O tym, że w zdrowej duszy, zdrowe ciało, o sakramencie łez, ciągłym nawracaniu się, stawaniu w prawdzie o sobie, budowaniu wspólnoty, stałym spowiednictwie, a także o tym jak stać się prawdziwym Orłem z ks. Mariuszem Zaniewiczem, duszpasterzem kręgu szefów hufca garwolińsko-pilawskiego bł. Męczenników Podlaskich rozmawia Jerzy Żochowski.
Zacznijmy może, od definicji, czyli wyjaśnienia czym tak właściwie jest spowiedź święta?
Sama spowiedź jest to wyznanie grzechów i udzieleniem rozgrzeszenia, ale za tym stwierdzeniem kryje się dużo głębsza treść. Dotykamy tutaj jednego z określeń sakramentu uzdrowienia i pojednania. Św. Ambroży mówił, że Kościół ma wodę i łzy: wodę chrztu i łzy pokuty.A więc, mówiąc o spowiedzi ważne, żeby myśleć też o pokucie, pojednaniu i uzdrowieniu.
Co należy rozumieć poprzez uzdrowienie?
Jest takie powiedzenie: „W zdrowym ciele, zdrowy duch”. Opiera się na tym nasza pedagogika, która od pierwszego z celów jakim jest zdrowie i sprawność fizyczna ma prowadzić do ostatecznego celu życia czyli do Boga. Ja bym odwrócił trochę to powiedzenie i powiedział, że to zdrowy duch choremu ciału daje zdrowie. Zdrowy Duch to zdrowy człowiek, a co z tego wynika również i zdrowe ciało.
Czyli takie ewangeliczne podejście do sprawy…
Tak. Jezus zawsze najpierw uzdrawiał duszę, a dopiero potem ciało. Podczas Eucharystii, przed przyjęciem Komunii Św. mówimy: Panie nie jestem godzien abyś przyszedł do mnie, ale powiedz tylko słowo, a będzie uzdrowiona dusza moja. Pan Bóg uzdrawia najpierw naszą duszę z grzechu, a to oczyszczenie jest niezbędne do uzyskania życia wiecznego. Jezus mówi bowiem: Kto spożywa moje ciało i pije krew ma życie wieczne<J 6,54>, a my nie możemy przyjmować Boskiego Ciała i Krwi jeżeli jesteśmy w grzechu.
Czyli wynika z tego bardzo wyraźna konieczność dla naszego własnego dobra porzucenia życia w grzechu!
Trzeba sobie powiedzieć to bardzo jasno i konkretnie. Powinniśmy dążyć do tego, aby w naszym życiu nie było takiego dnia, w którym jest się bez Bożej Łaski. Taka stała wierność, przy której nie będzie godziny, przeżywanej w grzechu ciężkim. Zawsze więc kiedy grzeszymy powinniśmy jak najszybciej pojednać się z Panem Bogiem, aby naszym naturalnym stanem był stan Łaski uświęcającej, a nie stan grzechu.
Dochodzimy, więc do momentu gdzie trzeba się zapytać jaka rola w tym stałego spowiednictwa i stałego spowiednika, którego każdy wędrownik wybiera podczas obrzędu Eligo Viam(wybieram drogę)?
Stała spowiedź jest decyzją człowieka podjęcia wezwania Jezusa do nawrócenia. Decyduje się on tym samym na wybór drogi, którą będzie postępował. Właśnie ta droga ciągłego nawracania daje możliwość stawania w prawdzie o sobie, odkrywania siebie. Powinna również prowadzić do integralnego rozwoju na płaszczyźnie rozumowej, uczuciowej i fizycznej.
A jakie stała spowiedź ma przełożenie na nasze relacje?
Powinno się na to patrzeć z dwóch stron. Po pierwsze jako pogłębienie pojednania z samym Bogiem – oddając Panu Bogu nasze grzechy żyjemy w wolności, a tylko człowiek wolny potrafi prawdziwie kochać. Jeżeli kochamy realizujemy najgłębsze przykazanie miłości. Tak naprawdę więc to dzięki Łasce, możemy kochać Boga i naszych bliźnich.
A ta druga strona?
Ta druga strona to wspólnotowy wymiar naszego nawrócenia. Może nie patrzymy z tej strony często na to, ale trwanie w Łasce to trwanie we wspólnocie z Bogiem. Poza tym człowiek zrywając z grzechem wraca do wspólnoty Kościoła, a także do pełnego uczestnictwa w tych wspólnotach, które tworzy: rodziny, kręgu, ogniska, zastępu itd. Wspólnotę budują ludzie wolni. Budowanie wspólnoty jest możliwe tylko w miłości, wolności i prawdzie, a tych nie ma jeżeli trwamy w grzechu. który jest zaprzeczeniem prawdy, wolności i miłości.
Wróćmy na chwilę do stałego spowiednika. Dlaczego podczas obrzędu Eligo Viam wybieramy stałego spowiednika i decydujemy się spowiadać u jednego księdza, zamiast np. za każdym razem u innego?
Z jednej strony odpowiedź jest prosta – daje to pewną systematyczność w rozwoju życia duchowego. Jest to również odpowiedź na wezwanie św. Pawła: największy skarb nosimy w naczyniach glinianych. Przyglądamy się więc czy gdzieś w życiu nie gubimy Łaski Bożej. To, że spowiadamy się u jednego spowiednika nam samym pokazuje gdzie jesteśmy słabi, ale kryje się za tym coś więcej. Jest to lanie fundamentu do relacji. Dajemy się poznać w relacji zarówno Bogu jak też drugiemu człowiekowi, otwieramy się na niego. Żeby ktoś mi mógł pomóc to musi najpierw mnie poznać, a systematyczność daje ku temu okazje.
Często zachodzi pokusa, żeby właśnie nie dać się poznać i ukryć przed sobą, Bogiem i księdzem to czego najbardziej się wstydzimy…
Nie możemy uciekać od prawdy o sobie. Musimy się zmierzyć z konsekwencją grzechu pierworodnego jaką jest wstyd, który z kolei jest powodowany lękiem. Po grzechu pierworodnym, zanim doszło do rozmowy z Bogiem najpierw Adam i Ewa ukryli się właśnie ze wstydu tego co zrobili i z lęku. Jak się temu przyjrzymy to lęk leży gdzieś u podstaw naszych wszystkich grzechów. Jesteśmy egoistami bo boimy się o siebie, jesteśmy chciwi bo boimy się, że czegoś nie będziemy mieli itd…
A Chrystus mówi do nas, grzeszników i ludzi słabych: „Nie lękajcie się!”…
Właśnie. Veritas vincit – prawda zwycięża – krzyż, który ma symbolizować tą dewizę dostaje każdy Harcerz Orli, a nosi później również Harcerz Rzeczpospolitej. To stawanie w prawdzie o sobie jest więc wpisane głęboko w tożsamość każdego szefa. Harcerz Orli to ktoś kto wchodzi w systematyczną pracę nad sobą. Orzeł patrzy z góry na pewną rzeczywistość – z pewnego odnośnika. W naszym przypadku tym odnośnikiem ma być prawda: Prawda Odwieczna, a także prawda o nas. Czy można jeszcze spotkać prawdziwych Orłów, którzy właśnie w ten sposób patrzą na życie? Oby nigdy nie było tak, że będą to tylko wypchane ptaszyska, które nie mają w sobie nic z orła i nie potrafią wysoko latać.
Poprzeczka jest na pewno postawiona wysoko, ale miejmy nadzieję, że nie zabraknie nam odwagi do bycia orłami i latania wysoko. Dziękuję bardzo za rozmowę.
Dziękuję i zachęcam do zgłębiania tematu poprzez lekturę par. 1420-1485 KKK.
W Roku Wiary Katechizm to obowiązkowa lektura!
Z ks. Mariuszem Zaniewiczem rozmawiał Jerzy Żochowski