Na co dzień spotykamy się z wieloma ludźmi uważającymi, że wiara i rozum to co najmniej rzeczywistości od siebie bardzo odległe, jeśli nie wręcz ze sobą sprzeczne. Nawet wśród niektórych katolików pokutuje pogląd, że w relacji do Boga trzebazupełnie odrzucić rozum. Warto mieć świadomość, że tego typu myślenie to pokłosie błędnych filozofii oświecenia, później rozwiniętych w takich kierunkach jak powszechnie znany marksizm, który był jednym z wielu innych nurtów filozoficznych prowadzących na manowce. To Karol Marks był autorem słynnego stwierdzenia, że „religia jest opium ludu”. Włodzimierz Lenin pisał: „Bezsilność klas wyzyskiwanych w walce z wyzyskiwaczami równie nieuchronnie rodzi wiarę w lepsze życie pozagrobowe, jak bezsilność dzikusa w walce z przyrodą rodzi wiarę w bogów, diabły, cuda itp.” Bezsilność człowieka przedstawiana była przez Lenina jako źródło wszelkich wierzeń. Zgodnie z tą filozofią religia jest sposobem ucieczki przed rzeczywistością, a więc nie może opierać się na poznaniu. Musi opierać się na czymś zupełnie przeciwnym poznaniu, nieracjonalnym. Musi być jak używka, która daje tylko pozorną namiastkę szczęścia w momencie użycia. Już po ustaniu działania używki, w zderzeniu z rzeczywistością człowiek czuje się jeszcze bardziej nieszczęśliwy i osamotniony.
Marks pisze: „Krytyka religii uwalnia człowieka od złudzeń po to, by myślał, działał, kształtował własną rzeczywistość jako człowiek, który wyzbył się złudzeń i doszedł do rozumu; aby obracał się dokoła samego siebie, a więc dokoła swego rzeczywistego słońca. Religia jest jedynie urojonym słońcem, które dopóty obraca się dokoła człowieka, dopóki człowiek nie obraca się dokoła samego siebie.” Religia wg. Marksa przeszkadza w myśleniu, „dojściu do rozumu”, wreszcie przeszkadza w dojściu do szczytu antropocentryzmu. Z tym ostatnim na pewno możemy się zgodzić. Religia katolicka jest teocentryczna i niewątpliwie przeszkadza człowiekowi w uczynieniu bożka z samego siebie. Tylko czy rzeczywiście to jest wada religii? Pojawia się tutaj kolejne pytanie. Czy konsekwentny antropocentryzm, w skrajnej formie, nie staje się również formą pewnej religii? Religii narcystycznej, która prowadzi do eskalacji egoizmu i hedonizmu? Religii, w której człowiek zamyka się na wiele innych wymiarów swego człowieczeństwa?
„Katolicy nie uważali woli Boga za absolutnie niezgłębioną, ani jego praw moralnych za czysto arbitralne. Czyny nie były dobre tylko dlatego, że Bóg tak powiedział; Bóg tak powiedział, ponieważ czyny były dobre. Tak więc od świata materialnego po świat zasad moralnych, Bóg był uosobieniem racjonalności i porządku.” – pisze Thomas Woods jr w książce „Kościół a wolny rynek. Katolicka obrona wolnej gospodarki”. Z taką wybitnie katolicką postawą w pełni się utożsamiam. Potwierdza ona, że prawa moralne, których naucza Kościół Chrystusa, są głęboko zakorzenione we wnętrzu naszego człowieczeństwa. Jest to nasz duchowy „kod genetyczny”. Gdy postępujemy w zgodzie z nim radujemy się i czujemy się szczęśliwymi. Gdy sprzeniewierzamy się temu co jest w nas zakodowane – oddalamy się od pełni szczęścia. Bóg wie co nas konstytuuje, jaki jest „wzór” naszego „działania” – człowieczeństwa, gdyż to On jest naszym Stwórcą. Możemy się nie zgadzać z treścią naszego „kodu” ale to nie oznacza, że on się zmienia. Nie zgadzając się na zawartość „kodu”, oddalamy się od prawdy o nas samych, gubimy sens, nie wiemy co czyni nas prawdziwie szczęśliwymi.
Paradoksem jest to, że tzw. racjonaliści, którzy twierdzą, że rozum pozbawiony wiary jest bardziej zdolny przeniknąć prawa rządzące naszym światem, w wielu kwestiach okazują się bardziej dogmatyczni i życzeniowi a nawet fanatyczni, niż wierzący katolicy. Można mnożyć przykłady różnych kwestii, o których nie można dyskutować, badać, ani zadawać trudnych pytań. Obowiązuje jedna wersja interpretacji danych (albo ich braku), jeśli nie chce się być od razu „napadniętym” przez fanatycznego wyznawcę „znaczącego wpływu człowieka na zmiany klimatyczne”, „teorii ewolucji”, czy innej nieudowodnionej do końca teorii.
Prawdziwa wiara, tj. wiara w Boże Objawienie, które dokonało się w Jezusie Chrystusie jest kolejnym wymiarem, który pomaga nam pełniej widzieć rzeczywistość. Bez wiary widzisz, jak bez jednego oka: jednowymiarowo. Co bardziej ogranicza? Wiara w nieograniczonego Boga czy dogmatyczne odrzucanie Boskiej ingerencji w życie na ziemi? „Wiara nie jest ucieczką dla ludzi mało odważnych, lecz poszerzaniem przestrzeni życia. Pozwala ona odkryć wielkie wezwanie, powołanie do miłości, i daje pewność, że ta miłość jest godna zaufania, że warto się jej powierzyć, ponieważ jej fundamentem jest wierność Boga, mocniejsza od wszystkich naszych słabości.” [Encyklika papieża Franciszka LUMEN FIDEI] To samo ma zastosowanie w drugą stronę. Bez używania rozumu obraz też jest niepełny. „Choć bowiem wiara jest ponad rozumem, to jednak pomiędzy tymi dwoma nie może zachodzić żadna prawdziwa sprzeczność ani żadna niezgodność, jako że i wiara i rozum biorą początek z jednego i tego samego, niezmiennego i wiecznego źródła prawdy, z najlepszego i największego Boga i okazują sobie nawzajem pomoc w ten sposób, że prawy rozum dowodzi prawd wiary, zabezpiecza je i ich broni; wiara zaś uwalnia rozum od wszelkich błędów i poznaniem rzeczy Bożych cudownie go oświeca, umacnia i wydoskonala.” [Encyklika Papieża Piusa IXQUI PLURIBUS]. Co trzeba podkreślić, istotne jest aby wierzyć prawdziwie. „Wiara bez prawdy nie zbawia, nie daje pewności naszym krokom. Pozostaje piękną baśnią, projekcją naszych pragnień szczęścia, czymś, co nas zadowala jedynie w takiej mierze, w jakiej chcemy ulegać iluzji. Albo sprowadza się do pięknego uczucia, które daje pociechę i zagrzewa, ale uzależnione jest od zmienności naszego ducha, zmienności czasów, niezdolne podtrzymywać na stałej drodze w życiu.” [Encyklika papieża Franciszka LUMEN FIDEI]. Dlatego tylko prawdziwa wiara może rzeczywiście oświecać rozum człowieka, tylko wiara, którą przekazał nam sam Jezus Chrystus.
To nie nasza wiara, a błędne filozofie takie jak marksizm wprowadzają człowieka w świat złudzeń, który teoretycznie można dowolnie kształtować pomijając prawdę, naturę człowieka, wreszcie pomijając Boga, który jest prawdziwym źródło prawa. Jak to humorystycznie powiadał Stefan Kisielewski, w systemie stworzonym przez owych filozofów przez małe „f”, „bohatersko pokonuje się przeszkody nieznane w żadnym innym systemie”. To są ludzie pozbawieni wszelkich „przesądów”, a więc pozbawieni zasad, osamotnieni w zatomizowanym społeczeństwie, w skonfliktowanej i rozbitej rodzinie. Okazują się oni być bardziej podatnymi na manipulację i wyzysk, przed którym tak ostrzegał Marks.
Wiara katolicka ożywia nasz rozum. Dzięki niej widzimy wyraźniej, nawet to co niedostrzegalne. Dzięki wierze poznajemy prawdę o sobie samych. Jeśli postępujemy wbrew naszej naturze, którą otrzymaliśmy od Boga, wyrządzamy krzywdę sobie lub bliźnim. Wszystko to pozostawia w nas ślad i oddala od pełni szczęścia. Dzięki Bożemu Objawieniu nie potrzebujemy setek lat eksperymentów. Nie musimy wszystkiego spróbować by wiedzieć co dobre, a co złe. Możemy widzieć rzeczywistość wielowymiarowo i odkrywać pełnię swojego człowieczeństwa.
„Jakże jednak liczne, jak cudowne, jak wspaniałe są wszędzie dostępne argumenty, które w sposób najoczywistszy powinny całkowicie przekonać rozum ludzki, że religia Chrystusowa jest religią Boską a „wszelka zasada naszych dogmatów otrzymała swój korzeń z góry, od Pana niebios” i że dlatego nie istnieje nic pewniejszego od naszej wiary, nic bardziej bezpiecznego, nic bardziej od niej świętego, nic, co by wspierało się na mocniejszych podstawach.
To ta bowiem wiara, nauczycielka życia, drogowskaz zbawienia, pogromczyni wszelkich występków oraz płodna matka i karmicielka cnót, umocniona narodzeniem, życiem, śmiercią zmartwychwstaniem, mądrością, cudami i zapowiedziami Tego, który jej przewodzi i ją wydoskonala, Chrystusa Jezusa, promienieje wszędzie światłem nieziemskiej nauki; ona, obsypana skarbami niebieskich bogactw, najbardziej jasna i zdobna przepowiedniami tylu Proroków, w blasku tylu cudów, w stałości tylu Męczenników, w chwale tylu Świętych, roznosi zbawcze prawa Chrystusa, każdego dnia rosnąc w siłę za sprawą najokrutniejszych nawet prześladowań, ziemię całą i morze od wschodu słońca aż po jego zachód ogarnęła pod jednym tylko sztandarem Krzyża; a zwalczywszy oszustwa bałwanów i odpędziwszy ciemność błędów oraz pokonawszy wszelkiego rodzaju wrogów, oświeciła poznaniem Bożego światła i poddała pod najsłodsze jarzmo Chrystusa wszystkie ludy, plemiona, narody – najbardziej nawet barbarzyńskie i dzikie, mające rozmaite sposoby życia, prawa i obyczaje; wiara ta zwiastowała wszystkim pokój i dobro. Wszystko to z każdej strony tak oczywiście bije blaskiem mądrości i potęgi Bożej, że każdy umysł i myśl każda z łatwością pojmuje, iż wiara chrześcijańska jest dziełem Boga.” [Encyklika Papieża Piusa IXQUI PLURIBUS]
Franciszek Podlacha HR