Skaut w szpitalu, czyli prawo harcerskie a operacja woreczka żółciowego – ks. Piotr Narkiewicz


Jestem księdzem piąty rok, obecnie za oceanem. Ponad dwa lata z 4. Drużyną Warszawską. Poproszono mnie o napisanie kilku słów do Przestrzeni. Zapytałem mojego przyjaciela, Gienka Washable:
– Co im napisać?
– Opowiedz im o pobycie w szpitalu. No i o tym, czemu zostałeś skautem – powiedział pluszak.

– Po co ci to? Przecież wystarczy formacja kapłańska. 
Do czego ci to potrzebne? Przecież żeby być bliżej młodzieży, to wystarczy mszę odprawić, pospowiadać, no dobrze, nawet na obóz pojechać w ramach skrajnego poświęcenia. Ale żeby od razu chusta, krzyż, a teraz jeszcze i to… Dlaczego to ksiądz robi?
Tak, to prawda. Sam się nad tym zastanawiałem. Dużo czasu na to zastanawianie się miałem zwłaszcza wtedy, gdy z ostrym zapaleniem woreczka żółciowego wylądowałem w amerykańskim szpitalu. Ten tekst jest zebraniem owych przemyśleń. Czy prawo harcerskie naprawdę jest do wykorzystania w codzienności?

Harcerz dba o swój honor 

Dzięki Bogu mój honor to nie jakieś dumne mniemanie o sobie w stylu starych pojedynków za obrazę czyjegoś majestatu, który i tak był wątpliwej jakości, ale, jak jest wyrażone w obrzędzie harcerskiego przyrzeczenia, należeć do Chrystusa. Wtedy dużo łatwiej przyjąć upokorzenia. Te z kolei są, po pierwsze, bardzo potrzebne dla naszej pychy, a po drugie i tak spotykają nas na każdym kroku, chociażby…
Pielęgniarz: – Kiedy ostatnio byłeś w ubikacji?
Ja – No… ze skutkiem to, hmmm, jeszcze przed operacją. 
Pielęgniarz: – 6 godzin? Oh, brother…. Trzeba założyć cewnik. Siostro, proszę przygotować pacjenta.
Ja – O Panie Jezu… Niech jeszcze i to… 

Harcerz jest lojalny 
Traktuj drugiego, jak sam chciałbyś byś potraktowany. Bez względu czy stoisz niżej czy wyżej, czy masz władzę czy jej podlegasz. Proste, prawda? A jednak…
Pielęgniarka: – Hej, tyle tu gości cię odwiedza! Chyba powinni iść. Jeżeli chcesz, to powiemy, żeby nie przychodzili, że potrzebujesz odpoczywać.
Ja: – Tak, wiem, ale wiesz, ja się przy nich lepiej czuję, nie myślę o bólu, a oni przecież przejechali z Nowego Jorku ponad 100 km, żeby być teraz przy mnie. Niech będą, choć na chwilę…

Harcerz jest powołany do służby bliźniemu i jego zbawieniu 

Wszędzie jest ku temu okazja. Nie tylko przy głoszeniu kazań czy konferencji. Czasem niestety łapiesz to za późno, albo prawie za późno…
Środek nocy. Pielęgniarka podłącza mi kolejną kroplówkę. Nagle z głośnika rozlega się: „Code Blue room number…., Code Blue room number…”. Pielęgniarka wybiega. Co to znaczyło? Jak leżałem przed gastroskopią, to obok była taka kartka z rozpisanymi kodami, ale tyle ich było… Nie pamiętam… Hałas na korytarzu. „I got it, I got it”. Pisk urządzeń. Potem cisza. A może zwlec się i poczłapać tam z absolucją? Może to o to chodzi? Zdrowaś Maryjo, łaski pełna… Nie dam rady… Pielęgniarka wraca.
– Czy coś się stało tam przed chwilą? – pytam.
– Nie mogę o tym rozmawiać – odpowiada pielęgniarka z uśmiechem nr 1 na twarzy.
– Wiesz, jakby co, to jestem księdzem, mogę pomóc, jestem gotowy.

– Dziękuję. Damy znać, jakby była potrzeba – uśmiech nr 2.
Harcerz jest przyjacielem wszystkich
Teoretycznie ładnie to wygląda, ale łatwo wskoczyć w myślenie: wszystkich, to tak jak nikogo i ograniczyć się tylko do bycia przyjacielem miłych kolegów. Bo kochać można tylko konkretną osobę. Kogoś, z kim nawiązujesz relację. A to nie zawsze jest łatwe. Na przykład…

Spacer korytarzem.

– Hej, kto tak krzyczy? – pyta ktoś nowy.
– A nie, nic, to Emilly. Ona ma Alzheimera.
Tak, znam Emilly z wcześniejszych akcji. Czasami jej wózek postawią na korytarzu. Przeczłapuję koło niej trzymając się kurczowo stojaka na kroplówkę. Biedna pomarszczona twarz bezwładnie opiera się o zagłówek. Uśmiecham się do niej i robię dyskretny znak Bożego błogosławieństwa. Siostra w niedoli.

Harcerz jest uprzejmy i rycerski

 Jak to jest, że w popularnym mniemaniu coraz częściej rycerskość poczytuje się jako frajerskość? No, chyba że taki rycerz włada mieczem jak Sir Wallace. To wtedy tak. Rycersko zarąbać komuś w głowę. Na czym ma polegać rycerskość w mojej szpitalnej sytuacji? „Przyobleczcie się w zbroję Bożą, bo nasza walka nie jest przeciw stworzeniom z ciała i krwi…”
To była jedna z pierwszych nocy w szpitalu. Ciągle nie mogli znaleźć przyczyny. Budzą co chwila, znów szukają żyły, żeby pobrać krew. Ciągle nie wiadomo, co jest, jaki jest sens, po co to wszystko, po co cierpienie. Wtedy przyszły słowa: „Weź miecz ducha, którym jest Słowo Boże: Jezus, Jezus, Jezus…”
Harcerz widzi w przyrodzie dzieło Boże 

To zawsze było dla mnie takie oczywiste. Potęga gór, szum lasu, szczególnie jak samemu wchodzisz na szczyt Wołowca i otacza cię całkowita mgła. Góry zawsze mówiły mi wtedy – jest ktoś nad nami.

Znaleźli wreszcie przyczynę. Będą kroić zaraz wcześnie rano.

– Jestem twoim anestezjologiem, przygotuję cię na zabieg. To proste, będzie tak i tak, tak i tak – powiedział pan w błękitnym kitlu.
– Dziękuję.
– Jesteś księdzem katolickim?
– Tak.
– Pomodlimy się razem?
– Jasne.
To się nazywa podejście prawdziwego lekarza – chrześcijanina. Jest ktoś nad nami.

Harcerz jest karny, każde zadanie wykonuje sumiennie i do końca

To dla mnie, mało zorganizowanego i roztrzepanego, było zawsze największe wyznanie. Dużą pomocą jednak jest Pan Bóg. I to wcale niekoniecznie przez cudowną interwencję, ale po prostu przez to, że stawia nas w takich sytuacjach, w których nie przestrzeganie tej zasady bardzo jasno uderza prosto w nos. W drużynie świetnie widać, kto jest dobrym zastępowym. Niekoniecznie ten, którego zastęp wygrywa, ale ten, który pozwala posmakować harcerzom konsekwencji ich niesumienności.

Pielęgniarz: – Hey buddy, to zabawka dla ciebie. Tu wciągasz powietrze, a te trzy kulki mają iść w górę i trochę tam powisieć. No, próbuj. Tylko jedna kulka?

– Uff, ale to strasznie boli…
– Jutro widzę trzy kulki w górze. Co godzina 10 prób. Inaczej dostaniesz zapalenia płuc…. (To się nazywa alternatywa, co?)

Harcerz jest panem samego siebie, uśmiecha się i śpiewa w kłopotach
Dla kogoś, kto nie próbował, wygląda to jak jakaś śmiesznostka. A, harcerzyki sobie śpiewają. Każdy, kto tego próbował na obozie, gdy deszcz leje ci na głowę, a ty stojąc na drabinie próbujesz powiązać żerdzie wie, że to całkiem poważna sprawa. Jak naprawdę jesteś w tarapatach i nie upadniesz na duchu? To dopiero czad.

To było zaraz na początku. Niby już w szpitalu, niby everything under control, ale strach, że tak naprawdę nie wiedzą, co jest, a ból ustaje tylko po zastrzyku. I wtedy, gdzieś po cichutku, na dnie – „Nie boję się, gdy ciemno jest, Ojciec za rękę prowadzi mnie…”

Harcerz jest gospodarny i troszczy się o dobro innych 

To powinna być jedna z podstawowych zasad każdej porządnej gospodarki. I tej domowej i tej firmowej i tej narodowej. Niestety, nie jest. I często właśnie to jest powodem biedy. Bo najpierw chcesz wszystko dla siebie, a potem nie jesteś gospodarny. Ten punkt prawa to, można powiedzieć, kwintesencja Katolickiej Nauki Społecznej. Na obozie szybko doświadczasz, jak naprawdę niewiele ci do szczęścia potrzeba i jak bez wielu przedmiotów codziennie możesz się obyć. Więc po co na nie wydawać? A przecież mamy do zagospodarowania nie tylko dobra materialne.
– Będziemy u ciebie dzisiaj. Czy coś potrzeba ci przywieźć?
– Nie, dziękuję.
– Może coś do jedzenia?
– Nie, przecież i tak nic mi nie wolno jeść. Brewiarz mam, różaniec mam. Módlcie się za mnie, tego potrzebuję.
Panie, przyjmij cierpienie i daj łaski temu, kto potrzebuje…

Harcerz jest czysty w myśli, mowie i uczynkach 

Pokusy w tej materii ma każdy, są wpisane w egzystencję. Zmaganie jest raz większe, raz mniejsze, to prawda. Ale bez przylgnięcia do Jezusa i to bez względu na stan czy wiek, ten punkt nie tylko jest niemożliwy do wypełnienia, ale i w oczach świata głupi. Jezus daje pokój i daje takie sytuacje, które w walce o czystość pomagają, a także ostrzega przed sytuacjami, które wręcz przeciwnie. Ważne, żeby nauczyć się rozpoznawać ścieżki, którymi idzie się do jednych i drugich sytuacji, by iść do pierwszych, a uniknąć drugich.
Pielęgniarka: – Może telewizor włączyć? Tu masz pilota. Dobranoc.
– Nie, dzięki. Dobranoc.
Tak leżę z oczami wlepionymi w sufit, czekając aż kolejna kroplówka zleci. A może lepiej różaniec? W końcu nie możesz się wymówić, że nie masz czasu.

***

– Po co ci to? Przecież wystarczy formacja kapłańska. 
Do czego to potrzebne? Przecież wystarczy w szkole z dziećmi.
– No tak, przyjdą harcerze, pomogą na Boże Ciało. Żeby tylko nie nabałaganili.
– Ale żeby tak od razu chusta, krzyż, a teraz jeszcze beret? Dlaczego to ksiądz robi? Przecież duszpasterze nie muszą?

Dlaczego 1 lipca 2012 roku powiedziałem przed całą moją 4. Drużyną Warszawską:  „Na mój honor z łaską bożą przyrzekam…”?  Bo spotkałem prawdziwych skautów. I nie żałuję, że jestem jednym z nich.

 
ks. Piotr Narkiewicz

Archiwum


Konto wpisów nieprzypisanych do nikogo bądź wpisów stworzonych przed migracją na nową stronę. (głównie wpisy przed 2020)