Maryjna Godzina Drogi – Paweł Czuba HR

Poniższe słowa pochodzą z dzieła św. Ludwika Marii Grignion de Montfort „Traktat o doskonałym nabożeństwie do Najświęszej Maryi Panny”.
18.03 Maryja jako wieczna pośredniczka między Bogiem a ludźmi
Wyznaję z Kościołem, że Maryja jako stworzenie, które wyszło z rąk Najwyższego, w porównaniu z Jego
nieskończonym Majestatem mniejszą jest niż najdrobniejszy pyłek lub raczej, że jest niczym, gdyż Bóg jeden jest TYM, KTÓRY JEST (Wj 3,14). Toteż ów Pan wielmożny, całkiem niezależny i sam sobie wystarczający, nie potrzebował ani nie potrzebuje koniecznie Najświętszej Maryi Panny, by urzeczywistnić swe zamiary i objawić swoją chwałę. Wystarczy Mu chcieć, by dokonać wszystkiego.
 


Przyjąwszy jednak rzeczywisty stan rzeczy, twierdzę, że Bóg, który od chwili stworzenia Najświętszej Dziewicy chciał największe swe dzieła przez Nią rozpocząć i dokonać, nie zmieni z pewnością swego postępowania na wieki, gdyż jest Bogiem i nie podlega zmianom ani w swych zamiarach, ani w swym postępowaniu.
Bóg Ojciec nie inaczej dał światu Syna swego Jednorodzonego, jak przez Maryję. Choć patriarchowie z takim utęsknieniem za Nim wzdychali, choć prorocy i święci Starego Przymierza przez cztery tysiące lat o skarb ten tak gorąco błagali, Maryja jedna wysłużyła Go i znalazła łaskę u Boga (Łk 1,30) mocą swych modlitw i wielkością swych cnót. Ponieważ świat nie był godzien – mówi św. Augustyn – otrzymać Syna Bożego bezpośrednio z rąk Ojca, dlatego dał Go Bóg Maryi, by świat Go przez Nią otrzymał.
19.03 Maryja jako pośredniczka łask Trójcy Świętej
Bóg Ojciec zebrał wszystkie wody i nazwał je „maria”, to znaczy morza (łac.). Utworzył On też zbiornik wszystkich swoich łask i nazwał go Marią. Bóg Najwyższy posiada skarbiec, składnicę bardzo bogatą, w której zamknął wszystko, co piękne, cenne, rzadkie i kosztowne, nawet własnego Syna. Tą przebogatą skarbnicą jest właśnie Maryja [córka Boga Ojca], którą święci nazywają „Skarbcem Pana” z którego pełności bogactwa spływają na ludzkość.
Bóg Syn dał swojej Matce wszystko, co swym życiem, śmiercią, swymi nieskończonymi zasługami i przedziwnymi cnotami wysłużył. Uczynił Ją Szafarką tego wszystkiego, co Mu Ojciec dał w dziedzictwie. Przez Nią daje swoim członkom udział w swych zasługach i cnotach i przez Nią rozdaje łaski swoje (św. Albert Wielki). Maryja jest Jego tajemniczym kanałem, przewodem, przez który łagodnie a obficie płyną bogactwa Jego miłosierdzia.
Bóg Duch Święty udzielił Maryi, swojej wiernej Oblubienicy, niewypowiedzianych darów. Uczynił Ją Szafarką wszystkiego, co posiada, tak że Ona jedna rozdziela wszystkie dary i łaski, dając, komu chce, ile chce, jak chce i kiedy chce (św. Bernardyn). Toteż nikt z ludzi nie otrzyma żadnego daru niebieskiego, który by nie przeszedł przez Jej dziewicze dłonie, albowiem wolą Boga jest, byśmy, wszystko mieli przez Maryję. W ten sposób chciał Najwyższy wzbogacić, podnieść i uczcić Tę, która z pokory przez całe życie chciała być ubogą i ukrytą, uniżając się aż do głębi nicości. Tak uczy Kościół, a z nim święci Ojcowie.
20.03 Działanie Jezusa przez Maryję
Jeżeli zwrócimy uwagę na resztę życia Jezusa Chrystusa, przekonamy się, że chciał rozpocząć swą cudotwórczą działalność również przez Maryję. Słowem wypowiedzianym przez Maryję uświęcił Jana w łonie matki jego, Elżbiety (zob. Łk 1,41). Skoro Maryja przemówiła, Jan został uświęcony. Był to Jego pierwszy i największy cud łaski.
Na Jej pokorną prośbę przemienił w Kanie Galilejskiej (zob. J 2,1nn) wodę w wino. Był to pierwszy Jego cud w porządku natury. Słowem, Jezus rozpoczął czynić cuda przez Maryję, nie przestaje ich spełniać przez Nią i przez Nią będzie je spełniał do końca świata.
21. 03 O pokorze Maryi
Pokora Jej była tak głęboka, że nic nie miało dla Niej większego powabu, jak prowadzić życie ukryte przed samą sobą i przed wszelkim stworzeniem, a znaną być jedynie Bogu.
Bóg wysłuchał próśb, które zanosiła do Niego o życie ukryte, ubogie i pełne upokorzeń, i w dobroci swojej zasłonił przed wzrokiem ludzkim Jej Poczęcie i Narodzenie, tajemnice Jej życia, Jej Zmartwychwstanie i Wniebowzięcie. Właśni rodzice nie znali Jej dobrze, a aniołowie pytali często jedni drugich: Kimże jest Ta?(Pnp 3,6), ponieważ Najwyższy ukrył Ją przed nimi; a jeśli czasem odsłaniał im rąbek tajemnic, to tym większe wspaniałości przed nimi ukrywał.
Bóg Ojciec zgodził się na to, by za życia nie zdziałała żadnego mającego rozgłos cudu, choć dał Jej władzę ku temu.
Bóg Syn zgodził się na to, by nie wypowiadała się prawie wcale, choć Ją wzbogacił mądrością swoją.
Bóg Duch Święty – mimo że Maryja była Jego wierną Oblubienicą – sprawił, że Apostołowie i Ewangeliści mówią o Niej bardzo mało, tyle tylko, ile było konieczne, by świat poznał Jezusa Chrystusa.
Maryja jest najdoskonalszym Arcydziełem Najwyższego, jest Arcydziełem, którego znajomość (św. Bernardyn) i posiadanie Bóg zastrzegł samemu sobie.
22.03 Dlaczego warto ofiarować wszystko Jezusowi przez Maryję?
Maryja uszlachetnia nasze dobre uczynki, ozdabiając je swymi zasługami i cnotami. Wyobraźmy sobie wieśniaka, który chcąc zdobyć sobie przyjaźń i przychylność króla, idzie do królowej i ofiaruje jej jabłko, stanowiące cały jego dobytek, z prośbą, by je ofiarowała królowi. Królowa przyjmuje ten ubogi i nikły dar wieśniaka, a położywszy go na wielką, szczerozłotą tacę, ofiaruje go w jego imieniu królowi. Wówczas jabłko, samo w sobie prawie żadnej nie przedstawiające wartości, byłoby przez wzgląd na złoty półmisek, a przede wszystkim na osobę, która je wręcza, podarunkiem godnym królewskiego majestatu.
23.03 O władzy Maryi
Ponieważ łaska doskonali naturę, a chwała łaskę, dlatego pewną jest rzeczą, że Pan Jezus w niebie tak samo jest Synem Maryi, jak Nim był na ziemi. Przeto zachował On względem Niej uległość i posłuszeństwo Najdoskonalszego Syna wobec Najlepszej Matki. Wszakże we wspomnianej zależności nie wolno upatrywać jakiegoś poniżenia lub jakiejś niedoskonałości dla Jezusa Chrystusa. Maryja bowiem stoi nieskończenie niżej od swego Syna, będącego Bogiem, i dlatego nie daje Mu rozkazów tak, jakby to czyniła matka ziemska względem podwładnego sobie dziecka. Maryja, przebóstwiona przez tę łaskę i chwałę, która przebóstwia wszystkich świętych, nie prosi o nic, nie żąda niczego, nie czyni nic, co by się sprzeciwiało przedwiecznej i niezmiennej woli Bożej.
Gdy więc czytamy w pismach św. Bernarda, św. Bernardyna, św. Bonawentury i innych świętych, że zarówno w niebie, jak i na ziemi, wszystko, nawet sam Bóg, podlega Najświętszej Maryi Pannie, to chcą oni przez to powiedzieć, że władza i moc, której Pan Bóg raczył Jej udzielić, jest tak wielka, że zdaje się, jakoby posiadała tę samą władzę, co Pan Bóg, a Jej modlitwy i prośby są u Pana Boga tak wszechpotężne, że uchodzą wprost za rozkazy przed Majestatem Bożym, który nigdy nie odrzuca próśb swojej ukochanej Matki, dlatego że zawsze są pokorne i zgodne z Jego wolą.
Jeżeli Mojżesz siłą swojej modlitwy zdołał tak dalece powstrzymać gniew Boży na Izraelitów, że Najwyższy i Nieskończenie Miłosierny Pan, nie mogąc mu się oprzeć, odezwał się do niego, by nie wstrzymywał zapalczywości Jego gniewu wobec tego buntowniczego ludu (zob. Wj 32,10), to cóż dopiero sądzić o modlitwie pokornej Maryi, godnej Matki Boga, która potężniejsza jest wobec Majestatu Bożego niż prośby i orędownictwo wszystkich aniołów i
świętych w niebie i na ziemi (św. Augustyn).
24.03 Nabożeństwo do Maryi konieczne jest do osiągnięcia życia wiecznego
Z faktu, że Najświętsza Dziewica potrzebna jest Bogu, mianowicie potrzebna warunkowo, bo taka jest wola Boża, wypływa logiczny wniosek, że ludziom Maryja jest tym bardziej potrzebna do osiągnięcia zbawienia wiecznego. Dlatego nie wolno nabożeństwa do Najświętszej Dziewicy stawiać na równi z nabożeństwem do świętych, jak gdyby było niekonieczne lub nadobowiązkowe.
Jeśli nabożeństwo do Najświętszej Dziewicy konieczne jest dla wszystkich ludzi chcących osiągnąć żywot wieczny, to o wiele potrzebniejsze jest ono dla tych, którzy są powołani do pełni doskonałości. Nie wierzę, by ktokolwiek mógł dojść do ścisłego zjednoczenia z Panem Bogiem i do doskonałej wierności Duchowi Świętemu, jeśli nie jest ściśle zjednoczony z Najświętszą Dziewicą i nie zależy całkowicie od Jej pomocy.
Tylko Maryja znalazła łaskę u Boga (por. Łk 1,30) bez pomocy innej ludzkiej istoty. Wszyscy, którzy po Maryi znaleźli łaskę u Boga, znaleźli ją jedynie przez Maryję i tylko przez Nią znajdą ją ci, którzy jeszcze przyjdą (św. Bonawentura). Maryja była pełna łaski, kiedy pozdrowił Ją Archanioł Gabriel (Łk 1,28); została przepełniona obfitością łask, kiedy Duch Święty na Nią zstąpił i w sposób tajemniczy Ją osłonił (zob. Łk 1,35). Tę zaś podwójną obfitość Maryja z dnia na dzień i w każdej chwili tak pomnażała, że osiągnęła niezmierzony i niepojęty stopień łaski. Najwyższy uczynił Maryję jedyną Skarbnicą swoich bogactw i jedyną Szafarką łask, aby według swojej woli uszlachetniała, podnosiła i wzbogacała ludzi, aby wprowadzała, kogo zechce, na wąską drogę wiodącą do nieba, aby przeprowadzała, kogo zechce, mimo wszelkich przeszkód, przez ciasną bramę życia, aby wreszcie dała tron, berło i koronę królewską, komu
Jej się podoba. Jezus jest zawsze i wszędzie owocem i Synem Maryi, a Maryja jest wszędzie prawdziwym drzewem, które nosi owoc żywota, i prawdziwą Matką, która rodzi Jezusa Chrystusa.
25.03 Maryja ukształtuje wielkich świętych czasów ostatecznych
Wszyscy możni narodów, powtarzam za św. Bernardem wyrażenie Pisma Świętego (Ps 45,13), z błaganiem upadać będą przed Obliczem Twoim po wszystkie wieki, zwłaszcza przy końcu świata. Najwięksi święci, dusze najbogatsze w łaskę i cnotę, modlić się będą najusilniej do Najświętszej Dziewicy i ciągle będą się w Nią wpatrywać jako w doskonały wzór do naśladowania i potężną pomoc we wszelkich potrzebach.
Powiedziałem, że stanie się to zwłaszcza przy końcu świata, i to wkrótce, gdyż Najwyższy wraz ze swoją Najświętszą Matką muszą ukształtować wielkich świętych, którzy tak dalece przewyższą świętością innych świętych, jak cedry Libanu przewyższają niskie krzewy, jak to Bóg objawił pewnej świętej duszy, której życie opisał Renty.
Wielkie te dusze, pełne łaski i gorliwości, będą powołane do tego, by stawiły opór nieprzyjaciołom Bożym, którzy zewsząd podniosą zajadle głowy. Zapałają one szczególniejszym nabożeństwem do Najświętszej Dziewicy, będą oświecone Jej światłem, będą karmione Jej mlekiem, kierowane Jej duchem, wspierane Jej ramieniem i otoczone Jej opieką tak, iż jedną ręką będą walczyć, a drugą budować (zob. Neh 4,10-12).
Teksty dodatkowe:
O nieprzyjaźni między Matką Bożą a Lucyferem
Tylko jeden raz położył Bóg nieprzyjaźń, ale nieprzyjaźń nieprzejednaną, która trwać będzie do końca świata i wzmagać się nieustannie: to nieprzyjaźń między Maryją, czcigodną Matką Bożą, a szatanem, między dziećmi i sługami Najświętszej Dziewicy a dziećmi i wspólnikami Lucyfera. Maryja, Najświętsza Matka Boża, jest największą nieprzyjaciółką, jaką Bóg przeciwstawił szatanowi. Już w raju ziemskim tchnął Bóg w Nią, choć wtedy istniała tylko w myśli Bożej, tyle nienawiści do tego przeklętego nieprzyjaciela Bożego, dał Jej tyle zręczności do ujawnienia złośliwości tego piekielnego węża, tyle siły do zwyciężenia, zdeptania i zmiażdżenia tego pysznego bezbożnika, że on nie tylko lęka się Jej więcej niż wszystkich aniołów i ludzi, ale poniekąd więcej niż samego Boga. Nie znaczy to, jakoby gniew, nienawiść i potęga u Boga nie były nieskończenie większe niż u Najświętszej Maryi Panny, gdyż doskonałości Maryi są przecież ograniczone. Raczej tłumaczy się to tym, że po pierwsze: szatan w swojej pysze cierpi nieskończenie więcej, że zwycięża go i karze nikła, pokorna służebnica Pańska, której pokora upokarza go bardziej niż potęga Boża, po drugie: Bóg dał Maryi tak wielką władzę nad szatanami, że jak często sami zmuszeni byli wyznać przez usta opętanych, więcej boją się jednego Jej westchnienia za jakąś duszą niż modlitw wszystkich świętych; więcej boją się jednej Jej groźby niż wszelkich innych mąk.
Co Lucyfer stracił przez pychę, Maryja odzyskała przez pokorę. Co Ewa zgubiła i zaprzepaściła przez
nieposłuszeństwo, Maryja uratowała przez posłuszeństwo. Słuchając węża, Ewa zatraciła siebie wraz ze wszystkimi swymi dziećmi i wydała je w ręce szatana. Maryja przez swoją doskonałą wierność Bogu ocaliła siebie i wszystkie swoje dzieci, i poświęciła je Majestatowi Bożemu (św. Ireneusz).
Bóg położył nie tylko nieprzyjaźń, lecz nieprzyjaźnie, bo nie tylko pomiędzy Maryją i szatanem, ale i pomiędzy potomstwem Najświętszej Dziewicy a potomstwem szatana. Znaczy to, że Bóg położył nieprzyjaźń, odrazę i skrytą nienawiść między prawdziwymi dziećmi i sługami Najświętszej Dziewicy a dziećmi i niewolnikami szatana. Nie kochają się oni wzajemnie i żadnej nie ma między nimi wewnętrznej łączności. Dzieci Beliala, niewolnicy szatana, miłośnicy świata – bo to na jedno wychodzi – prześladowali dotąd i w przyszłości prześladować będą bardziej niż kiedykolwiek wszystkich, co należą do Najświętszej Dziewicy, jak niegdyś Kain prześladował brata swego Abla, a Ezaw brata swego Jakuba. Wyobrażają oni potępionych względnie wybranych. Jednakże pokorna Maryja zawsze odnosić będzie nad pysznym szatanem zwycięstwa i tak świetne triumfy, że zetrze jego głowę, siedlisko pychy. Po wszystkie czasy Maryja odsłoni jego wężową złośliwość, odkryje piekielne jego zamysły, unicestwi jego diabelskie zamiary, a osłaniać będzie do końca wieków swe wierne sługi przed jego okrutnymi pazurami.
Ale moc Maryi nad wszystkimi szatanami zabłyśnie przede wszystkim w czasach ostatecznych, kiedy to szatan czyhać będzie na Jej piętę, to znaczy na wierne Jej dzieci i pokorne Jej sługi, które Ona do walki z nim wzbudzi. W oczach świata będą oni mali i biedni, poniżeni, prześladowani i uciskani, podobnie jak pięta w porównaniu do reszty członków ciała. Lecz w zamian za to będą bogaci w łaski Boże, których im Maryja obficie udzieli; będą wielcy i możni przed Bogiem; w świętości zostaną wyniesieni ponad wszelkie stworzenie przez swą gorącą żarliwość, a Bóg tak potężnie podtrzymywać ich będzie swoją mocą, że wraz z Maryją głęboką swą pokorą miażdżyć będą głowę diabła i staną się sprawcami triumfu Jezusa Chrystusa.
Maryja jako ulubione miejsce przebywania Trójcy Świętej
Maryja jest Świątynią i miejscem odpoczynku Trójcy Świętej, gdzie Bóg króluje w sposób wspanialszy i cudowniejszy niż gdziekolwiek indziej, nie wyłączając nawet Jego stolicy jaśniejącej wśród Cherubinów i Serafinów. Bez szczególniejszego przywileju żadne stworzenie, choćby najczystsze, nie ma wstępu do tej Świątyni.
 
 
Paweł Czuba HR

 

Archiwum


Konto wpisów nieprzypisanych do nikogo bądź wpisów stworzonych przed migracją na nową stronę. (głównie wpisy przed 2020)

Niewiastę dzielną któż znajdzie? – Jolanta Kępa wędr.

„Niewiastę dzielną któż znajdzie? Jej wartość przewyższa perły.” (Prz 31; 10)
Ankę poznałam w październiku zeszłego roku, w pierwszym miesiącu mojej pracy w Centrum Rehabilitacji Neurologicznej. Początkowo nie sądziłam, że okaże się tak niezwykłą Kobietą. Cieszę się, że miałam przyjemność ją poznać, bo kolejny raz ktoś wywrócił do góry nogami moje myślenie na temat problemów i (nie)zwyczajnych trudności dnia codziennego.
 


W życiu „przed” była roześmianą, bardzo aktywną, kochającą ludzi, życie, góry w każdej odsłonie i sporty z nimi związane, osobą. Skończyła studia na AGH, zaczęła prowadzić biuro podróży w Zakopanem, skąd pochodzi, biegała (dosłownie!) po górach, wspinała się, jeździła na nartach (szczególnie ukochała ski-tour`y)… Któregoś dnia zachorowała. Ot tak, po prostu… Miała wtedy niecałe 26 lat (mniej więcej tyle ile ja, kiedy poznałam jej historię). Nic na to nie wskazywało, że w głowie ma tykającą bombę. A jednak dopadło ją – młodą i zdrową dziewczynę. Zasłabła nagle i poczuła, że zaczyna odpływać; na sygnale odwieźli ją na oddział ratunkowy szpitala. W tym miejscu film się urywa zupełnie. Kilka dni później, ale już w szpitalu w Krakowie Anka leżała zupełnie bezwładna, zaintubowana, otoczona niezliczoną ilością wszelakiej maści sprzętu medycznego. Lekarze nie wiedzieli do końca, co się stało, że młoda i silna dziewczyna, tak szybko   i dramatycznie podupadła na zdrowiu. Po serii badań i konsultacji okazało się, że miała udar pnia mózgu. Może nie do końca zdajecie sobie sprawę, jak wygląda pacjent po takim incydencie neurologicznym… Jest zamurowany w swoim ciele. Dosłownie. Niezwykłe jest to, że u Anki inteligencja, pamięć, odbieranie świata nic a nic nie ucierpiały. Tylko jak to wszystko, co wewnątrz buzuje, wyrazić, kiedy nie można ruszyć nawet najmniejszym palcem u nogi, kiedy oddycha za ciebie respirator, a ty możesz jedynie obserwować, jak świat pędzi dookoła ciebie?! Nie wiem, czy potrafię sobie wyobrazić, jak to mogło być frustrujące dla tak aktywnej, żywiołowej, zawziętej (w tym dobrym sensie) osoby (w końcu góralki z krwi i kości – a one z tego słyną!); pewnie do granic możliwości i o jeden krok dalej… Początkowo była wściekła na wszystko i wszystkich, potem, kiedy pierwszy szok minął, ostro zabrała się do roboty.
 
W tym roku Anka skończy 38 wiosen, ma za sobą prawie 13 lat morderczych treningów     na salach gimnastycznych i innych zabiegów rehabilitacyjnych. Jeździ na wózku, ma porażenie spastyczne czterokończynowe (nie może chodzić samodzielnie), mówi z ogromnym wysiłkiem i niewyraźnie, napisanie kilku linijek tekstu jest dla niej nie lada wysiłkiem (na miarę wspinaczki drogą o trudności VI.8 (polska skala trudności dróg wspinaczkowych więcej nie przewiduje…), potrzebuje pomocy w najprostszych czynnościach dnia codziennego, ale za każdym razem kłóci się, gdy ktoś próbuje ją na wyrost wyręczać. To są OGROMNE sukcesy w przypadku pacjentki z taką chorobą! Anka pogodziła się z chorobą, co absolutnie nie znaczy, że odpuściła rehabilitację. Dzień w dzień wyciska z siebie siódme poty podczas ćwiczeń, zmagając się o lepsze jutro. Z jednej strony walczy o sprawność tak, jakby to było możliwe do osiągnięcia we względnie niedługim czasie (choć tak po ludzku, z medycznego punktu widzenia nie ma na to szans), a z drugiej cieszy się z najmniejszych rzeczy – pogodnego dnia, uśmiechu i serdeczności ludzi dookoła, opowieści znajomych o górskich wędrówkach i wspinaczkach, wypadach narciarskich… Kiedy opowiadała mi pewnego popołudnia  o górskim życiu z czasów „sprzed”, jej oczy iskrzyły, widać było w niej prawdziwą radość życia! Niezwykłe doświadczenie. W Ance jest niesamowity, na swój sposób przyciągający spokój (chociaż potrafi wkurzyć się maksymalnie, kiedy coś nie wychodzi czy ktoś nie rozumie, co chce przekazać, ale tylko na chwilę), jest otwarta na Pana Boga pomimo trudnego doświadczenia choroby. Wiecie, czego codziennie od niej się uczę? Po pierwsze zgody na prowadzenie Bożymi ścieżkami, pogody ducha i uśmiechu nawet wtedy, gdy jest trudno, radości   z najdrobniejszych rzeczy, hartu ducha i zawziętości w walce o dobro (kiedy dostała niemałą sumę pieniędzy na rehabilitację, uzbieranych na balu charytatywnym, oddała je swojej partnerce wspinaczkowej, która uległa wypadkowi; w kolejnym roku sama zaangażowała się w organizację tegoż balu na rzecz innej potrzebującej osoby). Anka ma w sobie to COŚ, co czyni ją piękną i dzielną niewiastą! Zresztą sami możecie się przekonać o tym, oglądając film dokumentalny nakręcony przez jej znajomych…
https://www.youtube.com/watch?v=b__d2dQ6T7E 
fot. Magdalena Ircha
 
 
 
 
Jolanta Kępa wędr.

Archiwum


Konto wpisów nieprzypisanych do nikogo bądź wpisów stworzonych przed migracją na nową stronę. (głównie wpisy przed 2020)

O pokusach (2) – Agata Głażewska

Ostatnio  próbowałam przedstawić myśl sługi Bożego księdza Piotra Semenenki dotyczącą konieczności pokus i korzyści zeń płynących.
Dziś – zgodnie z dalszą częścią omawianego traktatu – napiszę o mechanizmie pokusy.
„Spotkanie z pokusą jest walką, wojną” – stwierdza autor. Dlatego musimy wziąć pod uwagę stronę atakującą , jak i atakowaną. Sługa Boży podaje pewne zasady związane z działaniem pokusy i podkreśla, że dotyczą one zarówno kuszenia do grzechu ciężkiego, jak i do najmniejszej niedoskonałości (uleganie tej ostatniej jest już dopuszczeniem przegranej).
 

1. Właściwe stanowisko wobec pokusy
Najlepszym przygotowaniem do zmagań z pokusą jest poznanie i – co więcej – uznanie własnej nędzy. Autor powołuje się na Sobór Trydencki, który – potępiając naukę Lutra uważającego pożądliwość za grzech – orzekł, że pożądliwość wprawdzie jest z grzechu i do grzechu ciągnie, ale grzechem nie jest.
Ksiądz Semenenko, doświadczony spowiednik i kierownik duchowy, stwierdza, że wiele dusz odchodzi od Boga, popadając w rozpacz, tylko dlatego, że nie uznają własnej nędzy. Chcą być czyste, piękne, zadowolone z siebie. Natomiast w takim podejściu jest dużo pychy.
„Tymczasem nędza dopomina się o swoje prawo obywatelstwa; ona chce być uznana, chce, byśmy widzieli w niej naszą własność, i dopóki tego przyznania z naszej strony nie będzie, dopóty nie będzie pokoju.”
2. Strategia, czyli historia pokusy
Autor przedstawia pokusę, która dotknęła w raju pierwszego człowieka. Adam miał mądrość daną mu przez Boga, jego zmysłowość poddana była rozumowi, natura nieskażona grzechem pierworodnym.
Kuszenie zaczęło się od wzbudzenia wątpliwości w słuszność Bożego zakazu. „W każdej pokusie jest owo „dlaczego”. Dlaczego Pan Bóg zakazał? Wtedy gdy to nieszczęśliwe „dlaczego” zaczyna pukać do duszy naszej, obowiązkiem jest nie słuchać go i zerwać się jak matka broniąca swe dziecię, bo to wąż, który rzuca jad wątpliwości do naszego umysłu i serca.”
Jeśli – pisze ojciec – zaczynamy wchodzić w dyskusję z pokusą, jesteśmy na pozycji przegranej. Wtedy bowiem pokusa naciera już na wszystkie strony. Zaczyna się od wątpliwości, przechodzi w pożądanie, a kończy się grzesznym uczynkiem.
3. Taktyka pokusy
Pokusa poprzez zmysły, serce i uczucie uderza na wolę. Dlatego też zasada, którą powinniśmy się kierować, brzmi: „nie iść nigdy za własnym uczuciem, choćby się zdawało dobrem, bo w każdym uczuciu jest szukanie pociechy.”
To szukanie własnej pociechy jest przyrodzone naszej grzesznej naturze. Szatan podaje nam kamień, a nam wydaje się on chlebem pociech, czymś dobrym i pięknym. Dlatego potrzeba nam oczu Chrystusowych, by widzieć wszystko w Jego świetle.
Szatan próbuje też działać przez naszą próżność, zarozumiałość i umiłowanie własnego zdania. Pisze o tym ksiądz Semenenko następująco: „Wszelkie upodobanie w sobie samym, przekonanie o swojej zacności, rozumie itd., jak tylko jest w nas ustalone, skoro tylko przyjdzie do ataku, to już przegraliśmy.”
4. Praktyczne rady do walki z pokusą
Po pierwsze, nie bać się szatana.
Po drugie, upokorzyć się, czyli przyznać do własnej nędzy: „trzeba szczegółowego przyznania się, trzeba palec na ranę przyłożyć.”
Po trzecie, wzywać na pomoc Chrystusa, prosić Go, by dał nam swoje serce i oczy, żebyśmy zobaczyli całą prawdę o sobie i pokusie.
Po czwarte, zaufać Chrystusowi, choćby nawet pokusy przerażały swoją brzydotą.
Ojciec zachęca tez, by – choć nie ma takiej konieczności – spowiadać się z pokusy.
Bardzo konkretne, logiczne, proste rady, choć – przy przyrodzonej nam pysze – tak trudne do wykonania.
fot. Jarosław Głażewski
 
 
 
Agata Głażewska,
Hathina, żona HRa, matka dwojga harcerzy

Archiwum


Konto wpisów nieprzypisanych do nikogo bądź wpisów stworzonych przed migracją na nową stronę. (głównie wpisy przed 2020)