Uwalnianie od grania ról

Nie zdajemy sobie nawet sprawy, jak wielki wpływ na nasze zachowanie mają nasze przekonania o nas samych. Te przekonania są kształtowane w dużej mierze przez to, co słyszymy o sobie od innych. Szczególną rolę odgrywają tu przekonania naszych rodziców, ale także innych osób dla nas ważnych, z których zdaniem się liczymy. Jeśli wiele razy w swoim życiu słyszeliśmy, że posiadamy jakąś cechę – jesteśmy nieśmiali, wrażliwi, uparci, bezczelni – nieświadomie dostosowujemy nasze zachowanie do takiej etykietki. Można powiedzieć, że to samospełniająca się przepowiednia. Czasem wręcz próbujemy udowodnić, że faktycznie tacy jesteśmy. Robimy to trochę na złość, szczególnie jeśli chodzi o jakieś cechy negatywne, na zasadzie “ja wam dopiero pokażę jaki jestem złośliwy”.

Oczywiście działa to w dwie strony – również my przyczepiamy innym etykietki i postrzegamy innych poprzez opinie, jakie o danej osobie krążą. Uwolnienie się od przypisanej roli jest trudne, wymaga zmiany w sposobie myślenia, przekonania się, że nie muszę być taki. My, jako szefowie, możemy również pomóc naszym podopiecznym wyjść z granych ról i starać się, aby nasze spojrzenie na nie było wolne od opinii i etykiet. Oto kilka sposobów:

  1. Wykorzystaj okazję pokazania dziecku, że nie jest tym, za kogo się uważa

(nieśmiały) – Widziadłem jak podszedłeś do nowego chłopca w zastępie. Jaś czuł się zagubiony w nowej sytuacji, a ty się nim zaopiekowałeś i pomogłeś przełamać lody z innymi harcerzami. Zachowałeś się bardzo dojrzale i otwarcie.

  1. Stwórz sytuację, w której dziecko spojrzy na siebie inaczej

(zapominalski) – Ania zobowiązuję cię do zabrania mapy na ZZZ. Bez niej nie trafimy na miejsce.

  1. Pozwól dziecku podsłuchać, gdy mówi się o nim pozytywnie

(nieogarnięty, do rodziców, po powrocie z ZZZ-tu) – Michał bardzo dobrze sobie poradził, pomimo, że był to jego pierwszy wyjazd w naszym gronie. Nigdy nie musieliśmy na niego czekać, a nawet zauważał, co trzeba zrobić, zanim ktoś o tym powiedział.

  1. Zademonstruj zachowanie godne naśladowania

(niezorganizowany) – Aż się boję zabrać do sprzątania harcówki. Takiego bałaganu dawno tam nie było. Już wiem – musimy podzielić sprzątanie na etapy.

  1. W szczególnych momentach bądź dla dziecka skarbnicą wiedzy

– Zawsze jestem roztrzepany, nie umiem się skupić… – Myślę, że niesprawiedliwie się oceniasz. Pamiętasz, jak byłeś topografem na ostatniej pielgrzymce. Trzeba było uważać, bo trasa była skomplikowana, a ty miałeś wszystko pod kontrolą i bez problemu trafiliśmy na miejsce.

  1. Gdy dziecko postępuje wg starych nawyków, wyraź swoje uczucia lub oczekiwania

(niewytrwały) – Ela, widzę, że nie dokończyłaś wyplatać stołu i zostawiłaś wokół bałagan. Wierzę, że możesz to zrobić dobrze i do końca.

Opinie, które przywarły do nas mogą rzutować na nasze dorosłe życie. Jeśli wielokrotnie w dzieciństwie słyszeliśmy, że jesteśmy “jacyś”, to wyrobiliśmy sobie już najpewniej wzorzec zachowań, który to potwierdza. Spróbujmy prześledzić skąd wzięły się nasze przekonania o nas samych. A gdy widzimy, że do naszych podopiecznych jest przypisywana określona rola – spróbujmy ją przełamać pokazując, że to tylko opinia, nie zaś bezdyskusyjna prawda.

fot. Bożena Nowakowska

To już ostatni artykuł na podstawie książki “Jak mówić, żeby dzieci nas słuchały…”. Mamy nadzieję, że były one dla Was ciekawe i rozwijające. Jeśli jesteście zainteresowani tą tematyką i chcecie wprowadzić w życie przedstawione zasady do relacji między Wami i innymi ludźmi polecamy lekturę całości.

Pamiętajmy, że każda osoba jest podmiotem, czuje i jako dziecku Bożemu należy jej się szacunek – nawet (a może przede wszystkim) jeśli ma tylko kilka lat i jest od nas zależna. Nasze słowa mają wielkie znaczenie – dbajmy, żeby budowały, a nie niszczyły.

Emilia Kawałek


Nie wyobraża sobie życia bez czytania i kawy. W Zawiszy spędziła pół życia. Od kilku lat służy jako asystentka hufcowej ds. wypoczynku.

Pochwal dziecko przed zachodem słońca

Na podstawie 5. rozdziału książki „Jak mówić, żeby dzieci nas słuchały. Jak słuchać, żeby dzieci do nas mówiły” A. Faber, E. Mazlish.

Skąd wiesz, na co cię stać?

Nikt z nas nie rodzi się z poczuciem własnej wartości. Musimy się o niej dowiedzieć od otaczających nas osób.

Na podstawie wypowiedzi rodziców i innych dorosłych dziecko wyrabia sobie zdanie o sobie. A od jego samooceny zależy, jak w przyszłości będzie radziło sobie z pojawiającymi się problemami i jakie cele będzie sobie stawiać. Jeśli ciągle słyszy, że jest beznadziejne, robi błędy, wszędzie brudzi i nie ma za grosz rozumu, to tak właśnie siebie widzi. Nie będzie miało odwagi stawić czoła większemu wyzwaniu. Z góry zakłada, że jest nieudacznikiem.

Natomiast dziecko, które widzi, że jego uczucia są szanowane, które dostaje możliwość wyboru albo szansę na samodzielne rozwiązanie jakiegoś problemu, zaczyna widzieć siebie jako wartościowego człowieka. Rośnie w nim zaufanie i szacunek do siebie.

Dzięki pochwałom dziecko dowiaduje się, w czym jest dobre, jakie są jego talenty i mocne strony, co już potrafi . Oprócz tego pochwały motywują do powtarzania lub kontynuowania dobrych zachowań – w przeciwieństwie do strofowania, które rodzi frustrację i zniechęca do poprawy.

Jak chwalić?

Nie każda pochwała będzie miała tak pozytywne skutki. Zastanów się, jak czułbyś się w takich sytuacjach:

  • przygotowujesz dla znajomych wafle przełożone dżemem, a oni twierdzą, że świetnie pieczesz;
  • na zajęciach „strzelałeś” i udało ci się dobrze odpowiedzieć na pytanie, a prowadzący mówi, że najwyraźniej jesteś znawcą tematu;
  • dobiegasz do odjeżdżającego autobusu, a siedzący w nim kolega gratuluje ci kondycji.

Pochwała może wywołać mieszane uczucia, np. natychmiastowe zaprzeczenie lub zwątpienie w wiarygodność chwalącego – „Wafli się nie piecze, co on wygaduje”, obawę – „Co, jeśli zaraz zapyta mnie znowu i cała moja niewiedza wyjdzie na jaw?” albo skupienie się na swojej słabości – „Kondycja? Przecież ledwo żyję po dobiegnięciu do autobusu.”

Okazuje się, że również słowa „dobry”, „świetny”, „piękny” nie brzmią przekonująco. Przecież można je wypowiedzieć nieszczerze. Wymagają uzasadnienia.

Dobra pochwała ma dwie części:

1. Dorosły opisuje z uznaniem, co widzi lub czuje:

„Wszystkie menażki są umyte, a stół dokładnie wytarty. Miło tutaj wejść.”

„Na twoim obrazku wszystkie drzewa są starannie pokolorowane. Pomysłowo narysowałeś futro zwierząt, aż chce się je pogłaskać.”

2. Dziecko – po wysłuchaniu opisu – potrafi pochwalić się samo:

„Jak chcę, to umiem zrobić porządek.”

„Mój rysunek jest naprawdę dobry.”

Do opisu można dodać jedno/dwa słowa, które podsumują godne pochwały zachowanie dziecka:

„Wyplotłeś całą prycz, chociaż na początku wszystko się poplątało i musiałeś zacząć jeszcze raz. To się nazywa wytrwałość.”

„Poczekałeś na swoją kolej, zamiast przekrzykiwać inne dzieci. To się nazywa cierpliwość.”

Dzięki takim słowom dziecko dowiaduje się czegoś o sobie, poznaje swoje możliwości. Ta świadomość może dodać mu sił w chwili zwątpienia czy zniechęcenia.

Pokonaj swoje czarnowidztwo

Mówienie pochwał nie przychodzi nam wcale łatwo. Naszą uwagę mocniej przyciągają negatywne aspekty rzeczywistości. Bardziej skupiamy się na tym, że wilczek usmarował pół stołu klejem, niż na tym, że starał się go pościerać.

Zimowisko 1. Gromady Pilawskiej 2017, fot. Mateusz Zawadka

Dlatego musimy świadomie szukać dobrych rzeczy i o nich mówić. Mam nadzieję, że widzisz już, że warto włożyć w to trochę wysiłku. Podobno nie należy chwalić dnia przed zachodem słońca, ale swoich podopiecznych – jak najbardziej. Postaraj się na następnym spotkaniu każdemu z nich powiedzieć, co zrobił dobrze. A potem siebie też możesz pochwalić 🙂


Hanna Dunajska


Studiuje filologię polską i próbuje uczyć w szkole. Chciałaby doczytać się do „istoty rzeczy”. Była drużynową i szefową młodych, a potem odkryła żółtą gałąź i zachwyca się nią do dziś. Po 3-letnim akelowaniu została żółtą asystentką.

Jak zachęcać do samodzielności?

Na podstawie IV rozdziału książki „Jak mówić, żeby dzieci nas słuchały. Jak słuchać, żeby dzieci do nas mówiły” A. Faber, E. Mazlish.

Głównym celem wychowania jest ukształtowanie osoby dojrzałej i samodzielnej, niezależnej od nikogo, również od nas. Każdy człowiek jest inny, dlatego też nie możemy kształtować naszych podopiecznych na swoje podobieństwo – musimy pomóc im stać się jak najpełniej sobą. Będzie to bardzo trudne, gdy nasze ochronne skrzydła będą ich szczelnie otaczać – nie pozwalać popełniać błędów, dawać gotowe rozwiązania czy pozwalać unikać konsekwencji. Wilczki, harcerze i harcerki są w pewien sposób zależni od nas, ale musimy oprzeć się pokusie wymagania od nich, aby wszystko robiły według naszych pomysłów, wskazówek – trzeba dać im wolność drogi, którą dojdą do wyznaczonego wspólnie celu, czasami musimy pozwolić im się zgubić. Aby pomagać im stać się samodzielnymi powinniśmy:

Pozwól dokonać wyboru

– Jaką fabułę zaplanujemy na obóz – wolicie Rycerzy Króla Artura czy Kamienie na Szaniec, a może macie jakieś inne pomysły (nie: W tym roku fabuła to…)

Chodzi o stwarzanie sposobności do podejmowania decyzji, aby ćwiczyć tę umiejętność na prostych sprawach, przed dorosłymi decyzjami o wyborze drogi życiowej, pracy, czy po prostu wypowiadaniu własnych opinii.

Okaż szacunek dla wysiłku i zmagań

– Rozpalenie ogniska, szczególnie po deszczu, jest trudne. Spróbuj dodać więcej kory (nie: Rozpalanie ogniska to łatwizna, na pewno dasz sobie radę).

Docenianie zmagań dodaje odwagi do samodzielnego pokonywania przeszkód. Zasadniczo myślimy, że określając coś jako łatwe dodamy drugiej stronie odwagi. Jeśli jednak próba nie powiodłaby się mniej frustrująco jest myśleć, że nie zrobiłem czegoś trudnego niż błahostki. Nie podkreślamy nigdy to musi być trudne dla ciebie.

Nie zadawaj zbyt wielu pytań

– Dobrze was widzieć. (nie: Jak było na explo? Co zobaczyłyście ciekawego? Kogoś poznałyście? Gdzie spałyście?…)

Zasypanie pytaniami może być potraktowane jako przesłuchanie, dzieci i tak opowiedzą co i o czym będą chciały.

Nie śpiesz się z dawaniem odpowiedzi

– Dlaczego apel musi być tak wcześnie? – Zastanówmy się: dlaczego apel jest wcześnie? (nie: Ponieważ chcemy mieć dużo czasu na inne ciekawe zajęcia, a obóz nie jest od wylegiwania się w śpiworach…)

Kiedy dzieci zadają pytania należy dać im szanse znalezienia odpowiedzi.

Zachęcaj do korzystania z cudzych doświadczeń

– Słyszałam, że robisz jakąś super-ekstra księgę przyrody. Nasza hufcowa jest botanikiem – jeśli chciałabyś z nią porozmawiać czy pokazać jej swoją pracę to jestem pewna, że chętnie się z tobą zobaczy.

Pokierowanie naszych podopiecznych do innych osób pozwoli im zobaczyć, że nie są zależne tylko od nas, że mogą prosić o pomoc i szukać odpowiedzi u innych osób. (To szczególnie ważne w relacji rodzic – dziecko, choć w relacji szef-harcerz/harcerka także)

Nie odbieraj nadziei

– W tym roku zamierzam zdobyć stopień pionierki. – A więc zamierzasz zdobyć pionierkę. Opowiedz mi o tym. Masz już jakiś plan? (nie: Daj spokój! To za dużo pracy dla ciebie. Ledwo zdobyłaś tropicielkę.)

Czasami w dobrych intencjach odradzamy komuś podjęcie jakiegoś wyzwania, aby zabezpieczyć go przed porażką. Ale pozbawiamy go tym samym marzeń nadziei, a czasem też zrealizowanych planów.

Obóz letni 3. Gromady Garwolińskiej 2017, fot. Ernest Benicki

Okaż szacunek dla ewentualnej gotowości dziecka

– Kiedy będziesz gotowy zaśpiewasz psalm na Mszy. (nie: Zobaczysz, to nic strasznego, przecież ładnie śpiewasz)

Zamiast zmuszać i przekonywać dajmy dziecku zdecydować o swojej gotowości.

Nie mów zbyt często “nie”

Czasem stanowcze nie jest odbierane jako wyzwanie do walki czy wręcz atak na samodzielność. Co więc zamiast:

  • Udziel informacji nie używając “nie”

Czy możemy teraz pograć w siatkówkę? – Za chwilę dostaniecie produkty na konkurs kulinarny

  • Zaakceptuj uczucia

Już koniec zbiórki? Nie możemy jeszcze zostać i pośpiewać albo w coś zagrać? – Widzę, że gdyby to zależało od ciebie zbiórka trwałaby by jeszcze długo. Trudno jest kończyć coś co lubimy.

  • Opisz problem

Czy możesz nam teraz zrobić te warsztaty z pierwszej pomocy? – Chciałabym bardzo, ale problem polega na tym, że za chwilę będą tu panie z sanepidu.

  • Kiedy to możliwe zastąp nie wyrazem tak

Czy możemy teraz mieć czas wolny? – Tak, kiedy tylko posprzątacie po obiedzie.

  • Daj sobie czas do zastanowienia

Czy możemy pojechać nad morze na zzz-cie? – Dajcie mi się na tym zastanowić.

Dzięki użyciu tych sposobów, druga strona będzie wiedziała, że jest traktowana poważnie. Zyska wiarę we własne możliwości, ale również nie odbierzemy jej pewności, że ma w nas pomoc i oparcie lub też nauczy się go szukać wśród innych.

Emilia Kawałek


Nie wyobraża sobie życia bez czytania i kawy. W Zawiszy spędziła pół życia. Od kilku lat służy jako asystentka hufcowej ds. wypoczynku.

Zamiast karania

Na podstawie 3. rozdziału książki „Jak mówić, żeby dzieci nas słuchały. Jak słuchać, żeby dzieci do nas mówiły” A. Faber, E. Mazlish.

Jak Ci poszło?

Sprawdzałeś już skuteczność metod zachęcania do współpracy z poprzedniego artykułu? (Jeśli jeszcze go nie czytałeś, zajrzyj najpierw tutaj:https://przestrzen.skauci-europy.pl/2021/02/jak-zachecic-dzieci-do-wspolpracy/)

Może jeszcze ciągle nie mogłeś się powstrzymać od oskarżania albo sarkazmu – nie poddawaj się, ćwiczenie czyni mistrza, a zauważanie błędów to pierwszy krok do ich pokonania. Może udało ci się już zastosować wskazówki i jesteś zachwycony efektem.

Ja wam pokażę!

A może starałeś się jak mogłeś, robiłeś wszystko jak trzeba, a twoi podopieczni nadal nie chcieli współpracować? Co wtedy? Nic tylko nicponi ukarać. I to tak, żeby zapamiętali…

Co właściwie kieruje tobą w takim momencie? Nadal chodzi o dobro dziecka? Czy po prostu puściły ci nerwy i chcesz zadać ból, żeby się odegrać i pokazać, kto tu rządzi?

Trudno się przyznać do tak nieszlachetnych motywacji. Zwłaszcza, jeśli się przyrzekało lojalność wobec podwładnych. Łatwiej zasłonić się tym, że „oni naprawdę robią źle” i „trzeba dać im nauczkę na przyszłość”. Ale sam wiesz najlepiej, dlaczego masz ochotę ukarać małego człowieka…

Skutki kary

Załóżmy jednak, że tym razem nie chodzi o zemstę. Opanowałeś swój gniew i stwierdziłeś, że trzeba ukarać winowajcę, żeby w przyszłości postępował lepiej. Czy faktycznie taki będzie efekt kary?

Wyobraźmy sobie, że nie przesłałeś w terminie rozliczenia zimowiska. W związku z tym hufcowy/hufcowa za karę zobowiązuje cię do rozliczenia obozów wszystkich jednostek z hufca. Dodaje, że to dla twojego dobra – może w końcu nauczysz się załatwiać ważne sprawy na czas. Co czujesz, kiedy dociera do ciebie, że to nie żart i faktycznie będziesz musiał to zrobić?

Dziecko też tak ma. Kara wywołuje w nim uczucia nienawiści, oporu i chęci odwetu albo własnej bezwartościowości i rozczulania się nad sobą. Zamiast zastanowić się, jak może naprawić to, co zrobiło, dziecko oddaje się myślom o odwecie. A przecież nie o to nam chodzi. Dlatego można powiedzieć, że kara jest nieskuteczna, bo rozprasza.

Obóz letni 3. Gromady Garwolińskiej, rok. 2017, fot. Ernest Benicki

Co w zamian?

Jak możemy okiełznać krnąbrnych ludków, skoro kara jest nieskuteczna? Poniżej kilka wskazówek.

1. Wskaż w czym dziecko może ci pomóc.

Wilczek przeszkadza na Skale Narady. Zamiast grozić, że nie weźmie udziału w grze, zaangażuj go – może coś rozdać albo trzymać tak, żeby wszyscy widzieli.

2. Wyraź ostry sprzeciw (bez atakowania charakteru dziecka).

„Nie podoba mi się to, co robisz. Przeszkadzasz wszystkim się skupić”.

Nie dodawaj: „Jesteś okropny”.

I nie uśmiechaj się słodko, dziecko musi widzieć, że mówisz serio.

3. Wyraź swoje uczucia i określ swoje oczekiwania.

„Jestem wściekły, bo znowu nie mogłem znaleźć moich nożyczek. Oczekuję, że będziesz je odkładać do szuflady”.

4. Pokaż dziecku, jak może naprawić zło.

„Stroje, których używaliście do scenki i zostawiliście na dworze, są teraz całe mokre. Trzeba je rozwiesić na słońcu, żeby wyschły.”

5. Zaproponuj wybór

„Możesz pożyczać przybory ze skrzyni, jeśli będziesz je odkładać na miejsce. Inaczej stracisz taką możliwość. Wybieraj.”

6. Przejmij inicjatywę, jeśli nadal postępuje źle.

„Tak, skrzynia jest zamknięta.”

7. Daj dziecku odczuć konsekwencje.

„Nie przyszedłeś na obiad, chociaż wołałem kilka razy. Teraz twoja porcja jest już zimna.”

Jak grochem o ścianę?

Jeśli problem nadal istnieje, to pewnie jest bardziej złożony, niż się wydaje. Warto wtedy na spokojnie usiąść, postarać się zrozumieć drugą stronę i wspólnie wymyślić rozwiązanie.

Krok 1. Porozmawiaj o dziecięcych uczuciach i potrzebach.

„Widzę, że nie lubisz chodzić razem z grupą”

Krok 2. Porozmawiaj o twoich uczuciach i potrzebach.

„Bardzo się martwię, kiedy twoja szóstka wraca z gry bez ciebie.”

Krok 3. Wspólnie zastanówcie się nad rozwiązaniem korzystnym dla obu stron.

„Co możemy zrobić, żebyśmy obaj byli zadowoleni?”

Krok 4. Spisz wszystkie pomysły bez oceniania ich.

Propozycję przygotowania osobnego zestawu zadań na grę dla tego dziecka też.

Krok 5. Zadecyduj, który pomysł Ci się podoba, który nie, a który zamierzasz wcielić w życie.

„Teraz zobaczmy, co chcemy skreślić, a co zostawić”

„Skreśl to, że Ikki idzie ze mną na każdą grę, bo inni będą się śmiali.”

Ilustracja: Liliana Sowińska

Hanna Dunajska


Studiuje filologię polską i próbuje uczyć w szkole. Chciałaby doczytać się do „istoty rzeczy”. Była drużynową i szefową młodych, a potem odkryła żółtą gałąź i zachwyca się nią do dziś. Po 3-letnim akelowaniu została żółtą asystentką.

Jak zachęcić dzieci do współpracy?

Na podstawie II rozdziału książki „Jak mówić, żeby dzieci nas słuchały. Jak słuchać, żeby dzieci do nas mówiły” A. Faber, E. Mazlish

Każdy szef w żółtej i zielonej gałęzi (a i w czerwonej pewnie też), a już na pewno taki, który był na wyjeździe ze swoją jednostką, wie doskonale jak trudno czasami dogadać się z dzieciakami, tudzież młodzieżą. Nie raz puszczają nerwy na widok stanu obozowiska lub gdy zorientujesz się, że obóz już się kończy, a dany wilczek jeszcze ani razu się nie umył. Chłopcy zrobili coś głupiego na explo, dziewczyny plotkują zamiast robić obiad, panuje ogólny bałagan. Nasze przyzwyczajenie – często z naszego własnego dzieciństwa i rodzinnego domu – podpowiada nam, żeby:

  1. Obwiniać i oskarżać – “Znowu nie dogasiliście porządnie ogniska! Nigdy nie możecie zrobić tego dobrze?! Chcecie podpalić las?”
  2. Przezywać – “Taki chlew w obozowisku, tu chyba mieszkają brudasy nie harcerze!”
  3. Straszyć – “Jeśli za trzy minuty nie będziecie na placu apelowym w pełnym umundurowaniu będziecie robić pompki”
  4. Rozkazywać – “W tej chwili idźcie po chrust!”
  5. Moralizować – “Czy zdajecie sobie sprawę, jakie to niebezpieczne nie wstać na wartę? Wartownik jest strażnikiem obozu, musi dać znać, gdyby działo się coś złego. A jakby przyszli jacyś obcy ludzie i nie miałby kto nas ostrzec. Myślicie, że to tylko dla zabawy wystawiamy warty? Nie! Zachowaliście się nieodpowiedzialnie, zawiedliście…”
  6. Ostrzegać – “Uważaj, nie spadnij z platformy, nie podchodź tak blisko krawędzi, jesteś strasznie wysoko!”
  7. Przyjmować postawę męczennika – “To ja tu dla was czas swój oddaje charytatywnie, a wy mi tak…”
  8. Porównywać – “Dlaczego nie możecie być jak zastęp x, one zawsze tak szybko potrafią się zebrać do wyjścia.”
  9. Stosować sarkazm – “Zostawiłyście kotlety na ogniu, no pięknie, to po prostu genialny pomysł.”
  10. Prorokować – “Jeżeli teraz nie potrafisz pogodzić szkoły z harcerstwem, to co będzie jak zostaniesz wędrownikiem? Zupełnie nie będziesz miał na nic czasu.”
Obóz 1. Drużyny Garwolińskiej 2019, fot. Maciej Makulec

Zastanówmy się jednak, jak czuje się osoba słysząca takie słowa i czy wpłynie to na nią pozytywnie, czy nie podkopie to jej poczucia własnej wartości, czy będzie z nami chętniej współpracować. Moim zdaniem niekoniecznie, a i nasz autorytet w jej oczach nie będzie prawdziwy. Jest kilka innych, lepszych sposobów, aby zachęcić dziatwę do współpracy:

  1. Opisz, co widzisz lub przedstaw problem – “Ognisko nie jest zagaszone. Potrzebna jest woda.”; “Kotlety zaraz się spalą” – ważne, by nie stosować formy “ty” – nie mówimy “nie zgasiłeś ogniska” oraz nie pytać “dlaczego” – “dlaczego tu nie jest sprzątnięte”- bo prawdopodobnie zostanie to odebrane jako atak/obwinianie.
  2. Udziel informacji – “W pozostawionym na wierzchu jedzeniu zalęgną się mrówki”; “Brudną wodę po myciu wylewamy do dołów chłonnych” – ważne, żeby udzielać informacji, o których druga strona nie wie, inaczej zostanie to odczytane jako złośliwość lub też, że uważamy tę osobą  za niemądrą.
  3. Jeden wyraz – “ognisko”, “chrust”, “kotlety” – wydajemy polecenie/zwracamy uwagę na jakąś rzeczy używając jednego wyrazu, tak aby druga strona zrozumiała jakie ma wykonać zadanie. Nie używamy imion w ramach stosowania tego sposobu, gdyż wypowiemy je wielokrotnie z dezaprobatą druga strona zacznie je kojarzyć z niezadowoleniem.
  4. Porozmawiaj o swoich uczuciach – “złości mnie kiedy moje polecenia są ignorowane”.
  5. Napisz liścik – “harcówka pilnie doprasza się o posprzątanie” – można go oczywiście zaszyfrować:-).

Przez cały czas pisania artykułu przewijają mi się w głowie słowa Janusza Korczaka – “Nie ma dzieci – są ludzie”. Pomimo, a może przede wszystkim dlatego, że dzieciaki w jednostkach są w pewnym sensie naszymi podwładnymi, podopiecznymi, musimy tym bardziej szanować ich i uczyć, że każdemu należy się szacunek. A on wyraża się w dużej mierze w sposobie, w jaki się do nich odnosimy. Często brak nam umiejętności, zarówno panowania nad naszymi emocjami w sytuacjach trudnych i stresujących, jak również wypowiadania swoich myśli w sposób nie godzący w godność i poczucie własnej wartości drugiej osoby. Jest to na pewno ważny temat do pracy nad sobą.

Emilia Kawałek


Nie wyobraża sobie życia bez czytania i kawy. W Zawiszy spędziła pół życia. Od kilku lat służy jako asystentka hufcowej ds. wypoczynku.

Jak pomóc dzieciom radzić sobie z uczuciami?

Na podstawie 1. rozdziału książki „Jak mówić, żeby dzieci nas słuchały. Jak słuchać, żeby dzieci do nas mówiły” A. Faber, E. Mazlish

Z kim nie lubimy rozmawiać?

Wyobraź sobie taką sytuację: przygotowujesz na zajęcia prezentację na zadany temat. Najpierw dużo czytasz, szukasz ciekawostek w różnych źródłach, potem starasz się jasno i atrakcyjnie ująć poznane treści. Poświęcasz na to dużo czasu. W końcu nadchodzi dzień twojego wystąpienia. Stresujesz się przez prawie całe zajęcia, bo prowadzący w żółwim tempie omawia kolokwium. Na prezentację zostaje ostatnie 10 minut. Pomijasz połowę, żeby zdążyć powiedzieć o najważniejszych kwestiach. Prowadzący przerywa ci stwierdzeniem, że właściwie nie o to mu chodziło, to jest nie na temat, ale dobrze, postawi trzy, a teraz do widzenia. I wychodzi.

Wracając do domu, spotykasz znajomą osobę i opowiadasz jej, co cię spotkało. Poniżej kilka wersji odpowiedzi twojego rozmówcy. Co czujesz podczas każdej z nich? Którą chciałbyś usłyszeć, a której wolałbyś uniknąć?

Zaprzeczanie uczuciom: „No co ty, nie przesadzaj, nie ma się czym przejmować. Przecież wiesz, że to nie koniec świata. No już, uśmiechnij się!”

– Odpowiedź filozoficzna „Nie żyjemy w świecie idealnym. Takie jest życie, trzeba się z tym pogodzić”.

– Rada: „Tylko nie poruszaj tego tematu z prowadzącym, jeśli nie chcesz sobie zaszkodzić. Pokorne ciele dwie matki ssie, warto o tym pamiętać”.

– Pytania: „Co dokładnie ci powiedział? A nie dało się zrobić tej prezentacji na następnych zajęciach? Dlaczego nie poszedłeś za nim i nie porozmawiałeś?”

– Obrona drugiej strony: „Najwyraźniej miał gorszy dzień. A skoro powiedział, że prezentacja jest nie na temat, to pewnie tak było. Ciesz się, że w ogóle ci ją zaliczył”.

– Żal: „Ojej, biedactwo, że też przytrafiło ci się coś takiego. Tak mi cię szkoda”.

– Psychoanalityk-amator: „Pewnie prowadzący przypomina ci twojego ojca, który w dzieciństwie często cię lekceważył. Dlatego jesteś taki zdenerwowany”.

– Odpowiedź empatyczna: „Och, to musiało być przykre. Napracowałeś się i takie lekceważące potraktowanie musiało być trudne do zniesienia”.

I jak, którą odpowiedź chciałbyś usłyszeć?

Dziecko też człowiek

Kiedy rozmówca udziela rad lub wygłasza „mądrości”, zwykle wcale nam nie pomaga. Przeciwnie, czujemy się jeszcze gorzej. Usprawiedliwianie drugiej strony oraz dopytywanie powodują, że musimy się bronić. Chyba jednak najgorsze są zapewnienia, że wcale nie mamy powodu, żeby czuć to, co czujemy. Słysząc je, mamy ochotę zakończyć rozmowę i chłodno się pożegnać.

Odpowiedź empatyczna to to, co każdy chciałby usłyszeć. Czujemy się lepiej, kiedy rozmówca naprawdę nas słucha, czyli „wczuwa się” w sytuację, docenia to, co przeżywamy
i pozwala nam o tym opowiedzieć. Wtedy nieprzyjemne uczucia słabną, a my jesteśmy w stanie poradzić sobie z nimi, a także znaleźć samodzielnie rozwiązanie problemu.

Tak samo jest z dziećmi. Kiedy akceptujemy ich uczucia, czują się dobrze, łatwiej im się opanować i znaleźć wyjście z sytuacji. Potrafią same sobie pomóc, jeśli zostaną wysłuchane
i otrzymają empatyczną odpowiedź.

Skała Narady, Obóz 3. Gromady Garwolińskiej

Indiański wojownik kontra Mickiewicz

Niestety język empatii nie jest dla nas naturalny. Często uczucia wydają się czymś wstydliwym, a ich pokazanie obnażeniem słabości, więc staramy się tego unikać. Wygląda na to, że kamienna twarz indiańskiego wojownika jest ideałem również w naszej kulturze. „Miej serce i patrzaj w serce” błaga wieszcz, ale nam ciągle bliżej do preriowych dzikusów.

Dobra wiadomość jest taka, że języka empatii można się nauczyć. Czy warto się wysilać? Ks. M. Dziewiecki pisze: „Jesteśmy w stanie kochać i czuć się kochanymi wtedy, gdy obok są ludzie, których rozumiemy, i którzy empatycznie wczuwają się w nasze myśli, przeżycia i pragnienia”.

Poniżej wskazówki praktyczne. Myślę, że ich zastosowanie umożliwia nie tylko dogadanie się z najbardziej problematycznym wilczkiem w gromadzie, ale też podniesienie jakości każdej relacji.

Wreszcie praktyka

1. Słuchaj dziecka bardzo uważnie.

Oderwij wzrok od komputera/telefonu/książki. Nie udawaj, że słuchasz.

2. Zaakceptuj uczucia dziecka słowami „och”, „mmm”, „rozumiem”.

Słowa tego typu zachęcą dziecko do wyrażania swoich uczuć i myśli oraz do samodzielnego szukania rozwiązań.

Powstrzymaj się na razie od dawania rad. Mały człowiek poradzi sobie sam, jeśli nie będziesz mu przeszkadzać obwinianiem i pouczeniami.

3. Nazwij uczucia dziecka.

Wbrew pozorom nazwanie uczuć dziecka nie powoduje pogorszenia sytuacji. Potwierdzenie jego przeżyć przyniesie mu ulgę. Nauczy się też od Ciebie nazw różnych uczuć, a rozpoznawanie uczuć to pierwszy krok do poradzenia sobie z nimi.

4. Zamień pragnienia dziecka w fantazję.

Czasem samo zrozumienie czyni sytuację łatwiejszą do zniesienia. Dziecku łatwiej przestać się czegoś domagać lub czemuś sprzeciwiać.

Artykuł w formie audiobooka: https://www.youtube.com/watch?v=STt_u-SuRYA

Fot. na okładce: Zuza Pytlewska

Hanna Dunajska


Studiuje filologię polską i próbuje uczyć w szkole. Chciałaby doczytać się do „istoty rzeczy”. Była drużynową i szefową młodych, a potem odkryła żółtą gałąź i zachwyca się nią do dziś. Po 3-letnim akelowaniu została żółtą asystentką.