Wtorek. Czytanie: Prz 9,1-6; Psalm 34(33) (20. niedziela zwykła, rok B). Ewangelia: J 6, 41–51
Fides quod – quem – qua
Ten
fragment Ewangelii jest częścią Jezusowej mowy eucharystycznej, która jest
doskonałym przykładem, jak nie powinno się robić kampanii wyborczej: na
początku, po cudownym rozmnożeniu chleba, szedł za Nim zachwycony tłum kilku
tysięcy ludzi, gotowych obwołać Go królem. Lecz Jezus zraził ich totalnie
niezrozumiałą mową, a większość Jego słuchaczy najpierw szemra, później mówi: „Któż tego może słuchać” – no i znika.
Zostaje tylko garstka najwierniejszych.
Kiedy tę
Mowę eucharystyczna czytamy dzisiaj,
wszystko wydaje się być jasne. Ja jestem chlebem żywym, który zstąpił z
nieba. Jeśli kto spożywa ten chleb, będzie żył na wieki – to dla nas słowa
doskonale znane. Wiadomo – jest mowa o Eucharystii, której rozmnożenie chleba
było zapowiedzią.
Lecz
uwaga: to wszystko rozumiemy dopiero patrząc wstecz, bo wiemy co oznaczały te
słowa i jak ta historia się skończyła. Natomiast Jezusowa mowa i cała polemika,
która się po niej odbyła miała miejsce przed Ostatnią Wieczerzą, przed jego
ofiarą na Krzyżu i Zmartwychwstaniem. Czemu więc Jezus opowiada coś, czego Jego
słuchacze nie mogą zrozumieć? Czemu mimo to zarzuca im brak wiary?
Właśnie
wiara jest drugim tematem Mowy
eucharystycznej, a szczególnie naszego fragmentu. Wiara rozróżnia dwunastu Apostołów,
którzy z Jezusem zostali i resztę, która odeszła.
Wiara oznacz
na pierwszym miejscu to, w co wierzymy: konkretne treści, które nazywamy
prawdami wiary. Na przykład, że wiara w Chrystusa prowadzi do zbawienia – Kto
we mnie wierzy, ma życie wieczne – lub, że Ciało Chrystusa jest realnie
obecne w Eucharystii.
Tych
prawd, które Jezus objawiał, nie mogły jednak w owej chwili zrozumieć ani
tłumy, ani Jego uczniowie: Apostołowie zrozumieli je dopiero później, po jego
Zmartwychwstaniu. Czy to znaczy, że Bóg wymaga od nas wiary ślepej? No i
dlaczego niektórzy uwierzyli a inni nie?
Różnica
polega na ich podejściu do Chrystusa. I tutaj dotykamy drugiej bardzo ważnej
cechy wiary: wiara znaczy też, że komuś wierzymy. Uczniowie wierzą, bo znają
Chrystusa i uwierzyli w Niego. Wiedzą, że na Jego słowach można polegać, nawet
jak ich nie zrozumieją od razu. Piotr wyznaje na końcu Mowy eucharystycznej: Panie, do kogóż pójdziemy? Ty masz słowa
życia wiecznego. A myśmy uwierzyli i poznali, że Ty jesteś świętym Boga.
Żydzi na
odwrót opierają się tylko na własnym rozsądku: Czyż to nie jest Jezus, syn
Józefa, którego ojca i matkę znamy? Przecież nie jest możliwe, żeby był
kimś więcej niż my. Pamiętamy go jako małego chłopczyka który bawił się,
pomagał swojemu ojcu i pewnie biegał w wiórami we włosach, bo coś heblował,
albo ciął – co on będzie nam opowiadał o jakimś zstąpieniu z nieba?
Jak
rozpoznać, że Jezus jest naprawdę Mesjaszem, Synem Boga żywego? Są pewne znaki
zewnętrzne: Jego kazania i cuda, przez które potwierdzał, pokazywał swą moc Bożą.
Te przejawy zewnętrzne jednak nie powodują w nas automatycznie wiary. Cały
tłum słyszał Jego mowę i widział cudowne rozmnożenie chleba, a jednak niektórzy
uwierzyli a inni nie.
Żebyśmy
uwierzyli, oprócz głoszenia Słowa Bożego niezbędna jest także łaska: dar wiary,
który daje tylko sam Bóg, który umożliwia nam przylgnięcie do Prawdy
objawionej. Ruch wewnętrzny, który powoduje, że Apostołowie rozpoznali w
Jezusie Syna Bożego i naśladowali Go, że wierzyli Jego słowu, nawet jak nie od
razu je zrozumieli. I to jest właśnie trzecia cecha wiary: wiara nie tyle w coś,
co wiara w Boga.
Chrystus
jest pośrednikiem między Bogiem i ludźmi. Objawia nam Boga, prowadzi nas do
Boga, którego nikt nigdy nie widział; tylko on sam, który jest od Boga. A
jednak potrzebujemy, żeby nas Bóg oświecił swą łaską, żebyśmy byli zdolni
przyjąć tę Dobrą Nowinę. I właśnie to jest sensem owego trochę dziwnego zdania:
Napisane jest u proroków: Oni wszyscy będą uczniami Boga. Każdy, kto od Ojca
usłyszał i nauczył się, przyjdzie do Mnie.
Nasza
wiara ma więc trzy wymiary: jest to wiara, którą wierzymy, komu wierzymy i w co
wierzymy. Jest nadprzyrodzona w wszystkich trzech wymiarach. Wiara, którą
wierzymy, jest nadprzyrodzona, bo jest łaską Bożą, wlaną do naszego serca. Daje
nam uczestniczyć w poznawaniu Boga, jak poznaje siebie On sam. Wiara – komu
wierzymy jest nadprzyrodzona, bo to sam Bóg daje nam się poznać i jest
gwarantem prawdziwości tego objawienia. No i wiara – w co wierzymy też jest
nadprzyrodzona, bo daje nam poznać prawdę o Bogu, jakim jest, prawdy, której
nie możemy poznać tylko poprzez nasz naturalny rozum.
Widać
więc, że wiara jest najpierw osobowym przylgnięciem człowieka do Boga;
równocześnie i w sposób nierozdzielny jest ona dobrowolnym uznaniem całej
prawdy, którą Bóg objawił. Ta dymensja przylgnięcia, zaufania osobistego
jest istotna, bo prowadzi do zjednoczenia z Bogiem, patrzenia na świat Jego
wzrokiem, co jest uczestniczeniem w Jego życiu.
Poprzez
przylgnięcie do Boga nasza wiara odzyskuje pewność. Nie wierzymy bowiem
dlatego, że objawione prawdy wydają nam się wiarygodne. Wierzymy z powodu
autorytetu samego objawiającego się Boga, który nie może ani sam się mylić, ani
nas mylić. W związku z tym wiara jest pewna, pewniejsza niż
wszelkie ludzkie poznanie, ponieważ opiera się na samym słowie Boga, który nie
może kłamać.
Poznanie Boga i artykuły wiary
Cały
czas mówię o tym, że wiara jest poznaniem samego Boga, jakim jest, a nawet
przedsmakiem radosnego patrzenia na Niego w niebie. Nasze wrażenia jednak
czasami mogą być inne: gdy przychodzi się na katechezę, to podają nam długą
listę wypowiedzi do zapamiętania i zaakceptowania. Nasze wyznanie wiary jest
dosyć skomplikowane w porównaniu z innymi religiami, no i do tego trzeba
jeszcze dodać mnóstwo dokumentów magisterium. Czy tu coś jest nie tak?
Bóg jest
prosty, bardzo prosty. To my jesteśmy skomplikowani. I nasza inteligencja jest
zbyt słaba, żeby ująć Boga w jego całości i prostocie.
Wyobraźmy
sobie niewidomego przed jakimś wspaniałym widokiem w górach, lub jakimś
niesamowitym dziełem sztuki – powiedzmy freskiem Sądu Ostatecznego w kaplicy
Sykstyńskiej. Jeżeli chcemy przynajmniej troszeczkę pokazać mu piękno obrazu
przed nim, nie ma innego wyjścia jak opisać mu ten fresk kawałek po kawałeczku.
W ten sposób ów niewidomy prawdziwie poznaje fresk Michała Anioła, tylko, że
jego poznanie jest pośrednie i fragmentaryczne. Gdyby teraz odzyskał wzrok, zobaczy
ten fresk bezpośrednio i całościowo, jednym rzutem oka. I odnalazłby w tym
patrzeniu rzeczy, które już wcześniej poznał przez opis.
Dokładnie
tak samo jest z nami. Na ziemi nie widzimy Boga bezpośrednio, lecz trzeba nam Go
opisywać za pośrednictwem artykułów wiary – tzn. prawdy o Bogu, która jest w
rzeczywistości bardzo prosta, ale którą dla nas trzeba podzielić na kawałeczki,
dostosowane do możliwości naszej inteligencji.
Powiedzieć „Bóg jest sprawiedliwy” oraz „Bóg jest miłosierny” – dla nas to
dwie różne wypowiedzi, lecz dla Pana Boga to dokładnie to samo – on po prostu
JEST i zawiera to wszystko.
Kiedy
będziemy w niebie, otrzymamy łaskę wizji i wtedy artykuły wiary nie będą nam
już potrzebne, bo zobaczymy Go bezpośrednio, poznawszy całkowicie od jednego
spojrzenia. W owej chwili wszystko zrozumiemy i wszystko poukłada się w całość,
nie będą potrzebne już pytania i nie będą się budziły już wątpliwości.
Mówiąc o
artykułach wiary pojawia się pytanie, czy trzeba wierzyć we wszystkie. To
pytanie jest bardzo aktualne, bo dla wielu ludzi religie to taki supermarket
idei, gdzie można sobie wybrać dowolne składniki, żeby sobie upiec pizzę według
własnego gustu. Ludzie więc nie widzą problemu skomponować (wymieszać) elementy
wiary chrześcijańskiej z reinkarnacją, itp.
Powtórzę
tutaj to, co już mówiliśmy: Wiara jest najpierw osobowym przylgnięciem
człowieka do Boga; równocześnie i w sposób nierozdzielny jest ona
dobrowolnym uznaniem całej prawdy, którą Bóg objawił.
Co jest
tą „całą prawdą” trzeba oczywiście brać pod uwagę w całym kontekście
historycznym. Abraham znał jedynie kilka artykułów wiary: że Bóg istnieje i że
trzeba Go słuchać – nawet gdy przykazuje złożyć ofiarę z Izaaka. A jednak
uważamy go za wielki wzór wiary, ponieważ bezwarunkowo uwierzył w obietnice
Boga i posłuchał Jego przykazów.
Od nas
posłuszeństwo wiary wymaga objawienia w całości: wszystkiego, co Kościół daje
do wierzenia. Przypomnijmy sobie, że artykuły wiary to nie jest lista danych
jak np. w naukach przyrodniczych, gdzie możemy kwestionować pewne poszczególne
rezultaty lub teorie, nie kwestionując całość danej nauki. Artykuły wiary to
raczej takie punkty spojrzenia na prostą i jednolitą rzeczywistość Boga. Pomimo
to, odrzucając dowolny element wiary, odrzucamy samego Boga, który się objawia
i który jest gwarantem prawdziwości objawienia. Dlatego świadome odrzucenie
nawet jednego jedynego artykułu wiary pozbawia nas całości wiary teologalnej i
jest ciężkim grzechem.
Życie w
reżimie wiary może nam się wydać bardzo niesatysfakcjonujące. A jednak może być
ona rzeczywistym przedsmakiem wizji uszczęśliwiającej. Dla człowieka jest
naturalne, że próbuje jak najlepiej zrozumieć tajemnice wiary. Pogłębianie
naszego poznania Pana Boga poprzez lekturę Pisma świętego, nauki Kościoła,
studium teologii, gdy odbywa się w klimacie modlitwy i miłości do Boga może
stać się wielkim wsparciem życia duchownego. W ten sposób coraz bardziej
odkrywamy Pana Boga, jesteśmy zachwyceni Jego pięknem i coraz więcej Go
kochamy.
fr. Filip Boháč OP
Rekolekcje Radom
15.12 – 18.12.2013
Temat: Panie, przymnóż nam wiary