Poniedziałek. Czytanie: 1Kor 2, 1–9, Psalm 111 (110), Ewangelia: Mt 8, 5–13 (setnik z Kafarnaum)
Wiara setnika z Kafarnaum
Czym się wyróżnia wiara setnika z Kafarnaum, że Jezus tak się nią zachwyca? Dlaczego do tej pory powtarzamy jego wyznanie przed komunią świętą podczas każdej Mszy świętej?
Żydzi widzą cudowne uzdrowienia, egzorcyzmy i dochodzą do wniosku: Bóg działa przez Jezusa. Dlatego przychodzą tłumnie, przynoszą chorych itp. To całkiem nieźle. A jednak – traktować Jezusa jako narzędzie mocy boskiej to za mało. Żeby otrzymać cudowne uzdrowienie, nie trzeba spotykać Jezusa – w końcu też źródło w Lourdes może dać ten sam efekt.
Setnik natomiast zrozumiał, że moc boska nie tyle działa przez Chrystusa, co wychodzi z Chrystusa. Jezus nie jest narzędziem, tylko źródłem tej mocy. Dlatego Pan Jezus w pełni nią dysponuje. Nie musi pójść do chorego i dotknąć go lub machać nad nim rękami wzywając Boga Ojca – wystarczy, że zdecyduje, aby ten chory został uzdrowiony, i już. Jak Jezus powie – tak się stanie.
Wyznanie setnika jest dowodem, że posiadał on wiarę teologalną. Wszyscy świadkowie tych wydarzeń stwierdzili, że Jezus dokonuje dzieł nadprzyrodzonych: to po prostu konstatowanie czegoś ewidentnego, nawet jego przeciwnicy tego nie kwestionują. Lecz dojść z tego stwierdzenia do rozpoznania, kim Jezus rzeczywiście jest, to już inna sprawa i wymaga oświecenia naszej inteligencji przez Ducha Świętego, inaczej mówiąc, łaski wiary.
Jeden aspekt tej historii jest dla nas bardzo ważny: setnik pyta się na pierwszym miejscu, kim jest Chrystus, a nie co może On dla niego zrobić. W naszym życiu ciągle pojawia się pokusa, by traktować Pana Jezusa jako narzędzie do załatwienia naszych potrzeb: mniej ważnych jak zdanie egzaminu, wygrany mecz, lub istotnych jak uzdrowienie kogoś bliskiego, dobry wybór powołania, pojednanie w rodzinie, itp.
Na pewnym spotkaniu młodzieży pytano wszystkich uczestników: „Dlaczego kochasz Jezusa?”Kilka dziewczyn odpowiedziało: „Bez Pana Jezusa moje życie nie miałoby sensu”. Fajna odpowiedź, a jednak dwuznaczna. Bo można się pytać: Czy Go potrzebuję do spełnienia moich potrzeb psychologicznych – szukania jakiegoś wsparcia, fundamentu życia, itp. – lub czy Go szukam i kocham dla Niego samego? Skłonność do traktowania drugiego jako instrumentu truje nie tylko naszą miłość wobec innych ludzi, ale także wobec Boga.
Żeby się nie przestraszyć: wiadomo, że nasze motywacje są prawie zawsze mieszanką altruizmu i egoizmu. Wiemy, że tylko Bóg potrafi kochać zupełnie bezinteresownie. Mimo wszystko trzeba o tym pamiętać i walczyć z pokusą instrumentalizacji Pana Boga dla naszych celów i potrzeb.
W zdrowych stosunkach ludzkich trzeba się interesować drugim człowiekiem: jaki on naprawdę jest, co przeżywa itp. Wymaga to między innymi spędzania czasu razem, rozmowy, nasłuchiwania drugiego. Podobnie i w naszym stosunku do Chrystusa nie powinniśmy zatrzymać się na tym, że jest dla nas ważny i dobrze się z Nim czujemy, tylko troszczyć się, by coraz lepiej Go poznawać: nasłuchiwać Jego słowa w Piśmie świętym, spędzać razem czas na modlitwie, uczyć się patrzeć na świat i na innych wzrokiem Chrystusa. Oto konkretny przykład, jak wiara staje się uczestniczeniem w życiu samego Boga.
Czy Szatan wiedział, kim jest Chrystus?
Na pewnym spotkaniu oazowym spytano mnie podczas dyskusji nad Ewangelią, czy Szatan wiedział, kim jest Chrystus. To pytanie jest ciekawe, bo może nam pomóc lepiej zrozumieć teologalny charakter wiary.
Klucz do odpowiedzi: Szatan nie jest w stanie łaski. Tzn. w pełni posługuje się swą inteligencją naturalną (która mocno przewyższa naszą), lecz nie ma udziału w poznaniu Boga przez Niego samego, który definiuje wiarą teologalną.
Szatan wie, że Jezus z Nazaretu jest Mesjaszem, bo wypełniają się w Nim wszystkie przepowiednie Starego Testamentu. Nie trzeba mu tłumaczyć jak uczniom z Emaus, wszystko od razu zrozumiał. Tak samo widzi, że przez Jezusa działa moc Boża w sposób wyjątkowy, do tej pory niespotykany.
Szatan natomiast nie wiedział, kim jest rzeczywiście Jezus – że nie jest jakimś super-prorokiem, tylko wcielonym Bogiem, drugą osobą Trójcy Najświętszej, która stała się człowiekiem. W swej pysze Szatan po prostu nie wyobraża sobie takiego upokorzenia.
Szatan nie jest głupi: gdyby wiedział, kim jest Jezus, nie fatygowałby się kusić Go na pustyni, bo wiedziałby, że Jezusowa wola ludzka jest na tyle zjednoczona z Boską, że nie może po prostu ulec jego kuszeniom. Nie wie, kim Jezus jest, i stara się na różne sposoby Go sprowokować, żeby ujawnił swą tożsamość – patrz różne okrzyki demonów podczas egzorcyzmów.
No i przede wszystkim, gdyby znał prawdę o Chrystusie, nigdy nie pozwoliłby na Jego śmierć na Krzyżu. Jak pisze św. Paweł do Koryntian: Głosimy tajemnice mądrości Bożej, mądrość ukrytą, … tę, której nie pojął żaden z władców tego świata; gdyby ją bowiem pojęli, nie ukrzyżowaliby Pana chwały (1Kor 2, 7). Bo właśnie ta śmierć, która miała być Jego triumfem, likwidacją pierwszego z wysłańców Bożych, stała się jego definitywną porażką i naszym zbawieniem.
A więc znów widzimy, że nawet najmocniejszy duch nie potrafi poznać Boga bez łaski nadprzyrodzonej. I z drugiej strony, dzięki darowi łaski nawet tak słaby człowiek jak Piotr, setnik, ja lub ktokolwiek z Was wie o Panu Bogu więcej niż Władca tego świata. Niesamowite, prawda?
Wracając do nas łudzi: są pewne prawdy o Bogu, które możemy poznać przez nasz rozum naturalny: obserwujemy świat wokół nas i dochodzimy do wniosku, że to wszystko musi mieć jakąś przyczynę poza tym światem. To jest Bóg filozofów: Arystotelesa, Spinozy, Woltera… Natomiast poznanie Boga, jakim rzeczywiście jest, Boga, który jest Ojcem, Synem i Duchem Świętym; Boga, który jest Opatrznością, bo opiekuje się tym światem i pragnie naszego zbawienia; Boga, który dla nas stał się człowiekiem w Jezusie Chrystusie – takie poznanie nie jest możliwe bez objawienia: Bóg się nam pokazuje i przez dar łaski pozwala nam uwierzyć w Niego. Dlatego wiara w Boga Abrahama, Izaaka i Jakuba jest zawsze teologalną, darem nadprzyrodzonym, uczestniczeniem w życiu samego Boga.
Zbawienie przez wiarę
Wiara jest odpowiedzią człowieka na Boga, który się objawia. Jak przypomina katechizm: Wiara jest możliwa tylko dzięki łasce Bożej i wewnętrznej pomocy Ducha Świętego. Niemniej jednak jest prawdą, że wiara jest aktem autentycznie ludzkim. W wierze rozum i wola człowieka współdziałają z łaską Bożą.
Wiara jest bramą życia teologalnego, bo przez wiarę Bóg wstępuje do naszego życia, daje nam poznać samego siebie, uczestniczyć w Jego życiu. Wiara jest warunkiem pozostałych cnót teologalnych, nadziei i miłości.
Trzeba najpierw uwierzyć, żeby mieć nadzieję. Nadzieja bowiem nie jest optymizmem, przekonaniem, że wszystko dobrze się skończy. Nadzieja jest aspiracją dóbr nadprzyrodzonych, które Bóg nam obiecał – że będziemy uczestniczyli w życiu Trójcy Najświętszej, patrząc na Jego twarz i kochając Go. Gdyby Bóg nam tego nie obiecał, taka aspiracja byłaby szaloną pretensją. Tylko gdy uwierzymy w obietnice Boga i w to, że daje nam środki nadprzyrodzone do ich osiągnięcia, nadzieja staje się możliwa.
Trzeba tak samo najpierw uwierzyć, żebyśmy mogli kochać Boga. Nie możemy kochać kogoś, kogo nie znamy. Inaczej nie kochalibyśmy Boga prawdziwego, tylko wytwór naszej wyobraźni – w Piśmie Świętym to się nazywa idolatrią.
Wiara jest jednocześnie początkiem życia wiecznego, bo jest przedsmakiem wizji uszczęśliwiającej. Jak mówi św. Bazyli: W chwili gdy kontemplujemy dobra zapowiadane przez wiarę, jakby odbite w zwierciadle, to jakbyśmy już posiadali te cudowne rzeczywistości, którymi kiedyś będziemy się radowali, jak zapewnia nas nasza wiara. Na tej ziemi poznajemy Boga przez łaskę wiary, w niebie będziemy na Niego patrzeć przez łaskę wizji – lumen gloriæ. Za każdym razem jednak poznajemy tego samego Boga, uczestnicząc w Jego poznaniu samego siebie. Za każdym razem dzieje się to przez dar łaski, która w sposób nadprzyrodzony wzmacnia naszą inteligencje. Dlatego św. Paweł mówi: jesteśmy zbawieni przez wiarę.
fr. Filip Boháč OP
Rekolekcje Radom
15.12 – 18.12.2013
Temat: Panie, przymnóż nam wiary