogłasza konkurs na OPOWIADANIE Z PRAWEM HARCERSKIM W TLE! Regulamin konkursu poniżej:


Czytaj dalej UWAGA – KONKURS!!!

Archiwum


Konto wpisów nieprzypisanych do nikogo bądź wpisów stworzonych przed migracją na nową stronę. (głównie wpisy przed 2020)

List do szefa – Zbigniew Korba HR

Drogi Szefie,


Prawdopodobnie jesteś właśnie w ogniu walki przedwakacyjnej. Zdajesz egzaminy, zaliczasz kolokwia i równocześnie przygotowujesz obóz swojej jednostki programowo i organizacyjnie. Plujesz sobie w brodę, że mimo mocnego postanowienia z ubiegłego roku, aby obóz przygotowywać jak najwcześniej, znów dużo spraw zostało do zrobienia w ostatniej chwili. Trudno, lepiej później niż wcale. Obóz to ważna, kluczowa sprawa, najważniejszy element pracy całego roku. Tu dzieją się rzeczy wielkie.

Czytaj dalej List do szefa – Zbigniew Korba HR

Archiwum


Konto wpisów nieprzypisanych do nikogo bądź wpisów stworzonych przed migracją na nową stronę. (głównie wpisy przed 2020)

Duszpasterz na obozie – ks. Paweł Tambor

Obóz letni jest, bez cienia przesady, prawdopodobnie równie ciekawym wyzwaniem i przygodą dla duszpasterza, jak dla harcerzy/harcerek. Również dla niego to czas przygotowań i mobilizacji, czas wysiłku i odpoczynku, a nade wszystko może być źródłem radości z dzielenia się wiarą i doświadczeniem więzi z Bogiem.

Czytaj dalej Duszpasterz na obozie – ks. Paweł Tambor

Archiwum


Konto wpisów nieprzypisanych do nikogo bądź wpisów stworzonych przed migracją na nową stronę. (głównie wpisy przed 2020)

Obozowe świadectwo – Piotr Jedziniak HR

Obóz… i wszystko jasne. Las, przygoda, wyzwanie. Dla chłopaków z zastępów pewnie jakaś chwila wytchnienia, zrobienia czegoś innego, sprawdzenia się. Dla szefa? Dla mnie? Obóz to myśl o odpowiedzialności, pedagogice, logistyce…Również o zaparciu się samego siebie. Rany, znowu nie chce mi się jechać. Zawsze przed obozem wpadałem w dość dziwną sinusoidę nastrojów: dzisiaj myśłę, o misji jaką mam do spełnienia, jutro o tym, że znowu jest coś „niedopięte”.
         

Teraz, gdy jestem już dinozaurem 😉 mam mnóstwo wspomnień z wyjazdów wakacyjnych: o pierwszej nocnej warcie, o czasach gdy mój zastęp na obozie nazywał się KAŁASZNIKOW (może nie uwierzycie, ale to był skrót…), o jedzeniu znienawidzonej kaszy manny na śniadanie, o przyjaźniach, które trwają do dzisiaj.

Jest jedno, szczególnie mocne wspomnienie, z ostatniego obozu jaki organizowałem. Byłem szefem PuSZczy, która liczyła wówczas 12 zastępów. Obóz odbywał się w miejscowości Ateny na pojezierzu Augustowskim. Początkowo na obóz jechało 8 zastępów, jednak na 2 dni przed wyjazdem ich liczba skurczyła się do 5. Dołek. Czy jest sens robić obóz dla tych chłopaków? Przecież ten czas mogę wykorzystać inaczej. Silna pokusa odwołania wyjazdu „ze względu na małą liczbę uczestników”.
          
 Na szczęście przychodzi opamiętanie: Idź precz pokuso! Jadę!
        
Wyjazd był udany, chociaż do końca żałowałem, ze nie było wszystkich zastępów. Co innego jest jednak ważne: na tym obozie byli harcerze, którzy teraz są trzonem naszego Ruchu: jeden z nich jest asystentem naczelnika, inny szefem kręgu w Lublinie. Dzięki temu obozowi powstała z samodzielnych zastępów drużyna w Krasnobrodzie i umocniło środowisko w Chełmie. Owoce tego „niechcianego” obozu widać do dzisiaj.
         
Im bardziej nie chcemy jechać pod namiot, tym bardziej musimy to robić.
Bóg ma w tym swój plan.
Pomożesz mu go zrealizować w tym roku?






Piotr Jedziniak HR

Archiwum


Konto wpisów nieprzypisanych do nikogo bądź wpisów stworzonych przed migracją na nową stronę. (głównie wpisy przed 2020)

Godzina Drogi, Godzina Światła, Twoją Godziną! – ks. Marek Adamczyk

Czas obozu letniego, dla każdego harcerza i harcerki czas absolutnie wyjątkowy. Każdy szef doskonale wie – lub wiedzieć powinien – w jaki sposób w rytm obozowego życia, powinien być włączony czas na spotkanie z Panem Bogiem. Codzienna Msza święta, wspólna modlitwa w zastępach, Anioł Pański, Apel Ewangeliczny, Adoracja Najświętszego Sakramentu, to wszystko – podobnie jak wielka gra czy wieczorne ogniska – tworzy właściwy rytm życia obozowego. Cały czas mówimy o gałęzi zielonej. A jak w czasie obozu powinno wyglądać życie duchowe samego szefa?
Wielką wartością jest codzienne świadome i pełne przeżywanie Eucharystii, wyjście z obozu na krótki spacer i odmówienie różańca, rozmowa z duszpasterzem o swoich osobistych trudnościach i rozterkach. W czasie trwania obozu szczególnym wezwaniem pozostaje wierność Godzinie Drogi (wędrownicy) i Godzinie Światła (przewodniczki).


Dlaczego: Nawet wtedy gdy mam dużo obowiązków muszę znajdować czas dla kogoś kogo kocham. Jeśli potrafię znaleźć czas na osobistą medytację w czasie trwania obozu, to znaczy, że będę wierny w modlitwie, nawet wtedy, gdy w codziennym życiu będę miał dużo obowiązków. Osobista rozmowa z Bogiem jest źródłem siły, pozwala spojrzeć na nasze obowiązki z zupełnie innej perspektywy, broni przed bezmyślną bieganiną. Muszę się modlić, aby stawać się narzędziem w rękach Pana Boga.

Kiedy: Niektórzy wstają trochę wcześniej rano, choć nie brakuję takich drużynowych, którzy twierdzą, że to raczej niemożliwe:). Ważne by znaleźć konkretny, najlepiej stały czas, np. po obiedzie. Nie warto odkładać Godziny Drogi na koniec dnia. Harcerze łatwo zaakceptują, że w określonym czasie jesteś „poza zasięgiem”, zazwyczaj wystarczy prosta informacją: „idę na Godzinę Drogi, będę za pół godziny”.

Gdzie: Najlepszym miejscem na medytacje jest spokojne, ciche miejsce poza obozem. Warto wybrać jakiś ładny zakątek i nie zmieniać go przez cały czas trwania obozu. Dobrze zadbać o miejsce, gdzie można będzie wygodnie usiąść, oczywiście pozycja ciała ma sprzyjać skupieniu a nie ułatwiać drzemkę.


W jaki sposób:
  1. Wyciszenia. Warto zacząć od wyciszenia, uświadomienia sobie, że chcę rozmawiać z Panem Bogiem,
  2. Modlitwa początkowa. Własnymi słowami proszę o pomoc i prowadzenia Ducha Świętego.
  3. Czytanie. Jeśli medytacja oparta jest na fragmencie Ewangelii, warto przeczytać perykopę kilka razy. Ważny jest brak pośpiechu, mogę zatrzymać się na jakimś fragmencie na dłużej zastanowić, co jaki jest sens czytanych słów.
  4. Modlitwa. W Godzinie Drogi nie chodzi o tylko o to by o Bogu czytać, ale by z Nim być, rozmawiać z Nim. W zależności od wybranego fragmentu nasza modlitwa może być modlitwą prośby, uwielbienia lub przeproszenia.
  5. Trwanie przed Panem Bogiem. Jeśli potrafisz warto, warto „być przed Bogiem”, bez żadnych słów, ciesząc się Jego obecnością.
  6. Modlitwa Końcowa. Warto podziękować Bogu za czas modlitwy, a jeśli zrodziły się jakieś pomysły, postanowienia warto nadać im konkretny kształt.
     Wierność Godzinie Drogi jest ważna dla samego szefa, ale ma również wymiar apostolski, harcerze z całą pewnością zauważą, że każdego dnia jest taki czas kiedy wymykasz się na modlitwę. Przykłady pociągają!




ks. Marek Adamczyk  

Archiwum


Konto wpisów nieprzypisanych do nikogo bądź wpisów stworzonych przed migracją na nową stronę. (głównie wpisy przed 2020)

B-P do drużynowych – wybór Franciszek Podlacha HR

Wskazówki dla skautmistrzów
„Trzeba działać raczej na poszczególne jednostki, niż na cały zespół zbiorowo”

„Zadaniem drużynowego i to zadaniem bardzo interesującym jest poznać do głębi każdego chłopca, a później to co dobre w nim uchwycić i rozdmuchać aż do wyparcia zła.”
Cechy chłopca:
  • humor
  • odwaga
  • pewność siebie
  • bystrość
  • żądza wrażeń
  • uległość
  • wierność
„Zabawa, bójka i jedzenie! Oto trzy nieodłączne składniki chłopięcego świata. (…) Te chłopcy najbardziej poważają, a nie mają one najmniejszego związku z nauczycielami czy podręcznikami.”





„Chłopiec nie jest molem książkowym, ani też filozofem, nie jest także pacyfistą, ani wyznawcą zasady: bezpieczeństwo przede wszystkim i nie cierpi siedzenia.”
„Jest chłopcem wypełnionym aż po brzegi wesołością, i chęcią bójki, głodem, psotą, krzykliwością, zmysłem obserwacji i żądzą wrażeń. Jeżeli nie jest taki jest nienormalny.”

„Czyż nie jest prawdą historyczną, ze Edisona, późniejszego odkrywcy tysiąca wynalazków, nauczyciel szkolny odesłał do domu z notatką: za głupi, by go w ogóle można czegoś nauczyć? Czyż nie jest prawdą, że zarówno Newton jak i Darwin, twórcy metody naukowej, byli uważani przez swoich nauczycieli za zakute łby?”

„A czyż to nie dowodzi, że nasze obecne metody wychowawcze zawodzą, jeśli chodzi o rozwój wrodzonych zdolności chłopców?”

„Pewien człowiek, który codziennie przechodził tą samą, brudna uliczką, ujrzał raz małego chłopca z odrażającą, brzydką twarzą i niedorozwiniętymi kończynami, bawiącego się w rynsztoku skórką od banana. Człowiek skinął na niego – ale chłopiec uciekł przerażony. Następnego dnia skinął znowu. Chłopiec uznał, że nie ma się czego bać i splunął w jego kierunku. Dnia następnego małe stworzenie tylko się przyglądało, a jeszcze następnego wykrzyknęło: „Hi!”, gdy człowiek nadchodził. Z czasem chłopiec zaczął się uśmiechać na pozdrowienie, na które teraz oczekiwał. W końcu zwycięstwo było zupełne, gdy drobna figura czekała na rogu ulicy i chwyciła palec człowieka w małą, drobną garstkę. Była to zwykła szara uliczka, a stała się jednym z najjaśniejszych miejsc.”


„Skauting stwarza sposobność dla inicjatywy, samokontroli, ufności we własne siły, samoopanowania i kierowania sobą”

  1. Cel skautingu jest zupełnie prosty.
  2. Drużynowy wyrabia w chłopcu ambicję i chęć do nauki, dostarczając mu zajęć, które go pociągają i które wykonuje tak długo, aż dzięki doświadczeniu, zacznie je robić dobrze.
  3. Drużynowy działa poprzez zastępowych.

„Jeżeli w czasie wojny żołnierz jest na patrolu i chce zdobyć wiadomości o ruchach nieprzyjaciela, to najczęściej zdobędzie je nasłuchując. Podobnie, gdy drużynowy nie może zorientować się w skłonnościach i charakterze swoich chłopców, może dużo osiągnąć, jeśli będzie miał uszy otwarte.”

„Życie na powietrzu jest najlepszą szkołą obserwacji i zrozumienia dziwów cudownego świata. Ukazuje ono duszom piękno, które leży na każdym kroku. Objawia małym mieszczuchom, że nad kominami są gwiazdy i że chmury o zachodzie słońca lśnią piękniej, niż strop sali kinowej.”

„Skauting jest środkiem, dzięki któremu najgorszy łobuz może się wznieść do wysokiego poziomu myśli i do wiary w Boga”

„Nie tyle chodzi o to, abyśmy osiągnęli nasze najwyższe ideały, lecz o to, aby były one naprawdę wysokie.”

Skauting dla chłopców

RYCERSKOŚĆ. „W dawnych czasach skautami [Polski] byli rycerze, którzy kierowali się regułami bardzo podobnymi do dzisiejszego prawa skautowego. Jesteśmy ich potomkami i winniśmy zachować ich dobre imię, i kroczyć ich śladami.
Uważali oni, że honor jest rzeczą najświętszą; nigdy by nie popełnili rzeczy niehonorowej, jak np. kłamstwo lub kradzież: raczej ponieśliby śmierć. Zawsze gotowi byli umrzeć dla króla, [Boga] i honoru. Tysiące ich poszło do Ziemi Świętej, aby przed mahometańskimi Turkami ratować religię chrześcijańską.
Każdemu rycerzowi towarzyszył mały oddział złożony z giermka i kilku zbrojnych, tak samo jak nasz zastęp składa się z [czołowego] i 4 lub 5 skautów.
Patrol był z rycerzem we wszelkiej złej i dobrej okazji i wszyscy kierowali się tą samą maksymą co ich dowódca:
Honor był dla nich świętością,
byli lojalni względem Boga, króla i kraju,
byli szczególnie dworni, uprzejmi i usłużni dla każdej kobiety, dziecka i ludzi słabych,
nieśli pomoc każdemu,
rozdawali pieniądze i żywność każdemu, kto potrzebował i w tym celu oszczędzali swoje majątki,
uczyli się władać bronią, aby móc bronić swej religii i kraju przed wrogiem,
utrzymywali się w sile, zdrowiu i ruchliwości, żeby mogli czynić to wszystko dobrze.”






Franciszek Podlacha HR

Archiwum


Konto wpisów nieprzypisanych do nikogo bądź wpisów stworzonych przed migracją na nową stronę. (głównie wpisy przed 2020)

Z dziennika pewnego szefa – Zbigniew Minda HR


         Wakacje. Obóz letni. Zwieńczenie całego roku pracy skautowej. Teraz dopiero okaże się, ile była warta. Czy zastępy są realne? Czy były realizowane zadania z Sądu Honorowego? Cele pracy, techniki do opanowania. Czy chłopaki się zmienili, zgrali? Czy są już bardziej pracowici, zgodni? Czy prawo zaczęło mieć już dla nich znaczenie? Czy są ciągle paczką kolesi, czy już może nareszcie stali się bandą przyjaciół marzących o bohaterskich czynach i przygodach? Walka o frekwencję, o dopięcie szczegółów programowych i organizacyjnych, o papiery wychowawcy, ach! teraz wystarczy już patent podpisany przez naczelnika po pomyślnie zaliczonym obozie szkoleniowym. Nie wiem, czy to wszystko ogarniam. Jeszcze telefon do Pana Zdzisława, żeby załatwił beczkę na wodę, jeszcze wici do rodziców, kto może pożyczyć auto do zaopatrzenia. Nie będzie łatwo, bo chłopaki rok temu rozbili Kangura…Sznurki, żerdki, narzędzia, namioty, garnki, flagi, chusty, stroje. Boże, ile tych szczegółów! Wielkim wysiłkiem woli zrobiłem sobie listę kontrolną. Nie mniejszym wysiłkiem woli zaglądam co niej codziennie. Ile jeszcze tej woli, żeby przejść do fazy egzekucyjnej. Jestem w środku egzaminów. Ma za sobą Rzym. Ufff…. Całe szczęście. Powszechna mnie przeraża. No i Ola… Ile pamięci operacyjnej potrzeba w czaszce, żeby o wszystkim pamiętać. Poszedłem dziś na mszę. Powiedziałem Mu: „Ty wiesz, że to dla Ciebie, cała ta gra i zabawa w ten skauting. W końcu kiedyś trzeba zmienić ten świat. Nie wiem, jak to wygląda z Twojej perspektywy, ale z mojej jakoś tak. Jakieś uwagi?”



         Zerkam na Wskazówki Baden-Powella i na chybił trafił czytam: „Głównym zagadnieniem naszego skautingu jest uchwycić charakter chłopca w rozżarzonym do czerwoności stanie entuzjazmu i nadać mu właściwą formę, oraz pomoc mu rozwinąć jego osobowość tak, aby mógł sam się wychować na dobrego człowieka i na wartościowego obywatela swego kraju.” Znów doznaję tego suplementu motywacji, jakim jest widok tych uśmiechniętych twarzy chłopaków, oczu zastępowych pełnych oczekiwania aprobaty po udanej scence, świetnej potrawie, kosmicznej pionierki. Wspomnienie rozmów z rodzicami: „On po tym obozie, po raz pierwszy po prostu frunął do tej szkoły. Taki był szczęśliwy”. „Wie Pan, codziennie ładuje zmywarkę, rozładowuje, nakrywa do stołu. Ani się obejrzę wszystko gotowe”. Nagle nie wiem, co się ze mną dzieje, czuję wzruszenie i łzy zaczynają mi napływać do oczu. W pamięci staje mi scena sprzed dwóch miesięcy. Chodzimy po lesie w miejscu obozu i wymyślamy wielką grę. Zastępowi i czołowi skaczą wokół mnie prześcigając się w pomysłach. Są tak konstruktywni, kreatywni, tak uśmiechnięci. Po raz pierwszy taka atmosfera. Szukam jej instynktownie, pracuję nad nią od dwóch lat, choć nie wiem jak, bardziej instynktownie niż metodycznie, bo przecież jakie ja mam o tym pojęcie. Nie jestem guru pedagogiem, jak trenerzy piłki nożnej. Choćby taki Benhacker. I w końcu taki prezent. Tak grę ułożyli.
         W końcu. Sami. Ja tylko słuchałem. Tego wieczoru poszedłem sam do lasu i płakałem ze szczęścia jak małe dziecko. Taka nagroda. „Boże, masz te prezenty…” szepcę mu w zaufaniu. Jakoś tak od dzieciństwa miałem zawsze poczucie Bożej obecności. Ale to coś nowego, to zaufanie na jakie się zdobywam teraz wobec Niego. Nigdy nie miałem jakieś super relacji z ojcem. Był raczej surowy i wymagający. Polski ojciec. Nie pochwali, nie poklepie po plecach, nie wleje zaufania we własne siły. Tylko wymaga. Mój duszpasterz pomógł mi to jakoś przełamać tę blokadę w stosunku do Boga. Jesteśmy w fazie kumpelskiej. W sensie Bóg i ja. Całe życie mi się zmieniło odkąd zostałem drużynowym. Broniłem się jak mogłem, wymiękłem, jak hufcowy powiedział mi: „Skończył się czas brania. Nadszedł czas dawania.” Czuję, jak ta odpowiedzialność mnie buduje, jak mi daje poczucie wartości. I to oczekiwanie ze strony chłopaków, które odczuwam tak mocno.

         Jaki będzie ten obóz? Myślę o tym, by nigdy nie stracić dobrego humoru, by się nie zdenerwować, nie stracić cierpliwości i wiary w chłopaków. Zachować optymizm, dobrego ducha. Słuchać, słuchać, słuchać. Obserwować. Uczyć się. W zasadzie to nie wiadomo do końca jak to działa to wychowanie i cały ten skauting. Co takiego jest w tym wszystkim, że chłopakom się podoba? Nie wiem, dlaczego oni lubią te moje różne pomysły. Czasem wydaje mi się, że to jakaś przesada, że przecież to jest takie proste. Może po prostu zdobyłem ich zaufanie i są gotowi wskoczyć w ogień. Pamiętam, jak byłem w drużynie i z Wieśkiem mówiliśmy sobie, że za drużynowym, miał ksywkę „Sęp” poszlibyśmy w ogień.

         Chcę też jakoś bardziej w trakcie tego obozu czuć się w rękach Boga. „Przylgnąć do Chrystusa”. Te słowa z ostatnich rekolekcji ignacjańskich tak bardzo mi pomogły i utkwiły. Czułem, że się rozpadam i zapadam. Rozsypuję. Był koniec rekolekcji. Podsumowanie w gronie uczestników. Kolana mi się trzęsły na myśl, że trzeba już wracać do normalnego życia z tego kąpieliska pocieszeń i światła. Wtedy jeden z uczestników: „Wracam z takim silnym postanowieniem przylgnięcia do Chrystusa”. Te słowa podziałały na mnie jak wówczas na Św. Krzyżu, gdy ks. Andrzej powiedział: „Chrystus jest królem”.

         Tyle tęsknot zaklętych w tej wieczornej ciszy obozowej. Nie mogę się jej doczekać.





Zbigniew Minda HR

Archiwum


Konto wpisów nieprzypisanych do nikogo bądź wpisów stworzonych przed migracją na nową stronę. (głównie wpisy przed 2020)