Skaut w internecie, czyli prawo harcerskie a wirtualna rzeczywistość


– To przechodzi ludzkie pojęcie, co ludzie wypisują w internecie – westchnąłem głęboko, wstając od komputera.
– To może ty byś im napisał, jak w internecie powinien zachowywać się chrześcijanin? – rzucił Gienek, nie odrywając oczu od książki.
– Eee tam. Jeszcze mnie zbanują i powiedzą, że krytykuję, moralizuję i że jestem staroświecki.
– Po pierwsze, co się stało, że nie chce ci się głosić Dobrej Nowiny tylko dlatego, że ktoś nie będzie jej słuchał i przestanie cię lubić? Po drugie, dobrze powiedziana krytyka jeszcze nikomu nie zaszkodziła. Po trzecie, weź im przeczytaj prawo harcerskie. Żaden skaut nie nazwie prawa harcerskiego moralizowaniem. Po czwarte, jeżeli już to staro-duchowny, a nie staro-świecki. – jak zwykle wlepił we mnie swoje brązowe oczy i uśmiechnął się szelmowsko.
– No dobra. Napiszę.

Uwaga ogólna

Nie mam zamiaru tutaj pisać o internetowych niebezpieczeństwach związanych z wykradaniem danych, wirusach, nawiązywaniem niebezpiecznych kontaktów, trojanach, cyberprzemocy i innych bardziej lub mniej technicznych sprawach. Są inni, mądrzejsi ode mnie. Spróbuję, opierając się na prawie harcerskim FSE, zwrócić uwagę na pewne aspekty korzystania z internetu jako środka mega masowego przekazu.

Uwaga bardziej ogólna

Wydarzenia, choć wzorowane były na zasłyszanych rzeczywistych (w niektórych piszący te słowa brał udział), zostały zmyślone i czasem celowo przesadnie wyeksponowane dla lepszego wyrażenia myśli, bez chęci upokorzenia kogokolwiek.

Uwagi szczegółowe

1. Harcerz dba o swój honor, aby zasłużyć na zaufanie.

Każdy, kto składał przyrzeczenie harcerskie, dobrze wie, że honorem jest należeć do Chrystusa i o tą przynależność każdy stara się dbać. Dobrze wiemy, że każdy grzech oddala mnie od Chrystusa, dlatego potrzebujemy ciągle nawracać się, korzystając z sakramentu pokuty. To jedna z tych rzeczy, której dzisiejszy człowiek bardzo potrzebuje. Ludzie wielokrotnie czują się zagubieni, nie mają kierunku w życiu, brak poczucia sensu życia dopada coraz młodsze osoby… Dlatego więc spotkanie z kimś kto, mając takie same walki i zmagania, rzeczywiście ciągle „dba o swój honor”, budzi zaufanie. Dlatego tym bardziej w internecie każdy powinien dbać o swój honor i ze względu na miłość do Chrystusa i drugiego człowieka unikać tego, co powoduje, iż ów honor, a co za tym idzie i zaufanie, są narażone na szwank.
2. Harcerz jest lojalny wobec swojego kraju, rodziców, przełożonych i podwładnych.
Lojalność. Czy coś takiego w anonimowym internecie jest w ogóle możliwe? Wirtualność i poczucie bezkarności osłabia w nas to, co lojalnością nazywamy. A przecież, mimo że ten po drugiej stronie widzi tylko mój nick i avatar, nadal muszę pozostawać sobą i nadal mam być lojalny wobec tych, których Bóg na mojej drodze postawił.  Czy zatem wolno mi z internetu robić pole do wylewania swoich żali na wszystko i wszystkich? Z kilku powodów nie. Po pierwsze, nigdy nie wiesz, jak zostanie zrozumiana twoja wypowiedź, a zanim ją sprostujesz następnym postem, co normalnie zrobiłbyś w zwyczajnej dyskusji, wiadomość pójdzie w świat… Po drugie, nie każde zdanie i nie każda dyskusja jest przeznaczona dla wszystkich. Nie po to jest Rada Zastępu, Rada Drużyny, Sąd Honorowy, Rada Szczepu, Rada Hufca etc., by dyskusję na temat błędów zorganizowanego przez zastęp Pingwin biwaku toczyć na Facebooku. Po trzecie, pewne słowa nigdy by nie padły z twoich ust, gdybyś patrzył/a w oczy osobie, z którą rozmawiasz… W codziennych kontaktach pewnych słów, pewnych gestów byśmy wobec innych nie wykonali właśnie ze względu na to, że jesteśmy lojalni wobec naszych rodziców, przełożonych, podwładnych, przyjaciół. A przecież w internecie jesteśmy tymi samymi ludźmi…
3. Harcerz jest powołany do służby bliźniemu i jego zbawieniu.
Wszystko, co robię, robię ze względu na moje i innych życie wieczne. Zatem zawsze siadając do komputera muszę mieć to w pamięci: czy to, co zrobię, obejrzę, napiszę przyczyni się do zbawienia bliźniego? No bo jeśli nie, to po co to robić? Garść przykładów. Na Facebooku na niektórych stronach katolickich pojawia się  coraz więcej komentarzy, w których różne osoby zadają ważne dla nich pytania religijne. I tu pojawia się problem, gdyż wiele osób natychmiast rzuca się z odpowiedziami, pocieszeniami, udzielając często jednoznacznych i stanowczych rad. Często jednak powodowani współczuciem i przekonaniem o swojej wiedzy, udzielają odpowiedzi niezgodnych z nauczaniem Kościoła… O ile w pytaniu o to, jak przyprawić zupę, skutki błędnej porady będą krótkotrwałe, to już w kwestii: „czy przyjmowanie Komunii na stojąco jest świętokradztwem” niewłaściwa odpowiedź wypowiedziana rzekomo w imieniu Kościoła ma wpływ na duszę człowieka, a to już jest poważna sprawa…
Podobnie ma się z „lajkowaniem” i udostępnianiem różnych stron internetowych, które wydają nam się ciekawe bądź zabawne. Ale… czy jest coś zabawnego w tym, gdy ktoś kpi sobie ze Mszy świętej bądź z papieża? Czy przysłowiowa już krytyka papieskich butów jest służbą na rzecz bliźniego i jego zbawienia?
4. Harcerz jest przyjacielem wszystkich i bratem dla każdego innego harcerza.
Czy to znaczy, że mam przyjmować wszystkie osoby do grona facebookowych znajomych, nawet te zupełnie nieznane i wręcz podejrzane? Nie, bo to wiąże się z bezpieczeństwem Twoim i Twoich bliskich i tak jak w realu nie dajemy każdej napotkanej osobie swojego adresu i zdjęć rodzinnych, tak również powinniśmy postępować w sieci. Ale jak pisałem wyżej: tematu bezpieczeństwa i polityki prywatności rozwijać nie będziemy. Tu skupimy się bardziej na relacjach.
Jeżeli już w założeniu jestem przyjacielem wszystkich, to przez wypowiedzi na forach internetowych nie mogę działać tak, jakbym nie był. Zdarzają się różnice w poglądach, zdarzają się różne zdania, ale jeżeli naprawdę jestem przyjacielem wszystkich, to różnica poglądów nie może zmienić mojego nastawienia do drugiej osoby. W internecie jest trudniej niż w realnym życiu zauważyć tą subtelną różnicę pomiędzy dyskutowaniem, a kłótnią. Często takie internetowe dyskusje przeradzają się w Teksańską Masakrę Piłą Łańcuchową, gdzie „EOT” jest najłagodniejszym z użytych zakończeń. Czy rzeczywiście w dyskusji takich jestem przyjacielem wszystkich i BRATEM KAŻDEGO harcerza? Ale idźmy dalej: „nie będę z nim rozmawiał, bo on jest taki i owaki, a ona to taka i siaka.”, „zbanowałam ją, bo jej nie lubię. A co mi tu będzie…”, „masz rację, nikt ci nie każe lubić wszystkich, niech sobie wraca, skąd przyszła”, ta wyimaginowana dyskusja dla przeciętnego czytelnika nie wyda się niczym nadzwyczajnym. Ot, pokłócili się, zwyzywali, więc się rozchodzą pogniewani i więcej nie muszą się spotykać. (Przy okazji: to ciekawe, że w rzeczywistości nawet się nie spotkali, a już zdążyli „znielubić”…) Owszem, ale czy tak może powiedzieć ktoś, kto wypowiedział publicznie słowa „przyrzekam przestrzegać prawa harcerskiego”? Przypomnijmy, że punkt 4 nie ogranicza bycia przyjacielem WSZYSTKICH do przeprowadzania staruszek przez ulicę. „Ach, proszę księdza, nie przesadzajmy, że wszystkich. No, jak mogę być przyjacielem tych, którzy mnie nienawidzą i wyśmiewają? Trzeba im pokazać, gdzie raki zimują!”. Naprawdę tak uważasz? To lepiej sobie daj spokój i z harcerstwem i z chrześcijaństwem, bo „miłujcie waszych nieprzyjaciół” jest tym przykazaniem, które nas wyróżnia spośród innych religii i nie będziemy go zmieniać tylko dlatego, że ci się nie podoba…
5. Harcerz jest uprzejmy i rycerski.
Ten punkt w naszym rozważaniu w sposób jak najbardziej naturalny wynika z poprzedniego. W internecie wiele razy zdarzyło mi się przyglądać dyskusjom, gdzie adwersarze obrzucali się inwektywami, złośliwościami, tylko dlatego, że różnili się poglądami na pewne tematy. Co gorsza, były to osoby deklarujące się jako katolicy. Co jeszcze gorsze, wiele innych osób deklarujących się jako katolicy przyglądało się z radością owym dyskusjom, „lajkując” co kąśliwsze kawałki. Nie jestem wcale przekonany o tym, że słowa „tradsy”, posoborowiki”, „katolemingi” „mohery” są używane jako wyraz sympatii do rozmówcy… Co to ma wspólnego z uprzejmością i rycerskością? Jedną z cech pożądanych u rycerza jest szacunek dla przeciwnika. Walczymy, nie zgadzamy się ze sobą, ale gramy według ustalonych zasad. I nawet jeśli przeciwnik gra nie fair, to ja nie zniżam się do jego poziomu. Czy w walce chodzi o to, by wygrać za wszelką cenę? Wiem, że sławniejszy jest Diego Maradona, który strzelił gola ręką i został złapany na dopingu, niż Vittorio Esposito, który celowo zmarnował rzut karny wiedząc, że sędzia pomylił się, przyznając jego drużynie „jedenastkę”, ale kto zasługuje na większy szacunek?
6. Harcerz widzi w przyrodzie dzieło Boże, szanuje rośliny i zwierzęta.
Czy można porównać oglądanie nawet najpiękniejszych filmów przyrodniczych w full HD i dolby surround ze smakiem wody w potoku, dotykiem płatków śniegu na twarzy, zapachem ogniska, śpiewem ptaków o poranku i zielenią liści na wyciągnięcie ręki? Dlatego najlepszym i najkrótszym komentarzem do tego punktu prawa harcerskiego niech będzie zdanie, które kiedyś usłyszałem od pewnego skauta: „Chłopaki! Zostawmy komputer, idźmy do lasu!”.
7. Harcerz jest karny, każde zadanie wykonuje sumiennie i do końca.
Niestety, zdarza się, że przywiązanie do komputera staje się wręcz idolatryczne, czego skutki są opłakane.
(– Co to jest idolatria? – zapytał Gienek.
– No, to jest tak, jak ktoś czci inne bożki, czyli idole.
– Aha. Rozumiem. To głupie, prawda?
– No tak. Ale niestety czasami …
– …robimy strasznie głupie rzeczy – pluszak westchnął ciężko, patrząc na mnie z wyrzutem.)
Zaniedbywanie obowiązków jest tutaj jedynie najbardziej widocznym efektem naszego surfowania. Bo przecież koniecznie muszę poczekać, aż ktoś odpisze na mój post. Bo przecież koniecznie teraz muszę sprawdzić, jaki wynik był w meczu Seahawks i 49ers. Bo przecież muszę najpierw przejść 7 poziom 8 etapu gry on-line. A że miałem liczne obowiązki, od domowych poczynając, a na zastępowych kończą? A że już trzy razy rodzice kazali mi się wylogować? No, przecież jeszcze można to zrobić później. „Mamo, kurz na podłodze to nie piekarnia, nie pali się”…
8. Harcerz jest panem samego siebie, uśmiecha się i śpiewa w kłopotach.
W naszych rozważaniach ten punkt jest konsekwencją poprzedniego. Jeżeli mam być panem samego siebie, to muszę być wolny od nałogów. A internet takim nałogiem się staje dla coraz większej ilości ludzi. I to nie tylko nastolatków, drodzy dorośli. Piszący te słowa także ma z tym problem, by być panem komputera, a nie odwrotnie… Czy zatem rzeczywiście trzeba skomentować każdy post, który ktoś napisze? Czy rzeczywiście musisz wypowiedzieć się na każdy temat (szczególnie na ten, na którym się nie znasz)? A strony opatrzone znaczkiem (+18)? Czy naprawdę kliknięcie na strony pornograficzne jest silniejsze od ciebie i twoich postanowień z ostatniej spowiedzi? A jak reaguję na trudności i upokorzenia intrenetowe? Czy moje emocje nie przeszkadzają mi przypadkiem we właściwej ocenie sytuacji? „Ach, proszę księdza, każdy ma prawo do emocji, ksiądz ich nie ma?” Oczywiście, że wiele razy zdarzyło mi się wybuchnąć „internetowym gniewem”, szczególnie na widok niesprawiedliwej i napastliwej krytyki umiłowanego przeze mnie Kościoła Katolickiego i papieża. Oczywiście, że wiele razy dotykały mnie komentarze wyzywające mnie od „zideologizowanych”, „niedouczonych”  etc.  I wiele razy zdarzało mi z krwią nabiegłymi oczami pisać posty, które kilka sekund później usuwałem, gorzko żałując, że znów dałem się sprowokować… Powoli uczę się, że lepiej naprawdę „śpiewać w kłopotach”, niż dać się ponieść temu, co tak naprawdę mną nie do końca jest.
9. Harcerz jest gospodarny, troszczy się o dobro innych.
Można łatwo odpuścić sobie i powiedzieć: z wyjątkiem „kredytów” w RPG to żadnym majątkiem w świecie wirtualnym nie dysponuję, więc w czym problem? Człowiek, niezależnie jak biedny i w jakiej rzeczywistości przebywa,  zawsze posiada jedno dobro: czas. I ode mnie zależy, jak ten czas użyję. Czy czas przeznaczony na „bycie w internecie” zmarnotrawię, czy wykorzystam? Czy czas, który przeznaczony jest na odpoczynek i rozrywkę (a odrobina takiego czasu też jest potrzebna) wykorzystałem na dobrą czy złą rozrywkę? Czy korzystając z czasu troszczyłem się o dobro drugiego, czy raczej o swoje?
Przykład. Taka ważna wiadomość. Wyślę maila wszystkim znajomym. Na grupę, będzie szybciej. No tak, ale w grupie są także ci, których wiadomość nie dotyczy i jeżeli ktoś codziennie otrzyma 10 takich maili od znajomych, to zanim otworzy i przeczyta, że to go nie dotyczy, mija sporo jego czasu. A jak jeszcze robi to w godzinach pracy (bo ma służbowego smartfona)? Wiele wiadomości to tzw. łańcuszki, mimo że napisane: „to nie jest łańcuszek”. Jeśli chcesz wysłać wiadomość, to bądź pewny jej prawdziwości. Są nawet specjalne strony, gdzie można sprawdzić wiarygodność takiej krążącej od lat sensacji o „superwirusie”, „buddyjskich ekstremistach właśnie wczoraj”, „wiadomościach potwierdzonych u prowincjała…”, „chorym dziecku, za które portal zapłaci 1 grosza, jeśli udostępnisz”. Polecam cytat z serialu „NCIS”: special agent L.J. Gibbs: „Zasada numer 3: Nigdy nie wierz w to, co ci mówią. Dwa razy sprawdzaj”.
10. Harcerz jest czysty w myślach, mowie i uczynkach.
Czystość w języku polskim ma dwa znaczenia. Jak wiemy, w prawie harcerskim chodzi o czystość związaną z seksualnością człowieka, a nie z myciem rąk przed jedzeniem (co nie znaczy, że tego nie robimy). Ciało chrześcijanina jest świątynią Ducha Świętego i także z tego powodu zasługuje na szczególny szacunek. Przekazywanie życia, w którym człowiek bierze udział, jest czynnością jak najbardziej świętą i dlatego Kościół od zawsze broni małżeństwa i wszystkiego, co w nim się dzieje. Otaczający nas świat proponuje zupełnie odmienne spojrzenie na cielesność… W internecie z wulgarnością, rozwiązłością czy treściami erotycznymi spotykamy się wielokrotnie częściej, niż w życiu realnym. Nawet na głównych stronach portali informacyjnych renomowanych gazet znajdują się zdjęcia godzące w godność osoby ludzkiej. Coraz częstsze wykorzystywanie nagości w reklamach czy filmach, wulgarne zdjęcia czy rysunki pojawiające się na najbardziej niewinnie wyglądających stronach… Przypomina mi się cytat z Lady Pank „gdzie spojrzę, dookoła dżungla”. Czy można się przed tym jakoś uchronić? Nie tylko można, ale nawet trzeba. Jak wspominałem na wstępie, sprawy filtrów rodzinnych etc. poruszać nie będę, zatrzymam się jedynie nad dwoma kwestiami: lajkowanie tzw. „nieprzyzwoitych żartów” i oglądanie „golizny”. To prawda, że żarty spontanicznie powodują w nas rozbawienie i jednocześnie chęć podzielenia się naszą wesołością z innymi. Prawdą jest, że taką wesołość wywołują także dowcipy o podtekście bądź kontekście seksualnym. Ale to, co spontaniczne, nie jest jednoznaczne z tym, że jest właściwe. „Przecież jestem dorosły, sam mam już żonę i dzieci”. Tym gorzej. Wulgarność i ośmieszanie ludzkiej seksualności prowadzą do tego, do czego prowadzą rubaszne żarty o alkoholikach: podświadomą akceptację złych zachowań. Tyle wokół mówi się o zorganizowanej seksualizacji, różnych ideologiach etc., a zapomina się, że problemem zawsze jest serce człowieka, które przez takie „frywolne żarciki” stopniowo traci poczucie skromności i czystości. Dodatkowo trzeba pamiętać, że to, co „lajkujemy” jest widoczne dla wszystkich naszych znajomych. Czy naprawdę chciałbyś, by twoi zastępowi także polubili „ten” obrazek? Ktoś jednak może zapytać: czy w takim razie, skoro jestem dorosły i nie udostępniam nikomu „tych” treści bądź ograniczam grono oglądających do moich dorosłych znajomych, to jestem w porządku? Gienek zwykł mawiać: „jak jakiś film nie jest dla dzieci, to jest dla nikogo”. Dlaczego spada nam wrażliwość na piękno? Bo otaczamy się brzydotą i wulgarnością. Ale znów ktoś powie: ale przecież i w „Pieśni nad pieśniami” jest o cielesności, a przecież rzeźby i malowidła Michała Anioła… Jeżeli ktoś zdjęcie, którego celem jest wzbudzenie pożądliwości, porównuje z „Dawidem” Michała Anioła, a pijacką piosenkę o różnych rodzajach „miłości” do Pieśni nad Pieśniami, to niniejszym wzywam do nawrócenia i odwiedzenia konfesjonału. Jest pewną ułudą, że „gdy będę duży”, to pewne rzeczy już będę mógł robić bez konsekwencji.  Podobnie się ma sprawa używania tzw. wulgarnych słów. Oczywiście, istnieje różnica, czy ktoś „rzuci mięsem”, gdy uderzy się młotkiem w palec, czy ktoś zwyzywa swoją koleżankę, jednak zarówno pierwszy jak i drugi czyn nie zasługują na pochwałę.

Uwagi końcowe

I tu właściwie nasze rozważania możemy zakończyć, pozostawiając oczywiście każdemu wolność w przyjęciu bądź odrzuceniu tego, co powyżej. Jezus młodzieńcowi powiedział: „Jeśli chcesz być doskonałym….”
Być może ktoś postawi zarzut, że wyszedł z tego artykułu rachunek sumienia. To prawda. Prawo harcerskie ma znamiona rachunku sumienia. Dobrze jest codziennie sprawdzić, czy dziś przestrzegałem tego, co ślubowałem. Ale przy tym nie należy zapominać o najważniejszej rzeczy, o tym, że Bóg działa, że Jezus jest ponad naszymi grzechami i niemożnościami. Że łaska boża jest do zbawienia koniecznie potrzebna i bez Bożej pomocy nie ma możliwości „bycia doskonałym”. I że jedynym, kto nas usprawiedliwia przed Ojcem, jest Jezus Chrystus, pokazujący swoje chwalebne Rany i mówiący: Ojcze, przebacz im… Dlatego też przyrzeczenie harcerskie zaczynamy słowami: na mój honor Z ŁASKĄ BOŻĄ…”

P.S. Jeżeli, drogi czytelniku, miałbyś wątpliwości, co do niektórych sformułowań, to zanim osądzisz mnie od czci i wiary, zapraszam do rozmowy w celu wyjaśnienia stanowisk.

ks. Piotr Narkiewicz

Archiwum


Konto wpisów nieprzypisanych do nikogo bądź wpisów stworzonych przed migracją na nową stronę. (głównie wpisy przed 2020)

Książki i biografie (1) – Hathina poleca… Dietrich von Hildebrand

Dwa lata temu nasza domowa biblioteczka wzbogaciła się o cykl książek z serii „Fides&Ratio”. Pięknie wydane przez Frondę, w twardej, srebrnej oprawie, mądre książki.
Pierwszym autorem, z którym zawarłam głęboką duchową przyjaźń, był niewątpliwie Dietrich von Hildebrand. Niezwykła to postać, o przenikliwym umyśle, filozof, ekspert Vaticanum II, uważany przez Piusa XII za Doktora Kościoła XX wieku, a według Benedykta XVI jeden z najwybitniejszych myślicieli naszych czasów.
Hildebrand nie urodził się w katolickiej rodzinie. Rzymską wiarę przyjął świadomie wraz z żoną w 1914 r. Wpływ na tę decyzję miała znajomość z twórcą fenomenologii, Maxem Schelerem, którego poznał w czasie studiów filozoficznych w Monachium.

Jako zdeklarowany i odważny przeciwnik narodowego socjalizmu musiał opuścić Monachium i udać się do Wiednia, a następnie do Szwajcarii i wreszcie do USA, gdzie mieszkał aż do śmierci (1977).
Twierdził, że epoka, w której przyszło mu żyć, to czas, kiedy „przeżywamy zakrojony na szeroką skalę „bunt” przeciw duchowi” (zarówno w wydaniu nazistowskim, jak i komunistycznym), przygotowany przez  liberalną afirmację relatywizmu. W jednym z artykułów, zamieszczonych na łamach redagowanego przez siebie tygodnika „Der Christlicher Standesstaat”, pisał: „Lenin i Hitler rzeczywiście przeznaczyli ludzkiej osobie to miejsce, które przynależy tej nieszczęsnej istocie, którą z człowieka uczynili liberałowie.”
Lekturę prac Hildebranda zaczęłam od jego ostatniego dzieła, będącego zarazem intelektualnym  testamentem autora, jakim jest „Spustoszona Winnica”. Nie mogłam się od niej oderwać, czułam, że ktoś klarownie wyraża to, co sama głęboko w sercu noszę.
Autor przywołuje myśl Piusa XII: „Kościół musi różnym krajom i epokom nadać swoje oblicze, nie na odwrót” i stwierdza z bólem, że we współczesnych czasach zastępuje się walkę przeciw duchowi świata uległością wobec niego.
Wielu ludzi Kościoła ulega mitowi nowoczesnego człowieka, a biskupi często nie robią użytku z autorytetu przekazanego im przez samego Chrystusa. Niejednokrotnie na uczelniach szerzą się herezje głoszone przez postępowych teologów i nikt im nie stawia oporu.
Skąd bierze się takie nieposzanowanie autorytetu i odrzucenie anatemy?
Z fałszywie rozumianej wolności? Z tchórzostwa? Z cała pewnością tak, ale jest ono też skutkiem nadmiernego przywiązania do doczesności.
Jakie inne błędy niesie za sobą absolutyzacja doczesności – tak znamienna dla naszych czasów? Spróbuję chociaż niektóre z nich wypunktować:
1.    Zewnętrzna naprawa świata staje się ważniejsza od uświęcenia indywidualnej osoby.
2.    Niewłaściwe rozumienie miłości, utożsamianej  z dobroduszną spolegliwością. Przestajemy się wtedy troszczyć o prawdziwe dobro naszych bliźnich, jakim jest ich zbawienie.
3.    Kolektywizm, który – niestety – wkrada się też do Kościoła i polega na wywyższeniu wspólnoty kosztem pojedynczej osoby.
4.    Stawianie jedności ponad prawdę, co prowadzi do pseudoekumenizmu.
5.    Dehumanizacja i depersonalizacja.
Hildebrand rozprawia się też z mitem człowieka nowoczesnego z całą jego pychą i kultem postępu, który być może czyni nasze życie wygodniejszym, ale przy tym odpoetycznia je, depersonalizuje i ogranicza osobistą wolność.
Fantastyczne jest jego spostrzeżenie dotyczące tzw. otwartości ducha. Niesłusznie utożsamia się ją z relatywizmem. Tymczasem relatywizm i otwartość ducha wykluczają się, gdyż otwartość ducha to odporność na błędy filozoficzne, metafizyczne itp. Zachwalając otwartość na błędy zachowujemy się, według Hildebranda tak, jak byśmy zachwalali podatność na choroby jako szczególną cechę zdrowia.
Nie sposób przytoczyć całego bogactwa myśli tego niezwykłego człowieka. Zachęcam więc do lektury. Jest to prawdziwa uczta duchowa i intelektualna. Daje możliwość skonfrontowania swoich poglądów z kimś, kto do głębi rozumiał naukę Kościoła Świętego. I nie chodzi mi bynajmniej o to, byśmy skupili się na krytyce Kościoła. Można przecież czytając tę książkę przyjrzeć się sobie:
Na ile ulegam tzw. duchowi czasów, sprzecznego z tym, czego uczył Chrystus?
Na ile pozwalam środkom masowego przekazu zatruwać swoją duszę intelektualną miałkością?
Jak rozumiem prawdziwy ekumenizm?
Ile we mnie arogancji, pychy wobec wielkiego, ponadczasowego wkładu minionych wieków?

Te i wiele podobnych pytań można sobie stawiać. I być posłusznym słowom Apostoła Narodów – św. Pawła, który nawoływał: „Nie upodabniajcie się do tego świata ale się przemieńcie przez odnowienie umysłu swego, abyście umieli rozróżnić, co jest wolą Bożą, co jest dobre, miłe i doskonałe” (Rz12,2).

fot. Jarosław Głażewski



Agata Głażewska,
Hathina, żona HRa, matka dwojga harcerzy

Archiwum


Konto wpisów nieprzypisanych do nikogo bądź wpisów stworzonych przed migracją na nową stronę. (głównie wpisy przed 2020)